„He, he świetne: ) No a co w końcu oznaczał ten skrót S ?
No bo wynika, że jak Hammamet to powinno być H? Źle wam rezydentka napisała?Pisz Kochan pisz :) bo mnie też podpieka :)
Data: 19:12:06 2008-06-25, Aneta"
No pewnie, że źle napisała, bo autokar S-32 jechał do Sousse i „ani myślał” jechać do Hammametu.
Na
szczęście odnajdujemy właściwy autokar. Upewniamy się u turystów, już
nie pytamy kierowców – poliglotów. W czasie naszego „zapętlania” pętluje
po naszych śladach rezydentka, która po odebraniu na lotnisku
ostatnich turystów, zorientowała się, że w tabelkach brakuje jej 2 osób
do Hammametu, a do Souuse ma o 2 za dużo. Szczerze cieszy się, że widzi
nas we właściwym autokarze, a przeprosinom nie ma końca. Energiczna
dziewczyna, ale wygląda na zmęczoną. Nie za dużo obowiązków na
rezydentów nakładają?
Przed
przybyciem rezydentki dzielnie pilnuję naszych walizek. Ja je wkładam
do schowka autokaru, a kierowca wyjmuje i ustawia na trawniku - parę
metrów dalej , bo na naszym informatorze wpisane jest to nieszczęsne S,
zamiast H jak Hammamet. Wygrywam tę batalię z kierowcą. Strudzony idzie chłodzić się na swoje miejsce za kierownicą, a ja, jak żandarm pilnuję schowka.
"Elunia, Ty na lotnisku miałaś ten sam
dylemat z numerem autokaru co ja. W czasie ostatniego pobytu w kwietniu
na szczęście odbierała mnie znajoma rezydentka, bo pętlowałabym tak jak
Ty. Na szczęście dobrze się skończyło. Pozdrawiam serdecznie. Data: 15:56:58 2008-06-25,Jagoda"
Takie szczęśliwe, jak my dziewuchy muszą przecież mieć szczęście!
No i wreszcie ruszamy!
Po marzenia!
Między miastami Monastir a Sousse jest obszar hotelowy Skanes. Ten region Tunezji nie przypada mi do gustu. Widzę
po jednej stronie drogi - od strony morza - tylko hotele, których ogród
ogrodzeniem z tą drogą graniczy, albo na niektórych
odcinkach - hotele za chaszczami i nieuporządkowanymi terenami. Po drugiej stronie drogi zupełnie nic. Brzydkie tereny, pustkowie, jakieś "warzelnie" soli na solnych jeziorach, budowle przypominające elektrownie i elektrociepłownie, od czasu do czasu przystanek autobusowy. Przejazdowa droga bez żywego ducha na poboczach, nie licząc od czasu do czasu kozy. Jako osoby lubiące wieczorami spacerować uliczkami pełnymi kawiarni i sklepów, jesteśmy zadowolone, że nie wybrałyśmy Skanes na miejsce naszego pobytu. Wycieczki, owszem, lubimy bardzo, ale żeby dojeżdżać kilkanaście kilometrów do "deptaczka - spacerniaczka" - nie!
odcinkach - hotele za chaszczami i nieuporządkowanymi terenami. Po drugiej stronie drogi zupełnie nic. Brzydkie tereny, pustkowie, jakieś "warzelnie" soli na solnych jeziorach, budowle przypominające elektrownie i elektrociepłownie, od czasu do czasu przystanek autobusowy. Przejazdowa droga bez żywego ducha na poboczach, nie licząc od czasu do czasu kozy. Jako osoby lubiące wieczorami spacerować uliczkami pełnymi kawiarni i sklepów, jesteśmy zadowolone, że nie wybrałyśmy Skanes na miejsce naszego pobytu. Wycieczki, owszem, lubimy bardzo, ale żeby dojeżdżać kilkanaście kilometrów do "deptaczka - spacerniaczka" - nie!
Widoki z okna autokaru robią się ciekawe. To Sousse. Siostra obserwuje architekturę osiedli mieszkaniowych, a także usytuowanie hoteli wzdłuż wybrzeża, a ja opowiadam, co widać za oknem. Z sentymentem zerkam na mijany hotel Riadh Palms, w którym ongiś bardzo miło spędzałam wakacje, a także na uliczki, po których spacerowałam...
„Pamiętam ten autokar S32 bo wsadzili do niego naszą "kompankę" z samolotu, która siedziała obok męża podczas lotu. Na pewno ruszyliśmy z lotniska przed nimi - pamiętam jak nam machała na pożegnanie w stojącym jeszcze "S 32"
Dobrze Pani Elu ,że tak pozytywnie skończyła się ta przygoda z tajemniczym "S" - znakiem tego S jak SUKCES !
Pozdrawiam. Data: 11:28:25 2008-06-26, damapik”
Tak jest! Jak sukces!
Autokar
pełen fajnych turystów, do których od pierwszego wejrzenia czuje się
sympatię, a wśród nich z rodzinką DamaPik ma się rozumieć, MamaSmerfunia
ze Smerfetką z centralnej Polski - wspaniałe kumpele /i
w słońcu, i w deszczu/, fajna Rodzina ze Śląska... i inni... wszyscy
cudowni ludzie. Pozdrawiam, jeśli tu traficie.
Łagodna klimatyzacja, dyskretna muzyka w tle, świetny kierowca - będący zaprzeczeniem wszystkiego złego, co o tunezyjskich kierowcach się mówi, który w tak piękne miejsce, jakim jest Hammamet Yasmine wiezie po dobrych – gładkich drogach bez dziur i wertepów (w Tunezji się asfalt nie topi tak, jak w Polsce? Dlaczego nie ma tam dziur i kolein?).
Zadowolona popijam przemyconą (niechcący, słowo daję!) 'na oczach' lotniskowych brygad antyterrorystycznych colę i wskazując... na prawo... na lewo... "robię za pilotkę".
Po soli na plecach śladu nie ma...
Czuję się dobrze...
Jak u siebie !
Czego więcej chcieć?
komentarze ocalone:
- dodano: 02 lipca 2008 8:05Nic dodać nic ująć. Zanim dojedzie się do "własnego" hotelu widok dróg nie napawa optymizmem. Ale zawsze się dobrze kończy i o to własnie chodzi. Ja miałam ten dylemat już 5 krotnie, na szczęście za każdym razem wracam zadowolona. Elunia, gratuluję. Relacja fantastico.autor Jagoda
- dodano: 01 lipca 2008 20:28Oj jak dobrze znam te uczucie,jak wysiadam z samolotu i czuję się jak u siebie :) wtedy wszystko cieszy,gęba sie sama śmieje i nic nie jest w stanie popsuć tego błogiego szczęścia ,jakby się człowiek czegoś nalykał :)
Czekam na cd.autor Aneta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak opublikować komentarz?
Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:
- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.
- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.
W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.