![]() |
- mieszkanie
- śmiecie
- woda
- radio - telewizja, Internet
- ogrzewanie
- energia elektryczna
- lekarstwa
- telefon
Koszty w/w luksusów: cała emerytura
Tak bardzo cieszę się. Przepełniona
jestem optymizmem. Nadzieja na cud spełniła się wraz z rozpoczęciem nowego
roku. Nie dość, że mamy polski cud gospodarczy, to jeszcze spada inflacja i nie
sięgnie szczytu Giewontu ani Rys i Rysów, a to ogromy powód do radości.
Radujmy
się!
Tak bardzo cieszę się. Przepełniona
jestem optymizmem, bo mamy polską walutę oraz dobrze wyedukowanych pracowników
dbających o kształtowanie tejże na rynku. Kurs złotego ma się znakomicie, więc…
Radujmy
się!
Tak bardzo cieszę się. Przepełniona jestem optymizmem. Jak nigdy dotąd znalazłam się na płaskowyżu, skąd - gdyby nie długa kolejka - miałabym tylko krok do przepaści. Ach… Spadać i spadać… Cóż to musi być za uczucie?! A propos. Czy na krawędzi stoi jakiś wyrzucający, czy sama będę musiała skoczyć? Tak, czy siak…
Radujmy
się!
Tak bardzo cieszę się. Przepełniona
jestem optymizmem. Nigdy w życiu nie mogłam złapać za nogi Francuza. A takiego na
przykład Hiszpana czy Włocha już dziś trzymam za kolano.
Radujmy
się!
W nowym roku szczęście mnie wprost rozpiera. Do jego pełni brakuje mi tylko rozwiązania umowy ze wszystkimi wrogimi mediami
samozwańczo nazywającymi się wolnymi, które sieją kłamstwa i rozpowszechniają czarnowidztwo.
Jeśli zrobimy to wszyscy, zmieciemy z powierzchni
kraju te złowrogie siły i nikt już nie będzie zakłócać wszechpolskiego
dobrobytu oraz mącić spokoju i radości. A gdy codziennie pooglądamy uspokajającą
telewizję narodową, żyć będziemy bezstresowo, długo, szczęśliwie i dostatnio, a
państwo nasze objawi się ze swą prawdziwie
piękną i czystą misją, której najwyższym celem jest dobro Narodu.
O!
- W którym momencie trzeba karpia obłożyć cebulą? Chcę kupić wcześniej i przechować w zamrażalniku do świąt. Mrożenie pozbawi rybę ewentualnych pasożytów. - Zwróciłam się do blogowej Koleżanki Bet.
- Karpia obłożyć cebulą zaraz po zakupie, przed umyciem. Po pobycie w
cebulowym spa, umyć i osuszyć, i mrozić.
- Bardzo pięknie dziękuję za karpiowe informacje, dyg, dyg...
- Powodzenia z karpiem!
- Meldunek z aktualnego stanu przygotowań do świąt składam w
załącznikach obrazkowych.
Bigos aż pachnie z garnka prosto w monitor! Świetny pomysł z pakowaniem
do słoików - co się nie zje to zapakuje "na wynos".
Przygotowania zatwierdzone na szóstkę.
- Tak, cały smak galarety jest w karpiowych łbach. Tym razem mam aż 5
sztuk, ponieważ ktoś, jak Ty, łbów nie chciał i ja skorzystałam. Wprawdzie
sprzedają także same łby, ale ja takich nie chcę, bo nie wiem, czy są świeże i
ze świeżej ryby. Łeb musi być przy mnie odcięty z ryby, która dziarsko pływała,
a nie uśniętej, mieć intensywnego koloru skrzela bez plam i oczy lśniące.
Nauczyłam się oczy wypychać palcem od środka. Wtedy na mnie nie patrzą, a ja
oszukuję się, że wcale ich nie wyłupiam.
Trudne psychicznie do dla mnie zadanie, ale co się nie robi dla Kochanych, dla
których karp w galarecie i smażony sam w sobie jest Świętem.
Bigos w słoikach faktycznie wygodny na wynos, ale także dobry do
przechowywania i serwowania po jednym słoiczku. Nie trzeba wszystkiego wyjmować
z lodówki i gmerać w wielkim garze, przez co się wielokrotnie ogrzewa i znowu
chłodzi. No i przede wszystkim za wcześnie by było na przechowywanie w garnku
na półce lodówki, a mrozić w szufladzie nie chcę. Bigos muszę robić dużo
wcześniej, bo to zajęcie na trzy dni.
- Wydziergałam szydełkiem łańcuch na choinkę. Zużyłam sznurek do szynki oraz nici do zszywania kaczki. Nie będę piec takich specjałów. Z malutkich pieczeni robią się w wielkim piekarniku „zeschnięte skwarki”, a takich o słusznych rozmiarach nie warto robić. W dobie kryzysu nie należy przesadzać z ilością jedzenia. Tylko tyle, ile się zje, o!
- Na pierwszy rzut oka wzięłam koronkowy łańcuch za kruche ciasteczka. Teraz
dopiero ujrzałam piękno i precyzję koronkowych gwiazdeczek. Cudo!
- Także upiekłam już kruchy spód pod sernik. I na tym zakończyłam kulinaria,
które mogą być wcześniej przygotowane. Wszystko inne - w tygodniu
przedświątecznym.
Oto plan na tydzień przedświąteczny:
- Plan się ledwo mieści na rozsuniętym stole, hi, hi... Dobrze, że rozłożyłam go już a nie w Wigilię, bo okazało się, że środkowa część stołu opada na kolana. Naprawiłam! Sama! Proszę więc o uznanie i pochwałę.
- Brawo! Ho! Ho! - Wyraził Pan Sąsiad, oglądając na żywo efekt naprawy
stołu. Na Synu natomiast wrażenie zrobił plan zajęć na stole rozłożony, którego
zdjęcie wysłałam. Wcześniej otrzymałam od Syna propozycję podziału zadań
kulinarnych z prośbą o przejrzenie i pytaniem, co ja na to? „A ja na to, jak na
lato”, o!
Wiele zadań wzięła na siebie Synowa. Najbardziej ucieszyły mnie pierogi
i uszka, ponieważ spod Jej ręki wychodzą wyśmienite. Mnie natomiast nie udają
się. Owszem, ciasto zagniatam dobre, farsz robię przedobry, ale ze sklejaniem
mam problemy. Stresowała mnie myśl, że podczas gotowania uszka oraz pierogi
pootwierają się i wszelkie dobro z nich wypłynie. Bywają bowiem dni, że w
palcach nie mam ścisku potrzebnego do zlepiania. Innym razem natomiast na jakiś
czas „zatrzaskują się” na trzymanym w ręce przedmiocie.
Niczego na słodko z makiem
(kutia, lub fasola, lub kluski) tym razem nie zaplanowałam, ponieważ goście ostatnio
tego nie jedli. Postanowiłam za to upiec rodowy sernik, który wszyscy lubią.
Tyle samo roboty, a będzie większy pożytek. Kupiłam specjalnie mikser na
stojaku, więc za mnie dobrze ukręci, ubije, wymiesza, z czym także mam problem.
Poza tym niektórzy producenci sera wyszli mi naprzeciwko i wyprodukowali twaróg
gotowy - niczym przekręcony przez maszynkę. Ale… Czy to na pewno będzie
ten dawny sernik? Babci i Mamy?
- Organizacja na medal! To co, będzie notka pt. "kuchenne pogaduszki z karpiem w tle"? Ja robię "dogrywkę" z kiszenia barszczu. Barszcz zasadniczy zszedł w połowie na surowo. Mam nowy sposób kiszenia: same buraczki zalewam osoloną wodą z dodatkiem miodu. Wychodzi "burakowy cud-miód"!
- Ja w tym roku nie kiszę buraków. Bardziej smakuje mi gotowy barszcz wyprodukowany w Twoich stronach, niż własny. Chyba, że gotuję na rosole, ale taki to nie wigilijny.
Nie wiem, czy notkę będę pisać o tych przygotowaniach karpiowych i innych, ponieważ przy najmilszych na świecie Gościach nie będę siedzieć przy komputerze, by odpowiadać na komentarze, składać życzenia i ewentualnie za nie dziękować. Może więc zniknę z Blogosfery na czas świąteczny?
- Jeśli zrobisz notkę przed Świętami, to na Święta będziesz miała
spokój. Jeszcze dwa tygodnie czasu jest i przygotowania aktualne.
- Fakt! Dziś mam niedzielę relaksową - bez zakupów i okołoświątecznego krzątania się. Potem też nastanie tydzień luzu, uwieńczony ubieraniem choinki i dekorowaniem domu. Niektóre światełka już zamontowałam z pomocą drabiny wyciągniętej ze schowka i rozłożonej do innych prac na wysokości. Należało skorzystać z przypływu energii do wspinania się po szczeblach, skakania po stołach, stołkach, krzesłach i parapetach. Było lekko, łatwo i przyjemnie. Nic na siłę! Jest przypływ, to do roboty, bez względu na to, czy czas stosowny ku temu.
To ostatnia przed świętami notka, więc…
wypełnił nastrój szczęścia i radości.
Dla Was - Posiaduszkowicze,
Waszych Najbliższych i Przyjaciół
życzę wszelkiego dobra.
Niech nadzieja będzie zieleńsza od choinki,
a w oczach błyska światło Betlejemskiej Gwiazdy.
Wszędzie niech gości pokój!
Dopisek. Śledzie w śmietanie.
Podawać posypane koperkiem lub pietruszką. Robota wprawdzie na dwie doby, ale ogólnie
pracy niedużo.
Wersja ze śmietanką „30” jest bardziej łagodna - kremowa, a ze śmietaną „18” ma bardziej wyrazisty smak. Z „18”, jeśli dłużej poleży na talerzu, może lekko podejść wodą (szczególnie, gdy śledzie niedobrze osuszone). Dlatego nie stawia się śledzi w śmietanie na pół dnia na stole, jak to niektórzy czynią. Nakrywają stół wszystkim do południa, po czym siedzą nad tym jedzeniem do północy.
Wiadomość od J. 11 grudnia 2022, 8:59. Hejo, lepsza będzie 18.
Dopisek 2. Meldunek w tygodniu przedświątecznym.
![]() |
Prezenty zapakowane, choinka ubrana. Dla Mikołaja lub Gwiazdora (zapraszam!) - naszykowany fotel. Poczęstunek też będzie, o! |