czyli, co jesiennego lubię najbardziej.
Piosenkę z albumu Czesława
Niemena „Dziwny jest ten świat”. Słowa - to wiersz Juliana Tuwima pt. „Wspomnienie”.
Pierwszy raz był wydany w 1921 roku w zbiorze „Siódma jesień”. Muzykę do
wiersza skomponował Marek Sart w latach sześćdziesiątych XX wieku.
Żurawie pod niebem w naturze
i na obrazie "Odlot żurawi"
Józefa Chełmońskiego:

Wikipedia: niniejsza reprodukcja jest właśnością publiczną.
Jesień szła coraz głębsza.
Blade dnie wlekły się przez puste,
ogłuchłe pola i przymierały w lasach coraz cichsze, coraz bladsze - niby te
święte Hostie w dogasających brzaskach gromnic. A co świtanie - dzień wstawał
leniwiej, stężały od chłodu i cały w szronach, i w bolesnej cichości ziemi
zamierającej; słońce blade i ciężkie wykwitało z głębin w wieńcach wron i
kawek, co się zrywały gdzieś znad zórz, leciały nisko nad polami i krakały głucho,
długo, żałośnie... a za nimi biegł ostry, zimny wiatr, mącił wody stężałe,
warzył resztki zieleni i rwał ostatnie liście topolom pochylonym nad drogami,
że spływały cicho niby łza - krwawe łzy umarłego lata, i padały ciężko na
ziemię.
A co świtanie - wsie budziły się
później: leniwiej bydło szło na paszę, ciszej skrzypiały wierzeje i ciszej
brzmiały głosy przytłumione martwotą i pustką pól, i ciszej, trwożniej tętniło
życie samo - a niekiedy przed chałupami albo i w polach widni byli ludzie, jak
przystawali nagle i patrzyli długo w dal omroczoną, siną... albo i te rogate,
potężne łby podnosiły się od traw pożółkłych i przeżuwając z wolna, zatapiały
ślepia w przestrzeń daleką... daleką...i kiedy niekiedy głuchy, żałosny ryk
tłukł się po pustych polach.
A co świtanie - mroczniej było i
zimniej, i niżej dymy rozsnuwały się po nagich sadach, i więcej ptaków
zlatywało do wsi i szukało schronienia po stodołach i brogach, a wrony siadały
na kalenicach, to wieszały się na nagich drzewach lub krążyły nad ziemią
kracząc głucho - jakoby pieśń zimy śpiewając żałosną.
Południa były słoneczne, ale tak martwe
i nieme, że poszumy lasów dochodziły głuchym szmerem i bełkot rzeki rozlegał
się jak łkanie bolesne, a szczątki babiego lata rwały się nie wiadomo skąd i
przepadały w ostrych, zimnych cieniach chałup /.../
Wiersz „List z jesieni”
Lepolda Staffa.
Czekam
listu od ciebie... Tam Południa słońce
I morze mówi z tobą... U mnie długa słota,
Samotność, jesień, chmury i drzewa więdnące...
Dziś pogoda... lecz słońce chore - jak tęsknota...
Nim wyślesz, włóż list w trawę wonną albo w kwiaty,
Bo tu żadne nie kwitną już... Niech go przepoi
Spokój, woń słońca, szczęście twej bliży i szaty -
Albo go noś godzinę w fałdach sukni swojej...
A papier niechaj będzie niebieski... Bo może
Znów przyjdą chmury szare, smutne, znów na dworze
Słota łkać będzie, kiedy list przyjdzie od ciebie;
Skarżyć się będą drzewa, co więdną i mokną,
A ja, samotny, może znów będę przez okno
Patrzał za małym skrawkiem błękitu na niebie...
I morze mówi z tobą... U mnie długa słota,
Samotność, jesień, chmury i drzewa więdnące...
Dziś pogoda... lecz słońce chore - jak tęsknota...
Nim wyślesz, włóż list w trawę wonną albo w kwiaty,
Bo tu żadne nie kwitną już... Niech go przepoi
Spokój, woń słońca, szczęście twej bliży i szaty -
Albo go noś godzinę w fałdach sukni swojej...
A papier niechaj będzie niebieski... Bo może
Znów przyjdą chmury szare, smutne, znów na dworze
Słota łkać będzie, kiedy list przyjdzie od ciebie;
Skarżyć się będą drzewa, co więdną i mokną,
A ja, samotny, może znów będę przez okno
Patrzał za małym skrawkiem błękitu na niebie...
***
Ania Shirley - bohaterka powieści L.M.Montgomery "Ania z Zielonego
Wzgórza" - powiedziała: "Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w
którym istnieje październik! Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po
wrześniu następował listopad!"
I ja cieszę się z tego.
Listopady przeważnie bywają chmurne, wietrzne i deszczowe. W październiku można
napawać się kolorami. To najbardziej barwny miesiąc jesienny. W słoneczne dni
lubię spacerować po parku czy lesie. Trochę kolorów i jesiennego zapachu
zabieram zawsze do domu: listkowe różyczki
Wieczorem siadam przy kominku i...