2 października 2016

Październikowa składanka

czyli,  co jesiennego lubię najbardziej.


Piosenkę z albumu Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”. Słowa - to wiersz Juliana Tuwima pt. „Wspomnienie”. Pierwszy raz był wydany w 1921 roku w zbiorze „Siódma jesień”. Muzykę do wiersza skomponował Marek Sart w latach sześćdziesiątych XX wieku.




Żurawie pod niebem w naturze 
i na obrazie "Odlot  żurawi" Józefa Chełmońskiego:

Wikipedia: niniejsza reprodukcja jest właśnością publiczną.


Opis Władysława Reymonta w powieści "Chłopi".

Jesień szła coraz głębsza.
Blade dnie wlekły się przez puste, ogłuchłe pola i przymierały w lasach coraz cichsze, coraz bladsze - niby te święte Hostie w dogasających brzaskach gromnic. A co świtanie - dzień wstawał leniwiej, stężały od chłodu i cały w szronach, i w bolesnej cichości ziemi zamierającej; słońce blade i ciężkie wykwitało z głębin w wieńcach wron i kawek, co się zrywały gdzieś znad zórz, leciały nisko nad polami i krakały głucho, długo, żałośnie... a za nimi biegł ostry, zimny wiatr, mącił wody stężałe, warzył resztki zieleni i rwał ostatnie liście topolom pochylonym nad drogami, że spływały cicho niby łza - krwawe łzy umarłego lata, i padały ciężko na ziemię.

A co świtanie - wsie budziły się później: leniwiej bydło szło na paszę, ciszej skrzypiały wierzeje i ciszej brzmiały głosy przytłumione martwotą i pustką pól, i ciszej, trwożniej tętniło życie samo - a niekiedy przed chałupami albo i w polach widni byli ludzie, jak przystawali nagle i patrzyli długo w dal omroczoną, siną... albo i te rogate, potężne łby podnosiły się od traw pożółkłych i przeżuwając z wolna, zatapiały ślepia w przestrzeń daleką... daleką...i kiedy niekiedy głuchy, żałosny ryk tłukł się po pustych polach.

A co świtanie - mroczniej było i zimniej, i niżej dymy rozsnuwały się po nagich sadach, i więcej ptaków zlatywało do wsi i szukało schronienia po stodołach i brogach, a wrony siadały na kalenicach, to wieszały się na nagich drzewach lub krążyły nad ziemią kracząc głucho - jakoby pieśń zimy śpiewając żałosną.
Południa były słoneczne, ale tak martwe i nieme, że poszumy lasów dochodziły głuchym szmerem i bełkot rzeki rozlegał się jak łkanie bolesne, a szczątki babiego lata rwały się nie wiadomo skąd i przepadały w ostrych, zimnych cieniach chałup /.../


Wiersz „List z jesieni” Lepolda Staffa. 

Czekam listu od ciebie... Tam Południa słońce
I morze mówi z tobą... U mnie długa słota,
Samotność, jesień, chmury i drzewa więdnące...
Dziś pogoda... lecz słońce chore - jak tęsknota...

Nim wyślesz, włóż list w trawę wonną albo w kwiaty,
Bo tu żadne nie kwitną już... Niech go przepoi
Spokój, woń słońca, szczęście twej bliży i szaty -
Albo go noś godzinę w fałdach sukni swojej...

A papier niechaj będzie niebieski... Bo może
Znów przyjdą chmury szare, smutne, znów na dworze
Słota łkać będzie, kiedy list przyjdzie od ciebie;

Skarżyć się będą drzewa, co więdną i mokną,
A ja, samotny, może znów będę przez okno
Patrzał za małym skrawkiem błękitu na niebie...


***

       Ania Shirley - bohaterka powieści L.M.Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza" - powiedziała: "Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik! Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po wrześniu następował listopad!"



I ja cieszę się z tego. Listopady przeważnie bywają chmurne, wietrzne i deszczowe. W październiku można napawać się kolorami. To najbardziej barwny miesiąc jesienny. W słoneczne dni lubię spacerować po parku czy lesie. Trochę kolorów i jesiennego zapachu zabieram zawsze do domu: listkowe różyczki

Wieczorem siadam przy kominku i...

22 września 2016

Z Ziemi Obiecanej Aleją Gwiazd do PRL-u i od Wolności do Niepodległości



Zdjęcia można powiększać KLIKIEM 
CZYLI WRZEŚNIOWY SPACER 
PO ŁODZI.



       Do Ziemi Obiecanej wybierałam się latami i - z różnych względów - dojść nie mogłam. Ostatnio, z braku dogodnego dla mnie połączenia. Wreszcie postanowiłam do Łodzi pojechać. Cudny wrzesień wyjątkowo nadawał się do tego. A i oczekujący mnie Gospodarze, to... ho, ho, nie byle kto w moim sercu, o!

Stacjonowałam, razem z krukiem, w kwaterze z panoramicznym widokiem po horyzont. To jest to, co ptaki i grycEle lubią najbardziej. Przestrzeń i widok, jako dodatek - niczym ptasie mleczko - do porannej kawy na balkonie.




   Łódź może się podobać i nie. Zależy, co pokażą oprowadzający po tym mieście przewodnicy. Moi trafili w mój gust. Podczas objazdów, dojazdów i przejazdów, najwięcej widziałam lasów i parków. Ale nie tylko...


W lesie zobaczyłam najstarsze łódzkie zabytki.
To kaplice w Łagiewnikach.
Jedna - św. Antoniego  wybudowana w 1667 roku,
a druga - św. Rocha - z początku XVIII wieku. 

       Na spacerze po mieście zauważyłam sporo instalacji, obiektów przestrzennych i rzeźb artystów polskich i zagranicznych. Na rynku Starego Miasta miła dla oka jest niezwykła instalacja z kolorowych wstążek. Jej autorem jest artysta Jerzy Janiszewski. To ten, który stworzył  logo Solidarności. 


 






Ciekawe są też inicjatywy obywatelskie. Oto jedna z nich. „Mały Ciechocinek” na łódzkim osiedlu.



Nie obeszło się bez odegrania koncertu na instrumentach 
zlokalizowanych w parku.




       A łódzkie bramy przy Piotrkowskiej, na której krańcach jest  Plac Wolności i Plac Niepodległości, kryją w sobie prawdziwe skarby. Jedno podwórko - to zaczarowany ogród, inne lśni lusterkami.





Dla zachowania równowagi bez trudu można znaleźć mniej lśniące budynki.


       W programie zwiedzania nie mogło oczywiście zabraknąć rezydencji łódzkiej dziewiętnastowiecznej burżuazji. Pałac Poznańskich od razu porównałam do Luwru. Przechadzałam się także pośród budynków fabrycznych i mieszkalnych - wybudowanych w okresie rozkwitu przemysłowej Łodzi.




Nowe centrum miasta - Manufaktura - sprawia wrażenie, 
jakby łączyła kulturę z rozrywką, handlem i rekreacją.




Zdjęcie zawiera lokowanie produktu :-)
       Nigdy niczego nie reklamowałam. Tym razem muszę, bo inaczej się uduszę. ;-) Kawa! Prawdziwa kawa! Zwykła kawa z kawą w kawie! To w dzisiejszych czasach rzadkość. Prawie wszędzie, jak nie cappuccino i latte, to mocha i americana. Z różnymi dodatkami smakowymi, serduszkami z białego proszku, kleksami z farby itd... itp... Dlatego na wycieczki przeważnie zabieram termos ze swoją kawą.
- Chcę się napić normalnej kawy z prawdziwej kawy! Powiedziałam w pizzerii przy Piotrkowskiej i dostałam! Do tego kocyk, by w ogródku na zewnątrz lokalu nie złapać wilka w chłodny albo wietrzny dzień. O miłym i przystojnym Panu Kelnerze nie wspomnę.





Zauważyłam także akcenty peerelowskie. 




       Czy Łódź polubiłam? Nie wiem. Poczułam jednak, że ona lubi mnie. 

Od goszczących mnie Gospodarzy i Przewodników dostałam samo Dobro, które dobruje i ogrzewa mnie do dziś...

   
Na zakończenie tej krótkiej relacji, takie oto... Przesłanie?

'Patrz na innego człowieka'



6 sierpnia 2016

„Moje echa" Światowych Dni Młodzieży - Kraków 2016

Papież Franciszek

„Teraz nie zabierzemy się do wykrzykiwania przeciw komuś, nie zabierzemy się do kłótni, nie chcemy niszczyć. Nie chcemy obrażać. Nie chcemy pokonać nienawiści większą nienawiścią, przemocy większą przemocą, pokonać terroru większym terrorem. A nasza odpowiedź na ten świat w stanie wojny ma imię: nazywa się przyjaźnią, nazywa się braterstwem, nazywa się komunią, nazywa się rodziną.”    


    Światowe Dni Młodzieży w Polsce zakończone. W niedzielę 31 lipca 2016 roku grupy pielgrzymów z całego świata zaczęły odjeżdżać z Krakowa.  Po godzinie dziewiętnastej tego samego dnia do Rzymu odleciał Papież Franciszek. Na pokładzie samolotu m.in. powiedział: 

"Nie lubię, kiedy mówi się,  że młodzi mówią głupoty, bo my też dużo ich mówimy. Młodzi ludzie mówią głupoty i rzeczy dobre, tak jak wszyscy. Trzeba ich słuchać, rozmawiać; bez postawy zamknięcia, cenzury".


     Gdzieś jeszcze młodzież śpiewała i tańczyła...  Pozdrawiała... Dziękowała... Udawała się na zwiedzanie innych regionów Polski i krajów Europy... Obdarowywała uśmiechem...

Trochę zaczyna brakować tych kolorów i wesołości. Czy oprócz radosnych barw coś nam w pamięci pozostanie? Czy usłyszeliśmy niezbyt słyszalne w mediach np. te oto słowa Papieża Franciszka? Czy wielcy tego świata je zauważyli?

Chciałbym coś dodać dla wyjaśnienia. Kiedy mówię o wojnie, mówię o wojnie na poważnie, nie o wojnie religijnej. Istnieje wojna interesów, jest wojna o pieniądze, jest wojna o zasoby natury, jest wojna o panowanie nad narodami: to jest wojna. Ktoś mógłby pomyśleć: on mówi o wojnie religijnej.
Nie,  wszystkie religie chcą pokoju. Wojny chcą inni. Czy to jest  jasne?”

Obejrzałam ogrom relacji, wsłuchiwałam się w każde słowo Papieża Franciszka, ale nade wszystko przemawia do mnie ten obraz:

Papież Franciszek z grupą pielgrzymów przechodzi przez Bramę Miłosierdzia po przyjeździe na Campus Misericordiae w Brzegach. PAP/Radek Pietruszka

Czyż nie powinien - tylko bez oprawiania w żadne pozłacane ramy - wisieć w szkołach, urzędach państwowych, a nawet nad ołtarzami kościołów? Także w pałacach biskupów, kardynalskich mieszkaniach, gabinetach polityków oraz decydentów wszystkich maści, pudrów i fluidów. Od lewa do prawa przez centralne środki i półśrodki. Mógłby być także sztandarem szczytów NATO, forum ONZ i wszelkich spotkań grupy G z numerem, UE, ITEPE, ITEDE...

Słowa i tak ludzie z czasem powykręcają, jak kota ogonem. Obraz natomiast pozostaje na zawsze pod zamkniętymi powiekami, dlatego przejście Papieża Franciszka z młodzieżą różnych narodowości przez Bramę Miłosierdzia po przyjeździe na Campus Misericordiae w Brzegach uważam za najbardziej nośne i treściwe oraz wymowne przesłanie Światowych Dni Młodzieży 2016, o! Amen.