W Wigilię na
stołach Polaków pojawiały się różne ryby, ale „tradycyjnego” karpia na dobre
podobno wprowadziła komuna. Skoro tak, to w dzisiejszych czasach ta ulubiona
przeze mnie i moją rodzinę ryba jest zapewne passé. Może lepszy jest, jako
bardziej światowy, łosoś norweski? Na przykład w postaci rolady
szpinakowo - łososiowej...
Taki oto półmisek zdobił mój stół wigilijny
kilka lat temu.
2015 r. Rolada szpinakowo - łososiowa Ewy. Foto alElla |
Posmakowaliśmy, nawet z apetytem, ale i tak
największym uznaniem cieszył się karp w galarecie i smażony w dzwonkach.
W
tym roku - swojej rodzinie, która wybiera się do mnie na Wigilię - dogodzę więc
„peerelowską”, niemodną oraz ideologicznie potępioną rybą. Najlepsze sztuki są
oczywiście prosto z czyszczonego stawu. Takie zdobyłam! Choć karmione zbożem i
nie pachną mułem, jakoś nie wierzę, że nie mają pasożytów. Profilaktycznie więc
zostały obłożone dużą ilością cebuli, która nie tylko wyciąga nieprzyjemny
zapach, ale także zabija niepożądane bakterie. Po otrzepaniu z cebulowych
talarków i starannym umyciu oraz osuszeniu, dla całkowitego ubicia pasożytów,
łby i dzwonki karpiowe zostały poddane terapii mrożącej.
Fot. i wyk. Alelli |
Na
swoim blogu - http://koszyk-bet.blogspot.com/2019/12/odkurzanie.html - Bet napisała, że wchodzą znowu w
modę kruche ciasteczka pieczone według starych, prostych przepisów. Nie mogę być gorsza
od koleżanki, więc i ja chwalę się swoim dziełem. To śnieżynki, które nabierają
smaku i kruchości z każdym dniem leżakowania. Przed samymi świętami, można je
na biało polukrować i oprószyć - niby śniegiem - kokosowymi wiórkami.
Najprościej jednak - jak za dawnych lat - posypać cukrem pudrem.
Życzę serdecznie,
aby ten Świąteczny Czas
wypełnił nastrój
szczęścia i radości.
❆❆❆
❆❆❆
Pokoju i wszelkiego
dobra dla Wszystkich!
2019 r. Fot. i dekoracja świąteczna alElli |
Dodatek Wigilijny
Kruche ciasteczka w pełnej krasie. |
Łosoś w szpinaku wygląda pięknie ale ja też wolę karpia! Wiem, że moda karpiowa to zasługa PRL ale nie pamiętam jaki był motyw takiego działania? Przecież ryb w Bałtyku jeszcze wtedy nie brakowało.
OdpowiedzUsuńModę na kruche ciasteczka wymyśliłam sama będąc pod wrażeniem Twoich kruchych śnieżynek. Tak więc w ciasteczkowym pojedynku wynik jest 1:0 na twoją korzyść:))
Odradzam jednak oprószanie kokosem bo wiórka będą się ześlizgiwać - nie mają przyczepności takiej jak poczciwy cukier puder.
Zasługi w sprawie karpia ma powojenny minister od przemysłu i gospodarki. Po wojnie flota rybacka była zniszczona, więc tenże minister przypomniał sobie o karpiu znanym mu z rodzinnego domu. Stawów było pod dostatkiem, więc pozakładano hodowle karpi.
UsuńJeśli zaś chodzi o ciasteczka, to biorąc pod uwagę sposób wykonywania, punkt przyznaję ciastkom "Przez maszynkę".
Dziękuję za rady wiórkowo- pudrowe. :)
No i karp jakoś przetrwał transformację chyba nawet bez wsparcia z Zachodu.
UsuńMoże jeszcze ktoś dołączy do "kruchego" towarzystwa?
O! Właśnie Andrzej Rawicz (Anzai) dołączył. Nie napisał jednak, czy jest łasuchem kruchości...
UsuńRawicza podejrzewam o skłonność do... pewnych krągłości raczej:)))
UsuńRawicz zapewne wie, co dobre. To cecha "goździkowców".
UsuńNie wiem czemu, ale bardziej lubię mięso z dziczyzny niż hodowlane. Nawet ten poczciwy karp z mułu smakuje mi lepiej. A ciasteczka domowe zawsze są lepsze od tych "sklepowych".
OdpowiedzUsuńP.S. Co to za rajskie ptaki obsiadły choinkę?
Mnie po ciastkach "sklepowych" jest niedobrze. Pieką mnie wszystkie wnętrzności. Domowe nie szkodzą nawet w nadmiarze.
UsuńA ptaszki? Nie wiem, czy to rajskie. :)
Nie da się dużo zjeść tych "sklepowych". Do naszych domowych wiemy co wkładamy, a tam z reguły trafiają odpady, zmiotki i przeterminowane produkty.
Usuń"Sklepowe" ciasta mają też chyba konserwanty, skoro świąteczne np. serniki widać w sklepach już od początku grudnia. Przecież normalny sernik tak długo nie będzie "czynny".
UsuńA ja już u Bet wspomniałam (nadrabiam czytanie "od tyłu"), że ciastka przez maszynkę u mnie w domu zwały się "wątpie". I były zawsze z jakiejś okazji. Niekoniecznie świątecznej. Wątpiami zostały od pewnych moich urodzin, kiedy to spełniały rolę poczęstunku w klasie, zamiast cukierków. :-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się nazwa "wątpie". Także przynosiłam je do klasy, gdy nie można było zdobyć tak dużo cukierków, by 40 uczniów poczęstować. Także zabierałam je na kolonie i obozy, ponieważ mogły długo leżeć w walizce lub plecaku.
UsuńU mnie karpia nie ma. Są tutaj jakieś inne dziwaczne ryby. Nawet całkiem, całkiem. W tym roku ograniczymy się jednak do barszczu czerwonego z uszkami i pierogów. Dla nas dwojga to wystarczy.
OdpowiedzUsuńBędzie bez ryby, o!
Pozdrawiam
Oczywiście i u nas będzie barszcz czerwony z uszkami oraz pierogi z kapustą i grzybami. A są u Was śledzie?
UsuńSzczerze mówiąc, nie widziałem. Może i są ale wybor owoców morza jest na tyle duży, że jakoś o śledziach zapomnieliśmy.
UsuńCzasem zjem jakieś ośmiorniczki, ale nic poza tym z owoców morza.
UsuńJak tu u Ciebie pięknie i świątecznie; aż dech zapiera. U mnie jeszcze wszystko w powijakach; nie mam pomysłu ani na wigilijny stół ani na świąteczne śniadanie;
OdpowiedzUsuńmąż od dziś "zwędza" mięsko i kiełbaski, a ja...czarna dziura w głowie.
Uważam, że na życzenia świąteczne za wcześnie, więc tylko zapowiadam pojawienie się tutaj później; pozdrawiam :)
Ja muszę jednak wcześniej wszystko planować, bo mnie nikt nie "zwędza", ani choinki nie ubiera. Przyniesienie, postawienie i dekorowanie trwało trzy dni.
UsuńKolejne trzy zajęło ustawienie stołu (w międzyczasie samodzielne naprawienie go, bo po rozsunięciu środkowa część opadała niżej), krzeseł, foteli i łóżek tak, aby każdy z przyjezdnych gości miał wygodne miejsce jadalne i relaksowe. Obecnie dotleniam i nasłoneczniam poduchy oraz kołdry uduszone w szafie.... Itd, itp... Koleżanka zwróciła mi uwagę, że to można zrobić w Wigilię, ewentualnie w przeddzień.
- Wigilia nie ma przecież sześciu dni - odpowiedziałam.
Aż mi Cię żal;tyle roboty; tyle zachodu; że też Ci się chce...
Usuńwiele rzeczy należałoby zrobić dopiero we wigilię; ciasta pieczone
są w święta świeże, niemalże jeszcze ciepłe i ten zapach wypełniający
cały dom; sałatki aby nie zdążyły skisić się albo zniknąć w brzuchach głodomorów;smażone mięsa; pościel świeżo przebrana; kąpiel...kolacja; Pasterka...
Z tym "zwędzeniem" to jest cała historia; któregoś roku nocą złodzieje zakradli do wędzarni męża; chyba ściągnięci [roznoszącym się po okolicy] dymem; przyszli zwędzić nasze wędzone; a nie zastawszy niczego w wędzarni głośno kłócili się i przeklinali, aż obudzili siostrę. Potem zwiali. Opowiadaliśmy tą historię przy wnuczce [wtedy 2 latka]; niewiele z tego rozumiała; tylko tyle że złodzieje przyszli nocą zwędzić dziadka wędzonkę; a że bardzo jej smakowała ta wędzonka to poprosiła;
" dziadku czy dla mnie też zwędzisz wędzonkę", dlatego teraz dziadek "zwędza".
Aisab, chce mi się i to bardzo, bardzo!!! Takie przygotowania to wielka przyjemność, a wszystko robię z miłością. Przecież przyjadą ci, których kocham. Nie żałuj więc mnie. Można tylko zazdrościć, o! :)
UsuńJa Tobie zazdroszczę wędzonek, ponieważ dawno takich domowo "zwędzanych" nie jadłam i chyba już nigdy nie zjem.
Cudna gra słów z tym zwędzaniem wędzonki. Dzieci są wspaniałe w skojarzeniach.
Kiedyś mieliśmy za oknem na zewnętrznym parapecie skrzynkę, a w niej różne dobra kulinarne. Wisiał także zając na lufciku. Złodzieje wspinali się aż na pierwsze piętro po przyniesionej ze strychu drabinie przeciwpożarowej. Na szczęście przepłoszył ich sąsiad, który - nie wiedzieć czego - spacerował w nocy w 20 stopniowy mróz. Z kolei mój brat na balkonie /4 piętro/ postawił garnek z szynką w marynacie. Zauważył, że pokrywka przyduszona kamieniem spadła, a w garnku nie było szynki. Leżała na balkonie piętro niżej. Zastanawialiśmy się, co się mogło stać, bo przecież ptaki chyba nie są aż takie silne, by zrzucić kamień z garnka i porwać ogromny kawał mięsa.
A czy czwarte piętro nie sąsiadowało z dachem? złodziej mógł z dachu dostać się na balkon i zabrać co smaczne :) a może sąsiad z 3 piętra wdrapał się wyżej; wskazywałoby na to położenie pokrywa :) bo gdyby pokrywa sama spadła, to narobiłaby hałasu...
Usuńwłaśnie przed chwilą szlak trafił moje żelazko i ...mam kolejny powód do zgrzytania zębami,stojąc przy stercie rzeczy do "biglowania".
No i jak tu z radością przygotowywać święta, kiedy złośliwość rzeczy martwych przyprawia mnie o...stres?
Żelazako to tylko żelazko przecież. Mnie też się popsuło, ale to nie powód do stresu. Wyciągnęłam malutkie turystyczne i tak mi się spodobało prasowanie nim, że nawet dużego nie kupuję. Skoro otaczamy się różnymi wynalazkami technicznymi, musimy mieć świadomość tego, że one się psują i nie ma co denerwować się z tego powodu. Rzeczy martwe nie zasługują przecież na to.
UsuńPodpadnę - jest wigilia bez karpia, bez ryb, bez kruchych ciasteczek.
OdpowiedzUsuńNigdzie nie jest zapisane w bożych wytycznych, że wigilia ma być postna, to polski zwyczaj. U mnie od wielu lat wigilia nie jest postna, zresztą z punktu widzenia biologii, ryba to też mięso.
Od wielu lat jestem na diecie bezglutenowej, więc wszelkie wypieki też są u mnie inne niż te tradycyjne, na zwykłej mące.
W tym roku mam do wyboru upiec indyka lub gęś - chyba muszę jakieś głosowanie w rodzinie przeprowadzić.I coś czuję, że wygra indyk, chociaż rok temu wygrał pieczony peklowany schab i kto wie czy i w tym sezonie nie wygra! A zamiast makowca będzie u mnie tort makowy, zero mąki.
Miłego;)
Absolutnie nie podpadłaś, Anabell. Najpiękniejsze i najsmaczniejsze w tym jedzeniu jest to, że przygotowujemy je z miłością do najbliższych, którym takie, a nie inne dania smakują i o które proszą.
UsuńWydałyśmy wojnę pierniczkom?
OdpowiedzUsuńJa to wydałam wojnę glutenowi. Poza tym schudłam drobne 15 kg i nie jem słodyczy, żeby przypadkiem nie przytyć.
UsuńW tym roku ja nie "pierniczę", ale... Żeby zaraz wojna, to nie! Sama staję się piernikiem, skoro zdrowie dyktuje, jakie smakowitości służą.
UsuńAnabell, to jesteś jak piórko. Czy wiatr Ciebie nie porwie?
UsuńZnam wielbicieli karpia, każdemu według smaku:-)
OdpowiedzUsuńU nas na wigilie były kiedyś nawet krewetki, a co!
Wszelkie pierniki i ciasteczka nawet wole zamiast ciężkich ciast , więc dla mnie super!
I dla ciebie samego dobra i piękna i samych smakowitości!
Do Siego Roku!
I ja od jakiegoś czasu nie lubię ciężkich ciast.
UsuńKtóregoś roku eksperymentowałam z karpiem według modnego przepisu. Był z rodzynkami, orzechami i czymś jeszcze. Niby dobry był, ale rodzina stwierdziła, że ryba ma być rybą, a nie jakimś keksem z bakaliami. Powróciłam więc do tradycyjnych dań wigilijnych.
Niech nam dobro i piękno zawsze trwa! Do Siego Roku!
A dla mnie święta to przede wszystkim sałatka warzywna z majonezem. I jak nazwa wskazuje sałatka warzywna ma w składzie kiełbasę. Moja babcia tak robiła i od dzieciństwa lubię. A że dzieciństwo miałem za tow. Gierka, więc lubię już długo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJarek
Moja mama robiła sałatkę z warzyw, które gotowały się w rosole. Sałatka była wyśmienita.
UsuńPozdrawiam sałatkowo. :)
🌲🌲🌲❤❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuję za serduszka. Odwzajemniam ❤❤❤
UsuńBardzo Ci dziękuję za wizytę u mnie i życzenia. Wszystkiego najlepszego na Boże Narodzenie i Nowy Rok 2020. Ja bardzo lubię karpia w galarecie! Barszcz czerwony z uszkami i sałatkę warzywną.
OdpowiedzUsuńDo Siego roku!
Do Siego roku, Vojtku.
UsuńW Wigilię Bożego Narodzenia Gwiazda Pokoju niech nam drogę wskaże. Zapomnijmy o uprzedzeniach, otwórzmy pudła słodkich marzeń. Niechaj Aniołki z Panem Bogiem, jak Trzej Królowie z darami swymi, staną cicho za Twoim progiem, by spełnić to, co dotąd było snami. Ciepłem otulmy naszych bliskich i uśmiechnijmy się do siebie. Świąt magia niechaj zjedna wszystkich, niech w domach naszych zapanuje miłość, pokój i zgoda.
OdpowiedzUsuńDo siego roku
Niech się stanie i panuje wszędzie tam, gdzie są uprzedzenia, gdzie nie otula się ciepłem bliskich, gdzie ludzie warczą i nie uśmiechają się do siebie, gdzie w domach nie ma pokoju i zgody. Ja mogę tylko to wszystko pielęgnować, jak zawsze.
UsuńNiechaj te Święta i Nowy Rok będą równie udane i piękne jak prezentowane wypieki i choinka. Uściski
OdpowiedzUsuńDziękuję, Iwono. Do Siego Roku!
UsuńZa 45 minut wyjeżdżamy do syna; mam nadzieję, że skosztuję karpia i objem się różnych smakołyków, choć nie powinnam.
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest ładna pogoda, bez deszczu i wiatru. Może nawet zobaczę pierwszą gwiazdkę.
Wszystkiego najlepszego Tobie i Twojej Rodzinie.
Dziękuję bardzo.
UsuńU nas nie było widać pierwszej gwiazdki z powodu dużego zachmurzenia. Dobrze, że na szybie mieliśmy namalowaną i oświetloną.
Witaj alEllu
OdpowiedzUsuńW tym roku, tak samo jak w poprzednim wybraliśmy się na Wigilię do chrześnicy mojej żony. A że ma ona małe dziecko a na dodatek jest w ciąży, potrawę rybną przygotowała moja żona. W ubiegłych latach zazwyczaj na wigilijnym stole dla wszystkich był karp i mały kawałek innej ryby dla mojej córki. W tym roku było odwrotnie. Żona kupiła tylko mały kawałek karpia dla mnie, a dla pozostałych gości mintaja (bo taki akurat był w sklepie). Ponieważ mintaja były 2 paczki, na poniedziałkowy obiad zjedliśmy kilka kawałków. Smakowało, rybka OK.
Na wigilię zabraliśmy kilkanaście małych kawałków mintaja i 2 kawałki karpia. Na wigilii wszyscy (a było nas 7 osób) jedli mintaja, a karpia tylko ja. Okazał się znakomity. Kiedy wszyscy już prawie wszystko zjedli, na talerzu został 1 kawałek karpia i maleńki kawałek mintaja.
Nałożyłem go sobie i spróbowałem. Eeee, to jednak nie to, po pysznym karpiu mintaj zupełnie mi nie smakował. Drugi kawałek karpia, którego nikt nie chciał, przywiozłem z powrotem do domu. Na świąteczne śniadania (na zimno) też będzie znakomity.
Szkoda, że karp jest wypierany ze świątecznych stołów. Nikt nie chce go jeść bo ma ości i ponoć zalatuje mułem. Mułem nie zalatuje już od wielu lat, a że ma ości, cóż taka jego uroda. Karp to naprawdę bardzo smaczna ryba.
Dla mnie Boże Narodzenie bez karpia byłoby jak Wielkanoc bez jajek.
pozdrawiam
pozdrawiam
I nam smakował karp. Mam nadzieję, że nie zakażą hodowli i sprzedaży karpia.
UsuńDla Ciebie również wszelkiego dobra na ten poświąteczny czas i nowy rok.
OdpowiedzUsuńA karp? Żadna inna ryba nie smakuje w święta tak wspaniale - nawet jeśli to relikt PRL.
Dziękuję:)
UsuńWiele "reliktów PRL" bardzo mi smakuje. Smaków człowiek uczy się od urodzenia. Trudno więc polubić jakieś sushi czy inne "nie moje" jedzenie.