18 marca 2012

Co robić ?

Co robić?https://aleblogowanie.wordpress.com/2012/03/18/co-robic/


       Miałam tu notkę - w uproszczeniu nazwę - o pomocy społecznej, bo była także o ludzkich rozterkach i mentalności oraz  szukaniu rady na niewystarczającą opiekę socjalną naszego państwa. Post bardzo cenny ze względu na ciekawe, obszerne komentarze, a nawet  całe długie dyskusje osób, które pochyliły się nad różnymi problemami. Dziękuję w imieniu własnym, oraz "ogólnospołecznego dobra".

Redakcja Onetu, zamieściła notkę w ”Waszym zdaniem” zmieniając tytuł autorski na sugerujący zupełnie co innego, niż autor w swoim tekście porusza. Czy to nie jest nieuprawnione nastawianie do określonego odbioru tekstu przez ewentualnego czytelnika? No... chyba... że treść jest niezrozumiała, ale i w takim wypadku, czy tytuł nie może być „święty”? Czy ktoś go musi zmieniać na redakcyjny? Skoro jest to dozwolone, a przez to przekaz zawarty w oryginale zniekształcony, czy dział "Waszym - czyli blogerów - zdaniem" nie może się nazywać „Naszym - czyli Onetu - zdaniem”?

       Wiem, że Redakcja Onetu ma prawo wykorzystywać nasze teksty, prezentować je i chyba nawet przeredagowywać. Ale co innego "techniczne" przeredagowanie, a co innego zmanipulowanie sensu notki. Swoje niezadowolenie wyraziłam w dopisku do postu, po czym, jak na ironię... Zamieszczono powtórnie  w sposób jeszcze bardziej... "sensacyjny"? Pewnie bym nawet tego nie zauważyła, gdyby nie komentarze sugerujące, że coś jest nie tak... Czytałam i ze zdumienia oczy przecierałam, bo nie wierzyłam, że ktoś, kto pisze długi, przemyślany komentarz bardzo zresztą potoczyście i zrozumiale, nie zrozumiałby przesłania notki oraz intencji autorki. Takich komentarzy w dniu 17 marca było kilkadziesiąt.
Zaglądam na główną stronę portalu i widzę, co widzę, a oczom swoim wiary nie daję. Proszę więc PrintScreen o zerknięcie...

Zrzut ekranu z 17 marca 2012 r.


       Tego dnia na blogu licznik zarejestrował 63597 odwiedzin. Nie tylko sens mojego tekstu został zmanipulowany, ale i tysiące osób "wykiwanych", które nastawiły się, że  przeczytają zupełnie co innego, niż przeredagowany fragment i tytuł sugerowały. Świadczą o tym także liczne @listele, które otrzymałam.
W emocjach  usunęłam więc "sławną"  notkę, zachowując wartościowe komentarze.  Ale... co dalej?
Pomysły mam  tylko dwa:

1. Usuwać wszystkie notki, które będą wykorzystywane przez Onet z naruszeniem sensu tekstu oraz intencji autora.

2. Zakończyć blogowanie na Onecie. Mam w zapasie na innym portalu magazynek "duplikat", któremu może by się udało przywdziać szatę kominkową i ogień ogrzewający Gości rozpalić.

11 marca 2012

Cytrynowo


      Na blogu ”pogadajmy o peerelu” Bet ogłosiła marzec miesiącem cytrynowym.  Skoro tak, postanowiłam się dokształcić w cytrynowej dziedzinie.  Nieprzebraną kopalnią wiedzy na wszelkie tematy jest archiwum mojej mamy i babci. Oczy przecieram ze zdumienia, ileż tam ciekawych, praktycznych i smacznych zapisków.


Cytryny w miotle garażowej Bet
Jak cytryny zachować?

Zwyczajny prosty jest na to sposób: poukładać je w suchym miejscu, gdzie powietrze dochodzi, w suchy piasek, lub też powrzucać w przewróconą do góry miotłę.

Sposób na ładne dłonie.

Chcąc aby ręce nie były czerwone, trzeba zaprawić soku z cytryny wyciśniętego, zmięszanego z solą i tem dobrze na noc nacierać.


Zupa cytrynowa.

Wziąć 2 litry wody, ugotować smak z włoszczyzny i trochę korzeni, jak do wszystkich postnych zup. Osobno ugotować na gęsto jedną czwartą litra kaszy perłowej, utrzeć ją dobrze z łyżką masła, rozprowadzić smakiem z włoszczyzny i zagotować. Wziąć 3 ósme litra kwaśnej śmietany, zaprawić nią zupę, zagotować, wlać do wazy na pokrajaną w plasterki cytrynę. Jeżeli się chce mieć kwaśniejszą, można jeszcze zacisnąć cytryną. W wazę można wbić parę żółtek.

Sos.

Utrzeć kawałek masła świeżego na śmietanę, wbić 3 żółtka, łyżkę soku cytrynowego i trochę cukru. Wymięszać wszystko dobrze, podbić rosołem lub kieliszkiem wina białego, lecz w takim razie nie potrzeba cytryny, wstawić na ogień bardzo wolny i jak się dobrze ogrzeje, będzie gotowy, nie musi się bowiem gotować.

fot. Bet
Sos cytrynowy do gołębi i kurcząt.

Łyżkę masła zasmażyć z mąką, Az się zacznie rumienić, wlać rosołu, otrzeć skórkę od cytryny i sok z niej wycisnąć, osłodzić, wbić parę żółtek i mięszać ciągle na ogniu, dopóki się nie ogrzeje. Skoro zacznie gęstnieć odstawić i oblać nim mięso. Można dodać trochę wina francuskiego, a będzie lepszy.

Naleśniki cytrynowe.

Kubek mąki, 4 żółtka, skórkę otartą z cytryny bić pół godziny w jedną stronę, poczem przymieszać białka ubite na pianę i lać na patelnię posmarowaną masłem. Z całej masy można zrobić 4-5 naleśników, smażyć je nie przewracając. Gdy ciasto z wierzchu obeschnie, zacisnąć je sokiem cytrynowym, posypać grubo cukrem, zwinąć w trąbkę i wydać na stół. Gdyby ciasto było za gęste, można dolać trochę śmietanki.

Legumina cytrynowa na półmisku.

Surową dużą cytrynę utrzeć na tarce, odrzucając pestki, dodać 1 l cukru i trzeć w donicy, dodając po jednym 10 żółtek i łyżeczkę od kawy mąki kartoflanej. Masę tę należy trzeć przez pół godziny. Skoro gęsta i biała, jak śmietana, dodaje się pianę z białek, mięsza ostrożnie łyżką i wlewa na półmisek masłem wysmarowany. Wstawia się na kwadrans do ciepłego pieca, pilnując, aby się nie przypiekła. Można w około półmiska zrobić rant z twardego ciasta żytniego.

Czy nowoczesna miotła też się nadaje?
Suflet z cytryny.

Otrzeć o skórkę z 2 cytryn  pół funta cukru, utrzeć go miałko, przesiać przez sito, zmięszać z 10 żółtkami , sokiem od trzech cytryn, i bić na pianę. Białka od 10 jaj ubite na pianę domieszać lekko wraz z 2 łutami mąki, wlać całą masę na półmisek i wstawić w piec na 30 minut. Zaraz po upieczeniu wydać na stół, bo opadnie.



       Jest jeszcze budyń z cytryny, plum pudding, krem śmietankowy z cytryną, galareta cytrynowa, likier cytrynowy, lody cytrynowe, soki i konfitury... oraz cytrynówka na spirytusie!


       Cytryna jest dobra na wszystko! Na dobry humor też. Proszę się nie krzywić i… polubić, o!


Dziękuję koleżance blogowej Bet, 
za niezwykle kreatywne zilustrowanie notki. 

PS. W przepisach zachowałam oryginalną pisownię.
Komentarze onetowe.

5 marca 2012

Pilnie potrzebny autorytet





„Młody ptak, zanim zacznie śpiewać, słucha pieśni starszych”

- zacytowała Bet afrykańskie przysłowie w notce pt. Młode ptaki. Spróbuję i ja spojrzeć na „ptaki”, ale w nieco innym ujęciu.

       Bywa, że „młode ptaki” nie uznają żadnych autorytetów. Dlaczego? Może... wytworzyła się atmosfera swobody i upadku odwiecznych zasad?  Nastała moda na życie bez wzorców moralnych?
A jak nie ma wzorca, łatwo niedoświadczony młodzieniec ulega manipulacjom grup ludzi sprowadzających go na manowce. Choćby przywódcom sekt, narkotykowym mafiom, różnego rodzaju bandom i grupom przestępczym. Młodzież poddaje się także trendom lansowanym przez media. Tu chętnie dołączają rodzice i dziadkowie, by nie wyróżniać się innością. Po co? Przecież odróżnianie się dorosłych od dzieci należy się z wieku i urzędu.  Gdzie młodzi mają szukać autorytetów, skoro, jak zauważa w swoim tekście Bet „żyjemy w atmosferze kultu młodości”?

       Pierwszymi autorytetami powinni być rodzice. Na nich dziecko się wzoruje i słucha rodzicielskich pieśni, jak to ptasie pisklę w gniazdku. Dlatego pieśni dorosłych nie mogą brzmieć fałszywie. Nie nauczy się dziecko chodzić pionowo, jeśli starsi w rodzinie, przedrzeźniając niemowlaka, będą raczkować. A kiedy już niemowlaki podrosną, zaczną się kształcić, wyruszać w świat... mogą się zagubić bez umiejętności trzymania się w pionie i oparcia na doświadczeniu szanowanego autorytetu.

       Czy dziadek w roli kumpla od piwa i tatuś zwracający się do córki „narka laska” albo mama wyglądająca, jak nastolatka na dyskotece, czy babcia oznajmiająca wnuczce: jadę na podryw do Ciechocinka, z dumnym podkreśleniem słowa „podryw”... mogą być szanowanymi autorytetami?


"Łabędzica".  Fotografowała Bet