7 marca 2018

III. Retrospektywne spojrzenie na Egipt przez pryzmat powieści „Egipcjanin Sinuhe” M.Waltariego. Noc pod gwiazdami na statku „Miss World” i Dolina Królów


Na życzenie blogowych koleżanek publikuję wspomnienia z podróży odbytej w 2003 roku.
Cytaty pochodzą z powieści Miki Waltariego pt. „Egipcjanin Sinuhe”.


 „Lepiej niż woda i piwo, lepiej niż dym kadzidła w świątyni i kaczki w sitowiu Wielkiej Rzeki oddaję treść życia w Egipcie, gdzie nic się nie zmienia z upływem czasu, lecz wszystko zostaje po staremu."
„Nie  ma  żadnej  różnicy  między  ludźmi, każdy  człowiek przychodzi na świat  nagi  i  serce  ludzkie  jest  jedyną miarą różnic między  ludźmi. Człowieka  nie możemy  mierzyć  według   koloru skóry   czy  według języka, nie wolno go oceniać według  jego odzieży   czy   ozdób, które nosi, ani  też według  jego bogactwa  czy biedy, lecz  tylko według  jego serca. Dobry człowiek  lepszy jest  od złego, sprawiedliwość  lepsza jest  niż  niesprawiedliwość. Nie wiem nic innego, a  to  jest  wszystko, co  wiem.”


       Na statek „Miss World” pływający po Nilu weszliśmy zmęczeni, ale pod wielkim wrażeniem pierwszego zetknięcia ze starożytnością. Za szklanymi drzwiami holu przy recepcji powitano nas odświeżającymi ręcznikami oraz sokiem pomarańczowym. Bardzo rozbawił nas widok pracownika odzianego w galabiję, w lateksowych rękawiczkach, który szczypcami podawał mokre ręczniki starannie ułożone w kuwecie na nóżkach.

- Odkażają nas?

- A obiad ugotują z wody z Nilu. Skomentowaliśmy jednogłośnie ten miły i zaskakujący epizod z podróży.

Ceremoniał taki odbywał się za każdym razem, gdy wracaliśmy z wycieczki na pokład statku.
„I gospodarz przywołał swojego niewolnika 
i kazał przynieść dzban z wodą 
i polać nią ręce przybyłym na ucztę”

Tak było... i tak jest...

       Okazały hol z recepcją i kanapami wypoczynkowymi zrobił wrażenie gustownego przepychu i wygody. Wszystko tu było rozmieszczone ze smakiem i z troską o szczegóły.  Nasze walizki wnieśli do kajut tragarze, oczywiście za stosowny bakszysz. O bagaże  nie martwiliśmy się zresztą podczas całej podróży po Egipcie. Zawsze trafiały tam, gdzie należy. Kajuta ładna i przestronna. Wygodne łóżka z włoskimi materacami, komfortowo wyposażona łazienka ze śnieżnobiałymi ręcznikami i urządzeniami sanitarnymi, starannie zasłane (wymawiam głoskę „r.”) łóżka, fotel i stolik z marmurowym blatem tuż przy panoramicznym rozsuwanym oknie, stylowa i duża toaletka z kryształowym lustrem, klimatyzacja regulowana w pokoju, telewizja satelitarna, telefon.


To wszystko sprawiło, że pomimo zmęczenia podróżą poczułam, jak bardzo chce mi się żyć. Przegrałam jednak walkę ze zmęczeniem i po kolacji, zamiast bawić się na powitalnym balu kapitańskim, położyłam się na pokładzie widokowym, wyposażonym w  leżaki rozstawione przy basenie, by pod gwiazdami, w ciszy i skupieniu przeżywać swoje pierwsze spotkanie z kulturą starożytną. Ciągle jeszcze miałam przed oczami dziecko czyszczące turystom buty, maleńką dziewczynkę - pucybucika i obraz ten powraca każdego wieczora do dziś, przysłaniając i zacierając wygląd wielkiego kompleksu świątynnego Luksor - Karnak.

       Słońce znikło za górami na zachodzie i na niebie zapaliły się gwiazdy. Patrzyłam na Wielką Niedźwiedzicę, szukałam Gwiazdy Polarnej i starałam się rozpoznać na podstawie gwiazd strony świata, które stale w Egipcie myliły się podróżnikom. Może to się wydawać dziwne, ale tam tak właśnie jest.



”A krokodyle leżały jak kłody na brzegu, nie zadawały sobie nawet trudu, by bić ogonami, lecz przeciągały się z otwartymi paszczami...”


Tak było, ale nie jest!

To chyba jedno z niewielu, co nie zgadza się z tym, co było, a co jest. Po krokodylach pozostało w Dolinie Nilu tylko wspomnienie. Podobno są dwa w delcie Wielkiej Rzeki. Jeden zaś na moim łóżku.

       Po nocy pod gwiazdami  „w pustyni i dookoła nas stało się jaśniej, a góry przede nami rozpaliły się złotem i słońce wzeszło.”
Tak było... i tak jest... 

       Ciekawa wschodu słońca, wstaję na kilkanaście minut przed nim. Nie żałuję snu. Zza skalnych wzgórz szybko wyłania się jasna kula. Unosi się w górę tak szybko, jak wypuszczony z rąk dziecka balonik. Podobnie szybko w Egipcie słońce opuszcza się w dół, gdy zachodzi. Po prostu spada i ginie. Ciemność zapada tak samo gwałtownie, jak staje się jasność. Nie widziałam zmierzchu, tylko jasność i ciemność, a ciemność ta jest prawdziwie egipska. Teraz wiem, dlaczego Egipcjanie tak bardzo czcili słońce.

O świtaniu na kilka chwil przed wschodem słońca niebo bieleje.

          Po śniadaniu do statku podpływają małe łodzie motorowe, którymi udajemy się na zachodni brzeg Nilu, na miejsce spoczynku władców egipskich.

„I myślałem o porannym wietrze, który bez wioślarzy pędził lekkie łódeczki 
od murów Złotego Domu na drugą stronę na zachodnie wybrzeże Teb.”

Tak było... i tak jest...

„Tak więc stała przede mną otworem zakazana dolina, śmiertelnie milcząca 
i w całej swej pustynności, bardziej majestatyczna w moich oczach, 
niż byli kiedykolwiek za życia i na tronie faraonowie”.

Tak było... i tak jest...

Dolina Królów

Ze statku przesiadamy się  do małej łodzi motorowej, którą płyniemy na drugą stronę Nilu.


       Dolina Królów, położona wśród wzgórz tebańskich, miała być miejscem wiecznego spoczynku faraonów. Niestety, ich grobowce, wykute w niedostępnych miejscach skał zostały splądrowane przez złodziei. W pobliżu doliny, jeszcze w starożytności powstała wioska grabieżców, która istnieje do dziś, a plądrowanie grobów stało się profesją przekazywaną z ojca na syna.


       W dolinie Królów jakiś Arab zawiązuje mi na głowie turbanik z białego szala. Jeden koniec bawełnianej tkaniny pozostawia luźno, jako powiewające na wietrze nakrycie karku, a drugi skręca w ścisły powróz i owija wokół głowy, a następnie polewa mi głowę wodą i uczy, jak się to robi, aby nie zamoczyć twarzy. Przy tym wskazuje ręką na pomalowane oczy. Poczułam wielką ulgę w tym nakryciu. Słońce momentalnie stało się zupełnie bezsilne i niegroźne. Przestało parzyć w głowę i męczyć. 
Po Dolinie Królów wożono nas spacerowymi wagonikami. Spośród sześćdziesięciu grobowców do zwiedzania udostępnionych jest zaledwie kilka. Wewnątrz ich niczego już nie ma, ale warto natrudzić się wejściem chociaż do dwóch, trzech, by poczuć ich nieziemską atmosferę i zobaczyć, jak były budowane, zdobione, maskowane.





           Pomyliłam się sądząc, że Egipcjanie są tak usłużni i troskliwi. Ta życzliwość i uprzejmość nie jest bezinteresowna. Za wiązanie turbanu musiałam dać bakszysz, a biały szalik przymusowo kupić. W rezultacie wzięła go moja koleżanka Lodzia za 10 funtów. I wszyscy byli uradowani, a najbardziej sprytny sprzedawca, który doskonale wyczuwa potrzeby turystów i gra na ich psychice oraz słabościach. Tym miłym akcentem pożegnaliśmy skaliste stoki Doliny Królów, pocięte wieloma ścieżkami.

       Pierwotnie był tu tylko niewielki przełom pomiędzy górskim rozpadliskiem, ale i dzisiaj, pomimo wybudowania wielu dróg ułatwiających dojazd, miejsce to pozostaje jakby nietknięte i wciąż zachowuje swą fascynującą tajemniczość.
Historia tutaj zaczęła się od nietypowej decyzji faraona Tutmozisa I, by zbudować grobowiec dla siebie nie tylko z dala od znanych nekropoli i nie w monumentalnej budowli, lecz w jakimś romantycznym, zakonspirowanym miejscu. Jego postanowienie zburzyło tradycję liczącą ponad tysiąc siedemset lat. W samotnej dolinie architekt Ineni zaprojektował dla swojego władcy grobowiec przypominający studnię. W ten sposób powstała tradycja naśladowana przez następnych faraonów. Nie zaznali jednak wiecznego spoczynku w dolinie. Ciągłe grabieże, plądrowanie, włamania, poszukiwanie klejnotów i innych bogactw spowodowały, że niektórych królów grzebano kilkakrotnie, zaś sarkofagi trzydziestu sześciu faraonów zgromadzono na jednym, odosobnionym, dobrze ukrytym cmentarzysku.

Egipt. Gurnah

Sekretu tego strzegła rodzina zamieszkała w Gurnah - wiosce grabieżców. Kiedy tajemnicę odkrył dyrektor muzeum kairskiego i udał się w miejsce przypominające sztolnię, zobaczył ziemskie szczątki wielkich  władców świata starożytnego, a wśród nich Amozisa I, Amenhotepa I, Tutmozisa III i Ramzesa II, już za życia zwanego Wielkim.
Był rok 1881. Dwunastu ludzi spakowało mumie, by następnie przenieść je w dół doliną do statku, który miał przewieźć je do Kairu. Na wieść o tym, że faraonowie opuszczają swoje cmentarzysko, okoliczni chłopi wraz z rodzinami zebrali się na brzegu rzeki, a gdy statek przepływał przed nimi, oddawali cześć swoim władcom. Mężczyźni strzelali w powietrze, a kobiety przeraźliwie zawodząc i lamentując, posypywały głowy popiołem.  Aż do samego Kairu wody Nilu niosły tę żałość.

       Najciekawszą i najbardziej skomplikowaną konstrukcję ma grobowiec Setiego I. Znajdują się w nim liczne wielopoziomowe schody i galerie, sale wspierane przez filary, a sarkofag faraona jest wyrzeźbiony z pojedynczego alabastrowego bloku. Wewnątrz jest dużo przestrzeni, a ochroniarz za dolara pozwala robić zdjęcia.
Pozaziemski majestat tego miejsca nie pozwalał jednak wdzięczyć się do obiektywu aparatu fotograficznego.

32 komentarze:

  1. Och, poczułam żar Doliny Królów... Pomysł z wiązaniem turbana bardzo sprytny! Nie przypuszczałam, że kajuta może być przestronna. Samo słowo "kajuta" kojarzy mi się z ciasną klitką:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy tam na statku mówili "kajuta", więc i ja - jak papuga - powtarzam. To był przestronny 5-gwiazdkowy pokój z panoramicznym widokiem.

      Usuń
  2. Myślę, że Egipcjanie wszystko zrobią dla bakszyszu, bo z tego utrzymują siebie i swoją rodzinę.
    Chyba już nigdy nie zaznasz takiego luksusu jak na tym statku. Przypomina mi to statek w powieści Agaty Christie "Śmierć na Nilu", tylko chyba kajuty nie były takie duże, ale cóż, to inne czasy.
    W filmie "Egipcjanin Sinuhe" widziałam Dolinę Królów i mam nadzieję, że faktycznie w tej dolinie był kręcony film.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed chwilą obejrzałam fragment filmu z Doliną Królów, żeby sobie przypomnieć. Rozpoznaję mijaną przez Sinuhe piramidę El Kurn oraz świątynię Hatszepsut u stóp gigantycznej ściany skalnej w Deir El Bahari. Wygląda na to, że scenę pochówku rodziców Sinuhe nakręcono faktycznie w Dolinie Królów. Wejścia do grobowca, na tle którego rozgrywa się akcja nie rozpoznałam.
      W filmie dolina nie robi na mnie takiego wrażenia, jak w rzeczywistości. Nie oddano jej pozaziemskiego klimatu i majestatu. Nie to chyba było intencją filmu. No, i scena - piknik na cmentarzysku - nieco rozprasza, ponieważ w naszej kulturze nie piknikuje się na cmentarzach.

      Usuń
    2. Znalazłam zdjęcie z piramidą EL KURN /za wagonikiem/, którą widać także na filmie. Wstawiłam zdjęcie w tekście notki. O świątyni Hatszepsut będzie oddzielna notka i też mam zdjęcie, jak z filmu "Egipcjanin Sinuhe".

      Usuń
    3. Tak, tak! Agata Christie i jej "Śmierć na Nilu" przypomina się bardzo wyraźnie. Dobrze, że Twoja podróż obyła się bez takich sensacji:))

      Usuń
    4. Książkę czytałam na pewno, ale zupełnie nie przypomiam sobie filmu "Śmierć na Nilu". Szukam w internecie, ale nie znajduję wersji z polskim lektorem lub napisami.

      Sensacja była, ale na sąsiednim statku, którym płynęli Hiszpanie. Był to zamach terrorystyczny. Na szczęście nikt nie zginął, ale wieść o zamachu zmroziła wycieczkowiczków na wszystkich statkach.

      Usuń
    5. Znalazłam! https://www.cda.pl/video/5876048c

      Usuń
    6. O ile dobrze pamiętam, W TVP był emitowany spektakl Teatru Telewizji według scenariusza opartego na tej powieści. Chyba stąd pamiętam tę historię.

      Usuń
    7. Obejrzałam wczoraj film. Poza początkiem, kiedy uczestnicy rejsu schodzili ze statku, żeby zwiedzać, dzięki czemu przypomniałam sobie wszystko to, co sama widziałam, dalsza część - śledztwo - znudziło mnie.

      Usuń
  3. Świetna podróż tylko pozazdrościć, czułabym się jak odkrywca z zeszłego wieku , historyczne miejsca jednak . :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tej podróży wręcz zafascynowała mnie historia starożytna. Zawsze uważałam, że podróż to pierwszy krok do fascynacji i to się sprawdziło.

      Usuń
  4. Elunia,wróćmy z Afryki do Polski..A tu czeka na Ciebie kosz kwiatów i życzenia,abyś wszystkie kontynenty,a nie tylko Afrykę przetuptała tup,tup! Najlepszego z okazji Twego święta,Maleńka..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za życzenia. Na myśl o wyprawie gdziekolwiek już przebieram nogami. :)

      Usuń
  5. O, taka podróż to jest coś! Przypomniałaś mi także film i książkę z Poirotem w roli głównej "Śmierć na Nilu"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed chwilą znalazłam film z polskim lektorem i zaraz zacznę oglądać.

      Usuń
  6. Często oglądałam filmy dokumentalne o Egipcie, a szczególnie o Dolinie Królów, o wnętrzach piramid, o grobowcu Tutenhamona.
    Chyba za czasów Sinuhe nikogo nie raził piknik na cmentarzu. Zresztą Cyganie też ucztują nad grobami swoich bliskich i nawet groby polewają wódką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Egipcjanie nawet żyją w grobowcach całymi rodzinami.

      Usuń
    2. Nieco to makabryczne, ale jeśli nie mają gdzie mieszkać, to chłodny grobowiec jest w sam raz. Najważniejsze, że jest już pusty.

      Usuń
    3. W Kairze na terenie nekropolii nazwanej "Miastem Umarłych" żywi ludzie współistnieją razem ze zmarłymi. Pozakładali tam nawet sklepiki, bary, punkty usługowe, a także szkoły. Żeby im ulżyć, za darmo podciągnięto na ten cmentarz prąd i wodę z miasta. Mieszkają w grobowcach, dzieci bawią się między grobami.
      "Afryka moja":
      http://afrykamoja.bloog.pl/id,328641661,title,Miasto-Uumarlych,index.html

      Usuń
    4. Już kiedyś czytałam ten wpis, ale teraz zrobiłam to jeszcze raz. Najgorzej, że cały pierwszy akapit przysłoniła mi z lewej strony jakaś reklama, której nie można było zamknąć.
      Dzieci chyba nie znają innego życia niż to, do którego przywykły. Bawią się tak, jak potrafią, najłatwiej zrobić latawce.
      Smutne, ale skoro państwo nie da rady zapewnić tym ludziom normalnych mieszkań, to będą tak żyć jeszcze przez długie lata.

      Usuń
    5. I ja nic nie mogę zrobić z tą reklamą. Nie dość, że blog jest zablokowany, to jeszcze zasłonięty. Nie chce mi się użerać z tym portalem, ponieważ i tak likwidują blogi.

      Usuń
    6. Reklamy są wszechobecne czy chcemy tego, czy nie.
      Z portalem nie ma co się użerać, tylko skoro zablokowali Ci bloga, to jeszcze jakim prawem wklejają wielką reklamę.Szczerze mówiąc, nawet nie zwróciłam uwagi, co na niej jest, jedynie szukałam krzyżyka, aby ją zamknąć i nie znalazłam.

      Usuń
    7. Z reklamami pogodziłam się. Skoro chcę za darmo korzystać z ich usług, muszę zaakceptować reklamy. Nie może być jednak tak, że reklama uniemożliwia czytanie, ponieważ nie da się jej zamknąć.

      Usuń
  7. alEllu czekam na kolejne egipskie opowiaski i zdjęcia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sikoreczko, mało mam zdjęć z Egiptu i w dodatku kiepskie.

      Usuń
  8. Piękna wycieczka!!!
    W Egipcie byłem wielokrotnie. Tygodniowe pobyty w Kairze na wymianie załóg, wycieczki, min. do Aleksandrii, wynajętą taksówka. Port Said, podczas rejsów przez Kanał Suezki i Morze Czerwone do Zatoki Bengalskiej, lecz do Doliny Królów nigdy nie trafiłem. Raz już byłem zdeterminowany tam pojechać, ale kilka dni przedtem uległ poważnemu wypadkowi autobus, który wiózł tam polskich turystów (miejscowi kierowcy jeżdżą jak wariaci), co skutecznie mnie zniechęciło. Widziałem tych biednych, połamanych ludzi, kiedy odwoziliśmy ich do Polski naszym samolotem.

    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówi się, że tamtejsi kierowcy stosują tylko dwa przepisy:
      1/ na czerwonym świetle można jechać, a na zielonym trzeba;
      2/ większy ma pierwszeństwo.
      Ruchem natomiast kierują klaksony.

      Usuń
  9. Moi znajomi jeżdżą do Egiptu, ale nie wychylają nosa poza eksluzywny hotel, bo boją się "zemsty faraona", kłopotów, napaści i spotkania z tubylcami.
    Zdjęcia super i refleksje doskonałe.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia są zrobione ze zdjęć papierowych. Nie miałam wtedy cyfrowego aparatu fotograficznego.

      Usuń
  10. Kraj kontrastów, niezwykle ciekawy obyczajowo , ale chyba już bez wiedzego znaczenia ekonomicznego.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gospodarka Egiptu głównie opiera się na Kanale Sueskim i turystyce. Kiedyś także na żyznych gruntach wzdłuż Nilu. Jednak po wybudowaniu tamy w Asuanie Nil przestał wylewać i nanosić żyzny muł niezbędny dla upraw.

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.