03 sierpnia 2008
Perełka kresów wschodnich afrykańskim słońcem "okraszona"? https://aleblogowanie.wordpress.com/2008/08/03/perelka-kresow-wschodnich-afrykanskim-sloncem-okraszona/
Perełką kresów wschodnich nazywana jest przez odwiedzających miejscowość Horyniec Zdrój. Perełka - bo malowniczo położona. Kresy wschodnie - bo przygraniczne położenie.Horyniec - bardziej znany przed II wojną światową, niż teraz. Wtedy to właśnie doceniono wyjątkowe właściwości horynieckich wód i lecznicze moce horynieckiej borowiny. Zjeżdżali tu licznie kuracjusze z Warszawy i Lwowa. Po latach wrócił do swej przedwojennej świetności. Znowu zaczęto doceniać znakomite borowiny, wody siarczkowo - siarkowodorowe, czyste powietrze (nigdy nie było tu żadnego przemysłu) i specyficzny mikroklimat. Baza hotelowa unowocześniła się, więc są warunki do wypoczynku i leczenia. Horyniec i okolice odwiedzają także artyści, organizując tu plenery malarskie i fotograficzne, warsztaty teatralne i taneczne.
Kościół Zdrojowy wybudowany w 1818 r.Jest to dawna cerkiew grekokatolicka, która w roku 1947została przejęta przez kościół rzymskokatolicki i w 1984 r. rozbudowana.Ciekawa jest dzwonnica - brama wzniesiona również w 1818 r.
Teatr dworski, wybudowany przez Piotra Ponińskiegow latach 1843 – 1848.W wyniku działań wojennych został dwukrotnie zniszczony.Teatr odbudowano w latach 1965 – 73.Obecnie jest siedzibą Gminnego Ośrodka Kultury.Jest tu przystanek ścieżki przyrodniczo - kulturowej.
Spacer ścieżką jest bardzo przyjemny i nie da się zabłądzić, bo okolica świetnie oznakowana.Zespół pałacowo – parkowy Ponińskich.Wybudowany w latach 1905 – 1915wg projektu architekta Teodora Talowskiego.Po spaleniu w 1946 r. przez UPA,pałac odbudowano i przekazano dyrekcji PGR.Od 1968 r. znajduje się w nim sanatorium.W parku pałacowym jest ścieżka zdrowia dla kuracjuszy.Piękne wejście do sanatorium (trochę zeszpecone zbyt nowoczesnymi skrzydłami szklanych drzwi)
i przyjemny hol ze stylowym zegarem.
Zalew na rzeczce Radrużka.Fajnie zatrzymać się i poobserwować,jak na powierzchni wody zwinnymi ruchami ślizgają się nartniki,a w powietrzu ważki urządzają tańce.W lasach otaczających zalew odnajdujemyślady stacjonowania wojsk sowieckich- pozostałości po ziemiankach.Pijalnia wódZachód słońca oglądany z tarasu widokowego jednego z sanatoriów i ostatni rzut okiem na okolicę. Widać tu... ciszę...Tyle w ramach przybliżenia miejscowości, bo chciałam dziś napisać o fascynującym dniu tunezyjskim, właśnie w Horyńcu zorganizowanym. Zastanawiałam się, czy napisać o tym na blogu „Afryka moja”, czy tutaj.
Co ma Horyniec do Afryki? Pewnie tyle samo, co ma piernik do wiatraka. Każdy pretekst do wyjazdu i poznania nowego zakątka naszej pięknej ziemi jest dobry. Tak więc przy okazji organizowania dnia tunezyjskiego, poznałam nasz polski Horyniec Zdrój.A było to tak.Zaczęło się w Tunezji. Jeden Tunezyjczyk mi powiedział, że my - Polacy zalewamy kuskus wrzącą wodą i kiedy już pod przykryciem "dojdzie" dopiero polewamy sosem. Tak jest mniej smacznie - stwierdził autorytatywnie. Jego zdaniem kuskus należy zalać od razu sosem i po 10 minutach można już jeść z różnymi mięsami, warzywami lub bez. Wypróbowałam. Nie doszło!W Tunezji bardzo smakowała mi baranina, której nigdy przedtem nie mogłam przełknąć. Może dlatego, że tam podają jagnięcinę, a baranki nie są hodowane na wełnę (tak jak u nas). Po mojej babci, której kuchnię bardzo lubiłam pozostało trochę przepisów, w tym książka "Kucharz Wielkopolski" z 1892 roku. Dowiaduję się z tych przepisów, że (cyt.) "Aby mięso baranie było kruche i nie capiło, trzeba je owinąć w serwetę, umaczaną w occie i zakopać na parę dni w piasku w piwnicy". Trochę ten przepis zbyt piwniczny i na tym etapie przygotowywania mięsa przydałby się przepis bardziej nowoczesny. Marynaty, bejce? Jakie najlepsze? No i czym ten kuskus w końcu zalewać? Sosem? Czy wodą?Zaczęłam drążyć temat na forach internetowych. Ktoś dał przepis na bejce, ktoś podpowiedział „poduszkową” metodę dochodzenia kuskus. Od słowa do słowa i zrodził się pomysł zorganizowania dnia tunezyjskiego w Polsce. Opowiadania, slajdy, zdjęcia, wrażenia z podróży przy kuskus w jednym kotle, kawałkami mięsa z liśćmi kapusty i marchewką, pływającymi w pikantnym sosie z papryczkami chili w drugim. Mięso ma być oczywiście kruche, rozpływające się w ustach i nie capić wełną, a kapusta wyśmienita - przesiąknięta miłym dla podniebienia smakiem.Zawiozłam do Horyńca baraninkę przygotowaną według przepisu zaczerpniętego z forum turystycznego, a nie z „Kucharza Wielkopolskiego” babci. Na miejscu przygotowałam kuskus metodą poduszkową. Trochę było problemów z podaniem jedzenia na gorąco, ponieważ szefowa kuchni nie chciała podgrzać mięsa w obawie przed salmonellą, czerwonką, gronkowcem, ptasią grypą i sama już nie wiedziała przed czym i co jeszcze wymyślić. Na szczęście interwencja przemiłego pana doktora - dyrektora zaprzyjaźnionego ośrodka zdziałała cuda i szefowa wydała nawet uzdrowiskowe talerze oraz łyżki i widelce. Dzień był bardzo udany, a baranina z kuskus wszystkim smakowała.Afrykańskim opowieściom nie było końca. Najpiękniejszą namalował niepełnosprawny chłopak, który przebywał w Horyńcu na rehabilitacji już parę tygodni. Wcześniej nie umawialiśmy się z nim. Sam przybył na wózku, gdy dowiedział się, o czym będziemy rozmawiać przy baraninie. Ależ on pięknie, potoczyście, interesująco i barwnie opowiadał o swoich przeżyciach z podróży (na wózku inwalidzkim) po Afryce. Pan doktor pokazał nam Horyniec i okolice, a także poradził (w odpowiedzi na nasze pytania), co najlepsze na obolałe stawy oraz kręgosłup (oczywiście jego sanatorium) i tak tunezyjski dzień dał radość, relaks i pożytek wszystkim uczestnikom biesiady, a małe uzdrowisko z kresów wschodnich ogrzało się wspomnieniami spod afrykańskiego nieba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak opublikować komentarz?
Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:
- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.
- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.
W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.