30 lipca 2011

Żartem na serio z serii strażackiej



       Ciągle pada... Bądźmy jednak czujni... Ogień zawsze groźny!  Wprawdzie teraz bardziej boimy się wody, ale czerwony kur nie śpi.  A i częste burze nękają ludzi.

       Każdy ma swoje ognisko domowe. Czy to w pięknej willi, czy bloku wielkopłytowym, czy w siedlisku, czy małej chatynce... a nawet pod mostem w kartonach. A jak jest ognisko, to bywa też pożar.

       Jeśli ktoś mieszka w budynku bardzo wysokim, a w dodatku na dachu jest przekaźnik komórkowo - internetowy, to bardzo groźne są dla niego burze. Aby więc bez strachu i spokojnie przeżyć każde wyładowanie atmosferyczne, trzeba podczas burzy wypalać w piecyku poświęconą mąkę. Sposób ten z powodzeniem stosowano przed wiekami, ale nie było wtedy wieżowców i przekaźników, więc... chociaż to zabobon,  mąka pomagała.


       Któż nie lubi romantycznych wieczorów w blasku świec... Ale ogień świecy też ma swoje upodobania i pragnie  być wciąż żywy. Zgaszony całkowicie, może zechcieć się zemścić i powrócić z siłą niszczącą.  Dlatego przed zdmuchnięciem świeczki należy odpalić jej płomieniem piecyk gazowy czy kuchenkę lub papierosa, aby przedłużyć życie płomieniowi. Niektórzy wierzą, że dotyczy to także żaru papierosów i odpalają jeden od drugiego. Hi, hi…

       Pożar instalacji elektrycznej w rurkach podtynkowych dawne gospodynie domowe gasiły ciastem na pierogi.  Po odcięciu dopływu prądu czyli wykręceniu korków, wchodziły na wysoki stołek, odkrywały puszki i ciastem szczelnie zalepiały wloty - wyloty rurek. Odważne i pomysłowe!
Sposób naukowo uzasadniony.  


       Łańcuch wodny, to powszechnie znana taktyka gaszenia pożarów. Gdy wybuchał pożar, mieszkańcy biegli z wiadrami i od studni lub hydrantu do miejsca pożaru tworzyli  tak zwany „łańcuch wodny”.  Pewien kwatermistrz zacnej straży pożarnej, zupełnie nie znał się na taktyce gaszenia, a nawet  na strażackim sprzęcie, choć do jego obowiązków należała troska o wyposażenie strażaków i samochodów gaśniczych. Może był osobą z nadania politycznego i wiedza nie była mu potrzebna? Dowcipni strażacy podpuścili go, by w Komendzie Głównej Straży Pożarnych zamówił 300 metrów łańcucha wodnego, bo obecny jest już zużyty. Takie też zapotrzebowanie do Warszawy pan kwatermistrz wystosował.

 Czy są  jeszcze u nas  takie wiadra?


       W płonącym budynku strażacy znaleźli na tapczanie nieżywą kobietę. Jak się okazało podczas sekcji, nie zabił jej ogień ani dym, a proszek do prania, na którym spała całymi latami. Pełny tapczan!  W rocznej analizie pożarów znalazła się informacja: jedną z przyczyn śmierci w pożarach są zapasy proszku do prania.
Tak kończy się zbytnia zapobiegliwość gospodyń.





2 komentarze:

  1. No proszę, ile ciekawostek. Opowieść o "łańcuchu wodnym", krążyła po całym kraju. Pracowałem jakiś czas w CNBOP i tam były pokazy m.in. rękawa ewakuacyjnego (ratowniczego). Na wieży ustawiła się kolejka chętnych do zjazdu. Ale na dole było ciekawiej, bo wiele dziewczyn zjeżdżało w sukienkach, które po wyjściu z rękawa, miały na głowach, ale te na górze jeszcze o tym nie wiedziały :)

    Jąkający się, zauważył pożar. Ale jąkając się do słuchawki, tylko przedłuży zgłoszenie. Przypomniał sobie, że gdy śpiewa, to się nie jąka. Wykręcił numer do straży...i śpiewa (prostą melodyjkę, można sobie dopasować):
    - Chałupa się pali, dym oknami wali...
    A strażak mu odpowiada:
    - Asa tadarasa, asa tadarasa.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mam zabawę do porannej kawy. Super! Dziękuję za rozbawienie mnie w smętny i ponury poranek.

      Asa tadarasa, asa tadarasa. Hej!

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.