26 kwietnia 2011
Czarnobyl i 1 Maja 1986
- https://aleblogowanie.wordpress.com/2011/04/26/czarnobyl-i-1-maja-1986/
- https://aleblogowanie.wordpress.com/2011/04/26/czarnobyl-i-1-maja-1986/
Przypomniał mi się pewien dzień z życia strażaków nie mający nic wspólnego z pożarami. Zapowiadała się zwykła służba... Okazała się niezwykła... Rok 1986, kwiecień. Spokój. Ten spokój zostaje przerwany. Będące na wyposażeniu straży pożarnej liczniki Geigera mierzące promieniowanie jonizujące odezwały się. Jako pierwsi w kraju (nie licząc pracowników Laboratorium Ochrony Radiologicznej - CLOR i pewnie Komitetu Centralnego) wiemy, że coś niepokojącego wisi w powietrzu.Otrzymujemy polecenie od władz, by udostępnić samochody do przewozu dzieci na jakieś tajemnicze szczepienia. Ale tylko niektóre dzieci. Wybrane!Już wiemy, że to Czarnobyl. Pamiętam nasze osłupienie, gdy dowiadujemy się, że wszystkie inne dzieci będą szczepione dopiero 1 maja po defiladzie. Dzisiaj tylko te wskazane. Jako oficer operacyjny drążę temat. Dlaczego tylko niektóre dzieci? A inne? Nie nasze? Gorsze? Dziesiątki telefonów i zdobywam płyn Lugola. Koleżanka (telefonistka) jeździ po mieście i zgodnie z wiedzą lekarza szczepiącego dzieci "komitetowe" wydziela odpowiednią ilość kropelek płynu komu się da i na ile wystarczy.
Wykorzystujemy nielegalnie samochody, kierowców, strażaków... pomiędzy przejazdami po dzieci pracowników komitetu PZPR, które należy wozić do tajnego punktu szczepień. Przy okazji, zbaczając nieco z kursu, koledzy wstępują na place zabaw i podwórka, by przeganiać dzieci do domów. Proszą jednocześnie o rozpowszechnianie w sąsiedztwie zakazu wychodzenia z domu. Co będzie, jak się wyda? O tym nie myślę... Strażaków nie narażam na dyscyplinarkę, to oficer operacyjny ponosi odpowiedzialność za to, kogo, gdzie i w jakim celu dysponuje.Kierowcy się martwią, jak rozliczyć kilometry, co wpisać w karty drogowe? I na to znajduje się rada. "Psujemy" na ten czas system nagrywania rozmów z telefonu 998, by bez dowodów "winy" w postaci nagrań, aranżować wyjazdy niby do fałszywych alarmów pożarowych.Pojawia się zatroskanie... Co z defiladą 1-majową? Dlaczego szczepienia dzieci i młodzieży szkolnej zarządzone są dopiero na 1 maja i w dodatku aż po defiladzie? Dlaczego tyle godzin dzieci mają spędzić na odkrytej przestrzeni i się napromieniowywać podczas słuchania pierwszomajowych przemówień i przemarszu przez miasto? Społeczeństwo o niczym jeszcze nie wie. Brak komunikatów w radio i telewizji. Wykonujemy dziesiątki telefonów do nauczycieli, by nie zabierali dzieci na defiladę, tylko wprost do ośrodków zdrowia.Dzisiaj z uśmiechem wspominam 1 maja 1986 roku. Śmiać mi się chce ze starej, niewyraźnej fotografii. Zresztą po latach udowodniono, że promieniowanie nie było groźne, a szczepienia niepotrzebne. Ale wtedy nie było do śmiechu... W 1986 roku sprawy przedstawiały się wręcz dramatycznie!
Plac PKWN - od zawsze przed defiladą miejsce zbiórki szkół podstawowych - tego 1 maja jest wyludniony. Otóż kobieta ze zdjęcia wysłała nauczycieli z dziećmi na szczepienia, jeszcze zanim zapełniła się władzami trybuna i zaczęło się przemówienie. Gdy podeszła do mamy z dziewczynką, której główkę widać na zdjęciu, zauważyła facetów w prochowcach z postawionymi kołnierzami (a było bardzo ciepło), którzy ją fotografowali. No, to pomyślała... Jak chcą zdjęcie, to niech mają w całej krasie!
Wypięła się "triumfalnie" i przyjmując minę "trala... lili... bęc" pozowała fotografowi. Po latach otrzymała swoją teczkę, w której było to właśnie zdjęcie.
To samo miejsce obecnie:
Ja wtedy miałem "opiekę nad dziećmi" (żona w szpitalu). Wywieszałem pieluchy, gdy przyjechał kolega, pracujący w IBJ w Świerku, z ostrzeżeniem i płynem Lugola. Gratuluję podejmowanych wtedy decyzji, dzięki którym m.in., strażacy mają dobrą opinię. Informacji brak, a nie każdy miał kolegę w Świerku.
OdpowiedzUsuńA ten "podniesiony kołnierz", to może tylko ochrona przed promieniowaniem? :) Żartowałem.
Żartuj, żartuj! Od pierwszego wejrzenia rozgryzłam i polubiłam Twoje poczucie humoru :)
Usuń