23 września 2025

Dywany kwiatowe. Ciechocinek we wrześniu 2025 r.

        Najpiękniejsze dni września spędziłam w Ciechocinku i takim kwiatowym upojeniem zakończyłam tegoroczne lato.














10 lipca 2025

Jaś tłumaczy politykę jak nikt inny

Znalezione na YouTube.

       Mam nadzieję, że nie popełniłam kradzieży, skoro pod filmikiem zachęcano do udostępniania.

       Ta lekcja wyjaśniająca, czym jest kapitalizm, rząd, klasa robotnicza i w ogóle polityka, to najlepsze, na co natrafiłam w poszukiwaniu definicji polityki. Tak mi się spodobało, że zapragnęłam zamieścić na swoim blogu.




11 czerwca 2025

W czasie deszczu nie tylko dzieci się nudzą

       W obecnych niespokojnych czasach dzieci raczej nigdy nie nudzą się, ponieważ bez względu na pogodę działają Internety. Czy to żar tropików, czy zimno i deszczowo, smartfon zawsze w pogotowiu do zabawiania. Gorzej mają mniej smartfonowe babcie. Jestem jedną z nich. Wprost nie ma co robić, gdy aura nie sprzyja spacerom i wycieczkom. Czytać książki całymi dniami? Już nie te oczy!

Zakładam więc pelerynę, kalosze szczęścia i udaję się na rekonesans w poszukiwaniu włóczki, by coś na drutach wydziergać. To coś musi być piękne i przydatne. Piękne oczywiście jest wszystko, co czerwone i żółte. No, w ostateczności perłowo-szare. Przydatnym natomiast jest to, czego od wielu lat nie znajduję w sklepach. Albo mnie dusi i gryzie, albo za długie lub zbyt krótkie. To za szerokie! Tamto za  wąskie! Inne ledwo przechodzi przez głowę i psuje szałowy kok! Na dodatek wpija się w moje szlachetne wydepilowane pachy i ma zakaz wkładania do pralki automatycznej. Etc... Etc...

       Kto by takiej wymagającej grymaśnicy dogodził? A jednak znalazł się wspaniały dogadzający. To Pan Pasmanternik obeznany w temacie robótkowo - włóczkowym. Zrozumiał zachciankę, troskliwie pochylił się nad grymasami, doradził, wybrał odpowiednią włóczkę, dorzucił druty, zapakował, sprzedał i jeszcze wszystkiego najlepszego na odchodne życzył.

Wraz z prezydencką kampanią wyborczą rozpoczęłam  wielkie robótkowanie. Na pierwszy drut poszła czerwona kamizelka. Dość sprawnie i zgodnie z narysowanym w głowie projektem.  Nazywa się Duża i wygląda tak.


       Kampania wyborcza trwa! A to ktoś nakłamie, a to pojeździ na hulajnodze, a to jeden dowali drugiemu...
Pora na żółto - czerwoną bluzko - tunikę typu polo.


Co? Coś mi nie gra, coś nie pasuje i jak kampania wyborcza nie podoba się. Zatem pruję! Zwijam! Rozwijam! Przewijam! Włóczka plącze się tak samo, jak jakiś kandydat na prezydenta. Daję więc nitkom odpocząć. Niech się wyprostują i będą niczym kręgosłupy walczących o prezydenturę.
W międzyczasie kombinuję, jak wyczarować kamizelkę perłowo - szarą. Czarowania i kombinacji  uczę się od kampanijnych sztabów. Nauka nie idzie w las. Oto ona. Ta kamizelka. Nazywa się Mała.

Nie da się porównać do nienagannych kreacji kampanijnych,
ale bardziej jestem z niej dumna, niż z niektórych kandydatów.

         Kampania wyborcza w gorącej fazie. Znowu pada deszcz. Powracam więc do wypoczętej włóczki czerwonej i żółtej. Dziergam na całego! Znowu pruję i zwijam! Zaczynam od początku, środka i końca.

       Piętrzą się włóczkowe odpady, a kompozycja bluzki wciąż mi nie odpowiada, tak samo, jak prezydenccy kandydaci. Zwołuję sztab koleżeński. O ile dużo do powiedzenia ma w kwestii, jak wygrać wybory, o tyle w sprawach bluzkowych mi nie radzi. Nie daję jednak za wygraną i dzielnie przekładam oczka z druta na drut. Teraz już bez planu i bez kompozycji. Jak leci!
Stwierdzam, że może być, tylko... Wraz z wyborem prezydenta włóczka się skończyła. 


Bluzka jest bez kołnierza i prawie połowy rękawów.
Po prostu, niczym prezydent elekt, niedoskonała, o!

              Ani u miłego Pana Pasmanternika, ani w żadnym sklepie w całym mieście nie znajduję włóczki, którą mogłabym użyć do dokończenia robótki. Wzorem powyborczym składam więc  protest i czekam. Wszystko teraz w rękach Turka, wszak włóczka turecka.
Deszcz znowu pada. Przemoknięte truskawki niesmaczne, protesty nie rozpatrzone. Ani ten włóczkowy, ani te wyborcze. Państwowa Komisja Wyborcza "siedzi po turecku i udaje Greka", a w sklepach rozkładają ręce.  Czekam na zmiłowanie Turka! Może i miałabym dobry humor w tym oczekiwaniu, gdyby urzędujący jeszcze prezydent Rzeczypospolitej Polskiej publicznie nie przedrzeźniał 90-letniego człowieka. 
Jakie to niskie... Jakie to podłe... Jakie to obrzydliwe... Nie mogę przestać o tym myśleć...