Koło mnie nic. Zastanawiam się więc, czy
karnawał istnieje? Termin zakończenia karnawału jest zmienny. W tym roku
ostatki wypadają dopiero 1 marca. A to oznacza, że mamy bardzo dużo czasu na
karnawałowe szaleństwa i bale, zanim nastąpi pożegnanie mięsa /caro - mięso,
vale - żegnaj, bywaj/ i rozstanie ze wszystkim, co kojarzy się z ucztowaniem,
obfitością i zabawą.
Kiedyś, jednym z celów zabaw karnawałowych było zatarcie
różnic pomiędzy warstwami społecznymi i bratanie się z ludem. Arystokraci
przebierali się np. za żebraków, a mieszczanki za księżniczki. Był to jeden z
mechanizmów kultury, polegający na odrzucaniu w czasie karnawału hierarchii i
reguł panujących na co dzień. Największą
jednak wagę przykładano do radosnego spędzania wolnego czasu, głównie na balach
i potańcówkach.
Dzisiaj o ogólnodostępnych potańcówkach
słyszę bardzo mało, albo wcale. O udziale mowy nie ma, bo w moim wieku nie
przystoi iść na młodzieżową dyskotekę. Natomiast o imprezach dla wszystkich
i odrzucających hierarchię w ogóle nie
słyszałam. Jeszcze nie tak dawno funkcjonowało nawet karnawałowe nazewnictwo.
Były nie tylko zabawy karnawałowe, ale także stroje karnawałowe, fryzury
karnawałowe, także specjalne ciastka - róże karnawałowe. Obecnie na karnawał -
jak przez cały rok - mam telewizor, kapcie, komputer i pilota włączającego przeważnie
smutne wieści i od czasu do czasu informację o balu charytatywnym czyli dla
bogaczy.
A może to zima temu winna?
Czas nieco statyczny, przepełniony młodopolską melancholią, pustką, brakiem
nadziei? Może wkrada się martwota? Ogarnia dekadencki nastrój smutku i
przygnębienia? Może... prozaiczna obawa, że fryzurę popsuje marznący deszcz, wystrzałowe
lakierki zapadną się w śniegu, a nos i uszy poczerwienieją od mrozu? Jeśli tak,
to składam wniosek o podjęcie uchwały w sprawie przeniesienia karnawału na maj.
Optymistyczny majowy nastrój, to jest to! Zresztą, nawet w styczniu i lutym
karnawał nie może być bez maja w sercu, o!
Zaraz... zaraz... Kiedyś też
przecież zimy w zimie bywały... Skąd braliśmy wtedy maj?
Na jutro planujemy bal. Kupimy sobie butelke wina /pavulon/ i pójdziemy na bal do ............drugiego pokoju.
OdpowiedzUsuńPoważnie - wydaje mi sie, że wszelkie bale były pochodna więzi pomiędzy sąsiadami, znajomymi z pracy i nie tylko, checi potańczenia i pogadania a dziś...............można potańczyć rap czy cos innego dziwacznego a pogadać..................jaki Kaczyński świnia i na tym koniec.
Pewne czasy odchodzą a my wraz z nimi.
Pozdrawiam
Ale maj w sercach chyba pozostanie? Jest przecież ponadczasowy.
Usuńpewnie, że ponadczasowy ... jak ochota na chałwę
UsuńCałe szczęście :)
UsuńPiotrze,więej optymizmu! Nie zarażaj defytyzmem!
UsuńFakt, niedawno prezentowałam balowe szpilki - obecnie bezrobotne... Stoją na stole zamiast chronić stopy w tańcu...Buuuuuuu......
OdpowiedzUsuńNajlepszą ochroną na stopy podczas tańca są buty spawacza. ;)
UsuńA po co w tańcu buty przeciw elektryczności statycznej z wkładką antyprzebiciową?
UsuńBet, nie buuuuuuuu'kaj, tylko szpilki na nogi zakładaj i w tany, o!
UsuńChodzi o ten stalowy ochraniacz na wierzchu
UsuńAaaaaaaaaaaaa,no pewnie, że się przydaje, gdy partner depcze po stopach.
UsuńCiekawe co by na to powiedział Kopciuszek...
UsuńKopciuszek w buciorach spawacza? Hi, hi, hi...
UsuńSkoro Anzai propaguje takie obuwie na bal? Upadł kolejny mit o szklanym pantofelku?
Usuńcha - nasz wykładowca od konstrukcji mawiał przed karnawałem - pamiętajcie panie - siła na centymetrze kwadratowym szpilki to jak nacisk czołgu ... hmmmm jakoś panowie z czołgami dawniej sobie radzili świetnie :-)
UsuńZ "Kopciuszka" pozostała jedynie zła macocha i wykorzystywanie.
UsuńI nowy proszek do szorowania tłustego brudu... W reklamie.
UsuńTak? Nie znam tej reklamy.
UsuńJest, jest, taka reklama: Kopciuszek może iść na bal bo ma nowy proszek i szybciutko wyczyścił kuchnię.
UsuńCoś się stało z tym karnawałem, może nie ma się z czego cieszyć?
OdpowiedzUsuńW każdej epoce ludzie mieli problemy i smutki, a jednak się bawili...
Usuńbo nie mieli życia zastępczego czyli internetu i telewizora to żyli na prawdę
UsuńTeraz za to - w świecie wirtualnym - można mieć kilka żyć. Może to tak pociąga, zamiast życia naprawdę?
UsuńJa tańczyć nie lubię więc nie przywiązuję do karnawału tak dużej wagi...a napić się mogę nawet dziś haha
OdpowiedzUsuńAle napić się też lepiej w doborowym towarzystwie karnawałowym. Czy Ty tak samotnie, do lusterka wolisz? ;) :)
Usuńchałwa też lepiej smakuje nie do lustra :-)
UsuńMa się rozumieć :)
Usuń"Jeśli tak, to składam wniosek o podjęcie uchwały w sprawie przeniesienia karnawału na maj." I ja ten wniosek popieram, bo nawet tacy Brazylijczycy załatwili sobie karnawał w lecie, a nasz rząd nic w tym kierunku nie robi. Nawet śnieg spadł po świętach. Jak tu żyć? :-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Jak tu żyć?
UsuńBardzo dziwię się ;) :) Szwajcarom, że w swoich ośnieżonych Alpach z lodowcem - chce się im w karnawale nawet złoty czarownic i różne parady organizować.
Bo to zimny naród jest i do tego w zmowie z czarownicami. ;) :))) A tak na poważnie, to odechciało mi się ogólnie dostępnych tańców, karnawałowych też, po poprzednich Sylwestrach, już w nowych radosnych czasach. Na jednym, naćpane debile odpalili na sali petardę, skutkiem czego była ogólna nap...arzanka. Okradli biuro kierownika sali, tak że zabawa była po pachy. Na innym "balu", prowadzący zorganizował prawie wesele, ze wszystkimi głupimi zabawami. Myślałem, ze po północy odpuści, a on się dopiero rozhuśtał na całego. No i żeby nie być pierwszym, który mu przyłoży, wróciliśmy do domu. I od tamtej pory, tam mamy najlepsze zabawy. Teraz też tak zapewne będzie, w sprawdzonym gronie.
UsuńTo mieliście pecha. Myślałam, że bale zawsze są przyjemne i piękne.
Usuńjak tu żyć ??? ratunku !!!! Premiera !!!!!!!!!!!!!!!
UsuńMalina, nie wrzeszcz! :))) Tacy jak Ty - chałwianie i chałwianki ratunku żadnego nie potrzebują, o!
UsuńSorry, ale w tym roku ze względu na "anomalie" pogodowe
OdpowiedzUsuńkarnawału w dotychczasowym terminie nie będzie,
W porozumieniu z Episkopatem i lewicą przeniesiemy karnawał na Maj.
Początek 1 Maja - niech się święci.
Niech baluje! Święcić się nie musi :)))
UsuńJa to wykonanie B.Ładysza i J.Rózańskiego -Życie to nie teatr -mam w ulubionych i słucham w zależności od nastroju ...Miło posłuchać jakie były bale bo dziś bawią się inaczej -każda epoka ma swoje 'bale' i zbiera swoje wspomnienia -lepiej czy gorzej trudno ocenić -na pewno inaczej... Na balu sylwestrowym u Bet było nie wielu chętnych do balowania ??? Pozdrawiam -Eliza F.
OdpowiedzUsuńNa blogowym "balu" u Bet nie byłam, to nie wiem, Elizo F.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
AlEluniu,no wiem,że będę torturowany za to na Al.Szucha,ale moje ostatnie życzenie:czy mogę Panią poprosić do walca???
OdpowiedzUsuńOczywiście. :) Tańczymy!
Usuńa kotyliony chałwiaste macie ??? bez kotylionów się nie liczy ...
UsuńWłaśnie, kotyliony! Zapomniałam o karnawałowych kotylionach.
UsuńHi,hi,hi... Wpierw wymyślcie instrukcje obsługi kotyliona. Młodzież nie wie co to jest !!!!!! Kojarzą to z ozdobami dla koni czyli jeździeckie "flo". Faktycznie wygląda to podobnie.
UsuńTo zadanie dla "Koszyka z peerelkiem". Do roboty zatem i pisać instrukcje! :)
UsuńChociaż, "Malinowy" też podpada pod to zadanie, bo kotyliony starsze od peerelku. Malinowe Babcie i Ciotki miały bale kotylionowe.
Dokładnie tak. Malinka - do kotylionów!
Usuńacha - Frosia na traktor , Malina do kotyliona . Już się robi !!!! żeby mi tylko ta instrukcja do ... maliny nie wyszła ;-(
Usuńzgodna z wytycznymi egzekutywy podaję, co następuje:
UsuńINSTRUKCJA:
Weź karton dość twardy
i cztery kokardy
do tego chałwy z pół puda
i miodu, jak się uda
W kartonie wytnij oko
tnij raz nisko, raz wysoko
a nie zapomnij cięcia
bo nie będzie wzięcia
Weź chałwy połówkę
dodaj jedną krówkę
smaruj z łyżką miodu
raz z tyłu raz z przodu\
tnij i smaruj ochotnie
i kokardy wpleć psotnie
bo tak karton cięty
mężom da zachęty
a posmarowany
będzie lep na damy
Jaka słodka i przylepna ta instrukcja :)))
UsuńAch, Malinko, dziękujemy
Kotyliona tańcujemy! :)
Hi,hi,hi.... Super, Malinko! Super! Zapisz to dla potomności albo opublikuj w osobnej notce bo szkoda aby się zapodział gdzieś w sieci ten kotylion! Ja sobie kopiuję dla własnej przyjemności. Ach, jak mi się podoba!
UsuńTak! Tak! Koniecznie do notki karnawałowo - kotylionowej z udziałem Malinowych Cioteczek.
UsuńalEllu, po przemyśleniu przyznaję, że słusznie zauważyłaś zjawisko przemijania Karnawału. Nie ma czegoś takiego, nikt nawet o tym nie wspomina! Jeśli propaguje się "bale dla bogaczy" to raczej w aspekcie ekonomicznym, ile do przyniesie pieniędzy i kto z celebrytów przybył /i z kim!/ ale nigdy jako "zabawę dla zabawy". To smutne.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, bo nie da się tego nie zauważyć. Skoro i Ty, Bet, nie słyszysz o karnawale, to znaczy, że nie tylko koło mnie przemija.
UsuńTak się przejęłam tym tematem, że dziś skoro świt zawiesiłam dwa baloniki i serpentynkę w hallu internatu. Wzbudziło to zapytania: "A z jakiej to okazji"??? Większość przechodzących, w tym osoby dorosłe, nie skojarzyły o co chodzi. Chyba muszę dodać napis: "Mamy Karnawał":))))
UsuńDekoracje - jako świąteczne - przeniosły się na listopad i grudzień. Pewnie trochę za długo by było z dekoracjami od listopada do marca :) :)
Usuńeeech Bet - i na co nam przyszło ??? bez instrukcji obsługi nawet bal nie pajdiot ... a kiedyś strasznie zmyślnym Narodem byliśmy ... se ne vrati
UsuńKoniecznie trzeba napisać instrukcję obsługi karnawału :) Może akurat se vrati?
UsuńJa się tak wymądrzam ale najbliższy, jutrzejszy bal musiałam odpuścić. Nie z powodu wieku, ooooo nie! Z powodu prywatnego protestu! Protestuję w ten sposób przeciwko nowomodnym Studniówkom. Trudno, trzeba być konsekwentnym. Szpilki nadal na stole.
UsuńSłyszę, że całe klasy uczniów też protestują przeciwko nowemu modelowi studniówek.
UsuńChwała Bogu, że jeszcze są tacy, normalni.
UsuńMnie taka postawa młodzieży cieszy także dlatego, że nie czuję się, jak stara, co wydziwia.
UsuńNie chciałbym wprowadzać minorowego nastroju, ale skoro nasłuchujemy wieści w sprawie balu, to obowiązkowo należy przypomnieć proroczą konstatację Agnieszki Osieckiej:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=pV3Y_eLmqhs
Pozdrawiam
Andrzej Rawicz (Anzai)
ale... pokazuje, jak wielką wartość ma życie.
Usuń... życie, któego przedwcześnie Jej zabrakło. Myślę, że na świecie nie ma bliższej poezji i muzyki opisującej BAL.
UsuńPozdrawiam
Andrzej Rawicz (Anzai
Nie ma. To jedyna w swoim rodzaju metafora życia jako balu.
UsuńTeraz sobie przypomniałem, że drugim takim objawieniem (chociaż tylko z socjologicznego punktu widzenia) artystycznym związanym z BALEM, był J. Stuhr w roli Wodzireja.
UsuńTak, pamiętam. To objawienie z nurtu... kina moralnego niepokoju? Ciekawe, na ile historia prowincjonalnego wodzireja da się przenieść z PRL w realia III RP?
UsuńPiosenka Agnieszki Osieckiej to najpiękniejsza, współczesna pieśń. Specjalnie użyłam tego słowa "pieśń" w odróżnieniu od "piosenka".
UsuńNie da się! Kto by tak chciał zapi.... ć jak Stuhr, szukać dojść, dbać o swoje kwalifikacje, i wreszcie rzetelnie pracować na balu? Dzisiaj wystarczy być ...? Tak! Być "znajomym króliczka"!
UsuńByć, albo pracować. Oto jest pytanie.
Usuń@Bet
UsuńPiosenka/pieśń Osieckiej to dodatkowo najpiękniejsza poezja. To taki wyciskacz łez dla wszystkich, którzy choć raz zaliczyli swój "bal życia". Przeszukuję archiwa, jak znajdę zdjęcia z mojego międzynarodowego występu w Akademickim Turnieju Tańca, to napiszę "cuś" na ten temat.
A na razie pozostaje za alEllą zastanawiać się: Co słychać z tym karnawałem?
Czekam, na relacje z Turnieju tańca.
UsuńNo, co z tym karnawałem? Gdzie on jest? Już tylko w Rio?
W Ryjo karnawału nie będzie, bo piorun strzelił w palec Boży. ;)
UsuńZaraz będzie u nas. Anzai robi tańce, Malina kotyliony a JaGa róże karnawałowe.
UsuńA ja mam szpilki na stole!!!!!
UsuńTo za mało! Coś jeszcze musisz dodać, o!
Usuń@Bet
UsuńRozumiem, że tańczyłaś w szpilkach na stole? No, no ...
Anzai, szpilki tylko pozowały do fotografii na stole. Taka jest brutalna prawda.
UsuńWydziwiacie. A to po prostu z wiekiem przychodzi. Może z lekuteńką bardzo poprawką na zmianę obyczajów. Life is brutal...
OdpowiedzUsuńallensteiner
Jak z wiekiem? Jak wydziwiamy? Jeśli źle widzę, to mam przecież okulary. A jak źle słyszę np. media, to mogę aparat słuchowy kupić. Czy to jednak coś zmieni w odbiorze? Prawie wszędzie smutek. Najwięcej o śmierci. Mało albo wcale radości i pochwały życia.
UsuńTak, tak! alElla ma rację - śmierć, oblodzenie, atak zimy ...A karnawał to gdzie? No, gdzie?????
Usuńwiek to pojędzie względne, bardziej względne, niż sama teoria względności - wie to każda kobieta i to już od urodzenia
UsuńPrzecież młodzi też chyba widzą to nieustanne smutaszenie. To co, starzy są mentalnie, czy jak? Wydziwiają?
UsuńA czy używający mięsa mało albo wcale jestem upoważniony do beztroskiego pląsania w karnawale?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
och Antoni - skoro ryby pląsają ....
UsuńJak najbardziej można, a nawet trzeba pląsać. Jak dla mnie, to mężczyzna jest najprzystojniejszy w pląsie ;)
Usuńi w pąsie ;-)
UsuńNiestety rzadko można mnie zmusić do jednego i drugiego
UsuńNie wiem, jak jest z pąsem, ale pląs zmuszany jest nic nie warty zarówno dla zmuszonego, jak i jego partnerki. Katorga dla obojga, o!
UsuńAch to dopiero będzie się działo - zabawa do białego dnia, albo tak jak na Sylwestra już o 22-ej poszłam spać i nawet fajerwerków nie słyszałam, albo, tak słabo dawali :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
JaGa, ale Ty musisz róże karnawałowe zrobić. Komu, jak komu, ale Tobie w tej kwestii nie odpuszczę. :)
UsuńJaGo, propozycja alElli brzmi jak wyzwanie. Różami broń honoru karnawału!
UsuńJuż wezwałam JaGę na dywanik w tej honorowej sprawie.
UsuńNo i się wystrachałam gdy mnie na dywanik wezwałaś :)))
UsuńA jakie te róże mają być, z papieru czy ciasta ?? O już chyba wiem, takie zjadliwe, acha !
A ile dni mam na to ?
Buziole.
Bet podniosłam rękawicę wraz z wyzwaniem alElli, no i nie dam się !! :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Oczywiście, że z ciasta, JaGo. Czasu dużo - cały karnawał. Takiej karnawałowo - różanej notki chyba nie miałaś jeszcze na swoim blogu?
UsuńOczywiście żartowałam o tych papierowych różach... :))
UsuńNapiszę o nich gdziś tak w połowie karnawału, OK! Tłusty czwartek dopiero w tym roku będzie za 32 dni. Byłam pewna, że kiedyś już o nich pisałam ale mi gdzieś zaginęły w akcji... chyba zwiędły :))
Pozdrawiam niedzielnie.
Jeśli były smaczne, to niemożliwe, żeby zdążyły zwiędnąć. Raczej zostały zjedzone :)))
UsuńDzisiaj właśnie te róże zrobiłam i niebawem je zamieszczę u się...
UsuńMasz rację, już prawie zostały zjedzone i nawet nie zdążyły zwiędnąć :))
Pozdrawiam cieplutko.
Mam nadzieję, że zdążyłaś sfotografować:) Róże to do siebie mają, że szybko znikają.
UsuńW młodości się wytańczyłam, że teraz mi się już nie chce, poza tym zdrowie już nie to, co kiedyś. Pamiętam, jak mama smażyła róże karnawałowe, kiedyś nawet kupiłam sobie coś takiego do tych róż, ale już nie wiem, gdzie się toto podziewa;) Może poszukam, bo tam od razu był przepis.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
I ja szukam przepisu mamy na róże karnawałowe. W internecie sporo jest przepisów, ale im nie ufam. Wolę wypróbowane. Może JaGa opublikuje karnawałową notkę z różami.
UsuńJa robię róże karnawałowe z ciasta takiego jak na chrust.
UsuńOto sprawdzony i bardzo dobry przepis:
szklanka maki,3 żółtka,3 łyżki śmietany, łyżka "czubata" masła,łyżka octu lub spirytusu. Wszystko zagnieść na gładkie i lśniące ciasto, potem bić wałkiem do ciasta składając ciasto w koperty, trójkąty, kwadraty i kule itp. Chodzi o dostarczenie powietrza do środka. Ciasto powinno dostać pęcherzy... Wtedy jest dobre. Z tego ciasta rozwałkowanego wycinać kółka różnej wielkości, ponacinać brzegi kółek i układać warstwami wg wielkości 3 kółka wciskając środek tak aby się zlepił. To smażyć na głębokim tłuszczu. Ja stosuję Plantę.
Ja pamiętam, że 50% ciężaru mąki powinny stanowić żółtka, a 10% masło i że ciasto przed rozwałkowaniem trzeba schłodzić. Ale przecież nie będę żółtek ważyć, więc Twój przepis na szklanki, sztuki i łyżki wygodniejszy.
UsuńBardzo dziękuję za przepis.
Tak, tak trzeba schłodzić ciasto, ale nie jak tego nie zrobisz to też będzie dobrze. Najważniejsze i najbardziej uciążliwe jest wybijanie. Wałkować trzeba cieniuteńko, tak na 3 mm co najwyżej.
UsuńNo, nie, przepisy na procenty to czysta teoria - być może właśnie tak jest w tym przepisie.
Plantę już kupiłam:))))
Ja czekam na emeryturę, to kupię składniki i będę smażyć. Chyba spirytus najdroższy w przepisie, bo jednej łyżki się nie kupi.
UsuńAle kupisz spirytus w takiej malutkiej buteleczce "małpce". Nie kupuj całej butelki 0,5 litra, szkoda, chyba, że resztą zalejesz cośtam:))))
UsuńNie, zalewanie nie mieści się w budżecie w okresie ciepłowniczym. Ale o małpkach zapomniałam. Faktycznie są.
Usuń
OdpowiedzUsuńSzczególnie podoba mi się to Twoje: - "Koło mnie nic". Choć mam wrażenie, że na potrzebę posta (nie cierpię tego określenia), tak napisałaś.
Wszedłem na Twój blog dzisiaj o tej późnej dla niektórych porze i widzę tyle wpisów, na których przeczytanie musiałbym sporo czasu poświęcić. Zatem nie czytając.........
Krótko więc: temat ciekawy nie tylko ze względu, że aktualny, że refleksyjny, ale, w rzeczy samej, czy dla współczesnych znaczy cokolwiek i z "tamtymi czasami" ma wspólnego?
Nawet dla pamiętających zabawy, bale, prywatki mgliste już to jest. Teraz to już nawet nie koktajle, ale rewia ................ no właśnie czego?
P.S. alEllu, za Bernarda Ładysza dziekuję. Nie tylko ciekawy człowiek, z interesującym życiorysem, ale przede znakomity śpiewak.
Honiewicz, słusznie określiłeś, że mgliste. Chociaż... nie musi być przecież takie. Wystarczy wykrzesać odrobinę maja w sercach, a pamięć od razu wraca.
UsuńChyba w dzisiejszych czasach nie ma czasu na karnawał, nawet nikt nie wymienia tej nazwy. Kiedyś, to był karnawał! Jak się zaczynało w Sylwestra, to kończyło przed jego końcem. Wtedy dancingi były w modzie i kulturalna zabawa. Nie umiałabym się bawić dygając na dyskotece, bez stolika z zastawą. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa nie muszę mieć stolika z zastawą, ale jakieś miejsca, żeby usiąść na pogawędkę, owszem. Nie lubię modnych obecnie szwedzkich stołów i bufetów samoobsługowych, bo ludzie stoją tylko w kolejkach po jedzenie.
UsuńJednak miło jest mieć i stolik i dobre towarzystwo do pogawędki. Z gustami spotykamy się niemal w tym samym miejscu. Moc serdeczności na czas karnawału życzę i serdecznie pozdrawiam.
UsuńKiedyś nie było tygodnia, żebyśmy ze znajomymi nie spotkali się przy stoliku w kawiarni i to najczęściej przy tym samym, jeśli był wolny.
UsuńSerdeczności:)
O, my również mieliśmy swoje ulubione stoliki w "Nicie", był to klub nauczycielski, gdzie odbywały się świetne wieczorki, nie tylko w karnawale. Szkoda, że czasy się zmieniły, bo pamiętam ludzi w podeszłym wieku, którzy bawili się fajnie na tych wieczorkach.
UsuńNa pewno wiedziałaś i o stopniach harcerskich i o pracy. Kto miał choć przez chwilę kontakt z harcerstwem, nie zapomina. Jesteś człowiekiem wielkiej wędrówki, więc dusza harcerza w Tobie tkwi od zawsze. Pozdrawiam najserdeczniej.
W naszej kawiarni powstał bank, a w drugiej, do której przenieśliśmy się - sklep hydrauliczny.
UsuńU nas w sprawie karnawału też nic nie słychać. :) ;)
OdpowiedzUsuńTo gdzie ten karnawał...
UsuńZ tym brataniem to różnie bywało... Bal cesarski w Wiedniu, choć pozornie był otwartym i zaproszeń nijakich nie praktykowano, rozumiejąc, że może być na niem każdy oficyjer i dyplomata, takoż każdy kawaler jakiegokolwiek c.k. orderu wraz z małżonką, przecie jednak nie dopuszczał możności, by się tam dostała żona jakiego oficyjera czy urzędnika, bez skrupulatnego sprawdzenia pochodzenia... Ketterl, kamerdyner Franciszka Józefa opisuje damę, która po prawdzie była z hrabiów, aliści jej fater był łaskaw poślubić córkę piekarza i to ową pono wielką piękność dyskredytowało ex definitione. Byłaż po prawdzie furtka niejaka, że zyskiwało się dostęp do dworu, jeśli jaką damę przyjęła choć raz na audiencyi cesarzowa, luboż ta z arcyksiężnych, która po śmierci władczyni reprezentowała majestat. No i tąż biedaczkę latami cesarzowa Elżbieta odmawiała przyjąć, po jej śmierci podobnie pełniąca obowiązki "pierwszej damy" arcyksiężna Maria Teresa i dopieroż jako obowiązki te przejęła matka ostatniego cesarza, Karola, Maria Józefina, nieboraczka się tego szczęścia po dwudziestu z górą latach doczekała...
OdpowiedzUsuńLudziom zatem naprawdę na tem zależało; sam żem memuary dziewiętnastastowiecznych pań publikował, gdzie owe, czasy panieńskie wspominając, opisywały czasem i czterdziestokilometrową sannę, by się na balu jakiem zjawić...
Kłaniam nisko:)
Nie wiem, czy byłabym zdolna 40 km jechać na bal.
UsuńBardzo dziekuję Wachmistrzu za arcyciekawy komentarz. :)
Ja też z zaciekawieniem przeczytałam komentarzyk Wachmistrza.
UsuńCóż, kiedyś jak nie pochodziło się z tej samej klasy co mąż czy żona to było się pośród nich trędowatym, nie do przyjęcia.
Oj, alEllu co to jest 40 kilometrów gdy i podczas takiej sanny zabawa też trwa...
Pozdrawiam serdecznie.
Sanna... owszem... przyjemna, ale bez mrozu i śniegu, hi, hi.
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńKarnawał faktycznie jakby przycichł, skulił się i zamknął w sobie...
Pewnie dlatego tak mnie do Brazylii ciągnie :)
Pozdrawiam ciepło :)
Mnie ciągnie wszędzie, gdzie podczas karnawału jest ciepło :)
UsuńWcale mnie to nie dziwi. Sama o sobie też tak myślałam, aż odkryłam, że w lodzie i śniegu też może być ciekawie :)
UsuńApfelstrudel to pyszna, pachnąca bawarska rolada z jabłkami. Podawana na ciepło z równie ciepłym sosem waniliowym i cynamonem, dla urozmaicenia można posypać rodzynkami, migdałami, etc. Wybór mają duży. :) A ja nie potrafię się oprzeć. :)
Z jabłkową roladą w ciepłym sosie waniliowym, mogę też "karnawałować" na lodowcu :)
UsuńPOZDRAWIAM - wysłałam meila zwykłą pocztą z mojej skrzynki domowej (nie mam na @gazeta)
OdpowiedzUsuńja kurcze zapomnilam ze jest cos takiego jak karnawal......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Ja pamiętam, bo to kiedyś zawsze był wesoły czas.
UsuńNo wlasnie kiedys ;) ....teraz jakos tak sie wszystko zrownalo zreszta tutaj nie ma "karnawalu" takiego jak u nas ...duzo stracili ;) :D
OdpowiedzUsuńPojedziemy na karnawał do Rio :)))
Usuń