Hannibal Palace to pionier. Kiedy ponad 30 lat temu sułtan postanowił budować nad morzem hotel, w miejscu obecnego Port El Kantaoui, oprócz brązowej, spękanej ziemi nie było nic. Miałam okazję być na prezentacji dokumentalnej. Widziałam tylko koparkę, dźwig i zwały przerzucanej ziemi, a także poszczególne etapy budowy "Hannibala". Nie widziałam palm, trawy, kwiatów, ani jakichkolwiek budynków.
Obok tego hotelu - pilota powstał port jachtowy, a potem liczne pensjonaty i inne hotele, restauracje oraz sklepy. Bogaci zaczęli stawiać tu swoje przepiękne wille. Dlatego Port El Kantaoui jest nazywany dzielnicą willową miasta Sousse.
Hotel był kiedyś 5 gwiazdkowy, ale Ministerstwo Turystyki odebrało mu jedną gwiazdkę. To dobrze, bo dzięki temu mogłam sobie pozwolić na przebywanie tu. Last minut na pobyt dwutygodniowy z wyżywieniem HB /śniadania i obiadokolacje w postaci szwedzkiego stołu i gorących bufetów/, przelotem, transferami do hotelu i na lotnisko, opłatami lotniskowymi, korzystaniem z całej hotelowej infrastruktury i ubezpieczeniem można było znaleźć za niecałe dwa tysiące złotych.
Wejście do "Hannibala" jest dość reprezentacyjne. Uwagę zwraca ogromna ilość marmuru, dającego poczucie chłodu. Po obu stronach wejścia, można ochłonąć w arkadowych kącikach tak zmyślnie zaprojektowanych, że nigdy do nich nie dociera słońce, choć palmy mają go na tyle, by bujnie rosnąć i cieszyć się ciepłem. Nazwałam je schowkami przed żarem słonecznym.
Hol z lobby barem także robi wrażenie. Wygodne fotele, stylowe stoliki, elegancko ubrani panowie w recepcji. Wszystko dopracowane w najmniejszych detalach i lśni! Po prostu lśni! Jedynie przemieszczający się po marmurach turyści w slipkach, albo ręcznikach jakoś nie pasują do tego wystroju. Jakby z innej bajki byli. Cóż, przyjechali na wypoczynek, czują się więc swobodnie, albo pomylili hotel z domkiem kempingowym. A co tam! Są wakacje! Nic mnie więc nie dziwi i nie przeszkadza. No może trochę w windzie się skrzywiłam, kiedy przyszło ocierać się świeżą sukienką o czyjeś naoliwione plecy lub uda. Nie grymaszę jednak, mam przecież schody i z windy nie muszę korzystać. Z kolacji, panowie w gaciach, są wypraszani. Obowiązują spodnie.
Centralna część hotelu zbudowana na planie koła, z licznymi wyjściami na zewnątrz, a od niej, niczym rozgwiazda, rozgałęzia się sześć okazałych skrzydeł z pokojami dla gości.
Centralna część hotelu zbudowana na planie koła, z licznymi wyjściami na zewnątrz, a od niej, niczym rozgwiazda, rozgałęzia się sześć okazałych skrzydeł z pokojami dla gości.
hol
Kiedy tak sobie chodzę po tym holu dookoła i fotografuję, odkrywając coraz to nowe detale ozdabiające wnętrze, niespodziewanie w kadrze wyłania się mężczyzna ubrany jedynie w... ręcznik! Traktuję to zdjęcie jako osobliwą 'ciekawostkę' - zderzenie lśniącej elegancji reprezentacyjnego miejsca z błyszczącym - naoliwionym nagim torsem i męskością nakrytą ręcznikiem zawiązanym pod brzuchem. Niektóre panie nawet do recepcji i kantoru wymiany walut udają się w bikini, choć drogę z plaży do tych miejsc wprost zagradzają prysznice, umywalnie i przebieralnia oraz takie oto toalety:
Pomimo sułtańskiego - marmurowego bogactwa i personelu hotelowego pod krawatem, dzięki tym turystom rzucającym się w oczy, atmosfera zdaje się być swojsko - sielska, jak przed domkiem z dykty na wczasach FWP.
Kończę ten 'wątek toaletowy', bo to nieładnie zwracać uwagę na innych i obgadywać. To wakacje przecież!
Kończę ten 'wątek toaletowy', bo to nieładnie zwracać uwagę na innych i obgadywać. To wakacje przecież!
hol przy recepcji
Pokoje tak okazale nie wyglądają. Raczej skromne i naznaczone zrębem czasu. Są jednak wygodne, w zupełności wystarczające. Bardziej wymagający turyści mogą zamieszkać w apartamencie z sypialnią, salonem, barem, obszerną łazienką i spać na chłodnym - marmurowym łożu, snem spokojnym... jak na katafalku.
Pomimo centralnego położenia hotelu, nie dociera tu najmniejszy nawet szmer z ulicy, portu, deptaków i parków rozrywki.
Zarówno mnie, jak i moją siostrę zadowala zwyczajne łóżko w pojedynczym pokoju z łazienką. Apartament więc wykorzystujemy tylko do zdjęcia. Odwdzięczając się przemiłej pani pokojowej, za trud otwarcia i pokazania pomieszczeń, bakszyszem, dziękujemy i udajemy się do "siebie". Tu czujemy się lepiej. Po co zresztą udawać kogoś, kim się nie jest i uchodzić w oczach pracowników hotelu za osoby zamożne.
Pokój jest świeżo wyremontowany i czysty. Pan pokojowy szanuje naszą prośbę, by prześcieradła i narzuty nie zaciągać pod materac. Za dużo trudu sprawia potem wyciąganie /ech... to lenistwo na wakacjach.../ Chyba mu nawet to na rękę. Ma mniej roboty.
Nie wymagamy zresztą zbytniej troski o nasz pokój i zwykle na klamce wieszamy tabliczkę "STOP". Czasami zapominamy to uczynić, a wtedy dowcipny pan pokojowy, po uprzednim wysprzątaniu pokoju i zasłaniu łóżek po swojemu, w rewanżu sam wywiesza "stopa" i zza filaru obserwuje naszą reakcję, gdy wracamy z plaży. Widząc rozbawienie i słysząc głośny śmiech, ujawnia się i radośnie okazuje zadowolenie ze swojego żartu.
Nie wymagamy zresztą zbytniej troski o nasz pokój i zwykle na klamce wieszamy tabliczkę "STOP". Czasami zapominamy to uczynić, a wtedy dowcipny pan pokojowy, po uprzednim wysprzątaniu pokoju i zasłaniu łóżek po swojemu, w rewanżu sam wywiesza "stopa" i zza filaru obserwuje naszą reakcję, gdy wracamy z plaży. Widząc rozbawienie i słysząc głośny śmiech, ujawnia się i radośnie okazuje zadowolenie ze swojego żartu.
Na forach turystycznych poszukiwane są informacje o hotelach. Szczególnie osoby wybierające się na urlop z dziećmi starannie wybierają miejsce wakacyjnego pobytu. Otóż ja tego hotelu nie polecam dla rodzin z dziećmi. Brak jest placu zabaw, zjeżdżalni, huśtawek. Zbyt długi odstęp czasu między śniadaniem i obiadokolacją, która rozpoczyna się dopiero o godzinie 19:00. Według mojej oceny jedzenie jest bardzo dobre, ale osoby z dziećmi skarżyły się, że dla ich milusińskich nie ma specjalnego wyboru, za przykład podając brak frytek /ziemniaki serwowano co najmniej w 4 postaciach, z wyjątkiem frytek/ i pizzy. Mnie się wydawało, że i dla dzieciaczków jest co wybrać z bufetu, ale zapomniałam, że to frytki i pizza bywają obecnie podstawą dziecinnej diety.
Kto lubi urlopować zimą, albo woda w basenie i morzu okaże się zbyt chłodna dla dzieci, nie znajdzie tutaj krytego basenu.
W ramach "room serwice 24/24" można zamówić między innymi: sandwich z serem lub roasbeef za 7,000 dinarów; omlet - 8,000 dinarów; spaghetii bolognaise - 9,500; spaghetti napolitaine - 8,500; kurczak z sosem z szalotek i grzybów z dodatkiem białego wina (Poulet Sauce Chasseur) - 10,500; kawa cappucini - 2,500; kawa express - 2,200; sok ze świeżej pomarańczy - 6,000; herbata - 2,000; coca, woda mineralna, schweppes - 2,200; coca light, woda mineralna gazowana - 2,500; piwo Celtia - 4,000; różne drinki - w cenie od 4,000 do 6,000 dinarów.; lody - 4,000. Trzy miejsca po przecinku dlatego, że dinar ma tysiąc "groszy". Często w cennikach brak jest przecinka, więc nie należy zrażać się, że cena czegokolwiek wynosi tysiące dinarów.
Na przykład 2 500, to dwa i pół dinara.
Dla porównania ceny w Magasin General - sklepie przypominającym nasz samoobsługowy PSS, obowiązujące od 25 czerwca do 12 lipca 2009: półtoralitrowa woda mineralna - od 0,310 do 0,450; nektary po 1,520; soki w kartonach jednolitrowych - 0,895; cola w puszce - 0,430, napoje cytrynowe i pomarańczowe w puszkach - 0,490.
Gdybym miała ocenić "Hannibala" jednym zdaniem, to powiedziałabym, że największym jego atutem jest rewelacyjne położenie, łączące relaksową sielankę, wprost ciszę i święty spokój, z morzem, portem jachtowym i tętniącym turystycznym życiem Port El Kantaoui. Nie wyobrażam sobie wygodniej położonego hotelu.
komentarze ocalone:
- dodano: 29 listopada 2009 18:25pospacerowałam jeszcze raz;-)
buzialeautor Donwinka - dodano: 29 listopada 2009 14:38Anno, jaki tam dziwoląg. A kto lubi, żeby mu całą noc spać nie dawano. Byłam raz w takim hotelu. Bardzo się wyczerpałam, zamiast nabrać sił na wakacjach. O ile bez jedzenia można wytrzymać długo, o tyle 2 tygodnie bez snu są straszne!autor grycelablog: afrykamoja.bloog.pl
- dodano: 29 listopada 2009 14:32Vojtek, oj czekam na tę wiosnę... Czekam zawsze!autor grycelablog: afrykamoja.bloog.pl
- dodano: 29 listopada 2009 14:31Dziękuję Elżbieto,
zajrzę, oczywiście że skorzystam z zaproszenia.autor grycelablog: afrykamoja.bloog.pl - dodano: 29 listopada 2009 13:23Dziękuję:) je też głodny, więc sobie coś zaraz zrobię. Z domu nie wychodzę bo jestem zaziębiony i muszę wydobrzeć.
A pracy mamy sporo...
Pozdrawiam Ciebie i Afrykę. Do wiosny trzeba doczekać i do koszulek Polo. Nie ma wyjścia.
Pozdrawiam i smacznego
Vojtekautor vojtek - dodano: 29 listopada 2009 11:35Ciekawe,ładne zdjęcia...zapraszam na wierszeautor Elżbieta
- dodano: 19 listopada 2009 22:37Mojemu synowi hałas nie przeszkadza, to ze mnie tylko taki dziwoląg.
Pozdrawiam.autor Anna - dodano: 16 listopada 2009 19:36Riccos,
też bym pojechała... i to w te pędy:)))
Anniko,
dziękuję za buziaki, odwzajemniam.
Bet,
no właśnie i ja uważam to za niestosowne bez względu na marmury. Przecież nawet na kempingu nie idzie się chyba do biura, czy na stołówkę w bikini.autor grycela - dodano: 16 listopada 2009 14:20Ślicznie tu, elegancko i nie dziwię się,że turyści w strojach plażowych stanowią dysonans w takich wnętrzach. Wakacje wakacjami....ale... pewne zasady dotyczące stroju można a nawet trzeba zachować.Bikini w Marmurowej Recepcji..."nie uchodzi, nie uchodzi" !!!!!autor Bet
- dodano: 15 listopada 2009 21:41Buziale Niedzielneautor annikablog: yukka.bloog.pl
- dodano: 15 listopada 2009 17:01Wreszcie jakiś wpis :) Miło było poczytać i przypomnieć sobie tunezyjskie ciepełko w te deszczowe i pochmurne dni. OJ jakbym sobie teraz wyjechała...:) Pozdrawiam. Elaautor Riccossblog: www.riccoss.bloog.pl
- dodano: 15 listopada 2009 14:25Duchu, no przecież na marmurze śpi się snem spokojnym, jak na... katafalku ;) :)))autor grycela
- dodano: 15 listopada 2009 7:26Hotel pelen wypas. I do parku wodnego blisko.
Ciekawe jak się śpi na takim (twardym) marmurowym łóżku?autor Duch - dodano: 14 listopada 2009 10:26Pleciuga i Donwinka,
dziękuję za dołączenie do spacerów. Wprawdzie wirtualnie, ale dobry i taki spacer na listopadową szarzyznę, tym bardziej w towarzystwie:)autor grycelablog: afrykamoja.bloog.pl - dodano: 14 listopada 2009 10:22Vojtek,
no szukaj... szukaj... tych kolorów żoliborskich.autor grycelablog: afrykamoja.bloog.pl - dodano: 14 listopada 2009 10:12Anno,
może niech syn też zerknie na Hasdrubal Thalassa Hotel & Spa. Też w centrum miejscowości. Otoczony dużym ogrodem, więc żadem hałas nie dociera. O wiele lepszy, ale i droższy sporo.autor grycela - dodano: 14 listopada 2009 10:06Anno,
w Port El Kantaoui są też inne, fajniejsze hotele, tylko nieco dalej od centrum położone. Ten akurat jest w samym sercu miejscowości. Dla mnie to wielki plus, bo nie muszę taksówkami dojeżdżać na wieczorne spacery.
Zresztą i w ciągu dnia lubię się przemieszczać, więc chcę mieć wszystko w zasięgu własnych nóg.autor grycela - dodano: 14 listopada 2009 10:00Damo Pik, czasem myślę, że te plany i poszukiwania miejsca wypoczynku są równie przyjemne, jak sama podróż.
Ściskam mocno, mocno całą sympatyczną Rodzinkę.autor grycela - dodano: 14 listopada 2009 5:00Hej!
Tak pogoda do kitu. Nie często tak się zdarza, że 3 tygodnie słońca nie widać:) To jednak w Irlandii była lepsza pogoda:) Więc w deszczu Irlandię już przegoniliśmy:)
Może sobie dziś pochodzę i znajdę jakiś fajny temat. Na Żoliborzu......
Pozdrawiam Ciebie i Afrykę
Vojtekautor kent11blog: warsawman.bloog.pl - dodano: 14 listopada 2009 2:30to reklama mozilla fire fox;-(
wystarczy kliknąć na krzyzykautor Donwinkablog: foto-donwinka.bloog.pl/ - dodano: 14 listopada 2009 2:28jak w bajce
pozro nockoweautor Donwinkablog: foto-donwinka.bloog.pl/ - dodano: 13 listopada 2009 20:58Wiem, że tam nigdy nie będę, bo zdrowie mi na to nie pozwala, ale gdybym miała wybierać hotel, to na pewno ten- ze względu na ciszę. Nie ma dla mnie nic gorszego niż wieczny hałas.
Wysłałam linka synowi, może on się skusi w przyszłym roku.
Cieplutko pozdrawiam.autor Anna - dodano: 13 listopada 2009 19:21Witaj Grycello! No to sobie pospacerowałam po tym bajkowym hotelu razem z Tobą. Było cudnie!
Co do naszych "baranów" - wspólnota pewnie dobra rzecz, ale żeby ją założyć, trzeba mieć rozsądnych ludzi (lokatorów) za partnerów. U mnie jest z tym problem, bo 3/4 mieszkań jest wynajmowanych na zarobek, więc właścicielom mieszkań to zwisa kalafiorem na agrafce. O!
Pozdrowionka!autor pleciugapleciugowskablog: bajdurki.bloog.pl - dodano: 13 listopada 2009 13:27Piękne kobiety w pięknym hotelu - tak krótko podsumowałabym ten wątek. Kolejny raz pochłonęłam wszelką treść w nim zawarta łącznie ze zdjęciami. Rewelacja :) Ja wyglądam już wakacji i czekam z utęsknieniem na oferty "naszego" biura na lato 2010 - a to dopiero na koniec listopada:(
Pozdrawiam drogie Panie i śle buziaczki z północnej Polski :******autor damapik - dodano: 13 listopada 2009 10:20Anniko,
właśnie byłam tego bardzo ciekawa.
Tomek,
jestem zdecydowanie przeciwna chodzeniu na kolacje w gaciach. Jeśli więc mnie wspiera mężczyzna w tym przekonaniu, to czuję się ok, bo myślałam, że "wydziwiam".
Jagoda,
a ile czasu mi to zajęło, matko kochana, chyba ze 2 tygodnie.
Agata,
w wyborze głównie kierowałam się położeniem i ceną. Nie znalazłam niczego kameralnego w przystępnej cenie i w miejscu, w którym chciałam być. Też bym wolała mniejszy hotel czy pensjonat. Czasami trzeba wybierać tak, a nie inaczej by w ogóle wyjechać i coś zobaczyć.autor grycelablog: alella.blog.onet.pl/ - dodano: 13 listopada 2009 9:45Może i ładnie, ale ja bym go nie wybrała. Za duży, za wiele marmuru i miejsc reprezentacyjnych. Wolę skromne obiekty, może nie domki z dykty ale coś pomiędzy ;) Wielkim plusem było usytuowanie hotelu.autor agata744blog: malahitowo.blox.pl
- dodano: 12 listopada 2009 21:43Elu hotel opisałaś tak szczegółowo i tyle fotek, że mam wrażenie jakbym już tam była.autor Jagoda
- dodano: 12 listopada 2009 18:50widać że luksusowy hotel, Dobrze że Ci panowie w Gaciach z kolacjii są wypraszani :) U nas w Hotelu amber baltic też można spotkać ludzi w strojach kapielowych, no ale ten hotel stoi na wydmach, prawie że na plaży.
A co do mojej nogi, juz jest prawie dobrze, od 18 kistopada mam drugą turę zabiegówautor Tomekblog: kargulotko.bloog.pl - dodano: 12 listopada 2009 9:13Wspaniały...ach tak to można odpoczywać
Pozdrawiam Cieplutko
PS. Pan Cejrowski opowiada równie ciekawie jak to robi w swoim programie. Oprócz tego serwuje nam sporą dawkę humoru więc na te spotkania idzie się z prawdziwą przyjemnością. Hmm...myślę, że naprawdę baaardzo się ceni. Nie wiem, może to w pewnym sensie odrobina zarozumiałości, ale odniosłam wrażenie, że jego ego przerastało wszystkich zebranych
Ale i tak go lubięautor annikablog: yukka.bloog.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak opublikować komentarz?
Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:
- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.
- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.
W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.