Centralne ogrzewanie i ciepła woda w kranie
Szczęście to jedno z
najtrudniejszych do zdefiniowania słów. Nawet filozofowie przedstawiali różne
poglądy na szczęście, ale żaden mnie nie przekonał do swojej definicji. Nikomu bowiem
nie przyszło do głowy, że szczęściem może być dziurka
z zaworkiem. Oto szczęśliwe otworki, do których mogą podłączyć się rurkami
umęczeni trudami życia, jak za króla Ćwieczka, ludzie.
Sześć szczęść dla sześciu
mieszkań. Każdemu po jednym, sprawiedliwie. Czyż większa radość może jeszcze
spotkać 96-letnią sąsiadkę, która tylko dzięki dobrym ludziom ma zawsze węgiel dostarczony pod sam próg?
Tym razem widać nawet coś do jedzenia w słoiku. |
Jestem wprawdzie dużo
młodsza i sama szufluję kilka ton węgla rocznie oraz setki kilogramów popiołu, ale także większego
szczęścia wyobrazić sobie nie mogę w chwili obecnej, jak pokazany na zdjęciu
węzeł cieplny, który pojawił się w naszej piwnicy. Niech więc napiszą o tym
wszystkie gazety, pokaże telewizja i ogłosi radio, że szczęście dla niektórych -
to ogrzane mieszkanie i ciepła woda w
kranie, o!
No to gratuluję tego szczęścia!
OdpowiedzUsuń(jak to niewiele ludziom do szczęścia brakuje ;-))
Różne osiągnięcia cywilizacyjne nie wszędzie docierają równomiernie. Dzieje się tak z różnych przyczyn. Albo zapomina się o Polsce sklasyfikowanej jako "B", albo sami mieszkańcy nie chcą otworzyć się na rozwiązania cywilizacyjne. Przez to cierpią inni... A kiedy już mają szansę mieć wodę czy ciepło, to nazywają to wielkim szczęściem, które po latach mordęgi do nich przyszło.
UsuńI bardzo słusznie, bo kto ma, nie docenia. To dopiero prezent na święta, hurra!!!
OdpowiedzUsuńHurra!!!
UsuńTeraz pozostaje tylko przeżyć podłączenie do domu i w nowym sezonie grzewczym rączki i nóżki na kanapie układać, a nie zmagać się z węglem i popiołem.
Tak, kto ma, ten nie docenia. To trzeba przeżyć np. grypę w temepraturze plus osiem stopni, albo rozmyślać w zimie, jak moja sąsiadka: jest węgiel pod progiem, czy nie ma?
Cieszę się Twoim szczęściem, bo dźwiganie z piwnicy węgla,(który wcześniej trzeba kupić i tam dostarczyć) oraz wynoszenie popiołu, to nie na siły ludzi, którzy nie mają już 20 lat.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jakaś dobra duszyczka przynosi węgiel starszej sąsiadce.
Dokładnie przyjrzałam się pierwszemu zdjęciu, bo nigdy czegoś takiego nie widziałam. Wydaje mi się, że wszystko bardzo dokładnie jest zainstalowane i aż lśni od nowości.
Może kiedyś komuś przyjdzie na myśl, aby ocieplić budynek, bo tym sposobem będziesz o połowę mniej płacić za ogrzewanie.
Życzę jeszcze więcej radości, gdy już będziesz mieć gorące kaloryfery.
Anno, ocieplenie budynku nie wchodzi w grę, ponieważ jest to zabytek, a tynki są jakieś specjalne/nadzwyczajne z przesiewanego piasku rzecznego. Jedynie ścianę szczytową bez okien można ocieplić i to zostało już zrobione. Ściany są z czerwonej cegły i maja grubość 60 cm.
UsuńNie wiedziałam, że mieszkasz w zabytkowym domu, dla mnie zabytek to pałac czy chociażby dworek.
UsuńZ balkonu też widzę pewien zabytkowy domek, przez który nie można przerobić skrzyżowania na rondo, a nie ma tygodnia, by nie dochodziło na tym skrzyżowaniu do wypadku.
Przez to, że nasze osiedle jest objęte ochroną konserwatora zabytków, wszelkie remonty oraz inwestycje są droższe, niż np. w budynkach spółdzielczych. "Głupiej" dziury w dachu nie załata się papą czy blachą, okna muszą być ze szprosami, gazu nie ma... itd, itp...
UsuńDziwne, w mojej rodzinnej wiosce chyba 90% domów to "zabytki" z XIX wieku i nikt się nie czepia żadnych przeróbek. No, ale konserwator zabytków musi mieć co do roboty.
UsuńZapewne Twoja rodzinna wioska nie została wpisana do rejestru zabytków.
UsuńA niedawno słyszałam, że "ciepła woda w kranie" nam niepotrzebna, wręcz szkodliwa... Hmmm...
OdpowiedzUsuńTeż się zachwycam wyglądem piwnicy i tego węzła cieplnego. Wygląda to na supernowoczesną budowlę a nie jakiś zabytek:))
A zaworki umieszczone poniżej tych sześciu z numerkami dla kogo przygotowane?
Ciepła woda w kranie jak najbardziej potrzebna. Jest wręcz wymarzona, a nie szkodliwa. Żeby o tym wiedzieć trzeba jej po prostu nie mieć.
UsuńTe zaworki to chyba sześć - wyjścia do sześciu mieszkań, a drugie sześć - powrót do węzła, żeby był obieg. Ale nie wiem na pewno, teraz to wymyśliłam.
Za tym baniakiem jest jeszcze sześć na ciepłą wodę.
UsuńNiedługo zostaniesz specjalistą od węzłów ciepłowniczych:))
UsuńZnajomość zaworków już masz zaliczoną.
Ciepła woda w kranie była wykpiwana jako symbol rządów PO. Po zmianie rządzących bardzo wykpiwana - stąd moja aluzja ale chyba tylko mnie się tak skojarzyło.
Bardzo trafne masz skojarzenie. Na zebraniu wpólnoty, podczas głosowania na ciepłą wodę w kranie tak samo pomyślałam.
UsuńA pan, który te śliczne dziurki zrobił, jest dziurkaczem?
UsuńRaczej laborantem, bo ten węzeł z dziurkami wygląda, jak laboratorium.
Usuńooo ,to witamy w luksusach. Ja dobrze wiem ,co znaczy noszenie węgla z piwinicy, opalanie mieszkania itp radości. Zrzucanie węgla o piwnicy też w życiu przerabiałam. Podobno ogrzewanie węglowe ,piecie są zdrowsze - byc może dla pl€c i klimatu w mieszkaniu ale dla kręgosłupa i dla płuć ( bo te tony kurzu i brudu) bardzo niezdrowe..
OdpowiedzUsuńPięc lat temu tak się urządziłam, żeby nie nosić węgla do domu. Palę w kotle c.o. w piwnicy. To taki ćwierćluksus. Ulga jest tylko w noszeniu, bo szuflować i tak trzeba, kocioł czyścić i sadzę z czopucha wybierać, a piec ma jedną wielką wadę, a mianowicie nie posyła ciepła do domu ani nie podgrzewa wody, gdy się w nim nie napali. Tak więc w dniach złego samopoczucia dodatkowo człowiek marznie i jeszcze bardziej choruje. Ach, jaka jestem szczęśliwa, że to już ostatni sezon mojej udręki.
UsuńOooo, to naprawdę dobra nowina!Ciepła woda w kranie i w kaloryferach to naprawdę coś wspaniałego.I tak naprawdę w XXI wieku nie powinno to być luksusem a standardem.
OdpowiedzUsuńCo prawda ponoć zdrowsze jest korzystanie z pieca kaflowego, ale co z tego, że powietrze będzie mniej suche, skoro kręgosłup będzie nawalał od dzwigania opału i popiołu. A i zaczadzieć można i w ogóle z dymem ulecieć.
Serdeczności;)
Anabel, nie wiem, na ile to palenie w piecach jest zdrowsze. U mnie jest takie "zdrowe", że ze ścian kominowych sączy się zapach siarkowodoru, którego nie da się wywietrzyć, bo z zewnątrz wlatuje jeszcze więcej smrodu, dymu i latających czarnych "farfocli". U mnie w mieszkaniu są trzy używane kominy - dwa przez sąsiadów i jeden przeze mnie. Z domu trzeba uciekać, jak wszyscy napalimy. Na szczęście w sypialni nie mam ściany z kominem, to budzę się żywa.
UsuńJestem pod ogromnym wrażeniem, ale nie tej "dziurki z zaworkiem", tylko tego co stoi pod drzwiami 96 letniej sąsiadki. Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy tacy ludzie żyją, którzy wiaderka z węglem i słoiki dostarczają pod właściwy adres.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam wszystkich właścicieli "dziurki z zaworkiem".
Andrzej Rawicz (Anzai)
W imieniu wszystkich właścieli "dziurki z zaworkiem" bardzo dziękuję i równie serdecznie pozdrawiam.
UsuńU moich rodziców aż takiego szczęścia nie było, ale chociaż mogli sobie założyć ogrzewanie gazowe...
OdpowiedzUsuńU mnie nie ma gazu, więc taka możliwość nigdy nie istniała.
UsuńTo się razem z Tobą "cieszem" :)
OdpowiedzUsuńu nas w tym roku, w połowie stycznia, zakładali centralną ciepłą wodę ... po cichu powiem, że zła byłam, bo Mamcia chora bałam się demolki łazienki i całego świata. Ekipa mnie zaskoczyła, uporali się w dzień, zrobili bardzo porządnie. U nas Elu na odwrór - najpierw ryli drogę, potem ze 3 miesiące stukali w piwnicy a potem to już piorunem jedna klatka na 3 dni bo na klatkę przypadają 3 piony. sprytnie zrobili - o 8 rano gazownicy, zdjęli junkers, zaślepili rury, przyszedł spec odebrał gaz, potem następni - wykuli dziurę pod wlotem do junkersa, odkryli przewód spalinowy, do przewodu napchali elastyczne rury na wodę, specjalnym urządzeniem wpychali tak, że przepchali do piwnicy i tam podłączyli, w łazience zamontowali w przewodzie wodomierz i już ... jeszcze zatarli uszkodzenia ściany gdzie wisiał junkers, i płytą gips-karton zaślepili dziurę i osadzili drzwiczki rewizyjne ... 3 płytki się tylko zniszczyły. Zapytałam o firmę, będę teraz polecała
U mnie rura będzie wpychana do przewodu kominowego, więc zapowiada się w domu zadyma z sadzy.
UsuńIdzie wiosna- po co Wam teraz ogrzewanie? Czy nie powinno to być zrobione w październiku lub najpóźniej w listopadzie? Nie cierpię zimna.
OdpowiedzUsuńIdąc tokiem rozsiewania toksyn i narzekania, co potrafi popsuć każdą radość i szczęście, to powinno być zrobione pół wieku temu we wrześniu, o! Albo nie! W maju 1973 roku. ;) :)))
UsuńGratuluję jak widzę,"dobra zmiana" trafiła i do Ciebie.
OdpowiedzUsuńWiosennie pozdrawiam.
I ja wiosennie pozdrawiam.
UsuńCo za piękny i użyteczny węzeł!!!
OdpowiedzUsuńZwięźle pozdrawiam:))
P.S. CD naszej rymowanki na blogu:)
Bardzo lubię rymowanki oraz wszelkie zabawy słowne. Zwięzłe pozdrowienia w kontekście użytecznego węzła, są niesamowite. Wspaniałe!
Usuń:)
Usuńjuż tak mają chałwianki:
lubią słodycz i rymowanki
a słodycz z pieprzem
Usuńto jeszcze lepsze
o!
Słodycz z pieprzem idą w parze, byle nie w nadmiarze.
Usuńo!
czy czegoś w nadmiarze
Usuńto piernik pokaże
o!
Ej, chałwianki! Tak ładnie dokazujecie, że chyba schwytana was w węzełek. O!
UsuńDo węzełka Bet weźmiemy
Usuńi się razem pośmiejemy.
Hi hi hi. Już się czuję uwęzlona:-)
UsuńKiedy Bet jest uwęzlona,
Usuńżaden "piernik" nie pokona.
A skąd piernik na Wielkanoc? Wyskoczył jak węzeł z konopi!
Usuńbabka dobra, z lukrem lepsza
Usuńpiernik kiepski, gdy bez z pieprza
"Piernik" taki, co pierniczy
Usuńpośród babek się nie liczy
A do babki, co jest lepsza
UsuńRym pasuje przez "sz" piepsza
węzełek, zaworek i dziurka
Usuńtu kabel, tu licznik, tu rurka
chałwianki trzy i śmiech
małe szczęście ... eeech :)
pierenik jary bywa w cenie
Usuńwręcz odwrotnie pierniczenie
Trzeba jeszcze w dziurkę
Usuńwłożyć długą rurkę.
Wtedy ciepło poleci
Do Chałwianek w Sieci.
A zamiast pierniczyć
UsuńLepiej coś zaliczyć. ;)
i na dokładkę
Usuńzaliczyć wpadkę
Może w kompot wpaść dziewczyna?
UsuńTylko śliwka i malina!
Oj, dziewczęta! Tylko na chwilę zostawiłam Was bez dozoru i znowu dokazywanka:)))
UsuńKompot ze śliwek to na Wigilię się robi, piernik też - wszystko Wam się pokiełbasiło. Oby kiełbasą białą.
Wszystko przykryje się sosem wielkanocnym i nikt się nie pozna. :)))
UsuńOj tam,oj tam..Najlepiej ogrzać się u boku ukochanego. Polecam się i gwarantuję skuteczność!
OdpowiedzUsuńElu,muszę(bo się uduszę)wrócić jeszcze do Twej poprzedniej notki(felietonu)..Tudzież wrażenia me:o ho,ho,o le,olla rio, o serce me biedne!
OdpowiedzUsuńElu,Ty miej litość..nie katuj..
Skoro powiadasz, że moje felietony katują, nie pozostaje nic innego, jak katowanie zakończyć, o!
UsuńAle mróz..A tu już koniec zimy,wiosna radosna!
UsuńWiosna radosna, ale ze śniegiem i śnieżycami.
UsuńOby dziurka z zaworkiem zawsze dobrze działała.
OdpowiedzUsuńŻyczę świątecznego spokoju w rodzinnym gronie i miłości najbliższych.
Bardzo dziękuję i odwzajemniam.
UsuńZgodnie z bardzo starymi przepisami ciasto na pierniki należało przygotowywać około roku wcześniej.
OdpowiedzUsuńKandydaci na piekarzy musieli ileś lat pracować jako uczeń. Po tym okresie musiał zdawać egzamin przed Komisją w cechu piekarzy i cukierników.
Po zdaniu egzaminu otrzymywał tytuł czeladnika upoważniający go do wykonywania zawodu.
Jeżeli miał ambicję i środki finansowe to mógł uruchomić własną piekarnię. to musiał:
>ileś lat musiał przepracować jako czeladnik
>po odbyciu tego stażu i uzyskaniu akceptacji cechu mógł przystąpić do egzaminu mistrzowskiego.
>natomiast by przystąpić do tego egzaminu musiał odbyć tak zwaną "rajzę". Polegało to na odbyciu podróży po kilku miastach lub krajach gdzie musiał popracować w tamtejszych warsztatach
Acha ! Ciasta na pierniki należało sporządzić około roku wcześniej. Tyle czasu wymagało jego "leżakowanie" .To sie chyba nazywało "garowanie"
Dziękuję za te informacje o pierniku.
UsuńCzyli Szczęście to jest po prostu zaspokojenie doraźnych najpotrzebniejszych potrzeb, nareszcie otrzymanie tego, co tak długo było upragnione :) Cieszę się razem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńDla wielu ludzi to za mało, by nazwać szczęściem, to po prostu "chleb powszedni", który nie wzbudza radości, bo jest zwykłą codziennością, a nie czymś upragnionym.
UsuńMoże powinni po prostu nieco inaczej na ten "chleb powszedni" spojrzeć? Wszak nie bez powodu mówi, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...
UsuńDokładnie tak. Wraz z miejscem siedzenia zmieniają się także potrzeby i definicja szczęścia. Nie usprawiedliwia to jednak braku "słuchu" i "wzroku".
UsuńNapisałaś; "Szczęście to dziurka z..." różne są dziurki i różne szczęścia, jak się przeczyta, że szczęście to dziurka z...można mieć różne skojarzenia.
OdpowiedzUsuńNie przyznam się, jakie mnie skojarzenie się nasunęło; O!
Jeśli skojarzyłaś tak, jak myślę że kojarzysz, to też nazwę to szczęściem. A co?! O!
UsuńTeż wydaje mi się, że szczęściem można nazwać to, że możemy zaspokoić swoje potrzeby, od tych podstawowych, po jakieś bardziej wymyślne (choć też bez przesady).
OdpowiedzUsuńCóż, moim zdaniem każdy może lubić zupełnie co innego i nie uważam, że się narażasz. :)
Pozdrawiam!
Ach, gdyby wszyscy na świecie mogli być szczęśliwi...
UsuńOd razu przypomina mi sie starożytna zagadka:
OdpowiedzUsuń- Z czego składa się węgiel?!
- Z fury do piwnicznego okienka!
Na szczęście te zgrzebne czasy już mam za sobą. Nie zapomnę jednak, kiedy to na samym początku lat 60 ub. wieku przeprowadziliśmy się ze starej czynszówki do bloku.
Blog ów był postawiony jeszcze z cegieł, a w pokojach stały... piece kaflowe! Jednakże była łazienka i WC! Pełnia szczęścia!!!
buziulki
Na naszym osiedlu już przed wojną były pzestronne łazienki z piecami kąpielowymi na drewno i oddzielne wc. Oba pomieszczenia z oknami. Na owe czasy to komfort i szczęście nieopisane. Za moich dziecięcych czasów na piętro jednak nie dopływała woda. Trzeba było łapać wodę w nocy. Nie wiem, dlaczego nie zakładano pomp na wodę. Przecież ten wynalazek był znany.
UsuńMożna? Można. Dla mieszkańców to wielka zmiana i wielkie szczęście. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńI to jakie szczęście. Szkoda, że nie dla wszystkich. Nie każdego stać na podłączenie do tych dziurek z zaworkami.
UsuńAlEluniu,na zimne wieczory jest dobre ciepłe ciało. Polecam się!!!
OdpowiedzUsuńTeraz mamy wieczory wiosenne.
UsuńalEllu,na blogu Malinki zamieściłem informację adresowaną do Ciebie. Bo przecież Ty jesteś znaną w blogosferze podróżniczką i kiedyś byłaś w hiszpańskiej Pampelunie. Przeczytaj Malinkę i odpowiedz mi,proszę usilnie i uprzejmie. Zdarzają mi mi się takie przewroty,za co Cię silno-mocno przepraszam..
OdpowiedzUsuńWaszku, wybacz, ale nie jestem w stanie przeczytać wszystkie komentarze na innym blogu, by wyłuskać informację skierowaną do mnie.
UsuńNic dziś nie piszę,nic dziś nie robię,bo jest święto pracy,O!
OdpowiedzUsuńJa także nic nie robiłam.
UsuńGRYCELKO - wszystkiego najlepszego !
OdpowiedzUsuńdzisiaj Twoje święto :)
niech się Święty Florian do Ciebie uśmiechnie :)
my z Mamcią też się uśmiechamy
I ja uśmiecham się do Was i bardzo dziękuję za pamięć. :)
UsuńCzasami szczęście to zwykła, ludzka życzliwość:)) Oby więcej dobrych ludzi spotykało się na swojej drodze życiowej.
OdpowiedzUsuńBez życzliwości wręcz nie da się żyć. Przynajmniej ja nie potrafię.
UsuńCentralne ogrzewanie wygląda na wykonane solidnie. Jak się sprawuje po pół roku użytkowania? Właściwie to teraz będzie próba generalnie dla niego - zima.
OdpowiedzUsuń