17 stycznia 2013

Kiełkownik


Kiełki, czyli zapiski, które nie doczekały się  rozwinięcia tematu.



1. Bez tytułu.

     Dawno temu pan Kim Dzong udał się w daleką podróż do Seulu, aby załatwić interesy handlowe. Po przybyciu dowiedział się, że właśnie zmarł jego przyjaciel. Pan Kim czym prędzej zakończył swoje sprawy zawodowe, nie wypadało bowiem odwiedzić rodziny przyjaciela "przy okazji". Potem wrócił do swego miejsca zamieszkania i ponownie udał się w długą drogę do Seulu, aby krewnym przyjaciela złożyć wyrazy ubolewania z powodu nieszczęścia, jakie ich spotkało.

To miała być notka z kategorii „polityka i społeczeństwo”. Z jakiej okazji? Nie pamiętam...


2. Rozpalanie ognia - sztuczka survivalowa.

     Zabłądzisz zimą w lesie albo w górach? Zimno ci, a nie masz zapałek? Jest sposób na ogrzanie się przy ognisku. Wystarczy znaleźć bryłę czystego lodu, przyciąć na kształt grubego dysku, a następnie lód wypieścić i wygłaskać.  Pod wpływem ciepła rąk, wierzchnia warstwa lodu roztopi się, a następnie zamarznie tworząc gładziutką, jak ze szkła powierzchnię.
Teraz wystarczy ustawić powstałą soczewkę tak, aby przechodzące przez nią promienie słoneczne padały na stosik gałązek i suchych traw.
Im lepsza się uda soczewka, tym szybciej rozpalisz ognisko.  Najlepsza jest z jednej strony wybrzuszona, a z drugiej prawie płaska.  W stronę słońca trzeba wystawić brzuszek soczewki.







Różnych  sztuczek miało być więcej. Może - sądząc, że to nic ciekawego -  nie chciało mi się opisywać? 


3. Kury, czy co?

     "Ludzie będą gadać i wszystko rozgrzebywać. Człowiek nie pochodzi od małpy, tylko od kury." /Carlos Ruiz Zafón/

Nawet nie pamiętam, w odzewie na jakie wydarzenie tę myśl miałam rozwinąć.


 4. Harmonia Uniwersum.

Iść drogą Maat...Czynić Maat
     Maat - w mitologii egipskiej bogini praw porządku, harmonii i sprawiedliwości - towarzyszy mi od pierwszego wpisu na forum internetowym. Jej wizerunek wybrałam do swojego profilu w sieci lata temu. Na blogu „Opowiastki przy kominku” mam do dziś w panelu bocznym Maat i napis: Iść drogą Maat... Czynić Maat...
W ”Kiełkowniku” luźne notaki:
-Reguły wartościujące moralnie, wyróżniające dobro i zło, sprawiedliwość i niesprawiedliwość, prawdę i kłamstwo, porządek i nieład.
-Dokonywanie wyborów pozytywnych, czyli życie zgodne z ładem moralnym i zwalczanie zła.
-Etyka - kwestią ludzkiej woli i zgody ludzi.

I tyle. Dokument datowany w 2007 roku.


5. Bez tytułu.

     Na pustynię zabierałam lemoniadę w proszku. Sama woda nie gasi pragnienia na dłużej, bo przelatuje przez organizm bardzo szybko, nic w nim nie pozostawiając. Woda musi być więc czymś wzbogacona. Lepiej oczywiście cytryną wzbogacić, ale ta mniej wygodna, niż proszek w torebkach. Nawadniać się trzeba też "psychicznie" - dać czas mózgowi, by zarejestrował fakt nawodnienia organizmu. To znaczy każdy łyk (zwłaszcza, gdy mało napoju mamy) przytrzymywać w ustach i "bulgotać", jakby się zęby płukało. Bulgotać! Bulgotać, kochani!

Chyba tę notatkę wykorzystałam gdzieś, jako komentarz. A o czym miał być post? Kto to wie?


6. Relacje z Ukrainy.

-Fontanna łez w Bahczysaraju a Puszkin.

-Piękna Julia a woda dla Lwowa.

-Kiedy tak płynęłam statkiem spacerowym i długo... długo obserwowałam górę Ajudah, odczuwałam wewnętrzny spokój. Zdawało mi się, że żyję w harmonii z tym, co mnie otacza.  Boję się wody, a morze, kiedy jest spienione - takie jak w pierwszej części  XVIII sonetu Adama Mickiewicza -   budzi we mnie grozę. Tego dnia było jednak spokojne i czułam się bardzo "swojsko" i bezpiecznie.  Słońce zachodziło...  zobaczyłam,  jak morze mieni się i lśni. Zupełnie, jak w sonecie... to srebrne, to tęczowe... I choć chwilami czarne, to... po prostu piękne i nie wzbudza żadnego lęku  i zagrożenia. Taki spokój i harmonia...

-Zajęta szybkim zwiedzaniem, jak to na wycieczce bywa, nie zwróciłam uwagi na balkony w blokowiskach. Kiedyś to były składy rupieci oraz zużytego w ubikacji papieru. Widziałam jednak, że odbywa się taka "fasadowa" transformacja, jak u nas była. Od frontu, szczególne, gdy na parterze są sklepy albo restauracje, budynek jest odnowiony. Widać też sporo remontowanych zabytków. Te kontrasty  (także w motoryzacji) są tak demonstracyjnie prezentowane, jak u nas na początku transformacji. Odbywa się  show kolorów, bajerów, świecidełek, zachodniego plastiku... a w tle szarzyzna i ciemności.


Dopisek 19 stycznia.
Z tego etapu podroży jeszcze do opisania jest dacza Czechowa, Ałuszta, Symferopol, najdłuższa na świecie czynna linia trolejbusowa wynosząca 86 km.


-Amerykańska Statua Wolności niech się schowa wobec tego monumentu! Rewelacja! To pomnik Matki Ojczyzny. W podstawie mieści się kilkupiętrowe Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Całość ma ponad 100 metrów wysokości.  Jakoś w to wątpię, ale podobno wykonana jest z tytanu. Góruje nad położoną nieopodal Ławrą Peczersko - Kijowską. Plotki głoszą, że miało to symbolizować górowanie władzy świeckiej nad duchowną. Pomniki na Ukrainie są przepiękne. Niektóre - to prawdziwe dzieła sztuki. Szczególnie podobają mi się pomniki scenek z filmów. Lubują się wprost w takich pomnikach.

Szkoda, że nie dokończyłam relacji z Ukrainy. Teraz - na zimno - to by było... nie to!


7. Rekultywacja działki po powodzi.





W kiełkowniku jest tylko "UFFF!" i zdjęcia.



     Wygląda na to, że moje posty po kilka lat kiełkują, hi, hi... Do powyższych tematów już chyba nie powrócę. Niech więc nie zajmują miejsca w komputerze. Tutaj będę je traktować, jako pamiątkę...  "zacięcia"?

59 komentarzy:

  1. Fajna notka z tego wyszła. Może jednak tematy rozwiniesz. Najbardziej podoba mi się ten temat "Ufff...." wyobraźnia już szaleje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może... Nigdy nie wiadomo, kiedy i na co przyjdzie ochota:)

      Usuń
  2. :) przynajmniej nie zginą w czeluściach komputera ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czeluściach zostały tylko najnowsze "kiełki".

      Usuń
  3. Po tytule sadziłem, że będziesz coś sadzić.Kiełki kojarzą mi się z roślinami.
    Taka myśl zaczęła mi kiełkować.Może coś wiosną z tego wyrośnie.
    Ale na razie zimowo ale serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bob, bardzo lubię zabawy słowne, takie... jak np. w wierszu “Zielono mam w głowie” Kazimierza Wierzyńskiego.

      Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną,
      Na klombach mych myśli sadzone za młodu,
      Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
      I które mi świeci bez trosk i zachodu.

      Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
      Rozdaję wokoło i jestem radosną
      Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
      Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.


      Język polski ma dużo słów, które na taką zabawę pozwalają.

      Usuń
  4. Eluniu..stop!stop!,bo OPR będzie..Czyń Maat. Nadajesz się..

    OdpowiedzUsuń
  5. To co było, jest i będzie powinno zaistnieć zawsze i wszędzie...
    Mile się wspomina te pierwsze ziarna zasiane, które teraz już są wybujałe :)
    To tak jak z tą rekultywacją działki.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz w dodatku śniegiem przysypane :)))

      Usuń
    2. Ten śnieg i zima tylko niech za długo nie trzyma... :)
      Lubię i śnieg i zimę, ale już mi się to wszystko przejadło, oj przejadło :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Podobno ma trzymać do końca marca, buuuu....

      Usuń
    4. Jak dla mnie to za długo. Ja już chcę aby było cieplej, a tu coraz zimniej... :))
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    5. Dlatego już szukam miejsca na wakacje i grzeję się buszowaniem po stronach biur podróży.

      Usuń
  6. Taka inwentaryzacja.
    Tez tak mam. Zapisuję ze trzy słowa, a po jakimś czasie ciśnienie zmniejsza się i leży. Niestety nie chce puszczać pędów.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że tylko ja tak robię, a inni blogerzy na gorąco piszą wprost na blogu. To mi ulżyło, Antoni :)

      Usuń
  7. Na kiełki (ja nazwałem to magazynem) przeznaczam specjalny folder. Niestety on się bardzo szybko zapełnia, bo kiełki szybko wyrastają, i robią się z tego nieprzebyte chaszcze. Po kilku tygodniach wycinam wszystko (polityka lubi tylko świeżą krew) i zapełniam od nowa. Wydaje się, że świat chyba oszalał, i kręci się coraz prędzej. Gdzie, i po co ...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w polityce trzeba nadążać z publikacjami. Tu nie ma miejsca na podlewanie i nawożenie kiełka latami.

      Usuń
  8. Mam podobnie z zapiskami. Tyle, że strach by to było nazwać kiełkami, bo kojarzą mi się one z czymś bardzo zdrowym, a co za tym idzie niesmacznym. Dziwne to, że wszystkie zdrowe rzeczy z jakimiś kiełkami i otrębami i w dodatku bez soli są po prostu niedobre. Ale to tak przy okazji...

    Ja zapisuję jakieś takie myśli na karteluszkach. Jaki się potem robi z tego bajzel, to tylko można sobie wyobrazić. Najlepiej jest od razu włączyć komputer i napisać notkę, póki wszystko jeszcze po głowie się telepie. Później z zapisków można co najwyżej sklecić coś w rodzaju artykułu. Może i fajne to jest, ale przeważnie brakuje w nim emocji, które dają się wyczytać, kiedy notka pisana jest "na gorąco". :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle tylko, że za jednym podejściem nie da się np. opisać jakiejś podróży, bo to materiał na wiele notek. Ale tematy "gorące" faktycznie lepiej od razu "wklepać" na blogu.

      Usuń
  9. Fajnie jest tak powspominać. No i refleksje wynikające z otek jak dla mnie bezcenne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo tych wspomnień poszło do kosza. Teraz zastanawiam się, czy jest sens "kiełki" trzymać latami?

      Usuń
  10. Soczewka z lodu mnie zachwycila!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zachwyciła. Wiedziałam o tym od dawna, ale wcześniej nie widziałam.

      Usuń
  11. Moje pomysły mam w głowie, jednak rzadko doczekają się przelania ich na papier, bo tak szybko się wszystko zmienia, że stają się nieaktualne. Czasami czekam, aż sprawa się dostatecznie wyjaśni, bo nie chcę wybiegać przed orkiestrę.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notki na temat bieżących wydarzeń są ciekawe "na gorąco". Podziwiam blogerów,którzy nadążają. Ja nawet nie nadążam podyskutować u takich blogerów, bo zanim dojrzeję do skomentowania, to na blogu w międzyczasie pojawiają się nowe posty.
      Każdy ma swój sposób na bloga i dobrze, że każdy inny.

      Usuń
    2. Nie piszę o każdym wydarzeniu, które mnie poruszyło, bo nikt by nie nadążył z czytaniem tego. Piszę o tym, co mnie wzruszyło lub zdenerwowało. Podziwiam ludzi, którym się chce pisać o wszystkim, co przeczytają lub zobaczą.
      Czasami post powstaje bez głębszego zastanawiania się pod wpływem chwili.
      Faktem jest, że kiedyś zapisywałam maile (spamy), które otrzymywałam od ludzi z całego świata. Śmieszyły mnie, bo były przetłumaczone przy pomocy translatora. Miałam je umieścić na blogu, ale jeszcze się wstrzymuję, bo poza śmiechem niczego mądrego nie wnoszą.
      Serdecznie pozdrawiam.
      P.S. Znowu coś mi się pomyliło i na twoim onetowskim blogu szukałam mojego komentarza.

      Usuń
    3. Z translatorem faktycznie wychodzą różne śmieszności, ale też nieporozumienia. O hotelu, do którego chcę się wybrać na wakacje dowiedziałam się:
      - fitness:łaźnia parowa, masaże, sauna 1 (z zastrzeżeniami)
      - manierka o (gazowy i płaskie)
      - ballady w śro
      - fryzjer (zapłacone)
      - zakupy - rzemiosło, supermarkety (zapłacone)

      Najbardziej podobają mi się te ewentualne zakupy w supermarketach z góry zapłacone :))) bo tak przecież można to zrozumieć.

      Usuń
    4. Tu jest fragment takiego maila:
      "Gloria Chizizy: Pozdrowienia!
      mój drogi przyjacielu, jestem Gloria wg nazwy: jak się masz? Chcę być twoim przyjacielem, proszę możesz odpowiedzieć na tę literę, na szczegółach moich self.sending moich zdjęć do Ciebie jak najszybciej odpowiedzieć na mój list. dzięki, Pozdrawiam, przyjaciel Gloria."
      Ciekawa jestem, skąd ta Gloria znała mój adres.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
    5. Ja sama mam setki adresów, ponieważ ludzie przysyłają zbiorcze maile, na których są adresy a nawet imiona i nazwiska. Walczę z tym zawzięcie, ale z marnym skutkiem. Raczej obrażają się, jak zwrócę uwagę, zamiast przestać ujawniać. Niedawno też dostałam przesyłkę, gdzie w polu adresowym było kilkadziesiąt adresów, w tym mój i kilka innych z imieniem i nazwiskiem. Takim sposobem adresy rozchodzą się po świecie, a potem skrzynka jest tak przepełniona, że trzeba napracować się, aby zauważyć ważne wiadomości.

      Usuń
  12. alEllu - gratuluję formy, to cos nowego...
    Ze względu na zasyfiony organizm kaszlem, smarkaniem i intensywnym leczeniem nie jestem w stanie nic logicznego napisać - czytanie, z trudem ale jakos idzie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, zdrowiej i nie dawaj się!
      Bardzo mi miło,że pomimo przeziębienia przyszedłeś na "posiaduszki", ale pamiętaj, że komputer osłabia organizm i nie sprzyja leczeniu.

      Usuń
  13. Dobrze, że prowadzisz taki kalendarz - masz przynajmniej przegląd tego co zrobiłaś i możesz wyciągać wnioski i planować nowe zadania. Pozdrawiam ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej nie jest kalendarz zadań. Czasem przyjdzie do głowy jakaś myśl (nazywam do "pukiem w głowę"), a nie ma czasu, by rozwinąć, to zapisuję, jako zalążek notki.

      Usuń
  14. Nie znałam metody rozpalania ogniska za pomocą soczewki z lodu. Chyba musiałoby słońce świecić dość ostro. Myślę, że bryłka mogłaby się przez ten czas roztopić. Lubię pewne wydarzenia utrwalać i przechowywać. Mam szuflady pełne zapisków i różne notesy. Mam pamiętnik z 1959 roku z wpisami i wiele wspaniałych wspomnień z harcerskich wędrówek po Polsce. Musze kiedyś zebrać to wszystko w jedno i rozprawić się w jakiś sposób. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, bo nie próbowałam. Ale opalałam się w zimie na Gubałówce. Z nosa mi skóra schodziła, tak sobie twarz spiekłam, a pod nogami był śnieg, który wcale się nie topił.

      Usuń
    2. Podobnie urządziłam się w górach, kiedy była po raz pierwszy. Potem już bardzo uważałam. Często oglądam programy o przetrwaniu w trudnych warunkach. Jedno czego nie zrobiłabym chyba, to nie zjadłabym robaka.
      Wspomnienia warto przechowywać, a Ty masz ich dużo z różnych ciekawych podróży, wiec tym bardziej warto. Miłej niedzieli.

      Usuń
    3. Żeby wiedzieć, czy się zje robaka, trzeba chyba być w takiej sytuacji.
      Ludzie uwięzieni w jakichś ruinach czy kopalni - gdzie nawet robaków nie ma, przeważnie nie opowiadają, dzięki czemu przeżyli, bo to jest straszne i niewiarygodne nawet dla nich samych.
      Są narody, które jedzą ziemię, bo nic innego nie mają.

      Usuń
  15. alEllu, kiełki trzeba podlewać i pielęgnować! Takie zapomniane i nie odwiedzane więdną! Nie pomaga reanimacja gdy suce jak wiórek. Może jednak niektóre się ożywią, warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta racja, Bet. Np. akapit -Kiedy tak płynęłam statkiem spacerowym i długo... znalazł się w notce o górze Ajudah. Miał jednak w kiełkowniku przypominać, że jeszcze do opisania jest dacza Czechowa, Ałuszta, Symferopol, najdłuższa na świecie czynna linia trolejbusowa wynosząca 86 km...
      Teraz dopiero o tym przypomniałam sobie, jak zwróciłaś uwagę na konieczność podlewania.

      Usuń
    2. Och, jak miło, że moja wiedza ogrodnicza się przydała:))) Zatem pamiętajmy o podlewaniu!
      Wtedy i emocje związane z tematem przechowają się dłużej.

      Usuń
    3. Pewnie, że się przydała. Zaraz - w ramach podlewania - dopiszę to, co dzięki Twojej wiedzy ogrodniczej mi się przypomniało.

      Usuń
    4. Czuję się jak odżywka z nawozem do podlewania...hi,hi,hi...

      Usuń
    5. :)))
      Już odżywiłam kiełka, żeby znowu nie wysechł.

      Usuń
  16. Świetny blog :))
    Ciekawy post ;] Podoba mi się !!!
    Życzę miłego weekendu.

    Zapraszam również do mnie :)
    I na moją stronę https://www.facebook.com/pages/In-another-light/413836138693856
    Za polubienie byłabym ogromnie wdzięczna !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrycjo, mimo szczerych chęci, na wskazanej stronce każą mi się rejestrować. Twój blog natomiast jest głośny i zagłusza moją ulubioną muzykę, której słucham podczas odwiedzania blogów. Nie umiałam wyłączyć Twojej muzyki:(((

      Usuń
  17. Mój "kiełkownik" ma odrębny katalog (Szwarc_mydlo_powidlo) i jest powiązany z innym ("Powazki"), gdzie lądują zarzucone koncepta... Dopóki na tem drugim nie jest więcej jak na pierwszem, zda mi się, że jeszcze nie jest z mojem pisaniem najgorzej...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo podoba mi się nazwa katalogu "Szwarc_mydlo_powidlo". Cudna!

      Usuń
    2. :-) Aż nie wiem co powiedzieć.... Tyle różności w jednym wpisie i te żarty autora!!! Brawo! Pozdrawiam Serdecznie!

      Usuń
    3. A mnie się podoba nazwa katalogu "Powązki"....

      Usuń
    4. MinaWetp,

      To tylko ten jeden wpis taki. Również pozdrawiam.

      Usuń
  18. oooch - szwarc, mydło i powidło przypomina mi niezbyt pochlebną recenzję mojej studenckiej twórczości, pan od ćeiczeń tak dowcipnie określił zaprojektowane przeze mnie osiedle ... kosztowało mnie to godzinę wylewanych łez i 3 paczki chałwy z przechami pochłonięte w ciągu tej godziny
    ------------
    dOBRY POMYSŁ Z TYM KIEŁKOWNIKIEM, JA WRZUCAM DO MALINOWEGO KUFERKA ALE TAM POKRZYWAMI ZARASTAJĄ I RACZEJ MARNE WIDOKI NA ODGRZEBANIE ... CHOCIAŻ - OSTATNI ZNALAZŁAM ŚREDNIOWIECZNE, KAMIENNE WYCHOKI, MOŻE COŚ ZMAJSTRUJĘ caps

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Malino M*, nagana się należy :))) Jak można hodować pokrzywy w malinach, ha?

      Usuń
  19. Zaraz tam nie do wyśledzenia, dla chcącego nic trudnego, jak ktoś chce to zauważy. A po za tym zrobię sobie inny i opublikuje w kolejnej notce :-) Ten to tak bardziej dla smaku, żartu... :-) Dziękuje za odwiedziny i opinię Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam wyśledzenia? To się pomyliłam. Miałam na myśli wyślepienia przez moje oczy.

      Usuń
  20. Elu, cokolwiek piszesz, świetnie się czyta i poszerza wiedzę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy blog w jakimś stopniu poszerza horyzonty, a w dodatku czytanie i pisanie bywa dobrą zabawą.

      Usuń
  21. Ciekawe porady, zwłaszcza ta z rozpalaniem ogniska za pomocą zrobionej własnoręcznie soczewki ze śniegu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj moja imienniczko. Zapraszam zawsze i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.