Nigdy
nie chciałam mieć komórki w synchronizacji z laptopem. Nie zniosłabym ciągłych
powiadomień o przychodzących wiadomościach. Raz na jakiś czas siadam, czytam i
odpowiadam. Co innego biznesmen, jemu może trafić się kontrahent, albo przepaść
korzystna transakcja, jeśli natychmiast nie odpowie na propozycję.
Byłam na przyjęciu u koleżanki. Sami emeryci. Myślałam, że oszaleję!
Goście, i gospodyni też, bez przerwy odbierali i odpowiadali na komórkach na maile.
Mąż koleżanki postawił laptopa na stole między talerzami i komentował na
blogach. Zupełnie nie miał kontaktu z towarzystwem, a małżonka wkładała mu do
buzi kęski jedzenia. Gdybym złapała jakąś żabę czy mysz, to bym mu wsadziła do
otworu gębowego dla żartu. Wyszłam przed czasem, uznając, że świat wirtualny
jest dla nich ważniejszy od znajomych w Realu. Po kij
organizować towarzyskie spotkanie, na którym nikt z nikim nie rozmawia, a
każdy zaczęty temat jest przerywany melodyjkami dobiegającymi z kieszeni
męskich marynarek i damskich torebek?
Jedyne zdania, jakie padały to:
- sorki, sorki, tylko komentarzyk opublikuję;
- sorki, sorki, zaczekaj, tylko porozmawiam;
- sorki, sorki, zaczekaj, tylko esemeska
wystukam;
- sorki, sorki, tylko luknę.
Już
nie przyczepię się do tego, że w języku polskim istnieje słowo przepraszam, a to
"sorki" brzmi dziecinnie w ustach starych bab i facetów. Co to jest
luknanie - nie wiem - nie zapytałam.
W
banku. Obsługując klienta załatwiającego sprawę osobiście, pani odbiera
telefony. Nie! Nie! Nie prywatne. Po tym, co salowa (taki napis wraz z imieniem
i nazwiskiem widnieje na tabliczce wiszącej na jej piersi) mówi, wnioskuję, że
tam, gdzieś w eterze klient też ma sprawę do banku. Ale... ale... Ja jestem
bliżej. Czyż nie? Siedzę, jak ten Turek po grecku, czy Grek po turecku, tracę czas i przymusowo podsłuchuję. Co takiego
magicznego jest w telefonie, że dzwoniący stał się ważniejszy? Bank - to
przecież nie stanowisko dowodzenia policji czy straży pożarnej ani pogotowie
ratunkowe, by tak gorliwie dawać pierwszeństwo telefonującemu.
Bardzo ważny problem poruszyłaś. Wprawdzie nie spotkałam się z takim zachowaniem na spotkaniu towarzyskim, ale do szału mnie doprowadza konieczność wysłuchiwania cudzych rozmów w tramwaju. Śmieszy mnie widok osób z wiecznie przyklejonym do ucha telefonem...
OdpowiedzUsuńDziś obchodzimy Dzień Wolności - jaka to wolność wiecznie "pod telefonem"?
Fryzjerka nad moją głową cały obiad przez telefon "ugotowała" - instruowała męża. Nic by w zasadzie złego w tym nie było, gdyby nie to, że zbyt długo - z przerwami - trwało farbowanie moich włosów i zanim posmarowała ostatnie pasemko, to pierwsze odleciało, bo za długo w farbie się męczyło.
UsuńW tramwaju wysłuchałam historii choroby ginekologicznej pewnej kobiety, ze szczegółami i konkretnymi nazwami poszczególnych obszarów anatomicznych. Niestety nie po łacinie, po polsku.
UsuńTak, jak pisze niżej Anna... Takie czasy, Bet.
UsuńNie zamierzam się z tym godzić ani akceptować "bo takie czasy". Jakie? Żadne normy nie obowiązują? Posiadanie telefonu nie zwalnia od zasad dobrego wychowania i okazywania szacunku innym.
UsuńTeż nie będę akceptować, bez względu na czasy.
UsuńZ tymi telefonami służbowymi to jest tak. Rozmawiam z klientem a tu telefon. Lekceważę go bo klient siedzący za biurkiem ważniejszy. Telefon dzwoni dekoncentrując i mnie i klienta. Po przepisowym czasie telefon się rozłącza. Cisza, wracamy do rozmowy ale klient telefoniczny, ten lis przechera już od nowa nakręcił numer, a potem znowu i znowu. Niech Pan odbierze w końcu ten telefon bo sobie nie pogadamy - mówi w końcu klient. Nauczyłem się w końcu i odbieram telefon informując, że teraz obsługuję klienta i albo oddzwonię albo on. Inaczej się nie da.
OdpowiedzUsuńBędąc w knajpie, albo na przyjęciu wyłączam, albo wyciszam telefon. Jeżeli jest to coś wyjątkowego ( zdarza się czasami niestety) zdecydowanie odchodzę od stolika
Pozdrawiam
Antoni, a ja myślę, że osoba obsługująca klientów w banku czy na poczcie, w ogóle nie powinna być obarczona odbieraniem telefonów służbowych.
UsuńLukać, luknąć to znaczy patrzeć, zerkać, podglądać. Masz bardzo nowoczesnych znajomych emerytów. Jednak skoro są to ludzie w poważnym wieku, to powinni mieć kindersztubę i wiedzieć, jak się zachowywać w towarzystwie. Nie wyobrażam sobie, abym po przyjściu gości nie wyłączyła telewizora.
OdpowiedzUsuńKiedyś napisałam post o dzwoniących bez przerwy komórkach, a było to na zebraniu i kultura wymagała, aby wyłączyć telefony.
No cóż, czasy się zmieniają i trzeba przystosować się do nich.
Serdecznie pozdrawiam.
Za nic na świecie się nie przystosuję, Anno. Mam ciekawsze zajęcia, niż być w towarzystwie osoby zajmującej się laptopem czy rozmowami telefonicznymi. Jak idę na imprezę, to chcę się bawić. Skoro nie ma z kim, do opuszczam towarzystwo.
UsuńTo samo robię we własnym domu, gdy ktoś przyjdzie i prosi o włączenie telewizora, bo coś musi obejrzeć. Spełniam prośbę i wychodzę do drugiego pokoju poczytać. Wcześniej oczywiście zapytam, czy ma telewizor, bo jeśli nie, a przyszedł na telewizję, to rozumiem.
To jest dobre alElla. Zgadzam się z Tobą w pełni. Muszę to zapamiętać i kiedyś zastosować.
UsuńZastanawiające jest, kto jest tak ważny w życiu naszych przyjaciół, że będąc u mnie w gościnie o godz. 21 trzeba odebrać od tej osoby odebrać telefon lub odpowiadać na sms?
Mama? Mogla by dać trochę swobody dorosłemu synowi, który ma swoją rodzinę, dorosłe dzieci, przyjaciół z którymi spotyka się nie często. A u mamy dzisiaj był osobiście.
Sekretarka? Któż to pracuje dla swojego szefa o tak późnej porze, do tego w sobotę? Czy ona nie ma swojego życia.
...
Margo, zupełnie, ale to zupełnie tego nie wiem, jak ważny i dlaczego ważniejszy? Tym bardziej, że wiele podsłuchanych przymusowo rozmów wcale o ważności nie świadczy. Takie zwykłe paplanie "o pogodzie".
UsuńMiło witam pierwszy raz na "posiaduszkach" i zapraszam zawsze:)
Aha, dodam jeszcze, że siedziałaś jak na tureckim kazaniu, chyba że jeszcze dodatkowo udawałaś Greka.
OdpowiedzUsuńUściski.
:)))
UsuńLook- patrz, zwróć uwagę, obejrzyj a po "polskiemu" luknij. Złości mnie takie "zangielszczanie lub spolszczanie" słów. Teraz już nie prowadzisz samochodu tylko "drajwerujesz" i nie układasz dokumentów w archiwum tylko "fajlujesz". Bardzo mi się podoba fakt istnienia komórek, bo czuję się bezpieczniej i pewniej w drodze samochodem, w razie czego mogę bez trudu wezwać pomoc.Ale nie rozumiem, życia bez laptopa w każdym miejscu i używania komórki w towarzystwie. 'Ciekawe czy do toalety też chodzi z laptopem?
OdpowiedzUsuńA gdy ktoś mówi do mnie "sorki", zawsze mówię,że nie mówi się "sorki" tylko "sroki".
Na ogół taki ktoś się zapowietrza, bo się zastanawia czy aby dobrze i modnie powiedział. I nie dziwię Ci się, że spłynęłaś stamtąd wcześniej, ja bym zrobiła tak samo. A poniektórych znajomych oduczyłam oglądania jednym okiem TV gdy mnie zapraszają- po prostu wstałam i powiedziałam,że wychodzę, bo w moim telewizorze obraz lepszy, więc wolę oglądać u siebie. Dwa miesiące się gniewali, ale teraz już TV nie wyje gdy tam jestem.
Miłego, ;)
Anabell, to jesteśmy bardzo podobne w tej kwestii. Wręcz takie same :)
UsuńLekarz robil mi gastroskopie byl bardzo zajety (caly czas) rozmowa przez komorke.
OdpowiedzUsuńByl bardzo zdziwiony gdy po wyjeciu rury czekalam az skonczy
aby sie zapytac czy bardzo mu przeszkadzalam w rozmowie. Mine mial "o co ci chodzi babo".
Zabic to malo.
Anonimowa Basia
Basiu, wykazałaś dużo cierpliwości i opanowania. Ja bym chyba temu lekarzowi... Lepiej nie napiszę, co bym zrobiła:)))
UsuńTo prawda, że ludzie nie maja umiaru i korzystają z komórki kiedy tylko mogą. Przecież dobre wychowanie każe wyłączać komórkę jak jestem w towarzystwie, czy u lekarza w gabinecie. Oboje z mężem zawsze mamy przy sobie komórki dla bezpieczeństwa, bo a to serducho, a to długa podróż. Jest to gadżet niezbędny, ale trzeba wiedzieć kiedy należy się nim posługiwać.Wczoraj była u mnie kuzynka i po drugiej rozmowie z kimś poprosiłam ją, aby wyłączyła telefon. Najpierw spojrzała dziwnie,potem wyłączyła, więc mogłyśmy rozmawiać bez przeszkód. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo słusznie postąpiłaś, Lotka. Uważam, że trzeba prosić czy zwracać uwagę na to, co niestosowne i przeszkadza żyć.
UsuńJak mogłam z nią rozmawiać, kiedy przy uchu tkwił telefon? Nawet jak się ludzie obrażają, to ja mówię, co myślę, taki mam charakter. Może będąc u kogoś innego zastanowi się co robi? Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra i sprawdzona zasada. Przyjaciel się nie obraża. Przeważnie przyjaciel mówi szczerze, co myśli, bo ma czyste intencje.
UsuńGratuluję decyzji co do ubioru. Zaimponowałaś mi odwagą, patriotyzmem, osobowością i cudownym poczuciem ważności chwili. Tak trzymaj!!!
UsuńLotka, jutro pędzę szukać 100% bawełny. Już mi Bet doniosła, w jakiej sieci są takie. Siostrze też kupuję.
UsuńBrawo brawisimo!!!! Będzie Wam miło upływać podróz z barwami Polski. Chciałam wnusi kupić koszulkę, ale nie było nigdzie. Pozdrawiam.
UsuńLotka, widziałam w Biedronce i w Tesco dziecinne koszulki.
UsuńTelefon mam zawsze przy sobie ale nie korzystam z niego w określonych sytuacjach.Spotkania rodzinne i przyjacielskie tez do nich należą.Serdeczności
OdpowiedzUsuńI tak mogliby robić wszyscy, Hanno.
UsuńMasakra, to jakaś zaraza i koszmar razem wzięte!!! Czasami myślę, że to tylko sen, ale każdy dzień przypomina mi że to się dzieje naprawdę. Nie tylko młodzież, ale i dorośli wpadli w łapy portali społecznościowych, telefonów komórkowych które nimi rządzą. Już kompletnie nie potrafią porozumiewać się inaczej niż w krótkich wiadomościach tekstowych lub komentarzach. Nie wspominam nawet o wyrażaniu własnego zdania. Wszystko jest dla ludzi, ale myślę że czasami trzeba znać umiar i granice taktu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cieplutko :)
Trafne określenie. Masakra!
UsuńUmiar we wszystkim jest konieczny, bo inaczej życie stanie się nie do zniesienia.
Elu,"sorki","luknę" to zaglądnę,popatrzę.Wydaje mi się że,starsze towarzystwo
OdpowiedzUsuńpróbuje się na siłę odmłodzić.To tak jakbym ja moje siwe włosy zafarbował na czarno a wyszła z tego marchewka lub inny mahoń.Widziałem już takich facetów o paniach nie wspominam.
Pozdrawiam serdecznie.
W nie lepiej mówić "lupnę"? Od lupy. :)))
UsuńPo kij te lukania? Toż Lukania to kraina historyczna antycznej Italii. A luk jest w samolocie.
To super familia,wow.A w bankach,w PKO na pewno, komórek używać nie wolno.Jest ścisły zakaz.Jak tylko strażnik wyluka,wypadasz.KUBA
OdpowiedzUsuńJeszcze powinien być zakaz odbierania telefonów przez pracowników obsługi klienta.
UsuńW ogóle powinni zakazać używania telefonów.Tylko powinno się płacić abonament.KUBA
UsuńKuba żartowniś :)))
UsuńJegomość w pewnej instytucji ongi tak mię tem do alteracji doprowadził, żem skorzystał z tego, że mi ongi numeru był podał i jak z biurowego gadał, tom na jego komórkę wykręcił... Gdy tamtej rozmowy co żywo pokończył i do komórki się rzucił, ujawniłżem się i ze swoją i zapytał przez telefon, czy tak nam może szybciej pójdzie... Skonfudował się i wraz jednej słuchawki na blat odłożył, drugiej wyłączył, w try miga żeśmy rzeczy pokończyli, ale jakoż już było z następcami memi, to nie wiem... A żem jest na to tak ciętym okrutnie, że mógłbym i ubić...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu, wykazałeś nie tylko "ciętość", ale i wielką pomysłowość oraz błyskotliwość swoim działaniem.
UsuńBomba! Zapamiętam i wykorzystam, gdy zajdzie potrzeba.
To był rok 1995 r. Jechałem windą w jednym z hoteli warszawskich, a ponieważ prawie na każdym piętrze ktoś się ładował do windy z bagażami, podróż trwała ok. 8 minut. W tym czasie trafił się jeden gość gadający przez komórkę i jeden, który już ledwo mówił tak był zamroczony alkoholem. Rozmowa przez telefon wkrótce stała się więc rozmową z udziałem tego trzeciego ciut zamroczonego, który co chwila coś dogadywał do komórki (nie swojej, wtedy jeszcze nie było tyle komórek). Doszło do szarpaniny, i gdy winda dojechała na parter, pojawili się ochroniarze, oraz dość przytomny policjant, który uznał, że to gość z komórką wywołał cały konflikt. Pouczono więc pana o zasadach korzystania z komórki i ... nałożono mandat, przyjęty brawami przez obecnych. Ale to było dawno, teraz komórki zapanowały nawet nad policjantami.
OdpowiedzUsuńAnzai
NIE Wiem, czy uwirzysz ale nie mam komórki - i wiąże się to właśnie z moją pracą zawodową, na pewnym etapie tego szaleństwa przystanęłam i pomyślałam - jeszcze jeden telefon i zwariuję ... nie mogłam obiadu zjeść , filmu obejrzeć, wyjechać z domu - nic ...
OdpowiedzUsuńteraz nie mam pokusy by komuś telefon podać bo go zwyczajnie nie mam
rozmawiam przez stacjonarny biurowy i domowy - starczy
fakt - podła jestem bo wydzwaniają do braciszka
-----------
a na marginesie - nie zauważyłam z tego powodu odpływu zleceń