22 marca 2019

Nie bądźmy kwaśni na wiosnę!


Cytrynowa wariacja marcowa 

czyli, jak się towarzystwo kominkowe bawiło w marcu 2012 r. komentując post 

https://grycela.blogspot.com/2012/03/cytrynowo.html


Przechowywanie cytryn w miotle garażowej. 
Foto Bet.
Bet. Jak cudna jest ta oryginalna pisownia! /Chcąc aby ręce nie były czerwone, trzeba zaprawić soku z cytryny wyciśniętego, zmięszanego z solą i tem dobrze na noc nacierać./ Muszę dziś koniecznie „natrzeć tem” spracowane przy myciu okien dłonie… Gdzieś czytałam, że po takim natarciu dłoni trzeba nałożyć irchowe rękawiczki i tak spać… idę szukać rękawiczek.

alElla. Proponuję pierwszą noc z kuracją z oliwki, a następną z cytryny. Ja przepisywałam tylko to, co z cytrynami.

Bet. A jakie fajne jest to: „ciasto zacisnąć sokiem i zwinąć w trąbkę”… Dziś zwijamy raczej w rulonik… hi,hi… i skrapiamy sokiem zamiast zacisnąć… Toż to perełki językowe!

alElla. A może rulon to co innego, niż trąbka?

Bet. Tak, trąbka rozszerza się na jednym końcu a rulonik ma oba końce jednakowe. Naleśniki w trąbkę… hm… oryginalne i warte wypróbowania.

alElla. Mnie w tym przepisie zadziwia, że tylko 4 naleśniki wychodzą.

Anzai. Cytryny i szczotki zawsze kojarzyły mi się z gruntownymi porządkami. Plasterki cytryny usuwały prawie każdą odtłuszczoną wcześniej plamę, a szczotką z mydłem usuwało się resztę śladów po cytrynie.

Bet. anzai, a cytrynówka???

alElla. Cytrynówka odtłuszcza, bo na spirytusie :)))

anzai. Ja się odchudzam, a nie odtłuszczam!!!

alElla. Toż mówiłeś, że plamy szczotką się odtłuszcza :)))

Bet. Odtłuszcza od środka? To idę po cytrynówkę… poodtłuszczam się…

alElla. Pogubiłam się. Znaczy, jak? Cytrynówka odtłuszcza, szczotka odchudza, a cytryna sprząta?

anzai. Jak wypijesz cytrynówkę to potem wszystko jest możliwe :)))

alElla. Co racja… to racja…

Bet. Wszystkie możliwości mogą być prawdziwe. Odchudzić się można intensywnie używając szczotki do sprzątania lub do ćwiczeń, wyczyścić = wysprzątać swoje wnętrze przy pomocy cytrynówki… itd, itd… zgodnie z końcowym zdaniem notki: cytryna jest dobra na wszystko! Hi,hi,hi…

alElla. Czyli cytryna, jak „ptaki”, rozpracowana na cztery ręce. „Wariacja marcowa”?

Bet. Tak, tak tylko nie dajmy się zwariować… hi, hi….

alElla. Tak sobie myślę, ileż poczucia humoru i kreatywności trzeba mieć, żeby z cytrynami specjalnie pójść do garażu, by zrobić zdjęcie. A cytryny na tej szczotce domowej… to po prostu bomba! Ile zabawy dają drobne zupełnie rzeczy, jak choćby cytryny w miotle. Czyż to nie poprawia nastroju, by właśnie nie zwariować w tej marcowej szarzyźnie? Tak więc jeszcze raz dziękuję Bet za te zdjęcia.

Bet. Nieskromnie dodam, że garaż jest odległy o około 300 m… Ale co to dla harcerki! Pozostaję do dyspozycji na przyszłość… hi, hi…

alElla. Doceniam, a dyspozycyjność wykorzystam niemiłosiernie... :)

anzai. No pewnie, jak bym wypił całą cytrynówkę (a jeszcze bardziej pomarańczówkę), to bym się wyczyścił do cna…

alElla. A ja jednego, po pomarańczówce chyba, widziałam na ulicy, to był bardzo umorusany, a ubranie całe w błocie :)))

anzai. Pewno wchodził na drzewko pomarańczowe, po pomarańcze. A to nie jest łatwe, można spaść … ;)))

alElla. A wiesz, widziałam człowieka, który wchodził na bardzo wysoką palmę daktylową. Myślę jednak, że to był akrobata - na pokazy dla turystów zatrudniony.

andante spianato. Bardzo lubię cytryny. Wypróbuję te przepisy bo są ciekawe i nietuzinkowe.

alElla. Andante, a nie za dużo jajek w tych przepisach? Z 4 jaj tylko 5 naleśników?

Bet. Nie ma rady, ktoś musi te naleśniki zrobić i opowiedzieć jak to z nimi jest. Wyznacz kogoś albo zrób wyliczankę: „entliczek, pętliczek… na tego bęc”!
Ps. Zaznaczam, że ja nie potrafię naleśników smażyć.

alElla. Wyliczanki nie będę robić, bo jeszcze na Ciebie wypadnie, a jak nie masz naleśnikowej praktyki, to wolę zaufać komuś innemu. Andante może?

MariaDora. AlEllo, z tymi naleśnikami to jest tak, że to przecież nie jest przepis na naleśniki, ale na omlety biszkoptowe! Na szklankę mąki i 4 jajka, gdyby to miały być nasze współczesne naleśniki, to trzeba by dać ze dwie szklanki płynu (mleka, wody). Naleśników to by wyszło ponad 15 z tej proporcji, a omlety rzeczywiście 4-5. Można do takich omletów wkroić cienkie plasterki jabłek, są wtedy jeszcze lepsze.

alElla. Aaa… no, tak, pewnie! Dziękuję, że to wyjaśniłaś Mario. Czyli w babci przepisie po prostu jest tytuł „naleśniki” zamiast „omlety”. Świetnie z tymi jabłkami, bo z samym cukrem jakoś mnie nie przekonywały.

MariaDora. Niewykluczone, że kiedyś nie używało się nazwy omlety, tylko właśnie naleśniki. Takie omlety biszkoptowe mają też swojska nazwę: grzybek.

alElla. Jest w babci notatkach grzybek biszkoptowy w takiej postaci: Ubić 8 żółtek z 3 łyżkami cukru, dodać 8 łyżek mąki, białka ubić na pianę, lekko przymięszać, wlać do formy i wstawić do letniego pieca.

Zaza. Ja, tak jak Bet, lubię pić sok z cytryny. Nie dosyć, że jest smaczny, to dodatkowo oczyszcza organizm i nasze naczynia krwionośne. Najlepiej pić sok wyciśnięty z cytryny rano na czczo. Nawet jest cała kuracja cytrynowym sokiem. Sok z cytryny poprawia środowisko zasadowe w naszych organizmach, chociaż jest kwaśny. Dobrej nocy życzę i pozdrawiam. :)

alElla. Zaza, a ja myślałam, że powoduje nadkwasotę. Jak to warto czegoś nowego się dowiedzieć. Zaczynam zatem poprawiać zasadowość. Jeszcze jeden powód do tego, by marzec był cytrynowy. Dzięki cytrynie nie będziemy kwaśni na wiosnę. Ciekawe, czy Bet to wyczaiła intuicyjnie ogłaszając marzec miesiącem cytrynowym, czy wie o tym?

Zaza. Elu, mało tego, kto pije sok z cytryny, nie cierpi na skurcze w nogach. Pozdrawiam ciepło.

alElla. A może być z wodą i miodem? Czystego soku cytrynowego nie wypiję. Pozdrowienia odwzajemniam. 

Zaza. Pewnie może być taki napój, ale trzeba przygotować wieczorem, a rano wypić. Wody ma być tyle, ile soku. Woda do przygotowania napoju, co najwyżej letnia. Czysty sok daje szybszy i lepszy efekt.

Anzai. Zazo, zaskakujesz niesamowitą wiedzą, więc już tylko dodam (ponieważ miód się trudno rozpuszcza w zimnej wodzie), że woda nie powinna przekraczać 40 st. C, napój powinien odstać min. 6 godzin, koniecznie w ciemności. Koneserom polecałbym dodać sok z cebuli posiekanej i posypanej cukrem.

Zaza. Wypijam litry kawy i niestety, fuj, palę papierosy. Żeby się "ratować" piłam soki z różnych owoców, aż wpadłam na cytryny – i przy moich nałogach znalazłam to, co potrzebne jest każdemu człowiekowi, temu bez nałogów też. :))).

alElla. Zaza i Anzai, ślicznie dziękuję za cenne przepisy.

Hanna. O takim przechowaniu cytryn jak to na miotle nie słyszałam ale za to cytrynówkę pijam. Dobra jest. Sok z cytryny dodaję do przegotowanej wody i płuczę nią włosy po umyciu. Lekko je usztywnia, podobnie jak piwo. Serdeczności Ela.

alElla. Hanno, o płukaniu włosów nie wiedziałam. A sok z cytryny zamyka także łuski włosowe? Byłby wtedy lepszy od octu.

Malina M*. Przypomniał mi się wierszyk z pamiętnika: ”miej w życiu zawsze wesołą minkę i duś szczęście jak cytrynkę”. Polecam - zwłaszcza duszenie…

alElla. Hi, hi… tam chyba było w tym wierszyku, by łapać szczęście za ogon. To może za mocno nie dusić?

Anabell. Witaj, ja znam jeszcze jeden sposób na ręce + cytryna: dodać do gliceryny kilka kropel cytryny i tym smarować dłonie. Co do przechowywania - wytrzeć do sucha, posmarować białkiem jaja, osuszyć na kratce, przechowywać przełożone serwetkami papierowymi. A cytryna + jedzonko - stosuje ją wszędzie tam, gdzie normalni ludzie używają ocet. Miłego.

Bet. Zauważcie, że te sposoby przechowywania cytryn tracą sens obecnie gdy można każdego dnia kupić dowolną ich ilość. Mało kto kupuje cały kg tych owoców - raczej jedną lub kilka sztuk… Ale miotły są fajne. Tak dla dekoracji i dla „hecy”- jak najbardziej!

alElla. Właśnie zamierzam kupić odpowiednią miotłę. Będę w niej trzymać nie tylko cytryny. Nawet po 1-2 sztuki, to trochę owoców zawsze się ma w domu.

MariaDora. Bet, pewien sens to ma, bo czasem w markecie można kupić taniej siateczkę z 6 cytrynami, których na raz się nie zużyje.

alElla. Anabell, to „cytrynowcy” nienormalni ? :))) Ja ocet używam tylko do sprzątania.

Kolekcjoner. Witaj Elu. No fajne te twoje przepisy. Przyznam, że moja znajomość z cytryną ogranicza się jedynie do wyciskania jej do herbaty. Od czasu do czasu. Pozdrawiam.

alElla. Kolekcjonerze, komentarze wyżej przekonują, że warto zażywać więcej i częściej, niż tylko od czasu do czasu :)))

Krosbridka. Dziękuję, Ellu za te wszystkie cytrynowe żółciutkie pomysły :))) Osobiście uwielbiam: ciasto cytrynowe, krem cytrynowy, galaretkę cytrynową, likier cytrynowy i wodę z plasterkiem cytryny :) Drzewka cytrynowego nigdy nie udało mi się wyhodować, ale przed chwilą wyhodowałam szczotkę z trzema dorodnymi cytrynami :))) Stoi obok mnie w salonie, nie w piwnicy, a jutro taką samiutką wyhoduję w redakcji. Może nie uschnie do Świąt? Pozdrawiam cytrynowo :)

Bet. Krosbridko, brawo! Proponuję hasło : „szczotka na cytryny w każdym domu i salonie”! Będziemy lanserami w tym temacie. Napisz jak ci idzie z wdrażaniem pomysłu.

Krosbridka. Napiszę jutro. Hi, hi… już sobie wyobrażam minę mojego szefa :)))

alElla. Krosbridko, widzę, że szczotka na cytryny zaczyna się przyjmować. Już kilka osób hoduje. Mówią, że dzięki temu nie prześpią wiosny.

MariaDora. Witaj alEllo, rzeczywiście uroczy tekst. Te 10 jajek szczególnie brzmi dziś, gdy jajka sporo podrożały. A swego czasu robiłam tartę z kremem cytrynowym, całkiem udany wypiek według przepisu na wydawanych kiedyś, tj. w PRL, pocztówkach kulinarnych. To zresztą potwierdza moją pamięć, że w PRL na ogół nie było tak źle z cytrynami, przynajmniej w Warszawie.

alElla. Mario, w ogóle te wszystkie przepisy babci są z dużą ilością jajek. Patrzyłam np. na babkę wielkanocną z 30 żółtek.

Magdalena. Lubię czytać stare przepisy. Kiedyś widziałam zaczynający się mniej więcej tak: „wbij w donicę kopę jaj, posadź służącą, niech kręci”. Nie mam służącej… :))) Dorzucę cudowną nalewkę z książki Makłowicza i Bikonta. Robi się ją z cytryny naszpikowanej ziarnami kawy. Rewelacyjny smak. :))) Jak nie znajdziesz, a lubisz robienie nalewek, to prześlę Ci przepis drogą mejlową.

alElla. Magdaleno, pewnie, że lubię mieć coś smacznego na wypadek wyjątkowych gości. Nie chcę być „zachłanna”, więc proponuję , byś zamieściła przepis na blogu u siebie. Koniecznie ze zdjęciem tej cytryny z kawą, jak to wygląda? Może też inni skorzystają, bo zdaje mi się, że sporo osób lubi cytrynowe smaczki. A w tych starych przepisach zauważyłam także zwrot „wydać na stół”, co by oznaczało, że kto inny gotuje, a kto inny do stołu podaje. No… gdzież by przesiąknięta zapachami kuchennymi gosposia miała do stołu podchodzić? hi, hi...

Magdalena. Sądzisz, że mogę go przepisać na blogu? Jak będę robić, zrobię zdjęcie cytryny. A co do „wydawania” to masz rację. Bywało, że na dwie osoby było 60 osób służby… Kucharka, podkuchenne, lokaje, kredensowy, gospodyni, ochmistrzyni i wielu innych. Pozdrawiam serdecznie.

alElla. Pewnie, że tak, to będzie śliczna wiosenna i na czasie notka.


48 komentarzy:

  1. Ale miło powspominać... Uśmiałam się jak mrówka czytając o odtłuszczaniu za pomocą szczotki z cytryną czy jakoś tak:)))
    Miło też spotkać po latach osoby występujące w dialogu. Maria-Dora już nigdy nie przemówi więc jej uwagi to prawdziwa pamiątka.
    Acha, od tamtej pory zmiana jest taka, że naleśniki już smażę z niezłym powodzeniem. Pora zabrać się za te cytrynowe omleciki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że miło. Ileż w tych komentarzach poczucia humoru a jednocześnie wiedzy na "zadany temat". W szare dni zawsze czytam komentarze towarzystwa, które tak potrafiło sie bawić i wzajemnie uzupełniać na blogach.

      Usuń
  2. Od jakiegoś czasu pijam z rana ciepłą wodę z sokiem cytryny i pół łyżeczką miodu. Zaskakujących efektów nie zauważam ale napój to smaczny i nawadniający. Zamierzam pijać latem taką lemoniadę mocno schłodzoną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tego napoju pięknieje się w środku. W lustrze więc nie zobaczysz. Trzeba jakieś prześwietlenie, echo serca, holter czy usg, żeby zauważyć. ;)

      Usuń
    2. Piękno wewnętrzne to ja mam od urodzenia, żadnych tomografów nie potrzebuję:))

      Usuń
    3. To w połączeniu z sokiem cyrtynowym promieniejesz, jak słońce. A jeszcze z miooodem?! Toż Ty ogrzewasz ludzkość, Dziewczyno,o!

      Usuń
    4. Ciii... Bo mi każą podatki od działalności płacić...

      Usuń
    5. Podatki za promieniotwórczość i grzanie powiadasz? Wszystko możliwe... :)))

      Usuń
  3. A Maria Dora już kilka lat temu odeszła od nas w inny Wymiar.Ciekawa jestem jak oceniałaby obecną lepszą zmianę;)
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym pomyślałam. Ciekawiło mnie komentowanie przez Marię bieżącej polityki.

      Usuń
  4. AlEllu, widzę, że cytryna powoduje głupawkę.
    Z uśmiechem na twarzy przeczytałam wszystkie komentarze i sporo się dowiedziałam na temat zastosowania cytryny. Dodam jeszcze, że po umyciu okien i ram okiennych powinno się ramy natrzeć sokiem z cytryny, wtedy żadne paskudztwo nie będzie wlatywać do mieszkania.
    Cytryny też używam do zmiękczania włosów po umyciu, o czym pisali niektórzy komentatorzy.
    Pozdrawiam cytrynowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle niemiłych /żeby nie nazwać złych/ rzeczy się wokół dzieje, że potrzebowałam "cytrynowej głupawki". Przy okazji różne mądrości człowiek zglębia, jak choćby to nacieranie sokiem z cytryny ram okiennych, o czym nie wiedziałam. Raz kupiłam jakieś odstraszające owady płytki, które zawieszałam w oknie, ale źle się czułam. Przypuszczam, że w słońcu parowało z nich coś, co mnie truło.

      Usuń
    2. To było chyba 15 lat temu, gdy na Onecie był artykuł na temat niedźwiedzi grizzly i komentujący dostali takiej głupawki, że czytając ich wpisy, zaśmiewałam się do łez. Tak samo jest z sms-ami do Szkła kontaktowego. Ludzie potrafią być dowcipni.
      Teraz się zastanawiam, czy z tymi ramami chodziło o sok z cytryny, czy też o ocet.
      Wiem, o jakich płytkach pisałaś, bo ja wykładałam je pod meble w kuchni ze względu na mrówki faraona i faktycznie śmierdziały.

      Usuń
    3. Zauważyłam, że plastikowe ramy i współczesne szyby przyciągają kurz i wszelkie licho. Stare okna nie wymagały mycia częściej, niż dwa razy w roku. Nowe są po tygodniu brudne. Podobnie jest z okularami.

      Usuń
  5. A to zbieg okoliczności; na moim blogu notka ze wspomnieniem blogowych Przyjaciół z 2016 roku; wówczas o Twoim istnieniu nie wiedziałam :-D
    Zaś ta Twoja notka sprawiła; minę kwaśną w buzię w ciup przemieniła;
    moja Droga - kto to o myciu okien przypomina, kiedy jeszcze zima [zimno]
    no i ja tego nie cierpię, bardziej niż cierpkiej cytryny :(
    nie, nie pozostaje mi nic innego jak tylko...upić się [czym-jeszcze nie wiem] byle zapomnieć o...oknach do mycia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga, mycie okien należy do służby,o! My - Panie Domu - mamy ciekawsze zajęcia,o! Choćby, na przykład, blogowanie, o! ;) :)))

      Usuń
    2. Dziś musiałam wcielić się w rolę służby;nie ma to tamto! mus- to mus. Myłam okna, ale... nie cytryną [cytrynę zużyłam do wyższych celów :)] zaś okna umyłam wodą z octem i płynem do naczyń; póki co - jeszcze błyszczą :)
      jak można cytrynę tak poniewierać i na miotle umieszczać; kiedy ona taka ...zdrowotna dla naszego jestestwa :(

      Usuń
    3. Z myciem okien jeszcze się wstrzymuję. Czekam na cieplejsze i bezwietrzne dni.

      Przechowywanie cytryn w miotle, to żadna ujma dla nich. Najlepiej przechowują się w suchym miejscu, gdzie dochodzi powietrze, czyli w suchym piasku, albo w miotle.

      Usuń
    4. A jak się kupuje po jednej cytrynie, to problem z przechowywaniem z głowy; O! przed chwilą jedną wywaliłam, bo zaczęła gnić; nauczka- nie kupować dużo, aby nie marnować. Dzisiejsza pogoda na mycie okien wymarzona. Widać masz mało okien, to uporasz się z tym zajęciem raz, dwa, zaś ja; nie cierpię myć okien; czasami to mam ochotę wybić szybę, jak nie mogę poradzić sobie ze smugami; a tych szyb do umycia tyle, że cho...cho...
      i jeszcze więcej.

      Usuń
    5. Mam siedem okien, których mycie zajmuje tydzień.

      Usuń
    6. Fajnie masz :-D znaczyłoby, że masz wprawę. Zapytam więc jeszcze tylko - czy lubisz myć okna? bo szukam ochotnika do pomocy :0D

      Usuń
    7. A czy da się mycie okien lubić? Oczywiście, że nie lubię, a raczej nie mogę, dlatego czasem wynajmuję kogoś do mycia.

      Usuń
    8. No nie; nie mogę i nie przeżyję; ale z Ciebie cwaniara- wynajmuje do mycia okien. Pomysłowa jesteś - nie ma to tamto...

      Usuń
    9. Życie zmusza do pomysłowości. Gdyby nie pomysłowość, np. prałabyś w rzece na kamieniu a nie w pralce automatycznej i w razie niedyspozycji musiała wynajmować praczkę albo gnić w brudzie. Automatu do mycia okien, który także zdejmie i zawiesi firanki, jak dotąd nie wynaleziono.

      Usuń
  6. Super, momentami gotowy skecz kabaretowy. Zawsze powtarzam, że komentarze czytelników bywają ciekawsze, niż same posty :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie lubię przekomarzanki z grą słówek. Mam na blogu sporo takich perełek. Są też komentarze pisane wierszem.

      Usuń
  7. Miło powspominać dawne dobre czasy. Szkoda, że z kilkoma bogerami i blogerkami (Maria Dora, Kolekcjoner, Krosbridka) już się nie spotkamy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet Ich blogów nie możemy odwiedzić, ponieważ znikły wraz z onetową platformą blogową. :(

      Usuń
    2. Kolekcjoner i Krosbridka też odeszli na zawsze? Miałam nadzieję, że tylko blogowania zaprzestali...

      Usuń
    3. Nie wiem. Pamiętam, że Kolekcjoner skarżył się na oczy. Wiele razy pytałam, co z oczami i kiedy powróci do blogowania, ale nie odpowiadał.
      Pamiętam ostatni post Krosbridki, w którym jakoś tak metaforycznie napisała, że jest zamknięta w piwnicy i odkopuje się spinaczem biurowym, co długo może trwać.

      Usuń
    4. Dla nas blogerów wszystko jest wirtualne, zarówno śmierć jak i życie. Krosbridka, tak jak i Akwamaryna zapowiadali, że może kiedyś wrócą ... Pamiętam jak próbowaliśmy wydostać Krosbridkę z tego uwięzienia w piwnicy. To się działo! I to "se ne vrati?"

      Usuń
    5. Tak było, pamiętam ten ostatni post Krosbridki i mam nadzieję, że pozostaje już dawno na powierzchni.
      Kolekcjoner także.

      Usuń
    6. Moja nadzieja wybiega jeszcze dalej. Myślę, że się odezwą. Sciągniemy ich telepatycznie.

      Usuń
    7. Andrzeju, wydaje mi się, że w tamtych czasach jednak nie byliśmy tak do końca wirtualni. Przecież dyskusje na blogach były autentyczne, a nawet odbywały się spotkania w Realu. Potem, podczas onetowej rewolucji towarzystwo rozproszyło się po różnych portalach, a niektórzy całkiem poznikali. Tych, którzy odnaleźli się, nazywano Wielką Onetową Emigracją, ale już nigdy nie było tak samo, a blogowanie stało się niemodne.

      Usuń
    8. Ten "nasz wirtualny świat" widzę nieco inaczej. Jesteśmy grupą realnych osób, które lubią się spotykać na tym blogu, chociaż nie oznacza to, że wszyscy spotykamy się w tym samym czasie. Technologia jednak umożliwia nam komunikowanie się ze sobą w różny sposób, który sprawia, że można odnieść wrażenie obecności wszystkich osób.
      Oczywiście, że spotykamy się i znamy także w realu, ja np, osobiście znam Ezakię, i Michała, którzy także bywali na tym blogu.

      Usuń
    9. Z jednej strony technologia umożliwia częste komunikowanie się, z dugiej oddala od siebie ludzi w realu, bo wygodniej porozmawiać np. na gadu-gadu, niż pójść z wizytą. Osłabło uczucie tęsknoty za kimś, ponieważ wszystko o wszystkich możemy wiedzieć na bieżąco.

      Usuń
  8. mariaż cytryny z miotłą wskazuje że ta pierwsza najpewniej to forma przetrwalnikowa czarownicy ... działalność wywrotowa cytryny w cytrynówce tezę zdaje się potwierdzać ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malinko, podoba mi się ta przetrwalnikowa forma czarownicy. :)))
      Mniej wywrotki po cytrynówce, hi, hi...

      Usuń
    2. W środowisku płynnym formy przetrwalnikowe przeistaczają się w formy właściwe co tłumaczy liczne zjawiska występujące pod wpływem spożycia cytrynówki.

      Usuń
    3. Umożliwiają przetrwanie skrajnie niekorzystnych warunków i licznych nieoczekiwanych zjawisk wywrotnych. ;) Są więc swego rodzaju kapsułami ratunkowymi. :)

      Usuń
    4. Cytryny w mojej lodówce spuchły z dumy, że tak wielką przypisujemy im rolę dla ludzkości.

      Usuń
    5. O! Awansowały z miotły do lodówki... :)))

      Usuń
  9. Z wszystkich postaci cytryny, zdecydowanie wybieram cytrynówkę:):):) Na zdrowie komentujących:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło widzieć na wiosnę Jaskółkę i to wznoszącą toast. :)

      Usuń
  10. Mogę napiec kopę naleśników i tych biszkoptowych drugie tyle (3 żółtka, 3 łyżki płaskie mąki, 3 łyżki mleka wymieszać i dodać pianę ze szczyptą soli. Smażę na najmniejszym ogniu, wtedy ładnie rosną), ale cytryny nie tknę. Natomiast dizajn cytryn ze szczotką rewelacyjny, więc kupuję. Wprawdzie ceny nie podałaś, ale każdy pomysł powinien być opatentowany, mam nadzieję, że pomyślałaś o tym, więc cenę podaj. Dodajmy jeszcze pomarańcze nabite goździkami, zapach w kuchni będzie wspaniały, świąteczny.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ultro, zróbmy handel wymienny. Daję Ci miotłę z cytrynami, a biorę naleśniki i pomarańcze nabite goździkami. :)

      Usuń
  11. Komentarze to ważna rzecz bloga moim zdaniem. Oczywiście z założeniem, że wszyscy przestrzegają pewnych zasad tego ,,procederu". Wtedy może być zabawnie, pouczająco itp.

    Zobaczę czy zamieszczę te grafiki moje na blogu. Może nowy zupełnie powstanie z myślą i nich.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się czasem spamy oraz bezsensowne wpisy "ni z gruszki, ni z pietruszki".

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.