PO ŁODZI.
Do Ziemi Obiecanej wybierałam się latami i - z różnych względów - dojść nie mogłam. Ostatnio, z braku dogodnego dla mnie połączenia. Wreszcie postanowiłam do Łodzi pojechać. Cudny wrzesień wyjątkowo nadawał się do tego. A i oczekujący mnie Gospodarze, to... ho, ho, nie byle kto w moim sercu, o!
Stacjonowałam, razem z
krukiem, w kwaterze z panoramicznym widokiem po horyzont. To jest to, co ptaki i grycEle lubią najbardziej. Przestrzeń i widok, jako dodatek - niczym ptasie mleczko -
do porannej kawy na balkonie.
Łódź może się podobać i nie.
Zależy, co pokażą oprowadzający po tym mieście przewodnicy. Moi trafili w mój
gust. Podczas objazdów, dojazdów i przejazdów, najwięcej widziałam lasów i parków.
Ale nie tylko...
W lesie zobaczyłam najstarsze łódzkie zabytki.
To kaplice w Łagiewnikach.
Jedna - św. Antoniego wybudowana w 1667 roku,
a druga - św. Rocha - z początku XVIII wieku.
Na spacerze po mieście zauważyłam sporo instalacji, obiektów przestrzennych i rzeźb artystów polskich i
zagranicznych. Na rynku Starego Miasta miła dla oka jest niezwykła instalacja z
kolorowych wstążek. Jej autorem jest artysta Jerzy Janiszewski. To ten, który
stworzył logo Solidarności.
Ciekawe są też inicjatywy obywatelskie. Oto jedna z nich.
„Mały Ciechocinek” na łódzkim osiedlu.
Nie obeszło się bez odegrania
koncertu na instrumentach
zlokalizowanych w parku.
A łódzkie bramy przy
Piotrkowskiej, na której krańcach jest Plac Wolności i Plac Niepodległości, kryją w
sobie prawdziwe skarby. Jedno podwórko - to zaczarowany ogród, inne lśni lusterkami.
W programie zwiedzania nie
mogło oczywiście zabraknąć rezydencji łódzkiej dziewiętnastowiecznej burżuazji.
Pałac Poznańskich od razu porównałam do Luwru. Przechadzałam się także pośród budynków
fabrycznych i mieszkalnych - wybudowanych w okresie rozkwitu przemysłowej Łodzi.
Nowe centrum miasta - Manufaktura
- sprawia wrażenie,
jakby łączyła kulturę z rozrywką, handlem i rekreacją.
Zdjęcie zawiera lokowanie produktu :-) |
Nigdy niczego nie reklamowałam. Tym razem
muszę, bo inaczej się uduszę. ;-) Kawa! Prawdziwa kawa! Zwykła kawa z kawą w kawie!
To w dzisiejszych czasach rzadkość. Prawie wszędzie, jak nie cappuccino i latte, to
mocha i americana. Z różnymi dodatkami smakowymi, serduszkami z białego
proszku, kleksami z farby itd... itp... Dlatego na wycieczki przeważnie zabieram termos ze swoją kawą.
- Chcę się napić normalnej kawy z prawdziwej kawy!
Powiedziałam w pizzerii przy Piotrkowskiej i dostałam! Do tego kocyk, by w ogródku na zewnątrz lokalu nie złapać wilka w chłodny albo wietrzny dzień. O miłym i przystojnym Panu Kelnerze
nie wspomnę.
Czy Łódź polubiłam? Nie wiem.
Poczułam jednak, że ona lubi mnie.
Od goszczących mnie Gospodarzy i Przewodników dostałam samo Dobro, które dobruje i ogrzewa mnie do dziś...
Od goszczących mnie Gospodarzy i Przewodników dostałam samo Dobro, które dobruje i ogrzewa mnie do dziś...
Na zakończenie tej krótkiej
relacji, takie oto... Przesłanie?
'Patrz na innego człowieka' |
>>> Więcej zdjęć.
Dzięki za zabytki Łodzi.
OdpowiedzUsuńTo tylko powierzchowna relacja.
UsuńPrzyznaję, ze nie znam miasta.
UsuńCieszę się, że dzięki tej skromnej relacji, choć kilka łódzkich zabytków poznałeś.
UsuńJadę do Łodzi! Następnym ekspresem! Ech...Pomarzyć można.
OdpowiedzUsuńFajna jest ta Łódź w Twojej relacji.
Ale na kawową kawę nie dałam się nabrać:)) Tam chodziło o tego Pana Kelnera.... Hi, hi, hi...Z przystojnych rąk wszystko lepiej smakuje:)))
Kawa była kawowa i bardzo dobra. Przysięgam, jak bum cyk cyk.
UsuńNo to teraz o kawie krukiem i widokiem. Czy wspominanie o ptasim mleczku w towarzystwie kruka nie jest aby nietaktem?
UsuńKruk zajęty jest odpędzaniem gołębi i na ptasie mleczko nie zwraca uwagi. :)))
UsuńA jak zapragnie sobie coś "wykolić"?
UsuńTak daleko moja wyobraźnia nie sięga... :)))
UsuńA zresztą kruk krukowi oka nie wykole. ;)
Taki kruk to chyba niezły mieszkaniec balkonowy. Muszę sobie zasiedlić balkon takim krukiem.
UsuńPolecam, to milsze towarzystwo od gołębi.
UsuńNo to widzę, że - może nawet nieświadomie - zahaczyłaś o dwie największe na skalę światową atrakcje łódzkie. Pierwsza to największy na świecie kompleks leśny 1200 ha położony prawie w centrum miasta. A druga to łódzki przemysł włókienniczy, który w drugiej poł. XIX ustępował tylko pierwszemu na świecie Manchesterowi.
OdpowiedzUsuńCiekawa jest także łódzka architektura pofabrykancka. Niestety do większości z nich nie ma dostępu, ponieważ zostały zwrócone właścicielom, a ci nie wyrażają zgody na zwiedzanie.
Na szczęście kilka z nich zostało opisanych w Google, np.:
Secesyjna willa Kindermanna przy Wólczańskiej
http://www.kultura.lodz.pl/pl/poi/1947
Eklektyczny Poznański
http://tinyurl.com/zbbwh7b
Czy w ogóle łódzka architektura barokowa i secesyjna
http://tinyurl.com/glrgpyy
Czy Manufaktura jest "nowym centrum miasta"? Wydaje się, że przede wszystkim, jest to łódzki "Manhattan".
Bardzo dziękuję, Andrzeju, za doprecyzowanie, rozszerzenie, wzbogacenie i linki.
UsuńO największym lesie w granicach miasta mówił mi syn, kiedy zażartowałam, że przyjechałam do miasta, a prawie wszędzie wożona jestem przez las.
Łódzki Manhattan jest w trochę innym miejscu niż Manufaktura. Żadnej dużej fabryki byłemu właścicielowi nie zwrócono, natomiast wiele cennych obiektów zburzono lub pozwolono na obrócenie się w ruinę. Jeżeli chce się poznać prawdziwe wnętrza fabrykanckie, to warto odwiedzić willę Herbsta (tuż obok Księżego Młyna), a maszyny włókiennicze stoją w Białej Fabryce (obok jest skansen miejski) lub w Manufakturze w Muzeum Fabryki.
UsuńCzy to nie u zbiegu Piotrkowskiej i Piłsudskiego jest Manhattan? Tam, gdzie takie wysokie bloki?
UsuńNie miałam pojęcia, że to miasto jest tak "zazielenione"... Puszcza w centrum miasta to nie lada atrakcja. Nigdy nie natrafiłam jakieś wzmianki o tym. Czyżby Łódź trzymała w tajemnicy swoje największe atuty? Tylko dla swoich?
UsuńPewnie tak, bo ja też nigdy o tym nie słyszałam. Ale najbardziej w Łodzi podoba mi się park, do którego przychodzi się na śniadanie. Nawet leżaki są. Zawsze zazdrościłam Hiszpanom czy Anglikom, że wychodzą z domu na śniadanie. Teraz zazdroszczę mieszkańcom Łodzi.
UsuńŚniadanie na leżąco?
UsuńManufaktura miała być takim centrum rozrywkowo kulturalnym (muzea, teatry, kina, kasyna gry, hotele), z braku kasy poprzestano raczej na centrum handlowym. Z Manufaktury do Manhattanu w linii prostej jest kilka kilometrów do centrum miasta, i to faktycznie są te wysokie wieżowce, n.b. wybudowane w epoce Gierka (!). Teraz po rozbudowie Manhattan to skrzyżowanie Piotrkowskiej z al. Mickiewicza i al. Piłsudskiego.
UsuńTen kompleks leśny to nie tylko las i puszcza, ale i 7 stawów, 2 rzeczki, kilka bijących źródeł (jedno u św Rocha), słynne "Niebieskie źródła", i fragment puszczańskiego traktu "Bursztynowego szlaku".
Dla dopełnienia krajobrazu, jedna rzeczka mogłaby być większa.
UsuńWodę ze źródełka św.Rocha piłam. Jest taka miękka, jak aksamit. Wprost pieści gardło podczas przełykania.
____________
Bet, a czemu nie na leżąco? Chociaż można i na stojąco.
Przez Łódź przepływa ... 17 rzek, ale wszystkie - poza kompleksem leśnym - są zakryte. To były głównie ciągi wodne wybudowane w XVIII-XIX w. przez tkaczy łódzkiej manufaktury.
Usuń"Niebieskie źródła" są w Tomaszowie Mazowieckim. Fragmenty niektórych rzek są odkrywane, np. Sokołówki i częściowo Łódki w okolicach gmachu ASP, na Retkini Karolewka miejscami płynie na zewnątrz.
UsuńInformacje obu Panów są cenne, ponieważ żadnej rzeki w Łodzi nie dostrzegłam. Bardzo się poukrywały...
UsuńInformacje obu Panów są cenne, ponieważ żadnej rzeki w Łodzi nie dostrzegłam. Bardzo się poukrywały...
UsuńRzeki sprowadzono do podziemnych kanałów, głównie w okresie epoki Gierka, bo była potrzebna powierzchnia pod zabudowę wielkomiejską. Tak jak pisze hegemon można w kilku miejscach zobaczyć fragmenty, ale nie dłuższe niż kilkanaście metrów. To głównie jakieś prywatne kaskady, nawet wodospady, ale na terenach prywatnych.
UsuńTe niebieskie źródła, o których wspominałem, leżą kilkadziesiąt metrów od miejsca w którym byłaś (powyżej św. Rocha) i faktycznie "świecą" na niebiesko. Jest to wynik podłoża krasowego na którym leży wyżyna łódzka, Z Wikipedii:
"... wody cechują się barwą, jakiej nie mają żadne inne w kraju. Woda ma tutaj niebiesko-błękitno-zieloną barwę. Ten niesamowity kolor wody w basenach źródliskowych jest skutkiem działań rozproszonego światła słonecznego ..."
Z tych powodów na obszarze od św, Rocha dopływy do Pilicy mają taką nienaturalną piękną barwę.
To te źródła z legendy o Szwedach, co wjechali na koniach do kaplicy, nie uszanowali świętego miejsca i za to niebieska woda ich potopiła?
UsuńŁłłłłłłłłłłłłłaaaaaał... Błękitne wody? Ileż to się można dowiedzieć bywając na Posiaduszkach!
UsuńChyba tak, bo nie wiedziałem, że to byli Szwedzi.
UsuńJacy dyskutanci, takie posiaduszki. Ja też się dużo dowiaduję.
UsuńByłam w Łodzi raz w życiu, przed laty, z okazji jakichś targów dziewiarskich. Pracowałam wówczas jako projektanka w sosnowieckiej "Wandzie", (nieistniejące już Zakłady Dziewiarskie). Spacerowałyśmy z koleżanką po ulicach i uliczkach miasta bez przewodnika. Tak więc umknęły mi daty, nazwiska, historia i historie. Urzekła mnie jednak atmosfera miasta. Dzięki Tobie wróciłam tam na troszkę :-)
OdpowiedzUsuńAtmosferę miasta czuje się i dzisiaj. W ogóle, wydaje mi się, że Łódź się bardziej odczuwa, niż ogląda.
UsuńNigdy nie byłam w Łodzi. Bardzo mnie kiedyś zafascynowała niemiecka piosenka - komm, we faren na lać. Długo myślałąm co to jest ta lać . Okazało się,że to Łódż. No jak to powiedzieć po niemiecku he,he...
OdpowiedzUsuńReniu, o tej piosence mówisz?
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=k5BpmTnEXS0
Tak o o tę. Tyle,że ja to słyszałam w wersji bardziej zbliżonej do Otto schow
OdpowiedzUsuńTakiej wersji nie znam.
UsuńWieki całe nie byłam w Łodzi, ostatni raz w połowie lat 80' ubiegłego wieku. I mam z niej dość dziwne wspomnienia- primo- miasto niekomunikatywne, brak punktów charakterystycznych, by łatwo wszędzie trafić .Pizza, która jadłam miała tak pieprzne ciasto, że skończyła na dwóch kęsach.
OdpowiedzUsuńZa to był trzypiętrowy "Dom obuwia" i nabyłam w nim różne buty i to bez kartek.
I niestety nic mnie w Łodzi nie zachwyciło, za to byłam zadziwiona jakim cudem stoją kamienice, które wyglądają tak, że aż strach było koło nich przejść, bo sprawiały wrażenie, że za moment rozsypia się w gruz.
I cieszę się, że miasto jednak podzwignęło się z tamtej brzydoty i zaniedbania.
Miłego;)
Od nas jeździło się do Łodzi po ubrania. Był bezpośredni pociąg do Łodzi Fabrycznej. Moja znajoma przekupka raz w tygodniu przywoziła sukienki.
UsuńOstatnio w Łodzi byłam tylko przejazdem [zabłądziliśmy w tym mieście w drodze powrotnej z nad morza]. Natomiast zwiedzałam Łódź w czasach głębokiego PRL. Noclegi mieliśmy w robotniczym hotelu. Czy mnie wówczas urzekła? Średnio byłam nią zachwycona. Wiele zależy od przewodnika.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Nie znam Łodzi z tamtych czasów. Wiem natomiast, że od przekupek kupowało się ubrania przywożone z tego miasta. A przed ślubem - niemal obowiązkowy był wyjazd do Łodzi po suknię, koszulę i garnitur.
UsuńTo w moich rodzinnych stronach obowiązkowy był taki wyjazd do Częstochowy. Szkoda, że nie mieszkasz blisko mnie, bo poprosiłabym abyś następnym razem zabrała mnie ze sobą na takie wojaże z przewodnikiem; 'przesyłam buźkę :)
UsuńW dzisiejszych czasach degłość nie gra roli. Wystarczy się umówić.
UsuńNiby racja. Wystarczy się umówić,niby proste, jak drut, lecz... z każdym dniem coraz trudniej ruszyć cztery litery. Duch ochoczy, a ciało słabe.
Usuńpozdrawiam serdecznie
W pewnym wieku czy nawet w młodym wieku, gdy ma się różne dolegliwości, w ogóle trudno jest realizować plany i umawiać się na cokolwiek.
UsuńNajważniejszy jednak ten duch ochoczy i tak trzymać, o!
Mam rodzinę w Lodzi, ale nigdy u niej nie byłam. Wiem, że w Łodzi kręcono serial "Komisarz Alex", który tak bardzo na niekorzyść różnił się od pierwowzoru "Komisarz Rex", że nigdy łodzi nie polubiłam, za to Wiedeń z komisarzem Reksem- bardzo. Poza tym byłam w Wiedniu i to w tych miejscach, gdzie dzieje się akcja serialu.
OdpowiedzUsuńNa pewno łodzianom podoba się ich miasto, bo wszystkie polskie miasta są piękne i już od 11 miesięcy nie są w ruinie.
Miłej niedzieli.
Ja nie znam ani serialu "Komisarz Alex", ani "Komisarz Rex". Nie wiem więc, czy byłam w "serialowych" miejscach w Łodzi i Wiedniu.
UsuńChyba dwa z Twoich łódzkich zdjęć są tymi, gdzie kręcono serial.
UsuńPo prostu Łódź nie umywa się do Wiednia. Ale niepotrzebnie porównywałam, bo to zupełnie inne miasta i oba są ładne na swój sposób.
Bardzo słabo pamiętam Wiedeń, a zdjęcia mam tylko w ogrodach cesarskich i na uliczce w pobliżu dworca kolejowego.
UsuńPozdrawiam i ja. Piszę wtedy kiedy mam czas i natchnienie :) Najczęściej w weekendy. Wczoraj byłem na maratonie w Warszawie. Nie biegałem ale chodziłem, filmowałem i fotografowałem.
OdpowiedzUsuńJa w mieście Łodzi (tak się podobno powinno mówić) byłem dwa razy w życiu. Nie potrzebowałem ale tak pojechałem z ciekawości. Sporo ludzi ocenia Łódź jako miasto jednej ulicy. Piotrkowskiej. W Manufakturze oczywiście byłem. I to jest chyba najpiękniejsze Centrum Handlowe w Polsce. Jak pod koniec pobytu wpadłem do restauracji to powiedziałem młodemu kelnerowi, że bardzo mi się podoba to co widziałem. A on mi na to: "Tak proszę pana ale my stąd wyjeżdżamy bo tu pracy nie ma" Turysta wszystko widzi inaczej. Miejscowi inaczej. Trzeba o tym pamiętać. ja mógłbym owszem mieszkać poza Warszawą. na przykład w Gdańsku, Krakowie, Szczecinie ale na pewno nie w Łodzi. To była ZIEMIA OBIECANA ale bardzo dawno. Nawiasem mówiąc ten film bardzo mi się podobał i podoba.
Pozdrowienia mazowieckie.
A nie wystarczy mówić w Łodzi, w Krakowie, w Warszawie? Chyba nawet jęzkoznawcy tak doradzają. Czy wyrażenie w "mieście Łodzi" nie jest pleonazmem?
UsuńŁodzi niestety nie zwiedzałem (bywam rzadko u rodziny na obrzeżach), ale miałem okazję być na małej uroczystości w knajpce, na Piotrkowskiej. Na ulicy grała kapela uliczna i było fajnie. Wydawało mi się, że Łódź nie ma żadnej rzeki. Zajrzałem do Wiki i okazało się, że "Przez Łódź przepływa 19 większych lub mniejszych rzek i strumieni...". Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńMiło jest na Piotrkowskiej. Jeżdżą nawet riksze.
UsuńA kostki deptaka są sygnowane imieniem i nazwiskiem łodzianina, który wykupił taką kostkę. Nie wiem tylko, czy to pomnik dumy czy próżności, czy po prostu pomysł miasta na zdobycie dodatkowych pieniędzy?
Dot. ostatniego pytania. Wszystkiego po trochu. :) My w wojsku też wydrapywaliśmy swoje nazwiska na murach (czerwonych cegłach) koszar, ale za darmo. :) Chyba taka tradycja, bo były tam nazwiska pisane cyrylicą z np. 1905 roku. Jedno nawet zapamiętałem, Fidonuk. Ale to tylko tak mi się przypomniało i skojarzyło przy okazji. :)
UsuńMoże człowiek pragnie siebie i swoje życie uczynić nieprzemijającym?
UsuńŁodź nie jest brzydkim miastem, jak niektórzy twierdzą. Podobna fama krąży o Żyrardowie, że taki brzydki, zupełnie bezpodstawnie.
OdpowiedzUsuńMoże każdy inaczej, z innego punktu widzenia i siedzenia postrzega brzydotę i pięko? Może to nie rzecz w wyglądzie? Moja znajoma kilka lat temu przeprowadziła się z rodziną z Warszawy do Łodzi. Z wyboru, a nie dlatego, że los tak chciał, czy z powodu pracy. Zresztą jej mąż do dziś wykłada na Uniwersytecie Warszawskim, dokąd z Łodzi dojeżdża.
UsuńZ przeprowadzki są bardzo zadowoleni, a znajoma stwierdziła: byłam w piekle, jestem w raju i nie może nacieszyć się przeprowadzką do Łodzi.
Łódź podobała mi się tylko pod koniec lat 50' ub.w. Wszędzie były lasy, pola, rzeki, i ... dymiące kominy. Mieliśmy rodzinę w Tuszynie, więc stamtąd Łódż była takim potężnym parostatkiem z setkami dymiących kominów. Te cegły z nazwiskami to faktycznie wkład łodzian. Tak jak w tym filmie: "Cegła tańsza od kapoty, kup pan cegłę za 100 zł." - bo tyle kosztowała. Wcześniej była jednak ładniejsza, koloru słomkowego, ale tylko w centrum. W Łodzi przygnębiały te tramwaje, mieliśmy chyba najdłuższą po Leningradzie sieć tramwajową. Kiedyś z Tuszyna do Ozorkowa jechało się z jedną przesiadką ok. 3-4 godzin, czyli 2x dłużej niż do Warszawy. Łódź nie podobała się też moim rodzicom, nawet wtedy jak przez 3 lata była stolicą Polski. To był efekt nacjonalizacji, niszczejące zabytki i budowle.
UsuńW wielu miastach był taki efekt nacjonalizacji. Dużo zabytków się zniszczyło, albo rozebrano je na cegły. Chociaż, także odbudowywano niektóre zniszczone działaniami wojennymi.
UsuńNie byłem w Łodzi jeszcze, dlatego nijak nie mogę się ustosunkować. Choć niektóre zdjęcia robią ciekawe wrażenie tego miasta, takie kontrasty można rzec.
OdpowiedzUsuńA jestem w domu już. Nie było najgorzej na jodowaniu, a najważniejsze, że nie ma żadnych ognisk już więcej w scyntygrafii.
Pozdrawiam!
Tak, kontrastów widać sporo. Zresztą, jak wszędzie.
UsuńMoim zdaniem kontrasty czynią świat ciekawszym, choć są i takie, które wolałbym by nie istniały jednak.
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowo. :)
Pozdrawiam!
Także bym wolała.
UsuńUwielbiam śledzić Twoje podróże małe i duże - zupełnie jak u Stokrotki (nie wiem czy się znacie? :) ).
OdpowiedzUsuńW Łodzi nigdy nie byłem, chociaż mam tam paru znajomych... Po Twoim opisie wydaje się to być miasto bardzo różnorodne i czarujące na każdym kroku :)
Pozdrów ode mnie Komisarza Alexa jeśli kiedyś do Łodzi wrócisz ;)
Ściskam mocno!
Zapewne wrócę i pozdrowię.
UsuńFantastyczna relacja, zdjecia doskonałe, a autorka potrafi patrzeć, oj potrafi. Mnie również zachwyciła instalacja z kolorowych wstążek, choć rzadko podziwiam uliczne dziwolągi udające sztukę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWstążki falują poruszane wiatrem i bardzo przyjemnie się na to patrzy.
Bardzo ciekawy wpis. Żałuję, że nie znam tego miasta. Byłem tam tylko raz, kilkanaście godzin, mając wizytę w lokalnej łódzkiej radiostacji. Ne zdążyłem nic zobaczyć...
OdpowiedzUsuńWybiorę się tam z pewnością jeszcze raz - zachęciłaś mnie.
Pozdrowienia;))
Łódź się na pewno ucieszy.
UsuńJa już bardzo dawno zauważyłam, że Polska jest piękna i jest tu co zwiedzać.Pozdrawiam.Ula
OdpowiedzUsuńO tak! Piękna jest nasza Polska.
UsuńWitaj...Dziekuję za wizytkę na moim blogu::))W tym roku latem byłam w Polsce i oczywiście odwiedziłam moje dawne miasto ŁÓdź.W tym mieście spędziłam młode lata ,urodziłam syna ,który teraz mieszka ze swoją rodziną w naszym domu na Bałutach.Dużo się zwiedziło ,zmieniło...Ale tylko na zewnątrz..Idąc Piotrkowską ,wystarczy wejść w bramę i mamy rok 1944..☺ Z ulicy wygląda pięknie ,ale mało kto kwapi się zrobić porządek od środka.Pomimo to lubię Łódź.Tu zawsze robiłam zakupy z przyjemnością,wszędzie blisko ,dużo ryneczków ☺Niestety tego mi brakuje.Fajne fotki::)) Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do mnie::)))))
OdpowiedzUsuńMiło mi gościć Dankę Łodziankę. :) Bardzo dziękuję za uzupełnienie notki o Łodzi. Zawsze mówiłam, że Posiaduszkowicze dużo wnoszą do Posiaduszek.
UsuńNa szczęście nie mamy już grilla węglowego tylko elektryczny. Dlatego moja wątroba dziś nie była aż w tak złym stanie jak ostatnio, choć trochę i tak pobolewała. Ale teraz już czuję, że wszystko wraca do normy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo dobrze, bo węgiel i tosyny na jedzeniu z węglowego grilla wątrobie i żołądkowi nie sprzyjają.
UsuńBardzo dobrze, bo węgiel i tosyny na jedzeniu z węglowego grilla wątrobie i żołądkowi nie sprzyjają.
UsuńPanowie czyli Hosty tez bywają ale dużo rzadziej. Po prostu kobiety, dziewczyny przyciągają bardziej. Tak tez jest na zawodach sportowych. W czasie meczy na przykład koszykówki, siatkówki występują w przerwach CHLEEDERKI i machają różnymi kolorowymi rzeczami. Na PZU Maratonie było to widać doskonale. Pokażę w następnym poście. jedna osoba wykorzystuje to , że jest ładna, fotogeniczna a druga na przykład to, że jest geniuszem matematycznym.. Modelkami, hostessami itp. jest się tylko do jakiegoś czasu. Potem to już nie działa.
OdpowiedzUsuńDlaczego w mieście Łodzi niektórzy mówią??? Bo jak się szybko mówi w Łodzi to często słyszy się "ZŁODZIEJ" Powiedz szybko "jestem z Łodzi" Wyjdzie, że "jestem złodziej"
No i tak wielkie miasto rzeki nie ma! Porażka. Oczywiście to nie wina Łodzian :)
Niektórzy uważają , że miasto Łódź to taka warszawska Praga północ tylko w dużo większej skali.
Natomiast zawsze namawiam aby tam pojechać choć raz w życiu i przejść się Piotrkowska. Ulica Piotrkowską w mieści Łodzi! :)
Vojtek z miasta Warszawy :)
Podobnie jest z nazwiskami, jeśli nie doda się, kto za nazwiskiem się kryje.
UsuńWitaj.... a nie spodziewałem się, że terytorialnie, a i uczuciowo bliska mi Łódź jest miastem atrakcyjnym turystycznie. Trochę się przekomarzam, bo w końcu każde miasto, i to nie tylko tak rozległe jak "łódeczka" ma swoje specyficzne miejsca, które warto zobaczyć. Piękna, chociaż też i zniszczona jest ta Łódź secesyjna, jak również chciałoby się, aby zachowano w niej i odnowiono wzorem Manufaktury tę przemysłową architekturę miasta, które stanowiło o sile polskiego ale i wielonarodowego przemysłu włókienniczego, a wytwory tegoż przemysłu, jak sądzę, szczególnie upodobały sobie panie... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodobno nawet królowa Elżbieta tkaniny z Łodzi sprowadzała.
Usuńzawsze bardzo mi się podobała Łódź - a, że poza centrum nie jest tak pięknie? Jak w każdym dużym mieście, Łódź to nie jedyny taki przypadek :)
OdpowiedzUsuńMnie się w Łodzi podobało bardziej "niecentrum". W wielu innych miastach także.
Usuń