5 października 2013

A fuj !


       Krążą opinie o brudnych plażach i okolicach hoteli w kurortach wypoczynkowych krajów arabskich. Winą obarcza się hotelarzy, a także cały naród w danym kraju.

- Brudasy! Krzyczą Europejczycy na turystycznych forach internetowych i w rozmowach na żywo.

Tymczasem...
Aż wstyd o tym pisać, ale... napiszę, o! 


1/ Nie znasz pisma arabskiego?
Arab o tym wie, więc kubeł
oznakował w sposób zrozumiały
dla turysty.
       Proszę wyobrazić sobie hotelowe lobby. Marmurowa posadzka, w której można przejrzeć się, jak w lustrze, miękkie kanapy i fotele, stoliki, przy których pije się drinki, kawę i herbatę oraz spożywa ciasteczka przyniesione z  kuluarowego baru. Na kanapach turyści w mokrych strojach kąpielowych z nogami na stołach. Przychodzą wprost z plaży albo basenu. Niektórzy nóg z piasku nie opłuczą, a po drodze kraników z wężykami do mycia nóg dostatek. Nawet w krajach borykających się z niedostatkiem wody, turystom jej nikt żałuje. Można myć się do woli. Według upodobania. W ciepłej i zimnej wodzie. Są też codziennie zmieniane ręczniki, a w łazienkach wiszą suszarki. W hotelowym sklepie znaleźć można różne suche ubrania, gdyby ktoś zapomniał z domu wziąć, albo bagaż mu zaginął na lotnisku. Ale nie! Na wakacjach suszyć się i ubierać? Co to, to nie! Europejski turysta jest na wczasach w hotelu z basenami i prywatną plażą, więc trzeba ociekać wodą, albo obsypywać piaskiem fotele i stoły w restauracjach, barach i kawiarniach. Pełna zgoda, jeśli to jest bar plażowy /jak te na zdjęciach poniżej/ lub przy basenie. Ale, żeby w eleganckim lokalu w budynku hotelowym? Na to nie może być zgody. Usiądziesz  na mokrym i tłustym fotelu w jasnych spodniach lub sukience? Pewnie, że można usiąść. Tylko... Czy wytrzymasz na przemoczonych poduchach? Jak potem wyglądasz z żółtą od olejków plamą na pupie? Postawisz kawę i ciastka na stole obok czyichś nóg? Fuj!



2/ i 3/ Bary plażowe.
Arabowie potrafią zapewnić także swobodę
Chcesz się najeść i napić w stroju plażowym? Proszę bardzo. Są odpowiednie miejsca.
Tu możesz ociekać wodą i olejkami do opalania, bo stoły i krzesła do tego przystosowane.
3/


4/ Bar w basenie. 
Na kawę można nawet przypłynąć na materacu i dmuchanym wielbłądzie. 

5/ KLIK w zdjęcia powiększa je
Proszę sobie wyobrazić szwedzkie stoły i bufety. Lśniące brytfanny, stojaki lub podstawki/talerze  na łyżki, chochle i wszelkie przyrządy do nabierania jedzenia, stosy serwetek. Osoby smażące naleśniki, omlety, jajka sadzone czy układające owoce i ciasta - poubierane, jak chirurdzy do operacji. Tymczasem turyści... 
W chustkach zawiązanych na kąpielówkach, lub rozpiętej koszuli w komplecie z bokserkami pod wylewającym się na wierzch, błyszczącym od olejków brzuchem, przychodzą wprost z plaży do restauracji. Zdarzają się nawet osobistości z materacem do pływania. 
Po przejściu pierwszej zgłodniałej „fali” przez restaurację, łyżki oraz inne „nabieraki” pływają w sosach, gulaszach i budyniach, niczym materace na morskich falach. Ale to nic. Wkłada się ręce w brytfannę i wyjmuje. Nie ma problemu! Do gulaszu wybiera się bułeczkę, obmacując najpierw kilkanaście. Na deser owoce. Pomyte, ładnie poukładane. Większe, jak arbuzy czy melony porcjowane przez „chirurga” w białym czepku i lateksowych rękawiczkach. Trzeba jednak obmacać wszystkie kawałki, aby wybrać coś dla siebie. Macantom przecież macanie należy się w pakiecie all inclusive. Fuj!

6/  Czy tym zmarnowanym jedzeniem 
nie najadłyby się ze 3 osoby?
Proszę wyobrazić sobie talerz tak jadłem załadowany, że jedzenie osuwa się z talerza. Droga z bufetu do stolików na tarasie widokowym usłana więc frytkami, sałatami, kluskami, lodami, owocami morza. Co tam! Obsługa posprząta. Rzecz jednak w tym, że w porze posiłków raczej sprzątaczki nie machają miotłami. Czynią to po lub przed. Może mają to robić kelnerzy w białych koszulach i czarnych spodniach w kancik? Gdyby nawet, to... aby nadążyć, musiałby być jeden sprzątający na jednego takiego gościa. Z jadła pozostawionego na stołach radochę mają wróble. Nie zdzierżą jednak tyle! Słonie by się przydały, by nie marnowała się taka ilość żywności. W kraju raczej ubogim, w którym ktoś jeden z dużej rodziny pracuje na wszystkie babcie, ciotki i niezamężne siostry, gdzie wiele dzieci głoduje, takie bezmyślne marnotrawstwo czynione przez jedzących oczami turystów, zapewne boli miejscowych. A poza tym, czy naprawdę smakują frytki z ryżem, kluskami drobnymi i zwisającym z talerza spaghetti, ostrygami, ośmiornicą i baraniną z kuskus, a na wierzchu kawałek arbuza okraszony kurzym udkiem? Fuj! Na sam widok tego stosu różności na jednym talerzu - fuj!


7/
Proszę wyobrazić sobie baseny w egzotycznym ogrodzie. Otoczone płytkami dla higieny. Idę tędy na plażę o wschodzie słońca, czyli kilka chwil przed przybyciem ekipy sprzątającej teren wokół basenów. Aż wróciłam po aparat fotograficzny, aby uwiecznić ten śmietnik, bo kto by mi uwierzył, że poprzedniego dnia wieczorem tak twórczo bawili się tutaj turyści z Europy. Fuj! 


8/





9/
Proszę wyobrazić sobie rajski zakątek, w którym dobrze się wypoczywa w upalne dni, bo daje przyjemny cień. Głównie mamy z malutkimi dziećmi to miejsce sobie upodobały. Tu chętnie ustawiały wózek ze śpiącym maleństwem. Ja także któregoś dnia zaszyłam się z książką w zielonej gęstwinie. I co? I... Powiem dosadnie, choć nigdy dotąd nie wyrażałam się. I gówno! Miedzy gałęziami krzewów powtykane pampersy oraz chusteczki do higieny niemowląt. I roje much! Fuj!


10/

Proszę wyobrazić sobie plażę codziennie zagrabianą i sprzątaną przez Panów Plażowych. Co parę kroków szeregiem ustawione ceramiczne dzbany w roli śmietniczek. W kilka godzin plaża staje się śmietniskiem. Tak trudno przecież butelką, jednorazowym kubkiem, pestką brzoskwini, ogryzkiem jabłka czy petem trafić do śmietniczki. Fuj!




11/


12/

Proszę wyobrazić sobie wazy z pysznym ponczem albo ułożone pod dekoracją z kwiatów, liści palmowych i daktyli francuskie rogaliki. Turyści nalewają poncz nad wazą. Cieknie po kieliszkach i palcach wprost do napitku, który inni spragnieni także zechcą posmakować. Croissanty oczywiście koniecznie obmacane, bo... żeby zjeść jeden, dotknąć i przełożyć trzeba kilka. Może ten pod spodem będzie lepszy? Koniecznie własną ręką, bo specjalne szczypce to zbyt skomplikowane narzędzie, by Europejczyk się nim posłużył. Fuj! 




       O kieliszkach, filiżankach i talerzach pozostawianych na trawnikach i klombach oraz owocach i kanapkach zakopywanych w piasku, o krzykach i śpiewach po północy pod oknami hotelu rodzinnego, o wynoszeniu z kącika ogłoszeń katalogów z ważnymi informacjami (np. godzina odlotu, czy wyjazdu na wycieczkę) w różne miejsca, że nie sposób odnaleźć, o opalaniu się toples i głaskaniu przez pana piersi pani tuż przy klubie dla dzieci, o papierze toaletowym i ręcznikach rzucanych na podłogę w toaletach, że aż człowiek zaplątuje się w te rozmoczone zwoje, zanim zostaną sprzątnięte, o podkradaniu plażowych ręczników, które są wydawane wczasowiczom za kaucją... etc... etc... nie wspomnę.

13/




           Na ogół nie zauważam na wczasach rzeczy tak przyziemnych. Delektuję się tym, po co przyjechałam. Rejestruję pod powiekami i w sercu widoki oraz chwile najpiękniejsze. Zgłębiam kulturę narodu i kraju, który mnie gości i... wstydzę się za kulturę Europejczyków. Ludzi, którzy niejednokrotnie pokazują swoją wyższość, szczególnie wobec narodów arabskich. Którzy najpierw śmiecą, wabią porozrzucanym pokarmem wszelkie insekty i zwierzątka, a potem narzekają na muchy, mrówki i wróble oraz infekcje pokarmowe. 

Ech... Ty „wysoki turysto”! Siedź w domu i nie rób wstydu, albo wypoczywaj na biwaku w leśnej głuszy. Tam swoje łapy wsadzaj w swoje menażki, o!  Tylko nie zapaskudź lasu!


       
       No, to ponarzekałam, a co?! Dodam, że nie tylko ja jestem zbulwersowana zachowaniem niektórych turystów. To samo zauważyły Rosjanki, z którymi kumplowałam się podczas ostatniego pobytu w Tunezji.  Z jedną z nich usłyszałam od barmana: „arystokracja”? Czyżby zdumiony był naszą „arystokratyczną” wiedzą o widelcach, serwetach i chochlach? Nawet nie chcę wiedzieć, co wobec tego myślał w tym momencie o innych wczasowiczach i kulturze europejskiej. 


60 komentarzy:

  1. Zachęca wszystkich do klikania celem powiększenia zdjęć. Warto bo dopiero takie powiększone niechlujstwo i wręcz chamstwo dobrze ilustruje to o czym z taka pasją krzyczy alElla.Ma rację bo to wstyd nad wstydami!
    Europejczycy pogardzający krajami arabskimi dają świadectwo wysokiej kultury!
    No cóż, postępujący zanik dobrych obyczajów - oto moja diagnoza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgubiło mi się "m" w słowie "zachęcam". Tym bardziej zachęcam:)))

      Usuń
    2. Twoja diagnoza, Bet, zdaje się być słuszna. Jeszcze trochę, a dobre obyczaje staną się dziwaczną patologią.

      Usuń
    3. Jak narodowość przeważała wśród tych gości? Zazwyczaj słyszę pogardliwe narzekania na hałaśliwych i "nienażartych" Rosjan. Tymczasem tu Rosjanki stanowiły "arystokrację"!
      Aż tak drastycznych, jak tu opisane, sytuacji nie spotkałam w Turcji gdzie wśród gości hotelowych przeważali obywatele tego kraju. A przecież Turcy też są pogardliwie uważani za brudasów.

      Usuń
    4. Trudno mi powiedzieć, jakiej narodowości turyści przeważali. Codziennie wieczorem w amfiteatrze sprawdzano obecność i pytano, czy są: Francuzi, Włosi, Czesi, Rosjanie, Polacy, Niemcy, Tunezja. Takie też flagi wywieszano podczas wspólnych zabaw. Najgłośniej odkrzykiwali Niemcy, ale czy ze względu na ilość krzyczących czy siłę gardła, to nie wiem. Najciszej Polacy i prowadzący wieczorne "szoł" mawiał: Polska - katastrofa i ponawiał zapytanie.

      Usuń
    5. A dlaczego Polska=katastrofa?
      Czy gałąź daktylowa nad stolikiem złamana jest przez turystów czy to taka dekoracyjna aranżacja?

      Usuń
    6. W tym wypadku dlatego, że Polscy za anemicznie oznajmiali swoją obecność, albo... że Polaków najmniej. Słowem "katastrofa" określali także, gdy ktoś odpadł w jakichś zawodach, albo piłką do kosza nie trafił itd.... itp...

      Z gałęzi daktylowej to specjalna dekoracja. Aż mi szkoda było, że odłamano tę gałąź.

      Usuń
    7. Ale... tak potem pomyślałam, że to tak samo, jakbyś u nas urwała kiść jarzębiny czy dzikiego wina.

      Usuń
  2. Tak wlasnie bardzo czesto jest....
    I to jest bardzo zasmucajace, ze nie widzimy tak oczywistych rzeczy...
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko to oczywiste i dlatego zasmucił mnie barman, który za arystokrację uznał osoby, które przyszły do baru ubrane i nie gmerały w ciastkach oraz nie moczyły palców w ponczu.

      Usuń
  3. Smutne i prawdziwe do bólu. Ten sam brud widziałam nad polskim morzem i w górach. Syn po powrocie z Turcji powiedział,że takiego niechlujstwa i paskudnego zachowania grupy "naszych" turystów jeszcze nie widział. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo smutne i dla mnie nie do przyjęcia. W takim świecie po prostu już nie znajduje dla siebie miejsca.

      Usuń
  4. Z przykrością się z Tobą zgadzam. Tak samo zachowują się również w europejskich kurortach - ale w jednym z nich widziałam w holu hotelowym dość sporą tabliczkę przy wejściu do restauracji, że nie wolno wchodzić w strojach plażowych. I była to jedyna tabliczka i skierowana do Polaków. Bo to głównie nasi rodacy błyszczeli golizną przy posiłkach.Często wstydzę się za naszych turystów będąc za granicą.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie honorują tabliczek, ani uwag czynionych przez "arystokrację". I co z takimi robić? Może ochrona nie powinna wpuszczać, a barmani i kelnerzy nie podawać niczego.

      Usuń
    2. A cham zostanie chamem, na wieki wieków amen... Cóż więcej dodać ma hanys Klater w wieku raczej statecznym?!
      Zapraszam na post gościnny Maliny M
      buziulki

      Usuń
    3. Byłam, Klaterku :). Nie zauważyłeś?

      Usteczka

      Usuń
  5. Ponarzekałaś, ale napisałaś samą prawdę.Wydaje nam się, że skoro zapłaciliśmy to wszystko nam wolno. Czujemy się 'panami' zwłaszcza w tych biedniejszych krajach. Przykre to jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najbardziej przykre, że ta druga część turystów, których barman nazwał "arystokracją", też zapłaciła, a jest na straconej pozycji. Ten, co m.in. hałasuje w nocy - to może, bo jest na wakacjach i zapłacił za te wakacje, a ten, co chce spać, do wypoczynku nie ma prawa, bo chamstwo, jak ich Klater nazwał, rządzi.

      Usuń
  6. To było już tak dawno, że nikt nie wie, czy to wymyślona anegdota, czy rzeczywiste zachowania turystów ZSRR. Otóż na początku lat 70' ub.w. gdy otworzono granice w "Demoludach" niezwykłym porządkiem i zdyscyplinowaniem zaskakiwali turyści z ZSRR (wiadomo dlaczego). Ponoć wtedy narodził się sposób "zaparzania" herbaty w ustach. Polegało to na tym, że ktoś z naszych wkładał saszetkę do ust i popijał gorącą wodą ze szklanki, a cała grupa turystów robiła to samo. Jeżeli ktoś w tych czasch był w moskiewskim metrze, to ze zdziwieniem stwierdzał, że tam było czyściej na posadzkach, niż obecnie w naszych szpitalach.
    Ale mimo tego nie wiem, czy chciałbym powrotu do tamtej dyscypliny. To co opisujesz to faktycznie makabra, ale ja widziałem lepsze. Wynika z tego, że tak jak pisze Art Klater "cham zawsze pozostanie chamem".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam tę opowiastkę. Faktycznie już nie wiadomo, czy to anegdota.

      Ale to, co ja napiszę, to rzeczywiste zdarzenie. Pewna Rosjanka chciała mi zabrać leżak. Poskarżyłam się tej Rosjance zakumplowanej. Ona na to: skażi jej "ty durnyj Iwan".

      Usuń
    2. No, zawsze to kulruralniej, niż gdybyś np. durnemu Iwanowi powiedziała "job twoju mać". ;) :)
      Ale masz rację, to są powody dla których unikam zorganizowanych wycieczek.

      Usuń
    3. Zorganizowana, czy nie, to przecież w hotelach, restauracjach i na plażach są inni ludzie. Chyba, że pojedziesz na bezludna wyspę.

      Usuń
    4. Jest takie stare powiedzenie: "Wpuść chama do biura, to ci atrament wypije", niestety to sprawdza się dzisiaj.
      Dla "niezorganizowanych" w hotelach wyznacza się inne godziny, albo podaje do stolika.
      Ale to jest jednak problem bardziej ogólny, ta chęć "bycia lepszym" jest nagminna.

      Usuń
    5. Niekoniecznie i nie wszędzie. A gdyby nawet, to na inną godzinę tapicerowane krzesło w restauracji czy fotel w kawiarni - utytłane i zamoczone przez chamstwo - nie wyschnie. A hotelowe lobby z barem jest dla wszystkich przez całą dobę.

      Usuń
    6. Nie wiem, czy tak jest wszędzie, ale w ramach rekompensaty podanie do pokoju było gratis.
      Generalnie jednak masz rację, chamstwo, ale na pokaz, i nie tylko w czasie urlopu. "Polactwo" potrafi.

      Usuń
    7. Nie tylko "Polactwo", Anzai. Tam byli Francuzi, Włosi, Niemcy, Czesi, Rosjanie...

      Usuń
    8. A przedstawicielstwo Polski w osobie alElli uznano za arystokrację! O koleżance Rosjance też nie zapominam. Wniosek? Dawny Blok Wschodni pokazał klasę.

      Usuń
    9. Z koleżanką Rosjanką nawet prezentami obdarowałyśmy się. Druga koleżanka też arystokratyczna była. Wyjątkowo przy tym oczytana, subtelna i uduchowiona.

      Usuń
    10. Hi,hi,hi.... Fajne określenie "arystokratyczna koleżanka". Prawdziwa Rosjanka powinna być uduchowiona i subtelna a skoro arystokratyczna do tego to już jak nic jakaś Anna Karenina.

      Usuń
    11. A do tego jeszcze z Sankt Petersburga, a tam jest pałac wzorowany na francuskim Wersalu, to i maniery wersalskie może dlatego...

      Usuń
    12. Tak sobie myślę, że zwalamy winę na kulturę osobistą turystów, a ja zauważyłem - obsługując różne eventy artystyczne - że duże znaczenie ma to, czy za udział w danej imprezie zapłaciliśmy, czy zostaliśmy na nią zaproszeni. W tym drugim przypadku jest o wiele porządniej.
      Stewardessa opowiadała, że podczas lotu do USA jakiś chamowaty Polak, na pytanie: Co podać? , odpowiedział: Wszystko co się należy, tylko szybko! Na to stewardessa jeszcze raz uprzejmiej zapytała czy może podać przystawki w jednej wazie, bo nie ma tylu naczyń (chodziło m.in. o ciasta, rybkę, kawior, tort, itp.), a napoje w wiaderku? Ponoć zapadła cisza, a potem chóralny śmiech pasażerów siedzących obok.

      Usuń
    13. Chyba coś w tym jest. Sama widziałam takie zachowania. Nie na darmo istnieje powiedzenie, że u kogoś herbatę się słodzi, choć w swoim domu pija gorzką.

      Usuń
  7. No to niech ten cham pozostanie, ale na klepisku! Od marmurowych posadzek wara!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nikt mu marmurów, ani dywanów wciskać raczej nie będzie. My szanujemy jego klepisko przecież.

      Usuń
  8. Niestety, brak kindersztuby "owocuje "przez całe zycie zwłaszcza gdy nie chce sie nad soba pracować. Pozdrawiam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt przecież nie wymaga jakiejś przesadzonej i zbyt wyidealizowanej grzeczności, a jedynie normalności. Chyba najbardziej niewychowany człowiek nie wkłada rąk do sosu i nie rzuca jedzenia oraz naczyń na podłogę u siebie w domu, ani - jak zwierzę chowające upolowaną zdobycz przed padlinożercami - nie zakopuje jedzenia. Z jakiego powodu więc to czyni w 4-5 gwiazdkowym hotelu?

      Usuń
  9. O zachowaniu Europejczyków niestety krążą legendy. A kto dał nam prawo uważać się za lepszych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że Europejczycy to kolonizatorzy, a kolonizator był panem, co znaczyło kimś lepszym, zaś lud w koloniach nikim. I tak wysysa się tę domniemaną wyższość i lepszość z mlekiem matki.

      Usuń
    2. Masz rację, pewnie nam to tak zostało. Niestety.

      Usuń
    3. A jak jeszcze dodać nieco chamstwa, to jest, jak jest...

      Usuń
  10. Brawo, brawo za ten wpis!
    Ja też kiedyś pisałam na blogu o Polakach na wakacjach za granicą.

    Pozdrowionka Elu!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czego się Jaś nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał.A nie nauczono go , że papier rzucony na trawnik nie wyparuje sam, tylko ktoś musi go podnieść.Ta kultura rodzi się w domu rodzinnym.Dziecko nauczone porządku, będzie o nim pamiętało zawsze,nie zależnie gdzie się znajdzie.To środowisko, w którym pobieramy lekcje życia decyduje o naszych zachowaniach w wielu dziedzinach.Pozdrawiam.Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym wszystkiego nie łączyła z naukami pobranymi w dzieciństwie. Zdarza się, że człowiek zwyczajnie chamieje w dorosłości. Pozdrowienia, Ula.

      Usuń
  12. Cóż, a to niby Europa Zachodnia jest siewcą kultury. Wstyd, po prostu wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlatego do krajów bardzo południowych, jeżdżę jesienią lub zimą. Nie ma tam wtedy tego wszystkiego, o czym napisałaś.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, poza sezonem wakacyjnym jest znacznie mniej turystów.

      Usuń
  14. przyznam Ci absolutną rację!

    OdpowiedzUsuń
  15. Przerażające zdjęcia i opis. Widocznie europejscy turyści wyznają zasadę, że skoro płacą, to mogą zachowywać się jak prosięta. Ciekawa jestem, gdzie w Europie ta pani z odsłoniętym biustem będzie pokazywać swoją opaleniznę.
    Pamiętasz post u Lotki na temat Świnoujścia i nagusów? Tylko my dwie byłyśmy przeciwne pokazywaniu na deptaku obwisłych brzuchów, nikt poza nami nie miał nic przeciwko temu.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak pamiętam, Anno. Rozebranych widziałam też na placu koło muszli koncertowej w Krynicy.

      Usuń
  16. Powyobrażałam sobie czytając Twoje uwagi i oglądając przepiękne fotografie. Masz szczęście , bo wynajdujesz ładne zakątki świata na odpoczynek. To prawda, ze turyści zachowują się rozmaicie i nie zawsze kulturalnie. Moja siostra wynajmuje apartament turystom, zauważyłyśmy, że kiedy jest czysto i elegancko, potrafią docenić i zostawiają miejsce uporządkowane. Dziwne więc, że za granicą zachowują się nieelegancko. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to, co wyprawiają - nieelegancko - to zbyt pięknie powiedziane.

      Usuń
  17. To wszystko op czym napisałaś, naprawdę jest FUJ!
    Czyżbyśmy powracali do ludzi pierwotnych, nieokrzesanych, którym wszytko jedno było, że wkoło nich padlina leżała, a oni i tak ze smakiem jedli?! A tak w ogóle to zdaje mi się, że niektórzy zapominają dzisiaj co to jest kulturalnym i grzecznym być. A może nikt ich tego nie nauczył...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może...
      Może w swoim domu też zakopują jedzenie na później?

      Usuń
  18. Świetny blog . Delektuję się każdym kolejnym wpisem i do tego wspaniałe obserwacje :-) Pozdrawiam ! Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło witam w gronie Posiaduszkowiczów :) Zapraszam zawsze do czytania i komentowania.

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.