01 grudnia 2010
List do Mikołaja https://aleblogowanie.wordpress.com/2010/12/01/list-do-mikolaja/
Bardzo
pokochała pieniądze i od pewnego czasu w życiu miała tylko jeden cel. Więcej!
Więcej! Więcej! Pieniądze przysłoniły jej cały świat. W dążeniu do materialnego
komfortu porzuciła wszystko i wszystkich, którzy ją kochali.
Zostawiła ukochanego i wyjechała do wielkiego miasta, bo w małym nie widziała
perspektyw. Metropolia też ją rozczarowała. Zawsze miała wprawdzie pracę, ale
oczekiwała lepszego wynagrodzenia. Osiągany dochód nie wystarczał na codzienne
zakupy, którym nie mogła się oprzeć. Do tego drogie knajpy. W rodzinnym mieście
nie wystarczało jej 1600 złotych miesięcznie, w Warszawie płakała, bo ma tylko
niecałe cztery tysiące, które kończyły się w pierwszej dekadzie miesiąca.
Postanowiła poszukać bogatego faceta. Znalazła. Sporo starszy, ale elegancki i
wysportowany, a przede wszystkim z grubym portfelem. Zaczął się szał
wydawania pieniędzy. Codziennie nowe bluzki, kozaczki, perfumy… Wieczorem
kolacje w restauracjach… Trunki z najwyższej półki. Obłęd zakupów i szastanie
pieniędzmi lubego skończyły się dość szybko. Pan poprosił o rękę i zaproponował
zamieszkanie razem jeszcze przed ślubem. Nie odmówiła. Pech sprawił, że pan
liczył na normalny dom z gorącą kolacją przy własnym stole, a nie w
restauracji, chciał mieć posprzątane, no i co najgorsze… dziecko! Tego nie
wytrzymała. Uciekła.
Miała
jednak farta. Trafiła się nowa dobrze płatna praca w dużej firmie
międzynarodowej. Dostała na rękę ponad sześć tysięcy i służbowe auto. Jednak
musiała także spełniać rolę maskotki i kochanki szefa. Ale warto było, bo z
dodatkowych ‘obrywów’ i prezentów szafy znowu mogły zapełniać się
kolejnymi zbędnymi rzeczami.
Wakacje
spędziła z szefem na Borneo. Nastała jesień. Powiało nostalgią… smętkiem…
Zatęskniła za ukochanym z małego miasta. Jeden telefon i przyjechał. Poprosiła
o drugą szansę. Kochał, więc wybaczył. Z nim świat się wydawał taki piękny. Cóż
z tego, jak w sklepach tyle cudności. Świąteczne dekoracje kuszą. Znów nowe
kozaczki przywieźli. Nie sposób więc rezygnować z pozycji
‘maskotki’ w firmie.
- Dziwka jesteś! Dwa słowa tylko powiedział
ukochany i odjechał.
Zaczęła
robić porządki. A może to remanent? Pudełka z nie używanymi
pantoflami mieszają się z bluzkami - po kilka tego samego rodzaju a nawet
koloru. Większość jeszcze zapakowana, albo w reklamówkach sklepowych. W
głębokich szufladach razem z bielizną przeterminowane drogie kosmetyki. W
kuchni nie zainstalowana zmywarka, szybkowary i talerze w pudłach. Z produktów
spożywczych jedynie cukier i kawa oraz niezliczone ilości wykwintnych
koniaków. Nalała sobie kieliszek. Usiadła i… pisze list do świętego Mikołaja.
Drogi Mikołaju!
Zapomniałam się i straciłam wszystko, na czym mi kiedyś zależało. Dałam się
zwariować. Mania zakupów i pieniądze przysłoniły mi piękno tego świata. Nie
chcę już kolejnych butów, droższego swetra, ani też wypasionego auta. Proszę o
mój pokoik na stancji, w którym mieszkałam z ukochanym. Proszę o stary
sprężynowy tapczan, na którym przytulałam się godzinami do Wieśka i z jednego
kubka wspólnie z nim piłam tanią kawę plujkę… Luiza
Do wiadomości: Wiesiek
Bardzo rozsądny list
OdpowiedzUsuń