2 listopada 2012

Zdarzenie w Święto Zmarłych

Chełm. Cmentarz Parafialny.
Kaplica Zajdlerów.

       Koło  neogotyckiej kaplicy Zajdlerów, należącej do chełmskich notariuszy, przewraca się staruszka. Z ręki wylatuje jej laska, a pani babcia upada na sterczący  szpic żeliwnego ogrodzenia jakiegoś grobu. Natychmiast zostaje podniesiona i otoczona opieką przypadkowych ludzi. Na szczęście nie nadziała się na szpikulec. Ochroniło ją ubranie. Także pewnie mała waga, bo szczuplutka i maleńka to osoba. Zostaje posadzona na pomniku, z którego pospiesznie ludzie odsuwają kwiaty i znicze. Mówi, że nie zasłabła, a jedynie potknęła się, więc pomocy pogotowia ratunkowego nie potrzebuje. Widać było, jak przed upadkiem w pochyleniu dziwnie drobiła kroczki nie mogąc złapać zakrętu za kaplicą i że ma problem z równowagą. Jakąś też taką... sztywność mięśni i trudności w zmianach pozycji czy kierunku. 

       Nie potrafi podać numeru telefonu do nikogo, kto mógłby tu po nią przybyć. Do domu nie ma po co dzwonić. Jak twierdzi, mąż jest bardziej chory. Co robić? Nie może tak przecież długo siedzieć na zimnym lastryko. Padają pytania:

- Jak pani pomóc? Co pani zamierza?

- Chciałabym pójść na grób i zapalić światełko - unosi przezroczystą reklamówkę ze zniczem, której nie upuściła. Dam radę, boli mnie tylko tutaj - pokazuje miejsce pod lewą piersią.  Tu się uderzyłam i wskazuje zaostrzony słupek w ogrodzeniu.
Przecież widać, że nie da rady, krępuje się tylko by jej pomagano, nie chce nikomu zabierać czasu.

- Zaprowadzę panią - pada propozycja. Zapalimy znicz. Potem panią zostawię, zaniosę kwiaty na groby moich bliskich i wrócę, jeśli zechce pani poczekać. Pojedziemy do domu taksówką. I tak będę zamawiać taksówkę dla siebie. Chwilowy problem pojawia się w momencie, gdy proponująca to kobieta przypomina sobie o rzuconych na alejce swoich zniczach i dwóch doniczkach z chryzantemami. Ledwie zdołała pomyśleć: „wykrochmalimy się obie z tymi ciężarami i jeszcze większą krzywdę babci zrobię”, jej myśli odgadła młoda dziewczyna.

       Do grobu wskazanego przez babcię trzeba przeciskać się ścieżkami mieszczącymi ledwie jedną stopę, schylać pod metalowymi i betonowymi krzyżami. Jak dobrze, że młoda zechciała prowadzić babcię. Starsza pomocniczka taszczy swoje kwiaty i „kieruje ruchem”, wynajdując co lepsze przejścia między pomnikami.

Kiedy babcia z bliska zobaczyła grób, na który się wybrała, łzy stanęły jej w oczach na widok nieporządku i śmieci.
- A prosiłam syna, żeby uporządkował.
- Sprzątnie się! Odpowiada starsza pomocniczka. Młoda się uśmiecha i wtóruje, choć babcia protestuje i mówi, że sama to zrobi. Jak? Skoro brak jej równowagi, a jest ciasno, krzywo, stalowe krzyże i ostre kamienie. 

Po sprzątaniu i zapaleniu znicza, babcia została bezpiecznie usadzona na grobie wyścielonym reklamówką i zdjętym przez starszą polarkiem. W tej bluzie była troska o babcine korzonki i nerki, ale też  odrobina przebiegłości, by nie przyszło jej do głowy samej przeciskać się przez ten niebezpieczny gąszcz mogił. Nie zostawi przecież, ani nie zabierze ubrania swojej pomocniczki.

Czekała! Machała ręką na widok powracającej.

       Wydarzenie, jakich wiele. Ktoś niedomaga... Ktoś pomaga... Dlaczego więc opisuję ten fakt? Może dlatego, że świat bywa dobry, a ludzie pomocni. Aby lepiej jednak można było pomagać, nośmy przy sobie zapisany pod nazwą ICE (In Case of Emergency - w nagłym wypadku)  numer telefonu do wybranej osoby, o! Czasem nie wiadomo, jak pomóc, co robić i czy dobrze się postępuje? Skrót  ICE  jest znany na całym świecie i w razie potrzeby pozwala na uzyskanie ważnych informacji o poszkodowanym.

Pamiętajmy tylko, że profesjonalnym ratownikom nie wolno szperać w portfelu. W pierwszym odruchu zaglądają do komórki, a jeśli jej nie znajdują, szukają - poza portfelem - kartki ICE z nazwiskami i numerami kontaktowymi najbliższych osób. 




Kartę ICE powinien mieć każdy z nas!
- Ty
- Twoje dziecko
- Twoi rodzice i dziadkowie
- Twoi współpracownicy, podwładni i przełożeni
-  koleżanki i koledzy
- ciocia, wujek, szwagier i teść z teściową
- ...


Na przykład taką:


A taką można zamówić w PCK.



Dopisek.
Przypomniałam sobie, że pani babcia nie miała ze sobą torebki, w której zwykle nosi wszelkie dokumenty i zapiski. A to za sprawą telewizji przestrzegającej przed kradzieżami torebek na cmentarzach. Rada dobra! Tylko nie do końca! Zabrakło w tej zapobiegliwości  telewizyjnej:  ...ale włóż do kieszeni katę ICE! 

46 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że w tym smutnym dniu zapaliło się jaśniutkie światełko ludzkiej życzliwości. Jestem pewna, że właśnie tak odebrała to "pani babcia". Całe zdarzenie to piękny to przykład ludzkiego przebywania razem. Nieważne, że nieznajomi.

    Dobrze radzisz z nr ICE. Jeden tylko widzę problem: trzeba mieć kogo wyznaczyć jako ICE...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być nawet sąsiadka czy koleżanka wtajemniczona w choroby (to ważne dla ratowników przy udzielaniu pierwszej pomocy). Ktokolwiek, kto o Tobie cokolwiek wie, bo całkiem obca osoba, to nie wie nic.

      Usuń
    2. Jasne. Pomyślałam tylko jak przykro musi być osobie, która musi wyznaczać obce osoby.

      Usuń
    3. Tak bywa, ale to konieczne. Zawsze np. sąsiadka, która zna, coś lepiej zaradzi, niż przypadkowa osoba z ulicy. Ta pani babcia z cmentarza ma przecież syna. Cóż z tego, jak nie umiała podać numeru telefonu do niego, który ma w notesiku przy stacjonarnym telefonie w domu.

      Usuń
    4. Dzieki za notkę - potrzeba nam dobrych przykładów.
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Piotrze, masz rację, trzeba publikować dobre przykłady. Zwykle podaje się to, co złe i okrutne, bo takie w mediach lepiej się sprzedaje.

      Usuń
  2. Babcia zachowała się jak profesjonalistka skoro torebka została w domu.
    Ale... myślę, że lepiej torebkę z niezbędnymi dokumentami mieć. Gdzie schować klucze od mieszkania? Drobne pieniążki na autobus itp??? No i kartę ICE naturalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja, bo szczególnie klucze w kieszeni to nie najlepszy pomysł. Dobre są małe torebeczki noszone na skos przez ramię pod wierzchnim ubraniem. W kieszeni tylko chusteczki i drobniaki na autobus, żeby na przystanku nie sięgać pod palto czy kurtkę.

      Usuń
  3. Noszenie takiej karty, szczególnie przez osoby starsze, powinno być obowiązkiem. Wzruszyłam się czytając, bo dużo widuję takich przypadków. W moim blogu jest tyle staruszek, że co jakiś czas ktoś niesie im pomoc. Ludzie są dobrzy, szczególnie młodzi ludzie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ludzie z pewnością są dobrzy. Trzeba tylko czasami tę dobroć wykrzesać. Najlepsza jest chyba "zasada bumerangu". Karmienie tylko złem budzi zło.

      Usuń
  4. Zawsze tak ciepło koło serca mi się robi jak spotkam ludzka życzliwość ... przecież to powinno być normalne, jak wspomnę dzieciństwo, naszą kamienicę która miała trzy bramy a wszyscy lokatorzy się znali i sobie pomagali, obcym też się pomagało ... wtedy to było zwyczajne a teraz za serce chwyta ...
    A pamiętasz z dzieciństwa akcje niewidzialnej ręki, spać nie mogłam jak sobie planowaliśmy a dzieciaki się prześcigały kto więcej niewidzialnych dobrych uczynków nazbiera. Czy to była naiwność ? oj nie !
    Dzisiaj dzień szczególny i taki pełen zadumy, popatrzyłam na zdjęcie , mój Tatuś spogląda na mnie zza wielkiego prawdziwka ... niby patrzy zwyczajnie ale oczy ma dzisiaj takie jakieś inne ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... bo do życia motywują najbardziej dobre uczynki.

      Pamiętam, doskonale pamiętam niewidzialną rękę. To była dobra zabawa wychowawcza.

      Usuń
    2. Oj tak, tak... akcja Niewidzialna Ręka to była świetna sprawa. Dzieciaki z wypiekami na twarzach pomagały ludziom bawiąc się przy tym w chowanego.
      Czy dziś ktoś stosuje taką metodę w wychowaniu?
      Racja też, że eksponowanie dobra napędza działania właśnie w tym kierunku.

      Usuń
    3. Ta niewidzialna ręka to była nie tylko dobra zabawa, ale i rzeczywista pomoc, bo przecież narąbanie drewna na opał, czy przyniesienie wiadra wody było niezwykle przydatne. Ale pamiętam też Młodzieżowe Służby Ruchu stojące na skrzyżowaniach - przeerowadzali staruszków na drugą stronę ulicy, nawet bez ich zgody.
      Dzisiaj na drugiej stronie ulicy czeka na nas policjant z mandatem, wiadomo Niewidzialna Ręka RYNKU.

      Usuń
    4. Pamiętam Młodzieżowe Służby Ruchu. A z tą Niewidzialną Ręką Rynku to masz rację.

      Usuń
  5. Witam serdecznie
    Cieplutko pozdrawiam i życzę
    wspaniałego
    weekendu, pełnego słoneczka,
    radości i samych pięknych chwil
    w gronie Rodziny , Znajomych i Przyjaciół

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciepłe pozdrowienia odwzajemniam. Za życzenia dziękuję, ale nie nastawiam się na radosne spędzanie czasu ani spotkania z kimkolwiek. Dla mnie to czas uprzątania grobów z wypalonych zniczy.

      Usuń
  6. zawsze zapraszam do siebie ja zapisany mam Pani blog zawsze lubię komentować blogi pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. alEllu, każda życzliwość mnie wzrusza. Pozostawienie swoich spraw na rzecz innych jest nie lada wyzwaniem dla tak rozbieganego życia jaki teraz prowadzimy.
    Pomysł z ICE jest bardzo dobry. Do głowy przyszedł mi jeszcze jeden, może mniej profesjonalny, ale praktyczniejszy. Modne są kolorowe silikonowe opaski noszone na przegubie dłoni. Gdyby wykorzystać je właśnie do tego celu. Najważniejsze informacje o właścicielce zamieścić na tej opasce, czyli numer telefonu, adres i grupę krwi.
    Piszę, że praktyczniejsze, bo łatwiej dostępne.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akwamaryno, widziałam taką opaskę u jednego starszego pana na wycieczce. Przewodnik go pochwalił za ten pomysł. Zupełnie nie wiem, dlaczego nie ma u nas edukacji czy choćby reklamy także w tym kierunku. Pełno różnych rad na temat pryszcza na nosie, na kolor modnej torebki itd...itp... Obróżki dla kotów, nadajniki dla psów, a o sobie ludzie nie myślą, że wystarczy zwykłe zabłądzenie, chwilowy zanik orientacji, co zdarzyć się może każdemu - także młodemu i zdrowemu, i kłopot wielki. Kłopot także dla tych życzliwych, którzy pozostawiając swoje sprawy angażują się w pomoc.


      Usuń
  8. Elu!
    Pochwalam to co napisałaś na końcu. Mądra z Ciebie dziewczynka!
    Ja w zeszłym roku uprzątnąłem grób koleżanki z Israela na cmentarzu żydowskim w Warzsawie........
    Jeszcze mnie się zapytała czy ja mam problem tam wejśc.
    Pozdrawiam mądrą Elę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Vojtku, jak miło usłyszeć, że jest się mądrą dziewczynką:);)

      Usuń
  9. Słusznie , ale czasem wystarczy też zwykła kartka w kieszeni lub torebce. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że wystarczy zwykła kartka. Sama noszę zwykłą. Gdzieś w świecie na wczasach czy wycieczce - warto mieć jednak taką z napisem ICE. Wprawdzie mamy w paszporcie co trzeba, ale na plażę czy na zakupy przecież z paszportem się nie chodzi.

      Usuń
  10. Ja chyba zaraziłem się od mojej żony, która codziennie zmaga się w szpitalu z takimi paniami babciami. Żonie bardzo spodobał się Twój pomysł propagowania noszenia takich kart przy sobie. Ale ma też swoje uwagi. Panie babcie powinny przede wszystkim siedzieć w domu, lub poruszać się wyłącznie w jego obrębie. Wiek ma swoje prawa. To co dla nas jest drobiazgiem (np. złamanie), dla osób starszych może być wyrokiem śmierci. Kochamy nasze babcie, i chcemy kochać je jak najdłużej, więc niech nam w tym pomogą. Żona z "kart przyjęć pacjentów" zapamiętała takie "wyczyny" starszych osób pow. 80 r.ż: pani weszła na parapet okna, bo chciała poprawić firankę, pan biegł do tramwaju, inni: nagminnie po oblodzonych chodnikach chodzą np. do kościoła, źle się czując wchodzą do wanny, nagle wstają w nocy z łóżka, i przede wszystkim piją mało płynów (zaburzenia elektrolitowe i przemiany materii), itd., itd., ... a potem jest wielki smutek, i pytanie: Dlaczego!?
    Anzai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że sporo jest winy (którą za zasługę się uważa) w propagowaniu samodzielności na stare lata i aktywnego trybu życia. Mocno starsi ludzie czasami przesadzają z tą aktywnością. Latają samolotami, plażują w Afryce w temperaturze 40 stopni i na tejże plaży łykają lekarstwa, na których jak byk pisze: przechowywać w temp. od... do +20 stopni. itd... itp...

      Co się więc dziwić, że skaczą po parapetach.

      Byłam na zimowych wczasach w górach. Pojechałam pociągiem, bo rozsądek mi tak nakazywał. Gdy się już skończył turnus, pewien dzidziuś proponował mi odwiezienie swoim autem na stację kolejową przesiadkową, abym nie musiała się przesiadać i miała wygodniej. Fajnie, pomyślałam. Tylko... że... pan dziadek nie mógł rozpoznać swojego samochodu na parkingu, na którym tylko kilka ich stało - każdy inny. Od razu zobaczyłam oczami wyobraźni, jak nie może odróżnić hamulca od gazu i myli lewy kierunkowskaz z prawym. Prędziutko zamówiłam taksówkę i zdążyłam jeszcze na swój pociąg do stacji przesiadkowej.

      Zamiast takich wyczynów, może kluby aktywnych emerytów propagowałyby też rozsądek i przemawiały do psychiki, która też przecież się starzeje i nierozsądnie podpowiada.

      Usuń
    2. Pozdrowienia i uszanowanie dla Małżonki. Myślę, że lekarze mogliby ponaciskać na propagowanie tych kart, a lekarze rodzinni - przemawiać do rozsądku starszych ludzi, bo rodzi się kult dziadka/babci wyczynowca.

      Usuń
    3. Bardzo rozsądnie Anzai mówi o potrzebie ograniczenia aktywności ruchowej w pewnym wieku. Tylko, że osoby takie niekiedy czuja się poniżone gdy o tym wspomnieć. Trudno im pogodzić się z ograniczeniami. Myślę, że potrzeba propagować rozsądek, jak mówi alElla, tylko jak to robić aby nie łamać chęci do życia osobom starszym i aby nie czuli się "odstawieni w kąt"?

      Usuń
    4. Bet, nic dziwnego, że mogą poczuć poniżenie... odtrącenie..., skoro propaguje się typ babci sprinterki czy narciarki i dziadka rajdowca. Nasze babcie nie miały z tym problemu, bo nikt "nie pchał" ich na fitnes czy za kierownicę. To nie było propagowane. A przecież były bardzo potrzebne ze swoimi przypisanymi i stosownymi do wieku zajęciami.

      Usuń
    5. To może nawet nie chodzi o ograniczenie aktywności ruchowej, tylko o jej bezpieczniejsze prowadzenie. Nawet młodzi przed dużym wysiłkiem potrzebują rozgrzewki. U osób starszych proces samoregulacji i dostosowania do otoczenia odbywa się o wiele wolniej. Dodałem uwagę o tych płynach, bo starsi faktycznie nie czują pragnienia i odwadniają się, a więc jakaś mała buteleczka z wodą i kilka cukierków nieraz może uratować życie, a jak wstajemy z łóżka (albo się schylamy) to posiedźmy/poczekajmy jeszcze parę sekund, nawet jak ktoś stuka do drzwi.
      A lekarze cały czas przypominają pacjentom o noszeniu przy sobie podstawowych informacji o sobie. ICE to faktycznie najlepsze rozwiązanie.

      Usuń
    6. Zauważyłam, że starsi ludzie tracą zdolność właściwej oceny swoich sił i możliwości. Wiekowi kierowcy, starsze panie na parapetach - oto przykłady. Niestety trudno wytłumaczyć, że dźwiganie torby z ziemniakami i kapustą to nie to samo co lekki spacer z laseczką. Ruch - jak najbardziej, ale stosowny do wieku. A nawadnianie też bardzo ważne. Nam też pora zacząć...

      Usuń
    7. A to nie jest rzecz w psychice?

      Dzieciom stale mówimy: "tak trzeba", "tego nie wolno". Dziecko najwyżej napyskuje, a starsi jednak biorą takie rady nieco wrogo, jakby ktoś ich krzywdził.

      Usuń
    8. A ja słucham się Anzaia i zawsze noszę ze sobą wodę w malutkiej buteleczce "lotniczej" i zawsze mam w torebce kawałek twardej czekolady.

      Usuń
  11. Pierwszy raz o takiem słyszę koncepcie, aliści zda mi się on nad wyraz roztropnym, tandem nie dość, że sam się k'niemu akomoduję, to i inszych familijantów agitować będę...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wachmistrzu, skoro pierwszy raz słyszysz, to dowodzi, że koncept jest za mało propagowany. Cieszy mnie więc Twoja chęć do agitowania.

      Usuń
  12. Moi znajomi powprowadzali sobie do komórek owo ICE.
    Ja też muszę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie Antoni. Koniecznie wprowadź ICE do komórki.

      Usuń
  13. Starość jest wredna i okrutna, na szczęście czsem wśród ludzi zdarza się... człowiek.
    buzinki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważam, że nawet często, a nie czasem. I to jest budujące, o!

      Usuń
  14. Wpis bardzo pozytywny. Szkoda tylko że babinka nie miała nic przy sobie co mogłoby ją zidentyfikować. Pamiętam jakiś czas temu było o ICE głośno w telewizji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani babci nie było potrzeby identyfikować. Przydałby się tylko numer telefonu do syna czy jakiejś sąsiadki. Obcy ludzie chętnie pomagają, ale też mają swoje sprawy, które w danej chwili rzucają. Muszą jednak do nich powrócić. Przywołanie więc bliskiej osoby jest w takim wypadku, moim zdaniem, najlepsze.

      Usuń
  15. Elu, dziękuję,że napisałaś taką notkę. Znaczy to, że nie wszyscy ludzie są źli. Zdarzają się jak widać i wyciągane do pomocy dłonie.
    Z tą kartą ICE to fenomenalne rozwiązanie. Popieram w pełni. Gdzie można ją nabyć. Wielokrotnie zastanawiałam się jak to zaznaczyć w komórce. Nie wszyscy wiedzą czy mam dzieci, jakiej płci i tp. Może zapisać pod hasłem CÓRKA?
    Ta karta ICE to powinien być standard, tak jak bransoletka z grupą krwi czy informacją np. o cukrzycy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagoda, jest bardzo dużo dobrych ludzi, tylko o nich mało się mówi, bo zło lepiej w mediach się sprzedaje.

      Gdzie się kartę ICE nabywa nie wiem, ja noszę zwykła kartkę z napisem ICE i w telefonie mam numery kontaktowe. Trzeba mieć pod nazwą "ICE" a nie "córka", np.

      ICE córka - +48 343434343
      ICE 2 - ciotka Kowalska - +48 555533489

      Usuń
    2. Oooooooooojejku, a dlaczego zrobiły się prawdziwe do dzwonienia numery? Nie dzwońcie hi, hi...

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.