26 października 2011

Pamięć...






Wikipedia

„Pamięć jest to zdolność do rejestrowania i ponownego przywoływania wrażeń zmysłowych, skojarzeń czy informacji. Pamięć posiadają ludzie, niektóre zwierzęta oraz komputery. W każdym z tych przypadków proces zapamiętywania ma całkowicie inne podłoże fizyczne oraz podlega badaniom naukowym w oparciu o różne zestawy pojęć”.

Polska


KLIK w zdjęcia powiększa je

„Jeżeli my zapomnimy o Nich, Ty Boże zapomnij o nas. Pamięci Polaków pomordowanych na Kresach Wschodnich  ofiar ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich  członków OUN - UPA w latach 1943 - 1945 oraz tych braci Ukraińców, którzy za ratowanie Polaków zapłacili cenę najwyższą.  Chełm 17 września 2011 r. Rodacy”.


Chełm. Pomnik Wołyński

 

Tablice przy ulicy nieopodal Pomnika Wołyńskiego w Chełmie



Ukraina

Plakat przy ulicy.  „Pokajaj się Polsko! Wołyń pamięta spalone wsie. Skutkiem polskiej okupacji Wołynia było zamordowanie przez Polaków 100 000 Ukraińców”.


Lwów. Cmentarz weteranów OUN - UPA
oraz pomnik ku czci Dywizji SS 'Galizien'
obok /poniżej/ nekropolii Orląt Lwowskich.


Ja

Czym, do licha, jest pamięć?
Dlaczego pamięć się kłóci i przepycha?
Dlaczego pamięć wychodzi na ulice?
Dlaczego pamięć krzyczy?

Ciszej... ciszej... ciiiiiiiiiiiiiiii...

21 października 2011

Spieszcie do Lwowa



      Z okna na wprost miejsca we Lwowie, na którym parkuje wycieczkowy autokar, machaniem ręki pozdrawia nas starsza kobieta. A może daje sygnał, by na nią poczekać? Może chce porozmawiać? Wycieczka się spieszy, nie ma i tak możliwości, by zaczekać, aż Pani Babcia zejdzie z piętra, choć wielką ochotę mam na rozmowę z nią. Musiałabym jednak odłączyć się od grupy, a przecież pozwiedzać chcę także.

       Po kilku godzinach zwiedzania rozpoznaję ją w pobliżu autokaru. To ona czeka. Podchodzę. Głaszcze mnie po ramieniu i czystą polszczyzną mówi:

- Jak dobrze, że przyjeżdżacie. Trzeba rozpowiadać wszystkim w Polsce, żeby się spieszyli ze zwiedzaniem Lwowa, bo coraz mniej w nim polskiej historii. Część sama niszczeje, ale też rozmyślnie usuwa się wiele zabytkowych symboli, które świadczą o polskości. 

W tym momencie zaczynam rozumieć niuanse, które może niezbyt wprost, przekazywała lwowska przewodniczka. Urzeczona urodą miasta, nie zwracałam uwagi na takie „drobiazgi”.  A to... z Arsenału zdjęto osiemnastowieczną tablicę, która nawet sowieckiej władzy nie przeszkadzała, choć obok herbu Lwowa widniał na niej symbol Sobieskich i Jabłonowskich. A to... pousuwano z secesyjnych latarni herby, bo lew stał na dwóch łapach a nie na trzech.  A to... zdemontowano kawałek Cmentarza Łyczakowskiego, by zrobić miejsce na kwaterę weteranów UPA i pomnik ku czci  dywizjonu SS Galizien. A to... tablice na zabytkowych grobowcach zamienia się na pisane cyrylicą.

       Nie mnie oceniać... Rozumiem nawet, że na terytorium własnego państwa władza może robić co chce i nie musi pielęgnować cudzych pamiątek. Ma prawo unowocześniać miasto po swojemu. Pozyskiwać tereny pod nowe pochówki i stawiać pomniki. Zmieniać wygląd latarni i ulic. Ale... Po spotkaniu z Panią Babcią myślę, że może to nie tak? Może zabytki i historia powinny być własnością ludzkości i ponad wszelką władzą? Coś, co przed wiekami opisano używanym na  danym terenie  rodzajem pisma  czy oznaczono określonym herbem, nie powinno być zmieniane? Nie podlegać po prostu pomysłom miejscowych, na chwilę przecież, wybieranych rajców?

Lwów
       Lwów jest piękny. Numer Jeden z miast, które widziałam. Jedno z nielicznych w żadnym procencie niezniszczonych bombardowaniami podczas II wojny światowej. Dlatego ma oryginalne zabytki. Nie rekonstrukcje. Pani Babcia widzi, że wiele z nich umiera...  Czuje też, że  wraz z zabytkami zginie ich prawdziwa historia...


Spieszcie do Lwowa, kto tego miasta nie widział.  Pani Babcia radzi.


18 października 2011

Cmentarz Łyczakowski


18 października 2011



Cmentarz Łyczakowski. Grób M.Konopnickiej
Proście  wy  Boga  o  takie  mogiły,
Które  łez  nie  chcą,  ni skarg, ni  żałości,
Lecz  dają  sercom  moc  czynu,  zdrój  siły
Na  dzień  przyszłości.
        
       Takie przesłanie, będące cytatem z wiersza Marii Konopnickiej widnieje na grobie tej poetki spoczywającej na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Odwiedzinami u niej rozpoczynam spacer po lwowskiej nekropolii. 
  



            Tak, tak... spacer! Bo ten cmentarz jest niczym park krajobrazowy. Pod tym względem przyrównywany jest do paryskiego cmentarza Père-Lachaise. Chyba porównywanie powinno być odwrotne, ponieważ cmentarz paryski jest młodszy. 
Ech, jak Europa wschodnia mocno chce być do zachodniej we wszystkim podobna. Jakiś kompleks? Dlaczego? Ja, będąc przewodniczką - jeśli już koniecznie trzeba zestawienia robić i podobieństw szukać - powiedziałabym: „do tego tu oto Cmentarza Łyczakowskiego można przyrównać...” Nieważne. Nie czepiajmy się sformułowań, których przewodnicy nauczyli się na pamięć.
 
KLIK w zdjęcia powiększa je

Cmentarz Łyczakowski jest tak pięknie położony, jakby sama przyroda chciała być mogiłą dla Lwowiaków. Urozmaicona linia wzgórza tworzy malownicze i zaciszne zakątki sprzyjające spokojowi zmarłych i zadumie żywych, a strome zbocze wschodnie i południowe odcina cmentarz od zgiełku miasta. Mnóstwo zieleni, cienistych alejek, wysuniętych na pierwszy plan pomników o dużej wartości artystycznej. W grupie wycieczkowej trudno się wyizolować w zadumie. Wzrok przeważnie kieruje się  tam, gdzie przewodnik ręką wskaże. Nie pamiętam jednak, by tak ogromne wrażenie, jak ten Łyczakowski, zrobił na mnie cmentarz Père-Lachaise. Co prawda miałam wtedy zaledwie 19 lat. W tym wieku, choć wzrok dużo lepszy, patrzy się... ale czy widzi?

       Przed każdą podróżą staram się poczytać coś na temat miejsc, które zamierzam odwiedzić. W przewodniku o Cmentarzu Łyczakowskim pisze: Lwów był miastem bogatym, kupieckim, leżącym na skrzyżowaniu szlaków handlowych. [...] Rozrastało się więc ciągle z postępującą dynamiką to swoiste lapidarium tysięcy nagrobków złączonych w jedną harmonijną całość, przeplecione o letniej porze barwnym kwieciem i świeżą zielenią, a w jesienne, listopadowe święto zmarłych żarzące się setkami tysięcy zniczy, świec i lampionów. [...] Tworzył się nowy obyczaj. Na cmentarz szło się nie tylko na groby swych bliskich bądź na pogrzeb przyjaciół, ale także na spacer wspomnieniowy. A ponieważ przy głównych alejach grzebano zwłoki ludzi zasłużonych na polu kultury, nauki, oświaty i polityki, wędrówka po nich była lekcją poglądową historii.

Cmentarz Łyczakowski. Grób Markowskich.
Józefa, Wanda albo Katarzyna Markowska
I to jest prawda. Każda mogiła skrywa nie tylko opowieść o życiu i śmierci spoczywającej w niej osoby. Z nagrobnych tablic można też nauczyć się historii. Szkoda tylko, że konserwacja bywa niechlujna, jak widać na zdjęciu. Aż dziw, że przy obecnej technice, nowoczesnych technologiach i specyfikach, tak można było zeszpecić tę "Śpiącą Królewnę". Przy okazji remontów, niektóre  oryginalne napisy zastępuje się cyrylicą. 



Na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie spoczywają m.in. tacy Polacy, jak: