Kiełki, czyli zapiski, które nie doczekały się rozwinięcia tematu.
Dawno temu pan Kim Dzong
udał się w daleką podróż do Seulu, aby załatwić
interesy handlowe. Po przybyciu dowiedział się, że właśnie zmarł jego
przyjaciel. Pan Kim czym prędzej zakończył swoje sprawy zawodowe, nie wypadało
bowiem odwiedzić rodziny przyjaciela "przy okazji". Potem wrócił do
swego miejsca zamieszkania i ponownie udał się w długą drogę do Seulu, aby
krewnym przyjaciela złożyć wyrazy ubolewania z powodu nieszczęścia, jakie ich
spotkało.
To miała być notka z kategorii „polityka
i społeczeństwo”. Z jakiej okazji? Nie pamiętam...
2. Rozpalanie ognia - sztuczka survivalowa.
Zabłądzisz zimą w lesie albo
w górach? Zimno ci, a nie masz zapałek? Jest sposób na ogrzanie się przy ognisku.
Wystarczy znaleźć bryłę czystego lodu, przyciąć na kształt grubego dysku, a następnie lód wypieścić i wygłaskać. Pod
wpływem ciepła rąk, wierzchnia warstwa lodu roztopi się, a następnie
zamarznie tworząc gładziutką, jak ze szkła powierzchnię.
Teraz wystarczy ustawić powstałą soczewkę tak, aby przechodzące przez nią promienie słoneczne padały na stosik gałązek i suchych traw.
Teraz wystarczy ustawić powstałą soczewkę tak, aby przechodzące przez nią promienie słoneczne padały na stosik gałązek i suchych traw.
Im lepsza się uda soczewka,
tym szybciej rozpalisz ognisko. Najlepsza
jest z jednej strony wybrzuszona, a z drugiej prawie płaska. W stronę słońca trzeba wystawić brzuszek
soczewki.
Różnych sztuczek miało być więcej. Może - sądząc, że to nic ciekawego - nie chciało mi się opisywać?
3. Kury, czy co?
"Ludzie
będą gadać i wszystko rozgrzebywać. Człowiek nie pochodzi od małpy, tylko od
kury." /Carlos Ruiz Zafón/
Nawet nie pamiętam, w odzewie na jakie wydarzenie tę myśl miałam rozwinąć.
4. Harmonia Uniwersum.
Iść drogą Maat...Czynić Maat |
W ”Kiełkowniku” luźne notaki:
-Reguły wartościujące
moralnie, wyróżniające dobro i zło, sprawiedliwość i niesprawiedliwość, prawdę
i kłamstwo, porządek i nieład.
-Dokonywanie wyborów
pozytywnych, czyli życie zgodne z ładem moralnym i zwalczanie zła.
-Etyka - kwestią ludzkiej
woli i zgody ludzi.
I tyle. Dokument datowany w 2007
roku.
5. Bez tytułu.
Na pustynię zabierałam lemoniadę w proszku. Sama woda nie gasi
pragnienia na dłużej, bo przelatuje przez organizm bardzo szybko, nic w nim nie
pozostawiając. Woda musi być więc czymś wzbogacona. Lepiej oczywiście cytryną wzbogacić,
ale ta mniej wygodna, niż proszek w torebkach. Nawadniać się trzeba też
"psychicznie" - dać czas mózgowi, by zarejestrował fakt
nawodnienia organizmu. To znaczy każdy łyk (zwłaszcza, gdy mało napoju mamy)
przytrzymywać w ustach i "bulgotać", jakby się zęby płukało. Bulgotać! Bulgotać, kochani!
Chyba tę notatkę wykorzystałam
gdzieś, jako komentarz. A o czym miał być post? Kto to wie?
6. Relacje z Ukrainy.
-Fontanna łez w Bahczysaraju
a Puszkin.
-Piękna Julia a woda dla Lwowa.
-Piękna Julia a woda dla Lwowa.
-Kiedy tak płynęłam statkiem
spacerowym i długo... długo obserwowałam górę Ajudah, odczuwałam wewnętrzny spokój.
Zdawało mi się, że żyję w harmonii z tym, co mnie otacza. Boję się wody, a morze, kiedy jest spienione
- takie jak w pierwszej części XVIII sonetu Adama Mickiewicza - budzi we mnie grozę. Tego dnia było jednak
spokojne i czułam się bardzo "swojsko" i bezpiecznie. Słońce zachodziło... zobaczyłam,
jak morze mieni się i lśni. Zupełnie, jak w sonecie... to srebrne, to
tęczowe... I choć chwilami czarne, to... po prostu piękne i nie wzbudza żadnego
lęku i zagrożenia. Taki spokój i harmonia...
-Zajęta szybkim zwiedzaniem,
jak to na wycieczce bywa, nie zwróciłam uwagi na balkony w blokowiskach. Kiedyś to były składy rupieci oraz zużytego w ubikacji papieru. Widziałam jednak, że odbywa się taka "fasadowa" transformacja, jak u
nas była. Od frontu, szczególne, gdy na parterze są sklepy albo restauracje,
budynek jest odnowiony. Widać też sporo remontowanych zabytków. Te
kontrasty (także w motoryzacji) są tak demonstracyjnie prezentowane, jak u nas na początku
transformacji. Odbywa się show kolorów,
bajerów, świecidełek, zachodniego plastiku... a w tle szarzyzna i ciemności.
Dopisek 19 stycznia.
Z tego etapu podroży jeszcze do opisania jest dacza
Czechowa, Ałuszta, Symferopol, najdłuższa na świecie czynna linia trolejbusowa
wynosząca 86 km.
-Amerykańska Statua Wolności
niech się schowa wobec tego monumentu! Rewelacja! To pomnik Matki Ojczyzny. W
podstawie mieści się kilkupiętrowe Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Całość ma
ponad 100 metrów wysokości. Jakoś w to
wątpię, ale podobno wykonana jest z tytanu. Góruje nad położoną nieopodal Ławrą
Peczersko - Kijowską. Plotki głoszą, że miało to symbolizować górowanie władzy
świeckiej nad duchowną. Pomniki na Ukrainie są przepiękne. Niektóre - to prawdziwe dzieła
sztuki. Szczególnie podobają mi się pomniki scenek z filmów. Lubują się wprost
w takich pomnikach.
Szkoda, że nie dokończyłam relacji z Ukrainy. Teraz - na zimno - to by było... nie to!
7. Rekultywacja działki po powodzi.
W kiełkowniku jest tylko "UFFF!" i zdjęcia.
Wygląda na to, że moje posty
po kilka lat kiełkują, hi, hi... Do powyższych tematów już chyba nie powrócę. Niech więc nie zajmują miejsca w komputerze. Tutaj będę je traktować, jako pamiątkę... "zacięcia"?
Fajna notka z tego wyszła. Może jednak tematy rozwiniesz. Najbardziej podoba mi się ten temat "Ufff...." wyobraźnia już szaleje.
OdpowiedzUsuńMoże... Nigdy nie wiadomo, kiedy i na co przyjdzie ochota:)
Usuń:) przynajmniej nie zginą w czeluściach komputera ;)
OdpowiedzUsuńW czeluściach zostały tylko najnowsze "kiełki".
UsuńPo tytule sadziłem, że będziesz coś sadzić.Kiełki kojarzą mi się z roślinami.
OdpowiedzUsuńTaka myśl zaczęła mi kiełkować.Może coś wiosną z tego wyrośnie.
Ale na razie zimowo ale serdecznie pozdrawiam.
Bob, bardzo lubię zabawy słowne, takie... jak np. w wierszu “Zielono mam w głowie” Kazimierza Wierzyńskiego.
UsuńZielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną,
Na klombach mych myśli sadzone za młodu,
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
Język polski ma dużo słów, które na taką zabawę pozwalają.
Eluniu..stop!stop!,bo OPR będzie..Czyń Maat. Nadajesz się..
OdpowiedzUsuńNie nadaję się, Cichy.
UsuńTo co było, jest i będzie powinno zaistnieć zawsze i wszędzie...
OdpowiedzUsuńMile się wspomina te pierwsze ziarna zasiane, które teraz już są wybujałe :)
To tak jak z tą rekultywacją działki.
Pozdrawiam serdecznie.
A teraz w dodatku śniegiem przysypane :)))
UsuńTen śnieg i zima tylko niech za długo nie trzyma... :)
UsuńLubię i śnieg i zimę, ale już mi się to wszystko przejadło, oj przejadło :)
Pozdrawiam serdecznie.
Podobno ma trzymać do końca marca, buuuu....
UsuńJak dla mnie to za długo. Ja już chcę aby było cieplej, a tu coraz zimniej... :))
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Dlatego już szukam miejsca na wakacje i grzeję się buszowaniem po stronach biur podróży.
UsuńTaka inwentaryzacja.
OdpowiedzUsuńTez tak mam. Zapisuję ze trzy słowa, a po jakimś czasie ciśnienie zmniejsza się i leży. Niestety nie chce puszczać pędów.
Pozdrawiam
Myślałam, że tylko ja tak robię, a inni blogerzy na gorąco piszą wprost na blogu. To mi ulżyło, Antoni :)
UsuńNa kiełki (ja nazwałem to magazynem) przeznaczam specjalny folder. Niestety on się bardzo szybko zapełnia, bo kiełki szybko wyrastają, i robią się z tego nieprzebyte chaszcze. Po kilku tygodniach wycinam wszystko (polityka lubi tylko świeżą krew) i zapełniam od nowa. Wydaje się, że świat chyba oszalał, i kręci się coraz prędzej. Gdzie, i po co ...?
OdpowiedzUsuńTak, w polityce trzeba nadążać z publikacjami. Tu nie ma miejsca na podlewanie i nawożenie kiełka latami.
UsuńMam podobnie z zapiskami. Tyle, że strach by to było nazwać kiełkami, bo kojarzą mi się one z czymś bardzo zdrowym, a co za tym idzie niesmacznym. Dziwne to, że wszystkie zdrowe rzeczy z jakimiś kiełkami i otrębami i w dodatku bez soli są po prostu niedobre. Ale to tak przy okazji...
OdpowiedzUsuńJa zapisuję jakieś takie myśli na karteluszkach. Jaki się potem robi z tego bajzel, to tylko można sobie wyobrazić. Najlepiej jest od razu włączyć komputer i napisać notkę, póki wszystko jeszcze po głowie się telepie. Później z zapisków można co najwyżej sklecić coś w rodzaju artykułu. Może i fajne to jest, ale przeważnie brakuje w nim emocji, które dają się wyczytać, kiedy notka pisana jest "na gorąco". :-)
Tyle tylko, że za jednym podejściem nie da się np. opisać jakiejś podróży, bo to materiał na wiele notek. Ale tematy "gorące" faktycznie lepiej od razu "wklepać" na blogu.
UsuńFajnie jest tak powspominać. No i refleksje wynikające z otek jak dla mnie bezcenne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sporo tych wspomnień poszło do kosza. Teraz zastanawiam się, czy jest sens "kiełki" trzymać latami?
UsuńSoczewka z lodu mnie zachwycila!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Mnie też zachwyciła. Wiedziałam o tym od dawna, ale wcześniej nie widziałam.
UsuńMoje pomysły mam w głowie, jednak rzadko doczekają się przelania ich na papier, bo tak szybko się wszystko zmienia, że stają się nieaktualne. Czasami czekam, aż sprawa się dostatecznie wyjaśni, bo nie chcę wybiegać przed orkiestrę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Notki na temat bieżących wydarzeń są ciekawe "na gorąco". Podziwiam blogerów,którzy nadążają. Ja nawet nie nadążam podyskutować u takich blogerów, bo zanim dojrzeję do skomentowania, to na blogu w międzyczasie pojawiają się nowe posty.
UsuńKażdy ma swój sposób na bloga i dobrze, że każdy inny.
Nie piszę o każdym wydarzeniu, które mnie poruszyło, bo nikt by nie nadążył z czytaniem tego. Piszę o tym, co mnie wzruszyło lub zdenerwowało. Podziwiam ludzi, którym się chce pisać o wszystkim, co przeczytają lub zobaczą.
UsuńCzasami post powstaje bez głębszego zastanawiania się pod wpływem chwili.
Faktem jest, że kiedyś zapisywałam maile (spamy), które otrzymywałam od ludzi z całego świata. Śmieszyły mnie, bo były przetłumaczone przy pomocy translatora. Miałam je umieścić na blogu, ale jeszcze się wstrzymuję, bo poza śmiechem niczego mądrego nie wnoszą.
Serdecznie pozdrawiam.
P.S. Znowu coś mi się pomyliło i na twoim onetowskim blogu szukałam mojego komentarza.
Z translatorem faktycznie wychodzą różne śmieszności, ale też nieporozumienia. O hotelu, do którego chcę się wybrać na wakacje dowiedziałam się:
Usuń- fitness:łaźnia parowa, masaże, sauna 1 (z zastrzeżeniami)
- manierka o (gazowy i płaskie)
- ballady w śro
- fryzjer (zapłacone)
- zakupy - rzemiosło, supermarkety (zapłacone)
Najbardziej podobają mi się te ewentualne zakupy w supermarketach z góry zapłacone :))) bo tak przecież można to zrozumieć.
Tu jest fragment takiego maila:
Usuń"Gloria Chizizy: Pozdrowienia!
mój drogi przyjacielu, jestem Gloria wg nazwy: jak się masz? Chcę być twoim przyjacielem, proszę możesz odpowiedzieć na tę literę, na szczegółach moich self.sending moich zdjęć do Ciebie jak najszybciej odpowiedzieć na mój list. dzięki, Pozdrawiam, przyjaciel Gloria."
Ciekawa jestem, skąd ta Gloria znała mój adres.
Gorąco pozdrawiam.
Ja sama mam setki adresów, ponieważ ludzie przysyłają zbiorcze maile, na których są adresy a nawet imiona i nazwiska. Walczę z tym zawzięcie, ale z marnym skutkiem. Raczej obrażają się, jak zwrócę uwagę, zamiast przestać ujawniać. Niedawno też dostałam przesyłkę, gdzie w polu adresowym było kilkadziesiąt adresów, w tym mój i kilka innych z imieniem i nazwiskiem. Takim sposobem adresy rozchodzą się po świecie, a potem skrzynka jest tak przepełniona, że trzeba napracować się, aby zauważyć ważne wiadomości.
UsuńalEllu - gratuluję formy, to cos nowego...
OdpowiedzUsuńZe względu na zasyfiony organizm kaszlem, smarkaniem i intensywnym leczeniem nie jestem w stanie nic logicznego napisać - czytanie, z trudem ale jakos idzie.
Pozdrawiam
Piotrze, zdrowiej i nie dawaj się!
UsuńBardzo mi miło,że pomimo przeziębienia przyszedłeś na "posiaduszki", ale pamiętaj, że komputer osłabia organizm i nie sprzyja leczeniu.
Dobrze, że prowadzisz taki kalendarz - masz przynajmniej przegląd tego co zrobiłaś i możesz wyciągać wnioski i planować nowe zadania. Pozdrawiam ...
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest kalendarz zadań. Czasem przyjdzie do głowy jakaś myśl (nazywam do "pukiem w głowę"), a nie ma czasu, by rozwinąć, to zapisuję, jako zalążek notki.
UsuńNie znałam metody rozpalania ogniska za pomocą soczewki z lodu. Chyba musiałoby słońce świecić dość ostro. Myślę, że bryłka mogłaby się przez ten czas roztopić. Lubię pewne wydarzenia utrwalać i przechowywać. Mam szuflady pełne zapisków i różne notesy. Mam pamiętnik z 1959 roku z wpisami i wiele wspaniałych wspomnień z harcerskich wędrówek po Polsce. Musze kiedyś zebrać to wszystko w jedno i rozprawić się w jakiś sposób. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie wiem, bo nie próbowałam. Ale opalałam się w zimie na Gubałówce. Z nosa mi skóra schodziła, tak sobie twarz spiekłam, a pod nogami był śnieg, który wcale się nie topił.
UsuńPodobnie urządziłam się w górach, kiedy była po raz pierwszy. Potem już bardzo uważałam. Często oglądam programy o przetrwaniu w trudnych warunkach. Jedno czego nie zrobiłabym chyba, to nie zjadłabym robaka.
UsuńWspomnienia warto przechowywać, a Ty masz ich dużo z różnych ciekawych podróży, wiec tym bardziej warto. Miłej niedzieli.
Żeby wiedzieć, czy się zje robaka, trzeba chyba być w takiej sytuacji.
UsuńLudzie uwięzieni w jakichś ruinach czy kopalni - gdzie nawet robaków nie ma, przeważnie nie opowiadają, dzięki czemu przeżyli, bo to jest straszne i niewiarygodne nawet dla nich samych.
Są narody, które jedzą ziemię, bo nic innego nie mają.
alEllu, kiełki trzeba podlewać i pielęgnować! Takie zapomniane i nie odwiedzane więdną! Nie pomaga reanimacja gdy suce jak wiórek. Może jednak niektóre się ożywią, warto spróbować.
OdpowiedzUsuńŚwięta racja, Bet. Np. akapit -Kiedy tak płynęłam statkiem spacerowym i długo... znalazł się w notce o górze Ajudah. Miał jednak w kiełkowniku przypominać, że jeszcze do opisania jest dacza Czechowa, Ałuszta, Symferopol, najdłuższa na świecie czynna linia trolejbusowa wynosząca 86 km...
UsuńTeraz dopiero o tym przypomniałam sobie, jak zwróciłaś uwagę na konieczność podlewania.
Och, jak miło, że moja wiedza ogrodnicza się przydała:))) Zatem pamiętajmy o podlewaniu!
UsuńWtedy i emocje związane z tematem przechowają się dłużej.
Pewnie, że się przydała. Zaraz - w ramach podlewania - dopiszę to, co dzięki Twojej wiedzy ogrodniczej mi się przypomniało.
UsuńCzuję się jak odżywka z nawozem do podlewania...hi,hi,hi...
Usuń:)))
UsuńJuż odżywiłam kiełka, żeby znowu nie wysechł.
Świetny blog :))
OdpowiedzUsuńCiekawy post ;] Podoba mi się !!!
Życzę miłego weekendu.
Zapraszam również do mnie :)
I na moją stronę https://www.facebook.com/pages/In-another-light/413836138693856
Za polubienie byłabym ogromnie wdzięczna !
Patrycjo, mimo szczerych chęci, na wskazanej stronce każą mi się rejestrować. Twój blog natomiast jest głośny i zagłusza moją ulubioną muzykę, której słucham podczas odwiedzania blogów. Nie umiałam wyłączyć Twojej muzyki:(((
UsuńMój "kiełkownik" ma odrębny katalog (Szwarc_mydlo_powidlo) i jest powiązany z innym ("Powazki"), gdzie lądują zarzucone koncepta... Dopóki na tem drugim nie jest więcej jak na pierwszem, zda mi się, że jeszcze nie jest z mojem pisaniem najgorzej...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Bardzo podoba mi się nazwa katalogu "Szwarc_mydlo_powidlo". Cudna!
Usuń:-) Aż nie wiem co powiedzieć.... Tyle różności w jednym wpisie i te żarty autora!!! Brawo! Pozdrawiam Serdecznie!
UsuńA mnie się podoba nazwa katalogu "Powązki"....
UsuńMinaWetp,
UsuńTo tylko ten jeden wpis taki. Również pozdrawiam.
oooch - szwarc, mydło i powidło przypomina mi niezbyt pochlebną recenzję mojej studenckiej twórczości, pan od ćeiczeń tak dowcipnie określił zaprojektowane przeze mnie osiedle ... kosztowało mnie to godzinę wylewanych łez i 3 paczki chałwy z przechami pochłonięte w ciągu tej godziny
OdpowiedzUsuń------------
dOBRY POMYSŁ Z TYM KIEŁKOWNIKIEM, JA WRZUCAM DO MALINOWEGO KUFERKA ALE TAM POKRZYWAMI ZARASTAJĄ I RACZEJ MARNE WIDOKI NA ODGRZEBANIE ... CHOCIAŻ - OSTATNI ZNALAZŁAM ŚREDNIOWIECZNE, KAMIENNE WYCHOKI, MOŻE COŚ ZMAJSTRUJĘ caps
Oj Malino M*, nagana się należy :))) Jak można hodować pokrzywy w malinach, ha?
UsuńZaraz tam nie do wyśledzenia, dla chcącego nic trudnego, jak ktoś chce to zauważy. A po za tym zrobię sobie inny i opublikuje w kolejnej notce :-) Ten to tak bardziej dla smaku, żartu... :-) Dziękuje za odwiedziny i opinię Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNapisałam wyśledzenia? To się pomyliłam. Miałam na myśli wyślepienia przez moje oczy.
UsuńElu, cokolwiek piszesz, świetnie się czyta i poszerza wiedzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Każdy blog w jakimś stopniu poszerza horyzonty, a w dodatku czytanie i pisanie bywa dobrą zabawą.
UsuńCiekawe porady, zwłaszcza ta z rozpalaniem ogniska za pomocą zrobionej własnoręcznie soczewki ze śniegu. :)
OdpowiedzUsuńWitaj moja imienniczko. Zapraszam zawsze i serdecznie pozdrawiam.
Usuń