16 kwietnia 2012

Przyjaźń


       Różne bywają przyjaźnie. Prawdziwe i fałszywe. Trwałe i doraźne. Bezinteresowne i szukające korzyści. Przyjaźnie powolne, powstające długo i długo gasnące, i gwałtowne - na śmierć i życie - wybuchające nagle i rozpływające się jak babie lato. Przyjaźnie, których nam zazdroszczą i takie, z których ludzie się śmieją. Mądre i niemądre. 

       Dwóch przyjaciół rozdzieliły czas i ocean. Nie widzieli się dziesiątki lat. Postanowili się spotkać w pewnym państwie na centralnym placu pewnego miasta. Gdy się tam znaleźli, rozpaczliwie patrzyli w twarze przechodzących ludzi, szukając tej znajomej. I choć spojrzeli także na siebie, po wyglądzie nie rozpoznali się. Chcieli już wracać... 

I nagle ktoś w tłumie krzyknął:

- pomocy!

I wtedy, przy tym kimś, się odnaleźli. 

85 komentarzy:

  1. Krótko, zwięźle, a ile tu treści! Nawet nie wiem od czego zacząć...Poczekam aż ktoś inny zacznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bet, dziękuję, że to podkreśliłaś. Szkoda, że nie każdy potrafi treści wyczytać.

      Usuń
  2. Ja wierzę w przyjazń.Mam kilka takich osób, z którymi nie widzę się latami, nawet do siebie nie dzwonimy, ale gdy się u kogoś z nas dzieje coś złego, to wiadomo,że zawsze udzielimy sobie wzajemnie pomocy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najważniejsze, Anabell. Gratuluję takich przyjaciół.

      Usuń
  3. I nagle ktos w tłumie krzyknął:
    Złodziej .......... i co ???? hihihihihihihihi.
    ..może by oba cwaj uciekli ?????.
    Pozdrawiam
    Cosik dzis mam małpi humor :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo tych hihihi... Piotrze narysowałeś, ale ja jakaś chyba nienormalna, czy co? bo wcale mnie Twój dowcip w kontekście bardzo głębokiego przesłania tej notki, nie rozśmieszył.

      Usuń
    2. .........to ja jestem nienormalny.

      Usuń
    3. Eeee... tam... Lubisz po prostu rozśmieszać chyba.

      Usuń
  4. Czas zmienia rysy twarzy, sylwetkę, kolor włosów ale nie zmienia na szczęście tego co w nas najważniejsze - serca. Ludzie o podobnych sercach potrafią się przyjaźnić prawdziwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bo oni - nawet gdy ich coś rozdzieli - znajdą się zawsze tam, gdzie trzeba i po tym się rozpoznają. Po sercu!

      Usuń
  5. swój ciągnie do swego i tak ludzie się odnajdują ...
    dobry znajdzie dobrego a zły cóż - zawsze to mówię, ma jak w banku że trafi na gorszego
    dzięki Bogu szczęście mam do ludzi
    -----------
    wiesz - może to trochę osobiste ale opowiem jak poznałam swego wspólnika i przyjaciela (nic z tych rzeczy - w międzyczasie żonaty i dzieciaty)
    byliśmy młodymi pracownikami na delegacji, pojechaliśmy na pomiary jakiejś zabytkowej kamienicy w sasiednim mieście, po drodze minęliśmy Kościół, ja zwykle robię znak krzyża jak przechodzę obok , przeżegnałam się , popatrzyłam odruchowo na chłopaka i roześmieliśmy się głośno oboje, on w tyej samej chwili co ja zrobił to samo, przyjaźnimy się ponad 20 lat, nasze rodziny się przyjaźnia ... przyjaźń się zdarza , tyle jest warta ile dkla przyjaciela można poświęcić
    ------------
    masz rację, niepotrzebnie dałam się wciągnąć ale przykro czytać niektóre rzeczy , komuś zawsze radzę, że najlepiej ognorować ale sama wiesz , czasem człowiek jest porywczy, najpierw zrobi potem pomyśli
    -------------
    Elu z przyjemnością poczytałam wpisy o strażakach ... czy Ty masz coś ze strażą wspólnego ?
    hm - właśnie z jednym jestem na gorącej linii meilowej i zaraz sobie włosy zacznę rwać z głowy ... jak mi przejście wychodzi to dojście za długie , wszystkie kataklizmy w jednym miejscu a co przepis to kaktus eeej ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malinko, słusznie mówisz, że swój ciągnie do swego i takie przyjaźnie trwają długo. Zdarza się oczywiście, że dobry trafi na złego i ten go wykorzysta, ale tu nie ma mowy o przyjaźni, a jeśli na chwilkę wybuchnie, to zaraz zgaśnie, nie ma szans na taka wieloletnią. Zresztą to nie przyjaźń, a coś tak po prostu z rozpędu nazwane.
      ______________

      Malinko, co do strażaków, to hm... Kocham strażaków bardzo. Tam na górze, na tej ciemno piaskowej autostradzie jest "O mnie". Jak przeczytasz, to będziesz wszystko wiedziała.

      ____________________

      I mówię Ci, nie dawaj się wciągać w spory w takich poważnych tematach. Po pierwsze nie przekonasz, a po drugie rób swoje, o! A po trzecie to robi się z Twoich notek magiel, a Ty tak pięknie prowadzisz blog.

      Wiem, że nie powinnam nikogo pouczać, ale ja tak z dobrego serca czasami na kogoś nakrzyczę :)))

      Buziaki i już zmykam do łóżka.

      Usuń
    2. a pokrzycz słonko ;-))) tylko mi bdzie miło ..
      poczytałam i wszystko wiem - szacunek, twarda z Ciebie kobitka
      -----------
      też zmykam spać, jutro jakiś żart wysmażę to spory ucichną
      a w nocy przxyśni mi się Twój miły komplemeny ;-)))

      Usuń
    3. Makino M*, a na kij Ci sen o moim komplemencie? Lepsze są sny takie od 18 lat :)))

      Usuń
  6. Przyjaźń jest piękna, ale trzeba ją pielęgnować. Ale najważniejsze jest zaufanie. Nie można rzucać oskarżeń bezpodstawnie bo to świadczy o braku zaufania. Dla mnie to podstawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobie, której się nie ufa, w zasadzie niczego nie można powierzyć.

      Usuń
  7. Przyjaźń jet więcej warta niż miłość. Myślę o prawdziwej przyjaźni.
    Raczej się ma znajomych, dobrych znajomych, bardzo dobrych znajomych a nie przyjaciół...
    Przyjaźń to coś pięknego i bardzo rzadkiego.
    Wymądrzył się Vojtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmartwiłeś mnie Vojtku stwierdzeniem, że przyjaźń to coś bardzo rzadkiego...

      Usuń
    2. Vojtku masz rację. Przyjaźń z miłością ma wiele wspólnego. Zbyt cząsto i łatwo szafujemy określeniem przyjaźń. Znajomi, bliscy znajomi to nie to samo co przyjaciele.

      Usuń
    3. Jagoda, gdy klikam z profilu na link do Twojego bloga, to znowu Twój profil wyskakuje, a nie blog.

      Usuń
  8. Bardzo pouczające. Ale poza jakościową oceną przyjaźni warto też czasami zastanowić się nad relacjami w przedziałach wiekowych, intelektualnych, światopoglądowych, i tp. Ja z moim kolegą w wieku 8 lat zawarłem "przymierze krwi", takie jak Vinnetou z Old Shatterhandem. Po wakacjach kolegę przeniesiono do innej klasy, i powoli zapomnieliśmy o sobie. Nie ma chyba idealnego klucza, który by potrafił określić wzorce przyjaźni. Abstarhując od tego nie można też przekornie nie zauważyć, że okrzyk "pomocy!" może też być próbą zwabienia kogoś, chociażby przed ukrytą kamerę. Takie czasy ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anzai, Ciebie z kolegą rozdzielił "czas i ocean". To wiesz. Ale nie wiesz, co by było, gdyby wydarzyło się coś, co dla Was obu nigdy nie było obojętne a Wy, czyli Vinnetou i Old Shatterhand przebywali w zasięgu tego wzywającego głosu.

      A tak na marginesie tej, jak nazwałeś - pouczającej (to dobrze, że taka) - notki, to jeśli się potrzebuje pomocy, bo np. napadł jakiś opryszek, to lepiej nie krzyczeć "pomocy", a np. "pali się". Bo pożar to ludzie przybiegną oglądać z ciekawości i przy okazji spłoszą bandytę. A do walki z bandytami to nawet policja może się nie stawić.

      Usuń
    2. Gdyby jeszcze było tak, że mówimy "przyjaźń" i od razu wszystko jest jasne. Jasne, ale niestety tylko dla jednej osoby, Podejrzewam, że ilu Polaków, to tyle pojęć nt tego jednego słowa. A oczekiwania są jeszcze bardziej różnorodne. A nad osobą potrzebującą pomocy pochylają się nie tylko przyjaciele ... Jeżeli pamiętasz stadion, który zawalił się i zginęło kilkadziesiąt osób, a rannych liczono w setki, to tam właśnie widzieliśmy to co się potem stało. Śmiertelni wrogowie zamienili się w niosących pomoc.
      Anzai

      Usuń
    3. Anzai, znowu nie mogę się wpisać na goździkach. Chciałam pod komentarzem Bet "czy zmieniać miejsce?" i Twoją odpowiedzią dla niej napisać, że zachęcam do zmiany podmiotu gospodarczego. Choćby z tego względu, że w innych podmiotach nie trzeba rozwijać każdego komentarza z osobna, żeby przeczytać odpowiedzieć. Tutaj... nawet, jeśli "podmiot" chodzi mułowato, to jak już się otworzy, to nie muszę każdy komentarz otwierać z osobna i znowu czekać. A podczas odpowiadania, przed oczami jest zarówno notka, jak i cała nasza rozmowa. Poza tym, treść wszystkich komentarzy mam na jednej karcie (mogę czytać i usuwać hurtem - gdyby spam się pojawił), a także - jeśli chcę - czytać komentarze na poczcie.

      Usuń
    4. To też prawda, co piszesz Anzai z tym pomaganiem.

      Usuń
    5. Nic nie poradzę. Bo goździki nawet mnie nie wpuszczają :)))
      Anzai

      Usuń
    6. U Bet tez chciałam przysiąść i nie udało się. Fajnie, że tu trafiła nam się posiaduszka w jednym czasie, ale muszę już odejść do obowiązków. Przyjemności mają to do siebie, że za krótka trwają. Miłego dalszego dnia!

      Usuń
  9. Przyjaźń to jedno z najpiękniejszych uczuć. Pozbawiona niekontrolowanych emocji, spokojna i stała.Prawdziwa przyjaźń nie zna granic krajów ani czasu. Po Prostu jest.Serdeczności Ela.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tylko jedną osobę mogę nazwać przyjaciółką, bo nie jestem skora do zawierania krótkotrwałych przyjaźni. Dla mnie przyjaźń jest na śmierć i życie.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także krótkotrwałych znajomości nie nazywam przyjaźnią. Ale podobno bywają... takie nagle wybuchające i szybko gasnące...

      Usuń
    2. Na blogach spotkałam wiele pań, które również mogę nazwać przyjaciółkami, choć nigdy się nie widziałyśmy i najprawdopodobniej nigdy nie spotkamy. Już chyba od roku koresponduję z pewną Polką z Chorwacji i niczego o sobie nie ukrywamy, bo tak jak kiedyś komuś napisałam, moje drugie imię to Dyskrecja.
      Prawdziwy przyjaciel to taki, na którego można liczyć w każdej sytuacji, nawet jeśli to jest tylko przyjaciel, którego znamy ze zdjęć.
      Pozdrawiam wieczornie.

      Usuń
    3. Otóż to, ze świadomością, że jest ktoś na kogo można liczyć, lżej po prostu żyć, bo gdy pojawia się problem, zdaje się być mniejszy.

      Usuń
  11. Doświadczyłam w życiu różnych przyjaźni i takich, które miały tylko interes, ale większość z nich bezinteresowna i przetrwała wszystkie życiowe nawałnice. Właśnie dziś miałam telefon od kolegi z Bieszczad, o którym piszę w ostatnim poście. Ta przyjaźń trwa już pięćdziesiąt lat, od czasu Liceum. Miłego dnia Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To piękne... 50-letnia przyjaźń.

      Usuń
    2. Przyznałam się, że jestem stara, ale nade wszystko cenię sobie wierną przyjaźń i to nie tylko tę najstarszą, bo uważam, że w każdym miejscu można znaleźć przyjaciela, nawet na blogu i to jest cenne dla tych, którzy je piszą.Jakoś mam szczęście w życiu do życzliwych ludzi, bo lubię ludzi i oni są moim zwierciadłem. Miłego dnia.

      Usuń
    3. Zgadzam się z Tobą, Lotka, w całej rozciągłości. Nawet w kwestii przyjaźni blogowych.

      Usuń
    4. Przez niemal siedem lat spędzonych na blogach, poznałam wielu ciekawych i życzliwych ludzi, z niektórymi utrzymuję kontakty, choć blogów już nie mają. Cenię sobie takie przyjaźnie, bo dobrze jest czuć ciepło cudzego serca w chwilach czasami ciężkich. Przyjaźń potrzeba i na dobre dni, może jeszcze bardziej, bo łatwiej jest dzielić się radością, prawda? Miłego dnia.

      Usuń
    5. Dokładnie tak, Lotka, i do radości potrzebny przyjaciel, bo cóż to za radość, jeśli człowiek się nią dzieli.

      Usuń
    6. O tej porze idę do Ciebie, bo długo myślałam nad albumami, o których mówiłyśmy. Przemyślałam, włączyłam komputer i chyba wiem o co chodzi, bo udało mi się dojść do miejsca, gdzie tworzy się i zbiera zdjęcia do albumów. Tylko tyle wiem póki co. To na dziś tyle. Spokojnej nocy.

      Usuń
    7. O! O! Ooooo... jak miło. W nocy zakwitły mi na blogu niezapominajki.

      Jak klikniesz w "Moje albumy" po prawej stronie, a także w "Migawki z Chełma" albo "Migawki z podróży", to przeniesiesz się właśnie w to miejsce, oczywiście moje, ale Ty tez masz takie swoje, bo wstawiałaś obrazki na blog i one zapewne w to miejsce wpadły.

      Usuń
    8. Rzeczywiście są, a Twoje oglądałam, bo warto było powędrować z Tobą po świecie. Taki gąszcz komentarzy masz u siebie, więc na szczęście te niezapominajki łatwo się odnajdują. Miłego dnia Ci życzę.Chciałam kopiować blog "Dzieci Sybiraka" ale się nie otwiera.

      Usuń
    9. I to jest właśnie ogromna zaleta posiadania obrazka w profilu. Łatwo odnaleźć swój komentarz - a tym samym i odpowiedź. Owocnego kopiowania. Ja dzisiaj od godziny siódmej odwiedziłam zaledwie dwa blogi onetowe. Więcej czasu nie mogę przecież poświęcić na bezowocne klikanie. I tak się tracą lub oziębiają kontakty ze znajomymi, z którymi przez parę lat blogowania się zżyłam.

      Usuń
  12. hi hi - znowu mi komplement powiedziałaś - nie ma większeho komplementu niż jak się ktoś z żartu roześmieje ...
    to jak chałwa na moje serce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makino M*, za bardzo nie przyzwyczajaj się do komplementów. Nie myśl, że zawsze tak będzie, ho, hi...

      Usuń
    2. no coś Ty - nie czytałaś u mnie czego mi brak ? począwszy od rozumu i kultury ... a końca braków nie widać, mam jak w banku
      wkrótce pewnie będzie o tym, kogo o świcie zdradziłam
      nie dziw się że chałwa to rarytas przeze mnie czasami nad wyraz pożądany;-) (czytaj jako żart)
      taka szczepionka i odtrutka na nienawiść ...

      Usuń
    3. Malino droga, a po "jasną ciasną" się tym przejmować? Po kij podniecać się czyjąś nienawiścią? Nie lepiej upajać się miłością? Niektórzy Blogerzy tracą energię poświęcając całe elaboraty na temat ludzi nienawistnych, a ja tam wolę czerpać energię od miłościwych. Zresztą takich jest chyba nawet więcej. Czy w świecie, który w ogólności jest piękny trzeba koniecznie wyłuskiwać to, co najbrzydsze? Oj tam! To nie po mojemu, żeby wśród wielu wspaniałych komentatorów, co pochwalą, a kiedy trzeba - konstruktywnie skrytykują i "nakrzyczą" (przyjaciel też powinien krytykować i krzyczeć, same pochwały to nie przyjaźń), akurat wyłuskać jednego jedynego, co drze się dla samej zasady dokuczania i nim ekscytować się?

      Usuń
    4. się nie przejmuję, do tych pozytywnych to jak pszczoła do miodu ciągnę ... a co ? jak myślisz skąd się tu wzięłam i dlaczego zagnieździłam ?

      Usuń
    5. Malinko, jest mi bardzo miło z tego powodu. Siedź u pozytywnych, u nich najlepsze miejsce, u nich spijaj miodek, relaksuj się i rozmnażaj. :)

      Usuń
  13. Przyjaciel to podobno największy skarb. Mogę tylko potwierdzić. To cudowne, że dane mi mieć przyjaciela, takiego prawdziwego...od serca :)
    Pozdrawiam Serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anniko, i niech każdy niedowiarek to przeczyta, co napisałaś.

      Usuń
  14. Zauważcie, że współczesna technika nie pozwala już na rozdzielenie przez "ocean". Możliwości kontaktu teraz mamy wielkie, nawet można się widzieć codziennie. Przyjaźnie współczesne nie są poddawane tak ciężkiej próbie jak w czasach gdy listy "szły" miesiącami i nawet aparatów fotograficznych nie było tak wiele.Czy w związku z tym obecne przyjaźnie są mniej warte? Nie, to złe słowo, raczej "tańsze"...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się po Twoim wpisie, Bet, o możliwościach współczesnej techniki, urodziła taka refleksja, że nie wszyscy z niej korzystają. Wprawdzie to nie w temacie przyjaźni, ale.... jak wiele babć, matek, opuszczonych dziadków... miesiącami a nawet latami czeka na króciutki SMS od dzieci, wnuków...

      Usuń
    2. babcie i dziadkowie to temat na całkiem inne opowiadanie, długie i smutne
      luksusowe getta czyli (nowoczesne osiedla) dla ludzi starych, wszystko tam mają, ciepło sucho, wygodnie, pod ręka ksiadz, lekarz, dobre jedzonko, tylo wokół ludzie tacy sami jak oni a jeśli coś się dzieje to wtedy ktoś umiera
      Myślę, że by woleli zimno, gorsze jedzeni i niechby ten wnuk nawrzeszczał ale niechby był

      Usuń
    3. A ja już mam opowiadanie na ten temat. Bardzo króciutkie, tak jak to, ale też wymowne. To będzie następna notka.

      Usuń
    4. A ja się cały czas "czepiam" wartości a raczej wagi przyjaźni w dobie telekomunikatorów. O ile więcej wysiłku i serca wkładano dawniej w utrzymywanie przyjaźni wyczekując miesiącami na list, fotografię... myślę, że taka wypracowana przyjaźń była "droższa".Trzeba było wysiłku i zapobiegliwości aby podtrzymywać kontakty.
      Cóż to za sztuka teraz? Klik i gadamy bezpośrednio. Nawet nic to nie kosztuje.

      Usuń
    5. @Elu - gdzie ta notka ??? czekam.

      Usuń
    6. Bet,

      w związku z wysiłkiem, o którym piszesz, przypomniała mi się historia o pewnym człowieku, który dawno temu udał się w daleką podróż w interesach handlowych do Seulu. Po przybyciu na miejsce dowiedział się, że zginął w wypadku jego przyjaciel - jedyny żywiciel rodziny mieszkającej w tym mieście. Postanowił odwiedzić pogrążoną w smutku rodzinę przyjaciela i wspomóc ją, ale jego zdaniem nie wypadało tego robić "przy okazji". Nie kończąc więc swoich interesów, powrócił do domu, po czym natychmiast udał się znowu w drogę, aby krewnym przyjaciela złożyć wyrazy współczucia z powodu nieszczęścia, jakie ich spotkało i przynieść ulgę.

      _____________________

      Piotrze,

      Bet poruszyła ciekawy wątek, a Ty już przebierasz nogami:) na nowy temat? Tak Ci spieszno do wyśmiania? ;-)

      Usuń
  15. No, proszę, jakie szlachetne postępowanie. Może nawet w tym przypadku trochę "przedobrzone". Nie widziałabym nic złego gdyby wspomógł rodzinę będąc na miejscu już za pierwszym razem. Podwójna podróż to może właśnie takie "przedobrzenie" ,ale bardzo szlachetne.
    Pomyślałam, że nie tylko przyjaźń teraz staniała. Wiele innych wartości także. Wystarczy wspomnieć o takich zapomnianych pojęciach jak honor...Ale chyba za bardzo górnolotnie już myślę. Poprzestańmy na przyjaźni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To "przedobrzenie", to chyba sprawa ludzkiej mentalności. Są na świecie takie dziwy, że nie jesteśmy w stanie ich pojąć i racjonalnie wytłumaczyć.

      Bet, prawie wszystko się przewartościowało. Chyba nawet u Ciebie na "peerelku" dyskutowaliśmy na ten temat.

      Usuń
    2. Tak, przewartościowanie jest oczywistością. Poszukajmy jednak co przewartościowało się w pozytywną stronę? No....pomyślmy.

      Usuń
    3. Nie wiem czy można (?), ale się przyłączę. Widzę, że tak jak większość tematów wywoływanych na blogach (może poza profesjonalnymi) tak i ten zbacza ze swojego zasadniczego kierunku. Ja jednak chciałem zasygnalizować nowe zjawisko jakie tutaj zauważam.
      Otóż za alEllą przybiegli tutaj stali Jej goście m.in. z "onetowskiego kominka", i powstał problem znany ze spotkań towarzyskich w większym gronie, na kórych prawie zawsze jest "dusza", czasem "du*a" towarzystwa, albo chociaż jakiś wesołek na pogrzebie.
      W moim środowisku próbowano z tego wyjść umawiając się np. na brydża, wspólne obejrzenie ciekawego filmu, meczu, skomentowanie jakiegoś ważnego zdarzenia, uczczenie świąt, poznanie ciekawej osoby, lub "oblewanie" czegoś tam. I to były proste sytuacje. Gdy ktoś od tego odchodził, bo np. w trakcie oglądania filmu chciał pograć w karty, albo "wylewał za kołnierz", to szybko przywoływano go do porządku. I to działało, i nawet działa nadal.
      Myślę, że podobnie jest z przyjaźnią. Świat się zmienił, a my jeszcze nie zdążyliśmy, Dlatego chyba nieco odstajemy. Ale temat dobry, i aż korci, aby coś napisać.
      Ja specjalnie na swoim przykładzie opisałem skrajny przypadek przyjaźni zawartej w wieku przedkomunijnym poprzez t.zw. "braterstwo krwi". Przetrwało tylko kilka miesięcy, bo mój "brat krwi" został przeniesiony (nie za ocean jak napisała alElla), ale do innej klasy ...
      Myślę, że pojęcie przyjaźń nieco się zdewaluowało, tak jak i inne używane np. w kodeksie Boziewicza. A czy to dobrze czy źle, to też już kolejny temat.
      alEllu! Wymyśl coś prostszego, bo głowa boli :)))
      Anzai

      Usuń
    4. Anzai, bardzo ciekawie piszesz. Czy to by znaczyło, że nie nadążamy za światem? Ale przecież świat, to także my. To chyba ludzie kreują zmiany. To jak to? Zmieniają, a sami za tym nie nadążają?

      Anzai, przepraszam za ból głowy :). Ostatnio jestem nastawiona tak jakoś... refleksyjnie? filozoficznie?

      Usuń
    5. Prosty przykład. Dawniej, aby spotkać się z naszym przyjacielem, który "wyjechał za ocean" często odkładaliśmy oszczędności całego życia, a potem, gdy już się spotkaliśmy było albo źle, albo dobrze. Dzisiaj siadamy do Skype'a, albo sięgamy po jeszcze tańszy sposób, i ... robimy sobie przyjacielską konferencję: Azja-Europa-USA-Australia. Ale kto za tym nadążył, może 5-10 % tych co klepią klawiaturę? A to się nawet nie przekłada na promille tych, którzy kiedyś potrafli się przyjaźnić "na starą modłę".
      Anzai

      Usuń
    6. Stąd wniosek, że technika wcale nie pomaga w utrzymywaniu przyjacielskich kontaktów.

      Usuń
    7. alEllu! Jest wprost odwrotnie! Ile masz osób zawiedzionych, nie tylko zdradą przyjaciela, ale nawet partnera życiowego, którego poznało się poprzez ... technikę cyfrową. :)))
      Anzai

      Usuń
    8. No to już nie rozumiem, przecież mówiłeś, że tylko mały promil korzysta z techniki cyfrowej, w porównaniu do przyjaźniących się na "starą modłę".

      Usuń
    9. A czy w naszych czasach ktoś zmieniał stan cywilny opierając się tylko na znajomości internetowej, czyli nie znając w ogóle partnera, nawet nie wiedząc, czy jest to mężczyzna 16 letni, czy 80 letnia kobieta.?
      Anzai

      Usuń
    10. No nie, faktycznie nie. Nawet we wcześniejszych czasach, kiedy córce partnera życiowego wybierali rodzice, to przynajmniej rodzice go znali.

      Usuń
    11. Już widać, że przeze mnie może dojść do nieporozumienia. Powinno być "naszych czasach", a nie naszych czasach. Generalnie chodzi o to, że jednak ten świat się zmienia o wiele szybciej niż my.
      Anzai

      Usuń
    12. Dzisiaj też możemy poznać naszego partnera życiowego przez internet, i to o wiele dokładniej niż on sam zna siebie. Ale to wymaga technik, oprogramowań, i czynności niedostępnych nawet dobrze zorientowanym informatykom.
      Anzai

      Usuń
    13. Wierzę, że możemy...

      Tylko nie ma w technice serca, romantyzmu, całusków, trzymania za rękę i całego magnetyzmu. Dlaczego, jak jeden weźmie za rękę, to przeszywają dreszcze przyjemne, a brzuchu latają motyle, a jak inny, to człowiek strząsnąłby tę rękę niczym żmiję?

      Ale jeśli komuś odpowiada poznawanie za pomocą techniki, to czemu nie. Niech poznaje. Nawet, jak technika wskaże, że to on/ona, to zawsze potem można te rękę strącić.

      Tyle tylko, że nie ma ludzi idealnych, ale z motylami i kołataniem serca znosi się ludzkie ułomności, natomiast bez nich - nie. Rzecz jest, po mojemu, w zaiskrzeniu. No, ale przecież komputery, serwery i inne techniczne wynalazki tez iskrzą hi, hi...

      Usuń
    14. Ja też wierzę, że możemy, ale inaczej. Pięknie to opisałaś i prawdziwie. Szkoda, że dotyczy raczej tylko przyjaźni "damsko-męskiej". Ja celowo podałem skrajne przykłady (Vinnetou i cyfryzacja), ale kilka lat temu zdarzyło mi się coś, co zrewolucjonizowało moje poglądy na przyjaźń.
      W 2007 r. podjąłem nierówną walkę z przełożonymi, którzy okradali firmę na nasze konto. Ich przegrana była oczywista, bo świadków było wielu, ale gdy pod koniec 2008 r. przyjechał Zarząd firmy, i na spotkaniu padło pytanie o dowody, poza mną nikt więcej się nie odezwał. Ta cisza, kilkanaście sekund, była tak wymowna, że nawet ci, którym to uratowało tyłki, poczuli się nieswojo. Oczywiście zostałem "karnie awansowany" i potem zlikwidowano moje stanowisko razem ze mną. Jednak po zebraniu mój najbliższy przyjaciel podszedł i powiedział: "... nie mogłem, żonę zwolnili bo chora, a mam córkę na utrzymaniu ..." Odpowiedziałem, że też bym tak zrobił, i ... nadal jesteśmy przyjaciółmi. To jest chyba też kwestia naszych oczekiwań.
      Co do zaiskrzenia to też racja. Chociaż poziom zaiskrzenia jest już zupełnie inny.
      Anzai

      Usuń
    15. Ja myślę Anzai, że ta kwestia oczekiwań może być pointą. Trafiłeś, według mnie, w sedno.

      Usuń
  16. AlEllu..Te ostatnie słowa..,,Ktoś krzyknął-pomocy!"..I wtedy się odnaleźli..Jakie to piękne i wspaniałe..być może,że sama w pełni nie zdajesz sobie z tego sprawy..--Cichy w..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cichy,

      ważne, by słowa niosły przesłanie zrozumiałe, a takie w tej notce miało miało być - "wspaniałe i piękne". Nie każdy jednak odbiera zgodnie z moim przesłaniem, więc chyba notka nie udała się.

      Czasami piszę tak w zawieszeniu, pozostawiając miejsce na rożny odbiór, interpretację... W tej notce przesłanie miało być jasne... Nie jest, bo zadrwiono z tego tekstu :((( A to znak, że nie potrafię "pięknie i wspaniale".

      Usuń
  17. Witaj.Mam swoje zdanie na temat bliskich -choćby ostatnie Świąteczne Śniadanie -mój 7,5 letni wnuk z konieczności siedział daleko przy stole odemnie (12)osób .PO części oficjalnej chodził wokół stołu tak ,by dać mi buziaka a jak wracał drugiego i wszyscy zauważyli ,że nikt przez niego nie był tak wycałowany w te Święta jak ja .Wierzę ,że dobro dane ,wraca do nas -pozdrawiam :) -Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
  18. alELLU -odrabiałam zaległości i chyba komentowałam pod nie właściwym tekstem :(((.Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nic, ElizoF. Ja zrozumiałam, do czego odnosi się Twój komentarz. Witam serdecznie w moim nowym kąciku:) Ściskam mocno i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  19. Prawdziwa przyjaźń to tylko bezinteresowna. Inny rodzaj to już dla mnie nie przyjaźń, to tylko kumplowanie.Dla mnie najważniejsza i niezbędna jest przyjaźń męża z żoną. To coś co jest niezbędnym uzupełnieniem miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że miłość rodzi się w sercu, a przyjaźń w umyśle. Przyjaźń łączy ludzi, ale nie krępuje i nie ogranicza niczyjej wolności. Miłość to jednak więzy. Kiedy przyjaciel znika na wiele lat, by np. "pohasać", nie mamy mu tego za złe i przyjaźń trwa nadal. Czy w miłującym się małżeństwo też tak jest?

      Usuń
    2. Roadman, usiłuję u Ciebie skomentować od rana. Nie udaje się. Lista postów na blogach onetowych jest pusta.

      Usuń
  20. Sądzę, że i miłość i przyjaźń rodzi się w umyśle. Ładnie to napisałaś "Przyjaźń łączy ludzi, ale nie krepuje i nie ogranicza niczyjej wolności".
    Tak miłość to więzy , ale pętamy się nimi dobrowolnie i dla tej drugiej osoby godzimy się na pewne swoje ograniczenia bo w tym tkwi sens miłości.
    Co do przyjaciela to zależy czy nie znika na wiele lat by "pohasać" z kimś kto był związany z nami więzami miłości, to czy wtedy też nie mamy mu tego za złe i czy taka przyjaźń trwa dalej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roadmanie, w takim przypadku to już wkraczamy w temat zdrady. Niektóre nowoczesne pary tolerują zdradę... To i może "harcownika" mają za przyjaciela, nie wiem. Ja nie toleruję!

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.