Krynica Zdrój02 stycznia 2008
Kuracja w blasku fajerwerków
https://aleblogowanie.wordpress.com/2008/01/02/kuracja-w-blasku-fajerwerkow/
Barwny korowód kuracjuszy przebiega hol, salonik, świetlicę i korytarze sanatorium „Soplicowo”. Muzyka wypełnia przestrzeń, wiruje, faluje, załamuje się i wznosi. Szybko- wolno – szybko – szybko...
Suknie połyskują, garnitury pachną, panie
przeglądają się w oczach panów, jak w lustrach. Tu nie ma par. Tu nikt jednak
nie jest samotny i opuszczony. Tej nocy nikt nie jest tym, kim się wydawał na
początku turnusu. W noc sylwestrową człowiek i muzyka, rytm, wino i śpiew stają
się jednym.
Korowód zatacza elipsy, okręgi, ósemki w saloniku przy choince, wokół
stolików i między krzesłami; po chwili rozsypuje się w kilkuosobowe grupy, by
znów utworzyć wirujące koło. Zatrzymuje się; to chwila na rozmowę, łyk wina,
biesiadę, po której spiesznie – grupami i pojedynczo kuracjusze udają się
na plac przed muszlą koncertową. Mróz chrzęści pod podeszwami pantofli.
Fajerwerki już wzbijają się w niebo nad Nowym i Starym Domem Zdrojowym,
Pijalnią Wód Mineralnych, Górą Parkową, Jaworzyną i całą okolicą, tworząc
różnobarwne pióropusze i rozpryskujące się we wszystkie strony świata fontanny
świetlistych iskier.
Gwar rozmów, śpiewów, muzyki, śmiech, szampańskie wystrzały korków i
dzwonienie kieliszków roztapia się w tej jasnej od świateł nocy.
W tłumie
można odnaleźć ucznia studenta, matkę z dzieckiem na saneczkach, turystę –
narciarza i mieszkańca zdroju, kuracjusza i wczasowicza, wdowca i mężatkę, a
także inwalidę na wózku. Tu nie chodzi o to, kto kim jest, tylko o to, aby być
ze sobą w jednej wielkiej rodzinie. Orkiestra zaczyna grać coraz głośniej,
laserowa wskazówka zegara coraz bliżej ma do dwunastki na zegarze.
Na plac przybywają nieprzerwanie tłumy ludzi, a nad nimi jeszcze więcej
i jeszcze piękniejszych kolorowych fajerwerków wzbija się w niebo. Niebo
płonie, robi się coraz jaśniejsze; zgromadzeni zapalają zimne ognie i unosząc
do góry ręce zataczają nimi elipsy nad głowami.
Po chwili już nie słychać rozmów, śpiewów ani śmiechu, tylko miarowe odliczanie sekund kończącego się roku.
Po chwili już nie słychać rozmów, śpiewów ani śmiechu, tylko miarowe odliczanie sekund kończącego się roku.
Świat
zatrzymuje się w tańcu. Milknie także muzyka. Oto wskazówka zegara niebawem
wskaże północ. Oto na zdrojowym placu stoją ludzie, którzy niedawno się
spotkali. Ich oczy się śmieją, ich twarze są szczęśliwe, dobre i pełne życia.
- Trzy, dwa, jeden!
- Do Siego Roku!
Zebrani opróżniają kieliszki, butelki, plastikowe kubeczki, składają
szczere życzenia, obejmują się, całują, ściskają. Tłum zaczyna poruszać się
znowu, przemieszczać z miejsca na miejsce w poszukiwaniu tych, którym jeszcze
nie złożono noworocznych życzeń. Wreszcie zaczyna falować, tańczyć i znowu
śpiewać. Na ubitym, śliskim śniegu tańczący nie dotykają prawie podłoża.
Śpiewający nie czują w gardłach zimna. Inwalidzi nie wiedzą, że są na wózkach.
Chorzy nie pamiętają o chorobach i bólu. Zdaje się, że przyjechali tu na bal,
nie zaś leczniczą kurację. Cały skwer, plac, park i dochodzące do niego
uliczki- wszystko jest w ruchu. Drzewa, krzewy, ławki i ludzie otaczają się
wzajemnie okazując radość, miłość, beztroskę. Wirują gwiazdy, chmury i petardy.
Muzyka, taniec i śpiew wciąż przybierają na sile.
Pan Jan na wózku inwalidzkim, znajdujący się dotąd z boku roztańczonego
tłumu, nagle staje na środku klombu, zawieziony tam przez Marysię, Elę, Emilkę
i Damiana. Wszyscy ich okrążają, częstują szampanem, składają życzenia,
ściskają ręce, a uszczęśliwiony pan Jan poddaje się czarowi upojnej nocy. Tylko
Marysia chowa głowę pod jego wózkiem bojąc się głośnych wystrzałów. Jeszcze
grają dzwonki, jeszcze w wydłużone światłem latarni aleje wpadają zwoje
dźwięków. Jeszcze wybuchają race podsycane podmuchami mroźnego wiatru,
oświetlając radość purpurową wstęgą.
Jeszcze spadają z nieba różnokolorowe iskry. Emilka, Marysia, Ela i
Damian powracają do Soplicowa pchając pod górę po grząskim śniegu pana Jana na
wózku. Jeszcze po drodze życzenia, jeszcze okrzyki przechodzących obok ludzi:
- Tak trzymać! Do Siego Roku!
Jeszcze śpiewy, by za chwilę zmienić
pantofle, ubranie i znowu rozpocząć biesiadę z tańcami w świetlicy sanatorium.
Barwny korowód kuracjuszy znowu przebiega hol, salonik, korytarze
Soplicowa. Znowu panie w swych błyszczących kreacjach przeglądają się w oczach
panów.
Szybko – wolno – szybko – szybko...
Pora na walca.
Pan Jan powstaje z wózka i tańczy z Emilią.
Pierwszy raz od kilkunastu lat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak opublikować komentarz?
Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:
- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.
- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.
W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.