23 sierpnia 2010

Tunezja. Ocenianie ludzi


       Na forach turystycznych często pojawia się pytanie, „co sądzicie o ludziach w Tunezji - są źle wychowani czy mili?" Odpowiedzi bywają różne, a wątki takie cieszą się dużym powodzeniem. Człowiek chyba już taki jest, że lubi oceniać innych na „pierwszy rzut oka" i w dodatku z pozycji wyższości lub tego, co dla niego samego jest istotne w zachowaniach innych. Ocenianie ludzi tylko przez pryzmat kontaktów z kelnerem, recepcjonistą, czy animatorem w hotelu (co tu dużo mówić - często bardzo "zepsutym" przez turystki) nijak się ma do mieszkańców Tunezji w ogólności. Żeby coś o nich powiedzieć, trzeba pożyć razem w dzielnicy mieszkalnej a nie w strefie hotelowej, a wcześniej poznać przynajmniej teoretycznie religię i kulturę tego narodu. A najlepiej nie oceniać wcale.

       Moja znajoma np. zdenerwowała się, że Tunezyjczyk obiecał jej coś załatwić na jutro, chociaż nie był w stanie tego zrobić. Nie wiedziała jednak, że w ich kulturze, odmowa czegokolwiek jest nie do przyjęcia, więc żeby nie odmówić - jako dobrze wychowany - obiecuje na jutro. I odwrotnie, jeśli Ty np. odmówisz, to możesz się wydawać w oczach Tunezyjczyka źle wychowany. Czy to będzie prawdziwy obraz dla oceny nas wszystkich Polaków? U nas odmowa nie świadczy o złym wychowaniu, u nich zaś "obiecanka-cacanka". Albo podawanie czegoś lewą ręką - u nas normalne, u nich to złe wychowanie. Albo używanie przez nas papieru toaletowego. A fuj, może pomyśleć Tunezyjczyk. Ci Europejczycy to brudasy - nie myją się po załatwieniu potrzeby fizjologicznej. Potem tą samą nieczystą ręką, którą pupę wycierali, jedzą, witają się, żegnają przed modlitwą. Co myślą bądź mówią na ten temat - nie wiem, ale wiem, że szanują europejskie przyzwyczajenia i w hotelach zapewniają dla turystów papier. Przykłady można mnożyć i mnożyć...

       Krótko mówiąc - nie da się ocenić, czy człowiek jest  dobrze, czy źle wychowany, jeśli nie zna się modelu, w jakim wychowany został i w jakiej obyczajowości i religii wzrastał.
Różna też bywa logika ludzi w różnych częściach świata. Widziałam, jak turysta w barze w Sousse w Tunezji awanturował się o latającą nad talerzem muchę, która co chwilę przysiadała na jego kuskus z gulaszem. Wstawał, siadał, wymachiwał ręką nad głową kelnera, pokazywał wszystkim muchę. Uczynny kelner pobiegł na zaplecze, wziął muchozol, po czym z miłym uśmiechem na twarzy „psikał" nad stolikiem rozsierdzonego konsumenta, nie zważając ani na jego protesty, ani na jego kuskus.
Albo kolizje drogowe. Oczywiście winny jest zawsze turysta. Wytłumaczenie proste. Gdyby turysta tędy nie jechał, nie zostałby potrącony. Nadzwyczaj logiczne?
       
       Myślę, że ocenianie ludzi jest podstawowym błędem, jaki popełniamy. Jeśli oceniam kogokolwiek, tak naprawdę nie oceniam nikogo, a tylko siebie. Szczególnie podczas podróży nie warto osądzać mieszkańców kraju, który zwiedzamy, bo to jest koncentrowanie się na tym, co nas dzieli. Staram się więc szukać tego, co łączy, pamiętając, że osądzanie /najczęściej niewłaściwe/ drugiego człowieka wynika z kompleksów spowodowanych nieumiejętnością komunikacji. Przy czym zauważyłam, że nie zawsze konieczna jest znajomość języków obcych. Często wystarcza uśmiech i okazanie zrozumienia zwykłym gestem ok. To każdy potrafi uczynić i odczytać.

       Zostawmy ocenianie człowieka dla psychologów stwierdzających przydatność do pracy. Na wakacjach bawmy się, poddając się zwyczajom naszego wakacyjnego kraju, który przecież sami wybraliśmy.

       Kocham turystykę, kocham turystów, ale znieść nie mogę, jak na wakacjach przyjezdni próbują „wychowywać" mieszkańców kraju, w którym goszczą.

komentarze 
komentarze ocalone:

  • dodano: 23 listopada 2008 12:33
    Pogoda, nawet Twój nick mówi o tym, że pogodnie i z wyrozumiałością patrzysz na ludzi.
    To prawda, Tunezyjczycy są bardzo mili :)
    autor grycela
  • dodano: 23 listopada 2008 12:26
    Tunezyjczycy są bardzo mili, ale oczywiście, sa mieszkańcami swego kraju o swoich obyczajach, kulturze, historii.
    Tez nie lubie takiego oceniania, a jeszcze bardziej przykladania własnej miary do zupełnie innych ludzi.
    autor Pogoda
  • dodano: 19 listopada 2008 9:13
    Lavinka, wszystko to święta prawda, co piszesz.

    A wiesz, widziałam prostsze rozwiązania, niż bitet. Zwykły wężyk z kranikiem przy sedesie.
    autor grycela
  • dodano: 19 listopada 2008 9:09
    Wiolaletaief, myślę, że dożo ludzi posiada dar dostrzegania w innych dobra i piękna. Nie jest tak źle, że tylko "wady" wyłapujemy i to, co nam przeszkadza. PS. Nie udaje mi się wejść na "Tunezja" - wyświetla się jakiś błąd. Podaj proszę jeszcze raz adres bloga, chętnie poczytam :)
    autor grycela
  • dodano: 18 listopada 2008 23:37
    Jakieś stopniowanie miejsca zamieszkania jednak istnieje. I czasem jest dziwaczne, bo słowa nie można powiedzieć np. Białostoczczance o Białymstoku bo każda uwagę na ten temat traktuje jak atak frontalny i dyskryminację. Dlaczego tak się dzieje? Ciężko powiedzieć. Sama mam sporo znajomych "przyjezdnych" i przecież to są wykształceni ludzie, z bardzo inteligencich domów. A a pochodzę z "hołoty", prababcia przecież nawet nie umiała czytać ni pisać. Jestem chyba czwartą kobietą w rodzinie, która poszłą na studia. a wcale się tego nie wstydzę. Dlatego ciężko mi zrozumieć ten "wstyd prowincji". Że czasem mówię: "prostak=wieśniak"? Czasem tak. A dlaczego? Bo jak słyszę od wykształconej koleżanki,że karmi psa resztkami z obiad(sic!) i wozi go do weterynarza tylko raz do roku na obowiązkowe szczepienie? To ciężko mi jest się wspiąć na wyżyny tolerancji. No niestety są różnice cywilizacyjne. Będą chyba jeszcze długo.
    I nie da się nad nimi przejść nie zauważając ich. Bolesne ale prawdziwe.
    p.s. Ponoć uchodźcy z Czeczenii mają problem z toaletami u nas. Bo u nich często nie ma. Tylko dziura w ziemi. I trzeba ich nauczyć. No trzeba. U nas też bidety wchodzą pomalu pod strzechy. Zawsze to lepsza higiena. Gdybym miała większą łązienkę, zamontowałabym sobie od razu. Zdaje się,że są takie urządzenia dwa w jednym,ale pioruńsko drogie.
    autor lavinka
  • dodano: 18 listopada 2008 23:28
    Niezwykle trafne spostrzeżenia żeby zobaczyć w drugim człowieku coś dobrego należy sie na niego otworzyć i przyjąć jakim jest. To trudna sztuka ale należy ją w sobie rozwijać! ale my placy już chyba tacy jesteśmy u kogoś potrafimy zobaczyć wszystko niestety u siebie nic!!! Pozdrawiam.
    autor wiolaletaief
    blog: tunezja
  • dodano: 13 listopada 2008 12:09
    CIEKAWY WPIS...COŚ W TYM PRAWDY JEST....POZDRAWIAM
    autor Elżbieta
  • dodano: 11 listopada 2008 12:57
    I tak chyba jest Kazu. Dotyczy to także miast w jednym kraju. Odczuwam to, bo mieszkam w małym mieście - tzw. Polsce B. Przyjezdni (oczywiście nie wszyscy) patrzą często z pozycji wyższości. Odwrotnie, ktoś z przykładowej "Wólki" nie przyznaje się, skąd przyjechał. Dlaczego??? Kompleks miejsca zamieszkania??? Na spotkaniu starych znajomych z lat szkolnych np. Warszawiacy, Wrocławianie, Krakowiacy - mówili skąd przyjechali, natomiast "Wólkowcy" gimnastykowali się na wszystkie sposoby, żeby nie ujawnić miejsca zamieszkania. Nijak tego pojąć nie mogę.
    autor grycela
  • dodano: 11 listopada 2008 12:16
    Fajnie to napisałaś. Odnoszę wrażenie, że jadąc do jednych krajów podchodzimy do mejscowych z wyższością (np. do takiej Tunezji, na Białoruś itd.), a w innych krajach z niższością i kompleksami (np. wobec Niemców, Amerykanów itd.) - jedno i drugie podejście jest błędne i tak naprawdę mocno utrudnia życie i porozumienie.
    autor Kazu78
  • dodano: 10 listopada 2008 23:30
    Bardzo głębokie i ciekawe są Twoje przemyślenia Lavinka. A wiesz, że w "tę stronę" nigdy o tolerancji i szacunku dla zwyczajów i kultury /w kategorii turystycznej/ nie pomyślałam. Natomiast z rożnych historii matrymonialnych dowiaduję się, że kiedy są w Europie, zachowują się po europejsku i po europejsku traktują żonę - partnersko. Natomiast u siebie, natychmiast robią zwrot o 180 stopni i żona musi przyjąć/podporządkować się ich zwyczajom i kulturze. Nie wiem, czy to wpływ rodziny, czy tak wysoko w sensie wpływowym i racji zdania postawiona pozycja teściowej.
    Dziecko z takiego małżeństwa np. musi być muzułmaninem. Tak stanowi religia i prawo i zdanie matki cudzoziemki się nie liczy. Ani też nasze prawo, które daje swobodę wyboru religii, w jakiej dziecko ma być wychowane.
    Może Tunezja to nawet nie najlepszy przykład, bo to najbardziej chyba liberalny kraj wśród krajów muzułmańskich. Z tymi włosami, chustkami itd itp... to juz w Tunezji tego nie ma. Dziewczyny ubierają jeansy, modne bluzki, zupełnie po europejsku. W większych miastach to nawet trudno do zdjęcia znależć "egzotycznie" dla nas wyglądającą gorliwą muzułmankę. Aczkolwiek widziałam taką kąpiącą się tak ubraną od stóp po włosy w morzu. Ale to była jedna na całym wybrzeżu.
    autor grycela
  • dodano: 10 listopada 2008 22:04
    Wydaje mi się,że największe konflikty międzyludzkie to te na tle kulturowych i religijnym. Nie myślałabym o Muzułmanach nigdy źle gdyby nie to,że ta tolerancja w ich przypadku idzie wyłącznie w jedną stronę. Gdy zachowują się niemile wobec cudzoziemców, dlatego że Ci nie znają ich zwyczajów - to jeszcze mogę zrozumieć, w końcu są u siebie. Ale dlaczego zachowują się w ten sam sposób gdy przyjadą do Europy? Na pewno nie wszyscy,ale niezmienie uważam ,że kultura krajów islamskich jest zbyt bezkompromisowa i oparta na wzajemnym braku szacunku za drobnostki czy odkryte włosy u kobiety czy milion innych drobiazgów... czasem czuje,ze oni są potwornie sfrustrowani i szukają tylko pretekstu by się wyżyć na innych. Tak samo na turystach jak i na swoich ziomkach. Zbyt wiele zwyczajów jak kogoś obrazić zbyt mało jak przeprosić i wybaczyć komuś gafę. No,ale to jest moje prywatne zdanie z dalekiej Polski, w końcu w Tunezji nigdy nie byłam i nie mam żadnych przykrych doświadczeń. Swoje zdanie opieram trochę na stereotypach i trochę na różnych reportarzach czy filmach dokumentalnych, które mogły być stronnicze - w końcu były robione przez Europeczyków. To nie jest tak,ze ich oceniam - moje zdanie wynika z braku zrozumienia, dlaczego tak wiele człowiek wymyśla powodów by znienawidzić obcego człowieka. W końcu właśnie na tym oparto terroryzm. Zresztą z tego samego źródła wyrosły rasizm i antysemityzm. Szanować obyczaje innych? Czemu nie, w końcu to niewiele kosztuje. Tylko czy da to nam pewność,że będą uszanowane nasze zwyczaje gdy Tunezyjczycy do nas przyjadą z rewizytą? Wątpię. I to mnię boli, to mnię żre.
    autor lavinka
  • dodano: 07 listopada 2008 10:17
    Mam wiele sympatii dla tego kraju i wiem jak łatwo można wydać krzywdzące oponie, zatem nalezy si.ę do wyjazdu przygotować i nie tylko posiadać wiedzę na temat hotelu, okolic, rozrywek hotelowych ale też znać trochę o własnie zwyczajach i obyczajach danego kraju.
    autor Jagoda
  • dodano: 07 listopada 2008 10:11
    Widziałam tę kategorię na Twoim blogu. Świetny pomysł i bardzo ambitne przesłanie. Brawo!
    autor grycela
  • dodano: 07 listopada 2008 10:06
    Elu, bardzo dobrze, że temat został poruszony. Właśnie dlatego w swoim blogu zrobiłam kategorię Zwyczaje i obyczaje w Tunezji. Właśnie to wychowywanie tubylców przez turystów jest okropne. Ja mogę oceniać sama za siebie, ale nigdy głośno. Właśnie dlatego chcę rozpowszechnić informacje, których nie znajdziemy na większości forów. Co kraj to obyczaj. Trzeba naprawdę zgłębić rzetelnie wiedzę o danym kraju aby móc wydawać sądy.
    autor Jagoda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.