Tegoroczna
Tunezja chmurna i mokra...
...a
„karawany”, w świetle „berberyjskich ognisk”,
snuły
się od „oazy” do „oazy”...
Ktokolwiek
widział, ktokolwiek wie?
Podczas powodzi na Saharze zaginął
Garbaty. Może utopił się w Chott el Jerid? To bezodpływowe słone jezioro
w środkowo-zachodniej Tunezji. Ponad pięć tysięcy kilometrów kwadratowych
suchej i spękanej o tej porze roku bezkresnej równiny pokryło się wodą. A może
podczas spacerów wyschniętymi korytami rzek, zwanymi wadi, popłynął w szaro-niebieską
dal, kiedy wadi gwałtownie wypełniły się rwącymi strumieniami? Albo - z guzami
na głowie i siniakami na garbie od bijącego okrutnie gradu - gniazduje pod palmą w
oazie i objada się daktylami? Przecież to wielbłąd "Gniazdownik" i lubi poleżeć.
KLIK i lupa powiększa zdjęcia. |
Sahara,
największa pustynia świata, kojarzy się ze słońcem i morzem piasku oraz
bezchmurnym niebem.
To region, który podobnie jak południowoamerykańska Atakama,
bardzo rzadko jest odwiedzany przez deszcze. Tymczasem widowiskowe chmury
przyniosły morze wody i to w miejsce najmniej spodziewane. Tę drogę
algierską /zdjęcie z 2005 roku/ prowadzącą przez Chott el
Jerid woda wyrywała spod samochodów.
Deszcz tutaj jest
wydarzeniem. To wyjątkowy widok, a przede wszystkim niebezpieczny, bo woda z
sypkim saharyjskim piaskiem jest nieszczęśliwym, a wręcz tragicznym
połączeniem. W kilka chwil potrafi zmyć z powierzchni całe miasteczko. Po
jednym z nich pozostały nad urwiskiem tylko drzwi do...nikąd.
Nad Morzem Śródziemnym też mokro. Piasek na plażach nigdy nie wysychał
całkowicie. Nieustannie chłodny, zbity deszczem i gradem... Po hotelowym tarasie i moim
balkonie tańczyły kuleczki lodu i hulał wiatr niosący lepką wilgoć...
Panorama
z balkonu.
Widok z balkonowego leżaka na wprost
i kątem prawego oka, a raczej kapcia.
Nie
umęczone suszą i ostrym słońcem kwiaty radośnie spoglądały w niebo
i wdzięczyły
się soczystością barw.
A fale
morskie układały się, jak schody do rewii.
Czy to Tunezja, jakiej nie znamy?
Tunezję chmurną i mokrą
można też oglądać w galerii Picasa.
można też oglądać w galerii Picasa.
byłam na Picassie - te zdjęcia są tak bajeczne, że aż dech zapiera. UKŁADANKA MINIATUREK WYGLĄDA FANTASTYCZNIE, MUSIAŁAM SOBIE ZROBIĆ ZRZUT EKRANU. te zdjęcia zwielokrotnione, ustawione obok siebie to perełka ... i kolory mają takie opalizująco perłowe ... aaach ... zaraz Ci prześlę ten widok.
Dziękuję, Malino M :) |
Witam w rodzinnych pieleszach. "Karawana" jest super!!! Ale Tunezja nocą jeszcze lepsza. Teraz to dopiero Ci zazdroszczę. ;) :)
OdpowiedzUsuńAnzai, w albumie nie ma ani jednego zdjęcia zrobionego w nocy. Te ciemniejsze i srebrno - szaro - czarne barwy, to kolorystyka chmurnych poranków.
UsuńWitam serdecznie:)
A te całkiem szare - robiłam po południu. Teraz widzę, że w informacjach o zdjęciu jest jakaś dziwna godzina. Szkoda, że niewłaściwa.
UsuńTo ja je nazwałem "nocne". Poza tym zdjęcia nie są "szare", czyli byle jakie, ale piękne w "ciepłym graficie".
UsuńDziękuję:) Także za nazwanie kolorystyki. Właśnie taka była i ten "ciepły grafit" mam pod zamkniętymi powiekami. Obiektyw w tym przypadku pokazał dokładnie, co ja widziałam.
Usuńmoja koleżanka poleciała na tydzień i tydzień non stop padało, śmialiśmy się, że Tunezyjczycy dziękowali niebiosom, kiedy odlatywała, bo takiej pogody nie pamiętali ;)
OdpowiedzUsuńTunezyjczycy mówią także, że Tunezja pochłodniała.
UsuńTo był urlop godny konesera. Słońce i żar piasku...phiiii.... to dla mięczaków! Takie banalne! Tunezja troszkę mroczna i pochmurna /w złym humorze?/ to dopiero przeżycie. Zdjęcia powalają na kolana. Jeszcze nie mogę sie pozbierać.
OdpowiedzUsuńZapewne masz rację, Bet. Turkusowe morze i niebo wygląda czasem nawet kiczowato. Jak na obrazkach z odpustu :)))
UsuńMyślę, że dla osoby będącej po raz pierwszy w Tunezji taka pogoda może rozczarować, ale dla stałego bywalca może być wielce interesująca.
UsuńPierwsze zdjęcie /zaraz pod tytułem/ wymaga osobnego omówienia: widać wyraźnie obraz malowany chmurami - jest palma /!/ a barwna plamka obok palmy może faktycznie sugerować blask ogniska. Polecam wszystkim analizę tego zdjęcia swoimi oczami!
Bet,pięknie oraz interesująco przeanalizowałaś obraz, który zatytułowałam "Karawana". Ja tylko dodam, aby wszyscy tu zaglądający wiedzieli, że Bet zobaczyła "Karawanę" na niebie, kiedy jeszcze zdjęcie nie było podpisane.
UsuńA wiesz, że ta "karawana" z chmur na jednym zdjęciu odbija się w mokrym piasku? Dopiero teraz zauważyłam.
Tak, widzę też odbicie na piasku. Zachwycają mnie też ludzkie cienie na zdjęciach. Są niespotykanie wielkie, jakby to wielkoludy tam spacerowały.
UsuńMoże Anzai nam to wyjaśni. U nas robiłam zdjęcia o wschodzie i zachodzie słońca, a więc słońce było nisko, ale cienie zdają się krótsze.
UsuńTo jest chyba efekt kata padania promieni słonecznych. W Afryce jest to całkiem inny kąt niż w Europie. W końcu bliżej równika.
UsuńTo jak to? Koniec osi obrotu Ziemi w Afryce o tej porze roku jest w kierunku "od
UsuńSłońca"? Bo cienie dłuższe świadczą, że słońce świeci niżej na niebie.
Witaj po wakacjach. Zdjęcia zapierają dech w piersi. Jestem pod wrażeniem. :)
OdpowiedzUsuńWitaj, Aniu, witaj :)
UsuńJak zobaczyłam "Karawanę" i "oazę z palmą" na niebie, to też mi dech zaparło, ale mimo to pędziłam po aparat fotograficzny.
Ojej, Eluś, przecież pojechałaś się wygrzać na słońcu i jego energią naładować akumulatory na jesienno-zimowy czas!!!! Zdjęcia piękne, ale bardzo nietypowe na tę porę roku w Tunezji. Mój "osobisty mąż" był kiedyś w Tunezji w lutym, to i owszem, miał deszcz,było dość chłodno. ale znacznie więcej było słońca i błękitnego nieba niż chmur i deszczu. Karawana i ta oaza - naprawdę unikalny układ chmur. Jak dobrze, że udało Ci się to sfotografować. Może zrobisz z tego powiększenie i będzie piękny obrazek.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell, wygrzać... wygrzałam się temperaturą, ale akumulatory zardzewiały od wilgoci zamiast naładować się, bo słońce też było mokre.
UsuńObrazek faktycznie byłby ładny, tylko ja nie bardzo lubię taką kolorystykę w przystrajaniu wnętrza.
Jestem zauroczona tymi fotkami i widokami, jeszcze nie mogę dojść do siebie.
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdraszczam :)} Jdnak dzięki Tobie i ja mogę się poczuć tak, jakbym
tam była miód i wino piła - dzięki.
Pozdrawiam serdecznie.
A hibiskusy są przepiękne !!!
UsuńBuziole.
JaGa, hibiskusy w tym sezonie bardzo dorodne w Tunezji. Przystrajano mi nimi łóżko w pokoju hotelowym. Przyjemne to, ale żal mi było tych zerwanych z krzaka kwiatów.
UsuńPogoda nietypowa, ale za to piękna zieleń. Super zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTak, zieleń była soczysta, bo miała co pić.
UsuńWszystko cacy ale kiedy wrócisz do zycia ?.
OdpowiedzUsuńPozdro
Piotrze, czyżbym była poza nawiasem życia, że pytasz o powrót do życia? :)
UsuńPiękne zdjęcia, piękne miejsca, trochę słońca dodaje radości gdy za oknem ulewa:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStaram się zawsze wyszukiwać piękno, nawet, gdy na pierwszy rzut oka brzydota wokół mnie.
UsuńElu przepiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że wypoczęłaś?
Ściskam.
Ula, ja mam wypoczynek na okrągło, a tam pojechałam dla klimatu leczącego mnie i odmładzającego. Niestety... tym razem zawiódł mnie. To była walka o przetrwanie :)
UsuńOjej, aż tak źle?
UsuńPomimo wilgoci, trzeba było się trzymać jakoś w pionie...
UsuńDzięki Tobie możemy przenieść się w cudowne miejsca.Szczególnie zachęcają do zwiedzania w tak zimne i deszczowe chwile u nas.Mam nadzieje, że chwile.
OdpowiedzUsuńJa byłam zmuszona zmienić miejsce mojego bloga. Wp. coś pozmieniała i nawet administrator nie potrafił pomóc.Teraz mój adres wygląda tak: dawnotemu.goob.pl.Tu najszczęśliwiej też się nie czuje.Mam kłopoty z umieszczeniem ulubionych blogów na głównej stronie.Pozdrawiam.Ula
Długa dla mnie ta deszczowa chwila. Praktycznie od ponad miesiąca - gdziekolwiek jestem - na deszcze i wilgoć natrafiam. Moje kości już znieść tego nie mogą.
Usuńno proszę - takie ciepłe krainy (z papciami, a raczej - w papciach) - a mnie do fiordów ciągnie...:)
OdpowiedzUsuńJak ciągnie, to mus wyruszać :)
UsuńPiękne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pewnie!
UsuńPięknie, bardzo pięknie, ale pokazu slajdów nie widziałem. Nie działa?
OdpowiedzUsuńJa się wybieram do Gdańska. I mam zamiar pobuszować dokładnie po dawnym Województwie Gdańskim. Tak dokładnie i na spokojnie. W morzy raczej się kąpał nie będę:)
Dzięki za piękne widoki z Twojego balkonu.
Vojtek
Zdjęcia z pokazu slajdów są także w galerii Picasa. Link jest w kolumnie po prawe stronie - w ramce "Inne moje kąciki w sieci". Zalinkowałam dodatkowo pod "Pokazem slajdów".
UsuńMam ochotę na różne rzeczy. Aż muszę brać środki na uspokojenie :) Poniedziałek o 7.30 ruszam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i piaski Sahary
Szum morza - to doskonały środek uspokajający...
UsuńWITAJ alEllu - kilka dni mnie nie było, wpadam przed chwilą na swój blog i co widzę - wróciłaś :-) buzia mi się uśmiechnęła i kurcgalopkiem przybiegłam. Podziwiam zdjęcia , siadłam pod daktylami i myślę gdzie też Garbategi poniosło ? nigdy nie siedziałam w daktylowej oazie ... Niebieska karawana jest bajeczna ... duchy przodków garbatego wędrują do krainy wiecznych podróży ... eeech - zagapił się Garbaty na atenatów i nie ma co Garbatemu się dziwić też się zagapiłam i oczu oderwać nie mogłam... a jeszcze te daktyle. Zdjęcie fal jest magiczne , to rzeczywiście opalizujący ciepłym złotem grafit.. Niestety - nie widzę albumu - w mojej przeglądarce tylko czarny placek, buuuuuuuu - szkoda .. . GRYCELKO - CZY TAK DAWNO MNIE TU NIE BYŁO,ŻE MI SIĘ POMIESZAŁO, CZY RZECZYwiście trochę zmieniłaś szatę graficzną ?
OdpowiedzUsuńZwęziłam tylko belkę pod zdjęciem nagłówkowym. Masz bystre oko, bo to zmiana mało zauważalna.
UsuńBardzo mnie zaintrygował ten album, zmieniłam przeglądarkę na Google Chrom ale niestety - teraz zamiast albumu widzę biały placek ... eeech
OdpowiedzUsuńMalino, dzisiaj i ja widzę tylko biały placek. Przypuszczam więc, że to na blogspocie jakaś awaria. Zdjęcia są też w galerii Picasa: https://picasaweb.google.com/114175338512708624226/TunezjaChmurnaIMokraWrzesien2013R
Usuńno to lecę na Picassa ... a Garbaty się znalazł, zadekował się u mnie ;o)
UsuńCo za szczęście, że przygarnęłaś Garbatego. Jestem zatem spokojna, bo gdzie mu będzie lepiej, jak nie u Chałwianki?
UsuńTeż mam "placek" - nazwałabym to raczej "białą pustynią" :))))
OdpowiedzUsuńPokazy slajdów wklejam dla wygody tych, którzy nie zapoznali się z blogiem dokładnie. Zawsze, jak jest pokaz slajdów w notce, to i w galerii Picasa jest album tych samych zdjęć. Link do galerii istnieje od początku bloga i sądziłam, że stali bywalcy to zauważyli. W przyszłości będę linkować też w notce.
UsuńBardzo piękne miejsce, a daszki parasolek przypominają grzybki w lasach. Kwiaty urzekające i roślinność. Kolor wody zupełnie inny od naszego w morzu. Mam nadzieję, że odpoczywałaś doskonale. Pozdrawiam i witam.
OdpowiedzUsuńW takim kolorze nie widziałam jeszcze żadnego morza.
Usuńbyłam na Picassie - te zdjęcia są tak bajeczne, że aż dech zapiera. UKŁADANKA MINIATUREK WYGLĄDA FANTASTYCZNIE, MUSIAŁAM SOBIE ZROBIĆ ZRZUT EKRANU. te zdjęcia zwielokrotnione, ustawione obok siebie to perełka ... i kolory mają takie opalizująco perłowe ... aaach ... zaraz Ci prześlę ten widok ..
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, Malinko :) Dyg, dyg...
UsuńMoże to i dobrze, że trafiłaś na nieciekawą pogodę, przynajmniej pobyt w Tunezji był odmienny od poprzednich. Hibiskusy cudowne.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Właśnie bardzo ciekawa była pogoda :) Turkusowe niebo i morze w porównaniu w tą "rewią chmur" jest pospolite i znajduje się na okładkach katalogów i reklamach biur podróży..
UsuńMyślałam o nieciekawej pogodzie w tym znaczeniu, że nie była taka, jakiej się wszyscy spodziewają. Jednak dzięki temu akurat ten pobyt Ci się utrwali na długo.
UsuńPozdrawiam gorąco w chłodną niedzielę.
Tak, w tym sensie tak. Mnie na opaleniźnie nigdy nie zależało, więc nawet lubię chmury. Ale tak niespotykanie dużej wilgotności po prostu nie da się znieść. Narzekałam więc nie tylko ja.
UsuńNie mogę opublikować komentarza , a, że byłam w Tunezji i na Saharze stwierdziłam , ze mam błękitna krew. Ale wydaje mi sie , że już Ci to kiedyś pisałam. Zdjęcia jak wrażenia cudowne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, Andante, pisałaś. Ty i bez Sahary masz błękitną krew, o!
UsuńTen łyk egzotyki, Ello, podziałał na mnie orzeźwiająco. Co zaś do naszej zaprzyjaźnionej blogerki Maliny M*, to przez najbliższy czas będę ja gościł u siebie.
OdpowiedzUsuńZapraszam i ściskam niezmiennie
Dziękuję za zaproszenie. Jak tylko zakupię chałwę, natychmiast do gościny dołączę.
UsuńPiękna wyprawa, widoki jakże inne od naszych. A hibiskusy, chyba tylko w Tunezji tak pięknie się prezentują. Woda zjawiskowa, dokąd te schody prowadzą?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Pytasz, Akwamaryno, dokąd prowadzą schody? To już pozostawiam każdemu oglądającemu zdjęcie do indywidualnego rozpatrzenia :) Pewnie osoby piszące notki "obrazami" miałyby jakąś wizję...
UsuńPejzaże w rzeczy samej urokliwe, aliści mnie nie to w tem najwięcej zajmuje, jeno ciekaw byłbym WMPani wrażeń po tych rewolucyjach tam odbytych... Bo pojmuję, żeś tam WMPani bywalcem nieomal, aliści po tych zawieruchach dobrze myślę, że po raz pierwszy?
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Trochę napisałam w ubiegłym roku: http://grycela.blogspot.com/2012/07/tunezja-nieco-inna.html
UsuńW tym roku nie zauważyłam ani nie odczułam niczego szczególnego. No, może poza jednym. Niezrozumiałym dla mnie było , dlaczego przez dwa dni panowie w mundurach z napisem security patrzyli w morze, jakby jakieś niebezpieczeństwo z głębi morza przyjść miało.
Aaaaa, ciekawostka. Na Tunezję 15 września spadł duży meteoryt. Towarzyszyły temu silne eksplozje, a w miejsce, gdzie spadł meteoryt udała się Gwardia Narodowa i wojsko. Co ciekawe, upadku meteorytu nie zauważyły światowe agencje kosmiczne ani światowe media, a w Tunezji było o tym głośno.
UsuńOoooo...To wielka ciekawostka. Nasze media nic a nic o tym nie wspomniały!
UsuńLudzie wypoczywający w hotelu Zephir w Zarzis widzieli, jak przeszedł przez niebo ogromny zielono-niebieski fireball. Szedł od północy w kierunku południowym nad morzem, a następnie upadł na terenie pustynnym. Światło nad pustynią było tak ogromne i silne, że aż widoczne w miejscowości Zarzis. Przypuszczają więc, że to te eksplozje.
UsuńWiesz Bet, a jak tak popatrzyć na zdjęcie "Karawana", to tam... za oazą z palmą... może to właśnie eksplozja, a nie "berberyjskie ogniska"?
O!O!O! To może być ten meteoryt!
UsuńA, może... może być...
UsuńElu! Z innej beki...
OdpowiedzUsuńZ tego co się orientuję u Ciebie w mieście była pani Gessler.
Daj znać jeśli się wybierzesz do tej restauracji!
Jestem baaaardzo ciekawa!
Ula, a jaka to restauracja?
UsuńDawny " Relax"
UsuńWłaśnie oglądam na tvn odcinek z Twojej mieścinki :)
Nie oglądałam, ale słyszę, że "Kuchenne Rewolucje" w Chełmie uważane są za jeden z najlepszych programów w ich dotychczasowej historii. Między innymi dlatego, że nie było „telewizyjnych przegięć” oraz podrasowywania programu wydumanymi konfliktami i ozdobnikami. Ich miejsce zajęła ciepła opowieść o ciepłych ludziach potrafiących uczyć się od lepszych i wyciągać wnioski. Podobno widać było u nich swego rodzaju prostotę ale nie prostactwo przylepiane ludziom z „niemieścinek”, zwykle obecne w "Kuchennych Rewolucjach" i nie tylko.
UsuńJeśli tak, to brawo, bo ja prostotę cenię, a prostactwa nie znoszę.
Nie wiem tylko, po co ta zmiana na „Lwów”? W Chełmie już była Restauracja Lwowska i prędko znikła, bo kotlet po chełmsku zawsze się tutaj bronił w przeciwieństwie do tego po lwowsku.
Wpadnę tam, mam bliziutko.
A kawiarnio-restauracja w dawnej Aptece jeszcze jest? Tego pani Gessler nie zauważyła w tym ślicznym mieście, Chełmie? Bo jest to miasto "pełną gębą"! Żadna tam, "mieścinka"! Chełm z przyjemnością polecam!
UsuńTak, jest jeszcze w starej Aptece ta kawiarnio - restauracja.
UsuńPewnie, że Chełm to nie "mieścinka", nawet jakby spoglądać tylko przez pryzmat liczby mieszkańców - prawie 70 tysięcy w granicach administracyjnych, zaś aglomeracja chełmska - 100 tysięcy. Gdyby przy tym wymienić ludzi różnych profesji znanych i cenionych w świecie, kulturę, szkolnictwo - wyższe uczelnie, lotnisko... to masz rację Bet, to zdecydowanie nie jest "mieścinka".
Morze Śródziemne. Słońce tam inaczej świeci, inaczej zachodzi. Uwielbiam tamtejsze zachody słońca:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mnie zafascynował wschód słońca. Szłam z kawą na plażę, albo wychodziłam na balkon, gdy jeszcze ciemno było, by zobaczyć moment wyłaniania się słońca z morza.
Usuń