Jak dotąd, nie wymyślono lepszego sposobu na przywiązanie duszy do ciała w samochodzie, niż PRAWIDŁOWO zapięte ODPOWIEDNIE pasy bezpieczeństwa.
Autorem logo akcji jest Van Furio. Przyłącz się! Opublikuj notkę z powyższym logo! |
Karolina - 18 lat. Córka mojej koleżanki. Zginęła w wypadku
samochodowym jako jedyna z 5 osób. Tylko ona - na środkowym miejscu z tyłu - nie
miała zapiętych pasów.
Krzysio - niecałe 3 latka. Wnuczek znajomej. Zginął na miejscu wypadku, a właściwie
nieco dalej, bo go wyrzuciło z samochodu. Na krótko przed, babcia wyjęła go z
fotelika i położyła na siedzeniu, uznając, że w takiej pozycji sobie pośpi. I
zasnął... na wieki...
Czworo 19 latków - bliscy znajomi mojej gorzowskiej rodziny. Zginęli
wszyscy w wypadku samochodowym. Żadne z nich nie miało zapiętych pasów.
Uratował się tyko kierowca w pasach. Od tamtego czasu przebywa w
zakładzie psychiatrycznym.
Tyle...
koło mnie. A... ile koło Ciebie?
Kiedy w październiku 2010 roku pod
Nowym Miastem zginęło 18 osób jadących samochodem posiadającym siedzenia tylko
dla 6 osób, wywiązała się ogólnonarodowa dyskusja o bezpiecznym podróżowaniu i
zapinaniu pasów bezpieczeństwa. I co? I
Nico! Dobrzy jesteśmy w akcjach podejmowanych po różnych tragediach. Po chwili
przechodzimy do porządku dziennego i... w dalszym ciągu nie staramy się podróżować bezpiecznie.
Oto przykład.
Podróżujmy bezpiecznie -
wznowienie notki z lipca 2011 roku.
Idę na wojnę, o!
Wakacje w pełni.
Ruch na drogach duży. Busy komunikacji międzymiastowej cieszą się powodzeniem.
Przemieszcza się nimi młodzież z plecakami, dorośli, dzieci… I co?
A to właśnie:
Fotografie wykonane podczas jazdy busem na trasie
Zamość - Krasnystaw - Chełm w dniu 14 lipca 2011 roku.
Widać osoby nie
mające miejsc do siedzenia. O tym, że oberwałam w głowę plecakiem jadącego na
stojąco chłopca, a na moich piersiach przez część podróży niemal spoczywała
męska pupa… nie wspomnę.
Podobno „Polak
mądry po szkodzie”, a ja uważam, że ani przed… Ani po… Na nic się
zdała śmierć 18 osób, które zginęły pod Nowym Miastem w wypadku uznanym
za jedną z najtragiczniejszych katastrof drogowych ostatnich lat. Nie żyją, bo
nie siedzieli w fotelach i nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa. Ileż wtedy
łez wylano, jak długo „psioczono” na kierowcę, który także poniósł śmierć…
Rejestruje się
busy z miejscami stojącymi? Liczy się pieniądz? Jeszcze jedno… i jeszcze
kolejne 10 złotych dla firmy przewozowej? Niech turysta sobie stoi? Niech
wchodzi na półkę, albo na kolana innego podróżnego? Co tam narażanie pasażerów
na niebezpieczeństwo, co tam troska o komfort jazdy… Byle do przodu… A
podróżujący? Też nie są bez winy. Dlaczego decydują się jechać na
stojąco?
Wypowiadam
wojnę! Zdemaskuję każdego kierowcę, który zabiera więcej ludzi niż miejsc w
samochodzie i nie troszczy się o bezpieczeństwo oraz nie przestrzega przepisów
drogowych. Powiadomię odpowiednie organa, a „organów” stojących pod moim
nosem w autobusie nie będę tolerować.
Przyłącz się!
Aparat fotograficzny lub komórka na „bagnet na broń” i… Demaskujmy! Demaskujmy!
Demaskujmy!
„Drżyjcie firmy
przewozowe! Wojna!”
Wojna trwa nadal. Walka to nierówna, bo
mniejszej mniejszości przeciwko większej większości. Obecnie bardzo często
jeżdżę busem na trasie Chełm - Krasnystaw i widzę, że w dalszym ciągu pasażerowie
busów podróżują na stojąco, a siedzący nie zapinają pasów. Gdy wsiadam na stacji
początkowej, to są miejsca siedzące, ale na przystankach kierowca zabiera
wszystkich aż do upchania, ile się da. Zażądałam, by nie zabierał, to ludzie
mało mnie nie zlinczowali. I co ja jedna zrobię przeciwko rozeźlonej przeze
mnie grupie? Innym razem grzecznie i z troską zwróciłam uwagę kobiecie, która
posadziła dziecko na pierwszym fotelu z tabliczką na wprost - „zapnij pasy”. Ona
zaś stanęła dużo dalej - popchnięta przez wsiadających. Mało nie zabiła mnie
wzrokiem. A młodzian jej towarzyszący rzucił w moim kierunku pieszczotliwie:
wal się babo!
Zapytałam kierowcę taksówki
o pasy, bo nie mogłam znaleźć. - Aaaaa, gdzieś tam mocno wciśnięte. Pasażerowie
z tyłu i tak nie zapinają, tylko krzyczą, że zapięcia gniotą, jak przysiądą.
Odpowiedział.
Akcyjnie - zaraz po
nieszczęściach - jesteśmy wszyscy mądrzy przez chwilę. W życiu codziennym już nie każdy. Ale
i tak warto głośno i mocno o tym mówić, jeśli chociaż jedna osoba dzięki temu
przeżyje.
PS. Ja zapinam pasy bezpieczeństwa także w autobusach turystycznych i minibusach. Często jest mi niewygodnie, ale ilekroć korci mnie odpiąć, myślę sobie wtedy o... pieniądzach, ponieważ społeczny koszt każdej śmiertelnej ofiary wypadku drogowego, to prawie milion złotych. To po co mam zubażać bliskich, których na tym łez padole pozostawię?
Poza tym - bez pasów - stanowię śmiertelne niebezpieczeństwo dla współpasażerów, którym na życiu może zależeć.
To i ja przyłączam się do tej wojny całym sercem.
OdpowiedzUsuńOpowiem Ci pewną historie z mojego życia, jak to ja zdemaskowałam własnego męża gdy jechał bez pasów.
Pewnego dnia wybraliśmy się na zakupy do miasta. Ja zawsze pasy zapinam, mąż nigdy tego nie robił, bo było mu niewygodnie. Zatrzymała nas policja, tak do kontroli. No i policjant spytał się męża czemu pan ma niezapięte pasy. A ja na to - on nigdy ich nie zapina. Żeby nie te moje słowa, to może i bez mandatu by się obyło a tak wyszło jak wyszło. Ile się potem od męża nasłuchałam... o Matko Boska.
Mam jednak satysfakcję - od tamtej pory - mąż zawsze pasy zapina, bynajmniej przy mnie :))
Serdeczności zostawiam.
JaGo, bardzo dobrze zrobiłaś. Nasłuchałaś się biedulko, ale lepszy mąż gadjący, nawet gdy zrzędzi, niż nieżywy. :)
UsuńJuż raz się śmierci wywinął, właśnie dzięki temu, że miał zapięte pasy i dobrze o tym wie, że zapięcie pasów w samochodzie to podstawa. A niech sobie gada, już do tego jego gadania przywykłam :)
UsuńBuziole.
Tak sobie teraz pomyślałam, że może coś z tymi pasami nie tak, skoro są niewygodne? Kierowca nie może być zestresowany niewygodą. Nowoczesne pasy nie powinny przeszkadzać. Niektórzy nawet zapominają odpiąć, gdy wysiadają, bo wcale pasa nie czują.
UsuńW naszym dzikim kraju - dopóki nie wprowadzimy lepszych rozwiązań - zapinanie pasów powinno być wymogiem egzekwowanym na każdym kroku.
OdpowiedzUsuńPS Zwolniłbym z tego obowiązku kierowców typu kaskader z Kamienia Pomorskiego.
UsuńZupełnie nie wiem, dlaczego się nie egzekwuje? Co z tego, że ja zapnę, skoro ten z fotela za mną rozgniecie mnie na miazgę. Ludzie myślą, że zapinanie pasów to ich indywidualna sprawa, bo dotyczy tylko ich życia.
UsuńPisząc o "lepszych rozwiązaniach" miałem na myśli np. poduszki boczne, inne zderzaki, moduł kapsułowy kabiny pasażerskiej, i tp. technologie stosowane w drogich konstrukcjach. Nie chciałbym się bowiem spalić, udusić, czy utopić tylko dlatego, że zacięły się pasy ...
UsuńZanim to, o czym piszesz będzie powszechnie dostępne, to nas już na świecie dawno nie będzie. Na razie mamy pasy. Można pomyśleć o czymś, co szybko przetnie pasy, które się zacięły.
UsuńTo dobry pomysł z tym przecinaniem pasów, ale jeszcze bardziej podoba mi się zmiana mentalności i sposobu myślenia.
UsuńTak, rozmawialiśmy na Twoim blogu o takiej zmianie. Ja nazywam to wymianą mózgu albo brakiem mózgu, bo wszystko co najgorsze jednak jest w pustych głowach.
UsuńA z tą gilotynką do przecinania pasów, to pierwszy raz pomyślałam w samolocie, kiedy po wylądowaniu nie mogłam się odpiąć. Stewardesa też nie dała rady i wołała mężczyzn do pomocy. Gdyby było awaryjne lądowanie z pożarem, to ja bym się udusiła od dymu, albo spaliła, a ci odpinający mnie razem ze mną, bo trwało to kilka minut.
Takim nożykiem do cięcia pasów, dysponowałem już 15 lat temu. Teraz tego nie spotykam. Bardzo prosta konstrukcja (ostrze zabezpieczone przed skaleczeniem). Można było to zawiesić w dostępnym miejscu, lub bezpośrednio na pasie. W internecie można znaleźć, ale mój nóż (prezent od szwedzkich strażaków), był bardziej prosty, równie skuteczny. Jedno pociągnięcie w bok i po sprawie.
UsuńTo skoro są takie nożyki, dlaczego stewardesa nie miała? Ze swoim własnym nie wpuszczą mnie do samolotu i za terrorystkę wezmą :)))
UsuńAle do samochodu warto mieć. To takie proste przecież. Ratownicy nie przyjeźdżają w jednej sekundzie, toż dojazd trwa jakiś czas. A z gapiami różnie bywa, czasem skupiają się na cykaniu zdjęć, zamiast na pomocy.
No właśnie. Ale dzięki za przypomnienie. Zorganizuję sobie coś takiego, na każdy pas. Sprawdzę, czy niema czegoś takiego na stacji paliwowej. Chyba jakiś pomysł na biznesik.:-)))
UsuńTo dla mnie udziały, bo chociaż dawno wymyślone już, to ja obecnie to wymyśliłam. :)))
UsuńA gdzie najlepiej taki nożyk trzymać? Kwinto miał w pasku od spodni piłkę do metalu, co mu życie uratowała.
Tylko jeszcze jest jeden warunek: Po wypadku trzeba być przytomnym i zdolnym do "odcięcia" się.
UsuńAnzai, to oczywista oczywistość. Ale wydaje mi się, że temat i tak godny przemyślenia.
UsuńChyba też w aucie sobie gdzieś taki nożyk zainstaluję. Nigdy nie wiadomo, co się może przydać. No, pod warunkiem że człowiek w takiej chwili jest w stanie myśleć racjonalnie.
UsuńJeśli jest przytomny to myśli! Myśli! Robi wszystko, żeby ratować siebie albo współpasażera. Musi tylko mieć czym. Dopiero bezsilność, z powodu braku np. apteczki, czy choćby takiego nożyka wywołuje nieracjonalne zachowanie.
UsuńAlEllu zwróciłaś uwagę na kilka ważnych problemów. Mam nadzieję, że ktoś sobie to weźmie do serca.
OdpowiedzUsuńTrzeba wzajemnie się uświadamiać i zwracać uwagę na ważne problemy.
UsuńTak sobie myślę Anno, że ludzie powinni zacząć działać, nie wiem, jak nazwać... społecznie? Jestem przekonana, że np. osoba siedząca w taksówce za kierowcą, upomniana przez kierowcę, że zgniecie go, jak nie zapnie pasów, by to uczyniła, bo od razu uruchamia się cos takiego, jak żal tego drugiego człowieka, któremu to ja - bez pasów - zagrażam.
Zdarza mi się, że chcę wyjść z samochodu, aby zamknąć garaż po wyjeździe z niego, a tu coś mnie trzyma. Nawet nie zauważyłem, że zapiąłem pasy. :) W coraz większej ilości samochodów, mamy poduszki powietrzne, które mogą otworzyć się przy niewielkiej stłuczce. Uderzenie otwierającej się poduszki w twarz, bez zapiętych pasów, można porównać do ciosu zadanego przez boksera wagi super ciężkiej. A co stanie się wtedy z dzieckiem, które znajdzie się między poduszką, a "roztropną" mamą, trzymającą je na kolanach? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA przy nieco silniejszej stłuczce nawet najbardziej umięśnione ramiona męskie dziecka nie utrzymają. Fizyka upomni się o swoje prawa. Śmierć też. Ileż to razy słyszymy - ale przecież przytrzymuję dziecko...
UsuńA ja mam taki odruch i nawet się nad tym nie zastanawiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobrze by było, żeby wszyscy mieli taki odruch. Pasażer na fotelu za Tobą, Antoni, także.
UsuńA tym pasażerem (za głową), bywa też nasz pies. Mój ma swoje własne szeleczki, które sam zabiera do samochodu, aby go przypiąć do pasów. :)
UsuńOt, dziękuję, że zwróciłeś na to uwagę. A nie zechciałbyś przyłączyć się do apelu w sprawie zapinania pasów i jako fachowiec przecież i od wypadków, przedstawić na swoim blogu pułapki, o których ludzie zapominają? Komentarze nie są tak nośne, jak notka.
UsuńMiałem taką notkę o bezpieczeństwie, ułatwieniach i dbaniu o siebie, na drodze. Ale została ona raczej wyśmiana. Teraz, to jestem coraz bliższy myśli, o stopniowym wycofywaniu się z sieci, a nie pisaniu. Ale z innych, różnych powodów. :)
UsuńNa takich wyśmiewaczy nie ma lekarstwa. Pełno ich w sieci, ale smutne to, bo przecież to nasze społeczeństwo, a nie jakieś wirtualne stworki.
UsuńZapomniałem podziękować za zaufanie, ale chyba mnie trochę przeceniłaś. :) Jurek.
UsuńNic nie przeceniłam. Słyszę przecież, co piszesz :)
UsuńNo, choćby ten pies. Moje dzieciaki wożą wielkiego psa, a ja nigdy na sposób przewożenia go nie zwróciłam uwagi. Teraz, po Twoim komentarzu zrobię im wykład.
Psiak będzie wdzięczny. Okaże to warczeniem, za pierwszym razem. :))))
UsuńTen pies boi się jeżdzić samochodem i zawsze płacze. Sam nie wejdzie, trzeba go na rękach wnosić. Nie wiem, czy będzie warczał, czy jeszcze bardziej płakał.
UsuńWidzisz Elu, że jesteśmy często bezsilni wobec ludzkiej głupoty. Zapinanie pasów, uchroniłoby niejedną osobę od kalectwa lub śmierci. Czasami jeżdżę z włączonym aparatem fotograficznym, próbuję dopaść drani łamiących przepisy, ale co to da. Nawet jak zaniosę na policję moje nagranie, to drań się dowie kim jestem, a to ryzyko się nie opłaca, bo drań często jest naćpany. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńLotka, jak doniosłam na nietrzeźwego kierowcę, to policja nawet poinformowała go, w którym domku campingowym wypoczywam. Było to na wczasach nad jeziorem. Musiałam uciekać, bo pijaczyna z kolesiami mi groził.
UsuńBrr... To ja już wolę, Ello, kronikę wypadków miłosnych! Jako pasażer jestem zdyscyplnowany i zdaję sobie sprawę, że pasy bezpieczeństwa różnią się jeszcze od kaftanu bezpieczeństwa
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na terapeutyczną dawkę kretyństwa
buziule!
W nagrodę za zdyscyplinowanie udostępnię Ci, Andrzeju, kronikę swoich wypadków miłosnych. Może być? Ciekawszej - kogoś atrakcyjniejszego - nie posiadam. ;) :)
UsuńI pasy nie pomogą, gdy kierowcy brak świadomości, że samochód to kupa rozpędzonego żelastwa która może się wymknąć spod kontroli i zabić więcej niż jedną osobę. Żeby było wszystko bardziej zagmatwane zarówno pasy jak i poduszki powietrzne mogą wyrządzić naprawdę poważne szkody, dające równie żałosny efekt jak jazda bez pasów. Powinniśmy jezdzić na trzezwo, w pasach i nie udawać, że jesteśmy na torze wyścigowym. Przestańmy się wreszcie spieszyć, naprawdę zdążymy umrzeć.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Tak, przy wielkich prędkościach, szczególnie gdy walnie się w sztywną przeszkodę nie pomoże nic. Nie wymyślono jeszcze takiego zabezpieczenia. Ale przecież silniki mniejszej mocy już dawno wymyślono. Czemu ich się nie stosuje, zamiast znaków drogowych ograniczających prędkość? ;)
UsuńBo samochody wymyślili faceci. A dla faceta samochód jest wzmocnieniem jego męskości, więc im szybszy tym lepszy.Biedni faceci nie wiedzą co o tym myślą kobiety- generalnie to panuje opinia, że im marniej facet wyposażony przez naturę tym większy samochód kupuje. A większy samochód więcej waży i musi mieć silniejszy silnik, żeby tę kupę żelaza puścić w ruch.:)
UsuńNo, tak! Słusznie. Bardzo dobrze to wyjaśniłaś, Anabell. Dziękuję! :)
UsuńNigdy mi nie przeszkadzało zapinanie pasów. Teraz to już jest odruch bezwarunkowy - bez tego nie ruszę z miejsca, nie potrafię. Nawet gdy do pokonania jest kilka metrów. Tego się da nauczyć podobnie jak mycia zębów przed snem.
OdpowiedzUsuńSkandalem jest brak egzekwowania tego w autobusach a zwłaszcza małych busikach.Tu, nawet wielkie katastrofy nie wzbudzają refleksji.
Inna sprawa, że sporo autobusów pasów nie ma. Można jednak takie bojkotować.
UsuńW autobusach miejskich pasy nie są obowiązkowe, nie ma ich na wyposażeniu /nawet tych najnowocześniejszych/ ale w dalekobieżnych to na pewno.
UsuńTylko w tych rejestrowanych po jakiejś dacie. Ale tych staruszków chyba już nikt by na wycieczkę nie wziął. Podmiejskie zdarzają się bez pasów, ale dalekobieżne już są porządne.
UsuńAlEllu,wolność i swoboda! Pasy to niewola! Lećmy!
OdpowiedzUsuńNiestety, życie w społeczeństwie cywilizowanym to swego rodzaju niewola.
UsuńAkcyjnie mówisz. No akcyjnie. Mimo, że kiedyś już o tym pisałam teraz zaproponowałam to większej ilości ludziom, by oni równiez o tym napisali. Wchodzę na różne blogi, czytam różne historie. I to mnie wgniata. Co z tego będzie? Nie wiem. Nie sprawdzę przecież. Może ktoś kto będzie miał zostać takim upchanym po prostu do niego nie wsiądzie?
OdpowiedzUsuńAkcyjnie też trzeba, bo nie tylko są sami głupi na świecie, których nic i nikt nie przekona. Są też ludzie mądrzy i rozsądni, tylko nie o wszystkim wiedzą. Po to zresztą są np. szkolenia BHP czy P.poż., ratownictwa itd...
UsuńMy też, jak tak sobie na wielu blogach rozmawiamy, to czegoś nowego się uczymy.
Widziałaś wyżej? Nasza Kurka kupuje nożyk/gilotynkę. I dobrze. To namacalny plus dodatni akcji.
Ja już od dawna mam taka gilotynkę do pasów, tzn od pierwszego razy, gdy napisałąm o tym i ktoś zwrócił uwagę w komentarzach na tą golotynkę. To powinno być na standartowym wyposażeniu samochodów.
UsuńKtoś napisał o zapinaniu psów... Może na początek śmieszy, ale gdy pasażer waży 75 kg, a wali w kogoś z masą zderzeniową ponad 305 tony, to piesek również będzie miał swoją masę, chociaż nie bardzo wyobrażam sobie pieska zapiętego w pasy :)
Ale tak samo zakupy pozostawione na tynym siedzeniu mogą rozpirzdżyć się po całym samochodzie w chwili zderzenia.
Martwią mnie jedynie te busy. To taki sam pojazd mechaniczny jak każdy inny samochód. Musiałaby istnieć jakaś kontrola tych busów i wlepiac mandaty za te miejsca stojące. Bo bus nie jest duży. Powiedzmy, że na 10 osób. A jedzie w nim 15-20.. Tylko co z autobusami? PKS-ami? O ile jeszcze PKS-y mozna zdyscyplinować o tyle autobusy miejsce nie bardzo.. o bo jak? masz wykupiony miesięczny na przejazd, ale pewności czy zastaniesz w niem miejsce siedzące: żadnej. Pomijam ju,z fakt, że pasażerowie autobusu miejskiego uznaliby to za obciach zapinac w nim pasy.
Z tymi busami i PKS'ami to jesteśmy jeszcze głęboko w lesie. Kiedy w Hiszpanii koleżanka tam mieszkająca odprowadziła mnie na ich "PKS", ja przyzwyczajona do polskich obyczajów zerwałam się z ławki, jak oparzona, kiedy autobus podjechał na stanowisko, bo przecież widzę, jak dużo ludzi czeka. Pędzę na złamanie karku, żeby mieć miejsce siedzące i w ogóle się zabrać, bo muszę zdążyć na samolot. A koleżanka na to: pomału, przecież nikt się nie pcha, wszyscy pojadą. Dla osób, które się nie zmieszczą podjedzie drugi autobus, albo bus, albo mały samochów osobowy - jeśli tylko 3 osoby się nie zabiorą. I to jest to rozwiązanie, po mojemu. Sprzedali bilety, to ma być przejazd i być bezpiecznie!
Usuń________________
Chyba komunikacji miejskiej obowiązek pasowy nie dotyczy. Coś się kotłowało w tej sprawie w 2006 albo 2007 roku w Sejmie, ale nie śledziłam, jak się skończyło.
Aaaaa... I pan kierowca zabrał mi torebkę, którą trzymałam na kolanach i zapytał, czy położyć na górze czy pod poprzedzającym fotelem.
UsuńTeż mi się wydaje, że komunikacji miejskiej nie dotyczy. Podobnie jak tramwaju. To też pojazd narażony na wypadki, czyż nie? A co z pociągami i walizkami wiszącymi nad głowami pasażerów bez żadnych zabezpieczeń? Gwałtowne hamowanie może zdarzyć się także w pociągu czy tramwaju.
UsuńHamowanie to trochę co innego, niż zderzenie z czymś czy uderzenie w przeszkodę. "Stop" nie dzieje się w ułamku sekundy podczas hamowania, dlatego przeciążenia, siły bezwładności i pędu (nie wiem, czy zgodnie z nauką fizyki to nazywam) są mniejsze, a Ty nie wylatujesz jak z katapulty tylko się przewracasz, albo rozbijasz nos o kasownik do biletów. Ale oczywiście siła bezwładności działa i walizka poleci. Dlatego nowoczesne szybkie pociągi mają wydzielone miejsca na bagaże. Tramwaje i pociągi raczej w słup nie uderzają, choć mogą zdarzyć się czołowe zderzenia.
UsuńW Hiszpanii np. kolejarz zabiera ci walizkę, gdy wsiadasz do takiego pociagu. Kolega miał kłopot ze skrzypcami, których nie chciał oddać - jak to muzyk - bał się o los instrumentu.
A jak czujesz, że coś się dzieje, to dobrze zwinąć się w kuleczkę niemal wkładając głowę pod siebie między nogami, jak to czynią niektóre zwierzątka.
UsuńNa żółwika, wiem, wiem. To zresztą jest odruch: kulenie się i osłanianie głowy.
UsuńJest też odruch odchylania się do tyłu i rozpłaszczania się, jak żaba na sekcji zwłok. Zauważ, czy tak nie zrobisz, jak będzie się coś zbiżać do przedniej szyby. Jak nie będziesz pamiętać o zółwiku, odruchowo możesz zrobić żabę.
UsuńMoja córka zawsze sprawdza , czy mam zapięte pasy . Ja się czasem migałam. Teraz juz nie. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńDobrze mieć mądrą córkę i dobrze, że mama córki słucha :)
UsuńNie rozumiem jazdy bez pasów. Każdy kierowca wie jak pasy zwiekszaja bezpieczeństwo a nie każdy zapina i tego nie rozumiem. To kwestia wyrobienia nawyku zapinania. Ostatnio dyskutowalismy z zona własnie o moim nawyku w samochodzie a chodzi o kolejność czynności. Wchodze do samochodu i odpalam silnik a dopiero po odpaleniu zapinam pasy. Dlaczego nie robie odwrotnie - nie wiem. Światał nigdy nie włączam przed ruszeniem a dopiero przy powolnym ruszaniu - tez nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobrze by jeszcze było, żeby kierowca zarażal tym nawykiem pasażerów także tych z tyłu siedzących. Jeszcze nigdy, przenigdy w życiu nie spostkałam się, aby kierowca kazał mi zapiąć pasy, czy to w taksówce, czy prywatnym samochodzie, czy busach międzymiastowych.
UsuńPopieram akcję.
OdpowiedzUsuńSłonecznie pozdrawiam.
Myślę, że także czynnie popierasz i swoich pasażerów upominasz, Bob. Chociaż, w Austrii chyba upominać nie trzeba, prawda?
UsuńTy to jesteś wielka :) Bezkompromisowa. Nie wiem, kiedy u Ciebie to się zaczęło, ale jesteś.
UsuńZnam realia. Mimo tego puściłam tą akcję. Może ktoś ruszy gębę. Może ktoś nie powie "wal się". Busami nie jeżdzę. Taksówkami; z okazji sylwestra i nawet wtedy pamiętam o pasach.
Kierowca busa nie jest właścicielem firmy. Ale niepokoi mnie to, że nie reaguje. Bo jak on dostanie mandat, to firma dostanie, a firma zwali na niego. A on mam za zadanie jak najwięcej zarobić na dziennym przejeździe. To jest tak chore jak Doda ze swoim kręgosłupem rzucając się na tłum bez zabezpieczenie.
Anka, to pewnie moje zawodowe "zboczenie" :)))
UsuńPamiętam czasy, gdy jeździliśmy naszym maluchem, który nie miał pasów bezpieczeństwa. Zawsze siedziałam z tyłu z małym synkiem na kolanach i nigdy nic się nie stało, ale to były inne czasy, bo mało samochodów na drogach, busów wcale nie było. Zauważ, że najwięcej wypadków powodują busy, których na polskich drogach jest zatrzęsienie. Są to przeważnie wysłużone auta sprowadzone z zagranicy, więc o wypadek nietrudno. Jak jest w autobusach, nie mam pojęcia, bo już nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakimś jechałam. Ludzie zapominają, że mają tylko jedno życie, a zapięcie pasa może je przedłużyć.
OdpowiedzUsuńNie pomogą fotoradary, alkomaty i atrapy radiowozów, jeśli kierowcy i pasażerowie nie pójdą po rozum do głowy. Nie może być tak, że co kilometr na drogach będą stali policjanci i kontrolowali, bo wtedy rozlegnie się krzyk, że Polska jest państwem policyjnym. Po prostu więcej rozumu i rozwagi!
Serdecznie pozdrawiam.
Tak, to były inne czasy i mniejsze prędkości. Wariactwo zaczęło się wraz z napływem starych samochódów zachodnich z silnikami dużej mocy.
UsuńNawet, gdy polcjanci z drogówki będą stali co 5 metrów, to niestety, nie naleją nikomu oleju do głowy. A zresztą co dziesiątego jakiś dureń rozjedzie.
Cieszę się, że dołączyłaś do tej akcji. Okazało się, że chyba rzeczywiście udało się zrobić coś pożytecznego. Wszystko to dzięki osobom Takim jak Ty. Należą Ci się wielkie podziękowania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie ma za co dziękować, Wan Furio. Dla mnie to normalne, że coś, cokolwiek trzeba robić, jeśli ma to wyjść na dobre drugiemu człowiekowi.
Usuń