Nie wiem, dlaczego zawsze raziło mnie słowo „witam” używane w
korespondencji elektronicznej oraz na forach internetowych. Wolałam jednak „witam” od „dziendoberek” -
czytane przeze mnie o północy, czy „dobry wieczór” wczesnym rankiem. Jak więc przywitać się, skoro nie wiem, o
jakiej porze dnia listel, czy wpis na forum będzie czytany? „Szanowny Panie”,
czy „Kochana Zosiu” na początku maila do nieznajomej osoby z internetowego sklepu lub w komentarzu na
blogu wygląda dziwnie, a może nawet fałszywie.
Dumałam... Dumałam... I wymyśliłam „Klik
dobry”. Natychmiast też zaczęłam używać tego powitania/pozdrowienia.
Spodobało się, a nawet zostało przyjęte do stosowania przez wielu znajomych.
Teraz jestem dumna z siebie, że nie wiedzieć czemu, nie tolerowałam powszechnie
używanego w korespondencji „witam”. Otóż językoznawcę i wykładowcę profesora
Jerzego Bralczyka także razi to słowo.
![]() |
prof. Jerzy Bralczyk http://jerzybralczyk.bloog.pl/ |
Niektórym wydaje się, że
"witam" ze względu na krótkość formy może zostać zastosowane w każdej
sytuacji. Jednak nie do końca tak jest. Słowa bowiem mają określony zakres
stosowalności, mają swoją tradycję. Słowo "witam" stosował ten, kto
witał kogoś u siebie. Podczas spotkania się dwóch osób, ta o trochę wyższym
statusie mogła powiedzieć "witam".
Łączy się ono z kontaktem
bezpośrednim. Dlatego zastosowanie go w korespondencji mejlowej jako zupełnie
neutralnego i uniwersalnego może naruszać decorum, zasadę stosowności.
Zwłaszcza według tych, którzy się przyzwyczaili do pewnej etykiety.
Ho! Ho! Czyli... co?
Jestem przyzwyczajona do
etykiety
i intuicyjnie przestrzegam zasady stosowności?
i intuicyjnie przestrzegam zasady stosowności?
Pan profesor Bralczyk wypowiedział się także na temat życzeń „miłego
dnia” oraz pytań „w czym mogę pomóc?”. Są to wyuczone uprzejmości wzięte z
kultury zachodniej.
Mnie osobiście lekko denerwuje „w czym mogę pomóc?” Zwykle odpowiadam: proszę nosić mój koszyk z zakupami, albo: proszę wpaść do mnie posprzątać. Wiem... wiem.... to złośliwa i nieelegancka odpowiedź.
Mnie osobiście lekko denerwuje „w czym mogę pomóc?” Zwykle odpowiadam: proszę nosić mój koszyk z zakupami, albo: proszę wpaść do mnie posprzątać. Wiem... wiem.... to złośliwa i nieelegancka odpowiedź.