23 sierpnia 2010

Tunezja. Hotel Hannibal Palace w Port El Kantaoui



       Hannibal Palace to pionier. Kiedy ponad 30 lat temu sułtan postanowił budować nad morzem hotel, w miejscu obecnego Port El Kantaoui, oprócz brązowej, spękanej ziemi nie było nic. Miałam okazję być na prezentacji dokumentalnej. Widziałam tylko koparkę, dźwig i zwały przerzucanej ziemi, a także poszczególne etapy budowy "Hannibala". Nie widziałam palm, trawy, kwiatów, ani jakichkolwiek budynków.  
Obok tego hotelu - pilota powstał port jachtowy, a potem liczne pensjonaty i inne hotele, restauracje oraz sklepy. Bogaci zaczęli stawiać tu swoje przepiękne wille. Dlatego Port El Kantaoui jest nazywany dzielnicą willową miasta Sousse.



       Hotel był kiedyś 5 gwiazdkowy, ale Ministerstwo Turystyki odebrało mu  jedną gwiazdkę. To dobrze, bo dzięki temu mogłam sobie pozwolić na przebywanie tu. Last minut na pobyt dwutygodniowy z wyżywieniem HB /śniadania i obiadokolacje w postaci szwedzkiego stołu i gorących bufetów/, przelotem, transferami do hotelu i na lotnisko, opłatami lotniskowymi, korzystaniem z całej hotelowej infrastruktury i ubezpieczeniem można było znaleźć za niecałe dwa tysiące złotych.

       
       Wejście do "Hannibala" jest dość reprezentacyjne. Uwagę zwraca ogromna ilość marmuru, dającego poczucie chłodu. Po obu stronach wejścia,  można ochłonąć w arkadowych kącikach tak zmyślnie zaprojektowanych, że nigdy do nich nie dociera słońce, choć palmy mają go na tyle, by bujnie rosnąć i cieszyć się ciepłem. Nazwałam je schowkami przed żarem słonecznym.





Przy wejściu  zawsze zacienione "schowki". Tu słońce nigdy nie dociera:




       Hol z lobby barem także robi wrażenie. Wygodne fotele, stylowe stoliki, elegancko ubrani panowie w recepcji.  Wszystko dopracowane w najmniejszych detalach i lśni! Po prostu lśni! Jedynie przemieszczający się po marmurach turyści w slipkach, albo ręcznikach jakoś nie pasują do tego wystroju. Jakby z innej bajki byli. Cóż, przyjechali na wypoczynek, czują się więc swobodnie, albo pomylili hotel z domkiem kempingowym. A co tam! Są wakacje! Nic mnie więc nie dziwi i nie przeszkadza. No może trochę w windzie się skrzywiłam, kiedy przyszło ocierać się świeżą sukienką o czyjeś naoliwione plecy lub uda. Nie grymaszę jednak, mam przecież schody i z windy nie muszę korzystać. Z kolacji, panowie w gaciach, są wypraszani. Obowiązują spodnie.

       Centralna część hotelu zbudowana na planie koła, z licznymi wyjściami na zewnątrz, a od niej, niczym rozgwiazda, rozgałęzia się sześć okazałych skrzydeł z pokojami dla gości.




hol


hol 



       Kiedy tak sobie chodzę po tym holu dookoła i fotografuję, odkrywając coraz to nowe detale ozdabiające wnętrze, niespodziewanie w kadrze wyłania  się mężczyzna ubrany jedynie w... ręcznik! Traktuję to zdjęcie  jako osobliwą  'ciekawostkę' - zderzenie lśniącej elegancji reprezentacyjnego miejsca z błyszczącym - naoliwionym nagim torsem i męskością nakrytą ręcznikiem zawiązanym pod brzuchem. Niektóre panie nawet do recepcji i kantoru wymiany walut udają się w bikini, choć drogę z plaży do tych miejsc wprost zagradzają prysznice, umywalnie i przebieralnia oraz takie oto toalety:



       Pomimo sułtańskiego - marmurowego bogactwa i personelu hotelowego pod krawatem, dzięki tym turystom rzucającym się w oczy, atmosfera zdaje się być  swojsko - sielska, jak przed domkiem z dykty na wczasach FWP.
Kończę ten 'wątek toaletowy', bo to nieładnie zwracać uwagę na innych i obgadywać. To wakacje przecież!
hol przy recepcji

hol, wyjście na plażę


       Pokoje tak okazale nie wyglądają. Raczej skromne i naznaczone zrębem czasu. Są jednak wygodne, w zupełności wystarczające. Bardziej wymagający turyści mogą zamieszkać w apartamencie  z sypialnią, salonem, barem, obszerną łazienką i spać na chłodnym  - marmurowym łożu, snem spokojnym...  jak na katafalku.
Pomimo centralnego położenia hotelu, nie dociera tu najmniejszy nawet szmer z ulicy, portu, deptaków i parków rozrywki.

okrągłe łóżko marmurowe



apartament




      
Zarówno mnie, jak i moją siostrę zadowala zwyczajne łóżko  w pojedynczym pokoju z łazienką. Apartament więc wykorzystujemy tylko do zdjęcia. Odwdzięczając się przemiłej pani pokojowej, za trud otwarcia i pokazania pomieszczeń, bakszyszem, dziękujemy i udajemy się do "siebie". Tu czujemy się lepiej.  Po co zresztą udawać kogoś, kim się nie jest i uchodzić w oczach pracowników hotelu za osoby zamożne.
      
Pokój jest świeżo wyremontowany i czysty. Pan pokojowy szanuje naszą prośbę, by prześcieradła i narzuty nie zaciągać pod materac. Za dużo trudu sprawia potem wyciąganie /ech... to lenistwo na wakacjach.../ Chyba mu nawet to na rękę. Ma mniej roboty.
Nie wymagamy zresztą zbytniej troski o nasz pokój i zwykle na klamce wieszamy tabliczkę "STOP". Czasami zapominamy to uczynić, a wtedy dowcipny pan pokojowy, po uprzednim wysprzątaniu pokoju i zasłaniu łóżek po swojemu, w rewanżu sam wywiesza "stopa" i zza filaru obserwuje naszą reakcję, gdy wracamy z plaży. Widząc rozbawienie i słysząc głośny śmiech, ujawnia się i radośnie  okazuje zadowolenie ze swojego żartu.


       Na forach turystycznych poszukiwane są informacje o hotelach. Szczególnie osoby wybierające się na urlop z dziećmi starannie wybierają miejsce wakacyjnego pobytu.  Otóż ja tego hotelu nie polecam dla rodzin z dziećmi. Brak jest placu zabaw, zjeżdżalni, huśtawek. Zbyt długi odstęp czasu między śniadaniem i obiadokolacją, która rozpoczyna się dopiero o godzinie 19:00. Według mojej oceny jedzenie jest bardzo dobre, ale osoby z dziećmi skarżyły się, że dla ich milusińskich nie ma specjalnego wyboru, za przykład podając brak frytek /ziemniaki serwowano co najmniej w 4 postaciach, z wyjątkiem frytek/  i pizzy. Mnie się wydawało, że i dla dzieciaczków jest co wybrać z bufetu, ale zapomniałam, że to frytki i pizza bywają obecnie podstawą dziecinnej diety.
       Kto  lubi urlopować zimą, albo woda w basenie i morzu okaże się zbyt chłodna dla dzieci, nie znajdzie tutaj krytego basenu.
      
       W ramach "room serwice 24/24" można zamówić między innymi: sandwich z serem  lub roasbeef za 7,000 dinarów; omlet - 8,000 dinarów; spaghetii bolognaise - 9,500;  spaghetti napolitaine - 8,500;  kurczak z sosem z szalotek i grzybów z dodatkiem białego wina (Poulet Sauce Chasseur) - 10,500; kawa cappucini - 2,500; kawa express - 2,200; sok ze  świeżej pomarańczy - 6,000; herbata - 2,000; coca, woda mineralna, schweppes - 2,200; coca light, woda mineralna gazowana - 2,500; piwo Celtia - 4,000; różne drinki - w cenie od 4,000 do 6,000 dinarów.; lody - 4,000. Trzy miejsca po przecinku dlatego, że dinar ma tysiąc "groszy". Często w cennikach brak jest przecinka, więc nie należy zrażać się, że cena czegokolwiek wynosi tysiące dinarów.
Na przykład 2 500, to dwa i pół dinara.
       
       Dla porównania ceny w   Magasin General  - sklepie przypominającym nasz samoobsługowy PSS,  obowiązujące od 25 czerwca do 12 lipca 2009: półtoralitrowa woda mineralna  -  od 0,310 do 0,450; nektary  po 1,520;  soki w kartonach jednolitrowych - 0,895;  cola w puszce - 0,430, napoje cytrynowe i pomarańczowe w puszkach - 0,490.


      
       Gdybym miała ocenić "Hannibala" jednym zdaniem, to powiedziałabym, że największym jego atutem jest rewelacyjne położenie, łączące relaksową sielankę, wprost ciszę i święty spokój, z morzem, portem jachtowym i tętniącym turystycznym życiem Port El Kantaoui.  Nie wyobrażam sobie wygodniej położonego hotelu.


komentarze ocalone:
  • dodano: 29 listopada 2009 18:25
    pospacerowałam jeszcze raz;-)
    buziale
    autor Donwinka
  • dodano: 29 listopada 2009 14:38
    Anno, jaki tam dziwoląg. A kto lubi, żeby mu całą noc spać nie dawano. Byłam raz w takim hotelu. Bardzo się wyczerpałam, zamiast nabrać sił na wakacjach. O ile bez jedzenia można wytrzymać długo, o tyle 2 tygodnie bez snu są straszne!
    autor grycela
  • dodano: 29 listopada 2009 14:32
    Vojtek, oj czekam na tę wiosnę... Czekam zawsze!
    autor grycela
  • dodano: 29 listopada 2009 14:31
    Dziękuję Elżbieto,
    zajrzę, oczywiście że skorzystam z zaproszenia.
    autor grycela
  • dodano: 29 listopada 2009 13:23
    Dziękuję:) je też głodny, więc sobie coś zaraz zrobię. Z domu nie wychodzę bo jestem zaziębiony i muszę wydobrzeć.
    A pracy mamy sporo...
    Pozdrawiam Ciebie i Afrykę. Do wiosny trzeba doczekać i do koszulek Polo. Nie ma wyjścia.
    Pozdrawiam i smacznego
    Vojtek
    autor vojtek
  • dodano: 29 listopada 2009 11:35
    Ciekawe,ładne zdjęcia...zapraszam na wiersze
    autor Elżbieta
  • dodano: 19 listopada 2009 22:37
    Mojemu synowi hałas nie przeszkadza, to ze mnie tylko taki dziwoląg.
    Pozdrawiam.
    autor Anna
  • dodano: 16 listopada 2009 19:36
    Riccos,
    też bym pojechała... i to w te pędy:)))

    Anniko,
    dziękuję za buziaki, odwzajemniam.

    Bet,
    no właśnie i ja uważam to za niestosowne bez względu na marmury. Przecież nawet na kempingu nie idzie się chyba do biura, czy na stołówkę w bikini.
    autor grycela
  • dodano: 16 listopada 2009 14:20
    Ślicznie tu, elegancko i nie dziwię się,że turyści w strojach plażowych stanowią dysonans w takich wnętrzach. Wakacje wakacjami....ale... pewne zasady dotyczące stroju można a nawet trzeba zachować.Bikini w Marmurowej Recepcji..."nie uchodzi, nie uchodzi" !!!!!
    autor Bet
  • dodano: 15 listopada 2009 21:41
    Buziale Niedzielne 
    autor annika
  • dodano: 15 listopada 2009 17:01
    Wreszcie jakiś wpis :) Miło było poczytać i przypomnieć sobie tunezyjskie ciepełko w te deszczowe i pochmurne dni. OJ jakbym sobie teraz wyjechała...:) Pozdrawiam. Ela
    autor Riccoss
  • dodano: 15 listopada 2009 14:25
    Duchu, no przecież na marmurze śpi się snem spokojnym, jak na... katafalku ;) :)))
    autor grycela
  • dodano: 15 listopada 2009 7:26
    Hotel pelen wypas. I do parku wodnego blisko.
    Ciekawe jak się śpi na takim (twardym) marmurowym łóżku?
    autor Duch
  • dodano: 14 listopada 2009 10:26
    Pleciuga i Donwinka,

    dziękuję za dołączenie do spacerów. Wprawdzie wirtualnie, ale dobry i taki spacer na listopadową szarzyznę, tym bardziej w towarzystwie:)
    autor grycela
  • dodano: 14 listopada 2009 10:22
    Vojtek,
    no szukaj... szukaj... tych kolorów żoliborskich.
    autor grycela
  • dodano: 14 listopada 2009 10:12
    Anno,
    może niech syn też zerknie na Hasdrubal Thalassa Hotel & Spa. Też w centrum miejscowości. Otoczony dużym ogrodem, więc żadem hałas nie dociera. O wiele lepszy, ale i droższy sporo.
    autor grycela
  • dodano: 14 listopada 2009 10:06
    Anno,
    w Port El Kantaoui są też inne, fajniejsze hotele, tylko nieco dalej od centrum położone. Ten akurat jest w samym sercu miejscowości. Dla mnie to wielki plus, bo nie muszę taksówkami dojeżdżać na wieczorne spacery.
    Zresztą i w ciągu dnia lubię się przemieszczać, więc chcę mieć wszystko w zasięgu własnych nóg.
    autor grycela
  • dodano: 14 listopada 2009 10:00
    Damo Pik, czasem myślę, że te plany i poszukiwania miejsca wypoczynku są równie przyjemne, jak sama podróż.

    Ściskam mocno, mocno całą sympatyczną Rodzinkę.
    autor grycela
  • dodano: 14 listopada 2009 5:00
    Hej!
    Tak pogoda do kitu. Nie często tak się zdarza, że 3 tygodnie słońca nie widać:) To jednak w Irlandii była lepsza pogoda:) Więc w deszczu Irlandię już przegoniliśmy:)
    Może sobie dziś pochodzę i znajdę jakiś fajny temat. Na Żoliborzu......
    Pozdrawiam Ciebie i Afrykę
    Vojtek
    autor kent11
  • dodano: 14 listopada 2009 2:30
    to reklama mozilla fire fox;-(
    wystarczy kliknąć na krzyzyk
    autor Donwinka
  • dodano: 14 listopada 2009 2:28
    jak w bajce
    pozro nockowe
    autor Donwinka
  • dodano: 13 listopada 2009 20:58
    Wiem, że tam nigdy nie będę, bo zdrowie mi na to nie pozwala, ale gdybym miała wybierać hotel, to na pewno ten- ze względu na ciszę. Nie ma dla mnie nic gorszego niż wieczny hałas.
    Wysłałam linka synowi, może on się skusi w przyszłym roku.
    Cieplutko pozdrawiam.
    autor Anna
  • dodano: 13 listopada 2009 19:21
    Witaj Grycello! No to sobie pospacerowałam po tym bajkowym hotelu razem z Tobą. Było cudnie!

    Co do naszych "baranów" - wspólnota pewnie dobra rzecz, ale żeby ją założyć, trzeba mieć rozsądnych ludzi (lokatorów) za partnerów. U mnie jest z tym problem, bo 3/4 mieszkań jest wynajmowanych na zarobek, więc właścicielom mieszkań to zwisa kalafiorem na agrafce. O!
    Pozdrowionka!
    autor pleciugapleciugowska
  • dodano: 13 listopada 2009 13:27
    Piękne kobiety w pięknym hotelu - tak krótko podsumowałabym ten wątek. Kolejny raz pochłonęłam wszelką treść w nim zawarta łącznie ze zdjęciami. Rewelacja :) Ja wyglądam już wakacji i czekam z utęsknieniem na oferty "naszego" biura na lato 2010 - a to dopiero na koniec listopada:(
    Pozdrawiam drogie Panie i śle buziaczki z północnej Polski :******
    autor damapik
  • dodano: 13 listopada 2009 10:20
    Anniko,
    właśnie byłam tego bardzo ciekawa.

    Tomek,
    jestem zdecydowanie przeciwna chodzeniu na kolacje w gaciach. Jeśli więc mnie wspiera mężczyzna w tym przekonaniu, to czuję się ok, bo myślałam, że "wydziwiam".

    Jagoda,
    a ile czasu mi to zajęło, matko kochana, chyba ze 2 tygodnie.

    Agata,
    w wyborze głównie kierowałam się położeniem i ceną. Nie znalazłam niczego kameralnego w przystępnej cenie i w miejscu, w którym chciałam być. Też bym wolała mniejszy hotel czy pensjonat. Czasami trzeba wybierać tak, a nie inaczej by w ogóle wyjechać i coś zobaczyć.
    autor grycela
  • dodano: 13 listopada 2009 9:45
    Może i ładnie, ale ja bym go nie wybrała. Za duży, za wiele marmuru i miejsc reprezentacyjnych. Wolę skromne obiekty, może nie domki z dykty ale coś pomiędzy ;) Wielkim plusem było usytuowanie hotelu.
    autor agata744
  • dodano: 12 listopada 2009 21:43
    Elu hotel opisałaś tak szczegółowo i tyle fotek, że mam wrażenie jakbym już tam była.
    autor Jagoda
  • dodano: 12 listopada 2009 18:50
    widać że luksusowy hotel, Dobrze że Ci panowie w Gaciach z kolacjii są wypraszani :) U nas w Hotelu amber baltic też można spotkać ludzi w strojach kapielowych, no ale ten hotel stoi na wydmach, prawie że na plaży.
    A co do mojej nogi, juz jest prawie dobrze, od 18 kistopada mam drugą turę zabiegów
    autor Tomek
  • dodano: 12 listopada 2009 9:13
    Wspaniały...ach tak to można odpoczywać 
    Pozdrawiam Cieplutko 
    PS. Pan Cejrowski opowiada równie ciekawie jak to robi w swoim programie. Oprócz tego serwuje nam sporą dawkę humoru więc na te spotkania idzie się z prawdziwą przyjemnością. Hmm...myślę, że naprawdę baaardzo się ceni. Nie wiem, może to w pewnym sensie odrobina zarozumiałości, ale odniosłam wrażenie, że jego ego przerastało wszystkich zebranych 
    Ale i tak go lubię
    autor annika


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.