Czyli, jak się bezpiecznie zaszczepić przeciwko covid wśród „bezmózgowców”.
Wyznaczony dla mnie punkt szczepień
znajduje się w budynku głównym szpitala zespolonego. Wejście do szpitalnego
holu bezdotykowe. Tuż za drzwiami siedzi żołnierz kierujący ruchem i mierzący
temperaturę.
Przez hol przechodzi się do
wąskiego korytarza, przy którym jest gabinet szczepień. Jest duszno tak, że można siekierę powiesić, a
ludzi dziki tłum. Siedzą krzesło w krzesło i stoją łeb w łeb. Część osób z
nosami na wierzchu prowadzi głośne konwersacje.
Po szybkim rozpoznaniu
zawracam na świeże powietrze, gdzie obmyślam, co robić. Przebywając z dala od gabinetu nie usłyszę jednak
wezwania na szczepienie, a kłębić się z „bezmózgowcami” nie mam zamiaru. Zrezygnować
ze szczepienia szkoda. Przecież tyle trudu i nerwów kosztowało mnie zapisanie
się.
Trach! Ciach! Bęc! Jest! Strategia
opracowana, dwukrotnie przemyślana, więc przystępuję do natarcia.
Marszowym krokiem przechodzę
przez zatłoczony korytarz, głośno upominając oczekujących na szczepienie za
sterczące nad maseczkami nosy i brak dystansu.
Pewnie i na nic nie
zważając, wparowuję do gabinetu
szczepień.
- Proszę poczekać na
korytarzu - słyszę.
- Nie! Nie wrócę tam, aby
zakazić się tuż przed szczepieniem i to w dodatku w szpitalu. Nie panujecie nad
sytuacją i nie egzekwujecie podstawowych zasad epidemiologicznych tuż za
waszymi drzwiami. Nie wyjdę stąd i nie udam się na zatracenie w tym korytarzu.
Jakiś młody medyk nie
omieszkał mi dogryźć, natomiast miła pani dopełniła wszystkie formalności, po
czym zostałam zaszczepiona.
Poszczepienne piętnaście
minut odsiedziałam w przestronnym holu głównym, choć polecono mi nie oddalać
się zbytnio od gabinetu. Pomyślałam, że w razie czego żołnierz mnie uratuje.
Dłużyło mi się bardzo, więc dla
rozrywki przepędziłam zbliżającą się do mnie medyczkę rozmawiającą przez
telefon, która także prezentowała urok swojego nosa.
I tak oto, dzięki
odpowiedniej do sytuacji strategii oraz bojowemu nastawieniu, osiągnęłam swój cel.
Należy ogłosić teraz victorię defilując krokiem paradnym! Przydają się lata praktyki w służbie mundurowej.
OdpowiedzUsuńWitaj w gronie zaszczepieńców:)
Moja siostra podpowiedziała mi, żeby zadziałać bojowo i strategicznie, jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Doskonale mnie zna i wie, że stanie w takiej kolejce będzie dla mnie nie do zaakceptowania, więc odejdę grzecznie z kwitkiem, jak to już czasami robiłam w sklepach. Potem byłam głodna.
UsuńJa byłam zaszczepiona komfortowo. Jedyna w przychodni, jedyna w gabinecie zabiegowym... Trochę mi żal, że nie czuwał nade mną żołnierz. Tylko Pani Pielęgniarka, super sympatyczna, super opiekuńcza i mój Super Lekarz Rodzinny tuż obok, w ogóle... Super! Kupiłam worek czekoladowych jajek i podaruję im z okazji drugiej dawki szczepionki już za tydzień.
UsuńZawsze wierzyłem w Ciebie.
OdpowiedzUsuńNie no, po prostu jestem z Ciebie dumna, to się nazywa duch bojowy!
OdpowiedzUsuńBrawo!!!!Bardzo d0brze zrobiłaś! Ciekawa jestem jak to będzie u mnie. Mam wyznaczony punkt szczepień na terenie Międzynarodowych Targów, ale jest podana
OdpowiedzUsuńkonkretna godzina o której mam być.
Serdeczności;)
Jednym słowem nie warto poddawać się "od pierwszego razu". Dzięki takiej postawie mój punkt szczepienny skrócił odległość z 200 km do 27.
OdpowiedzUsuńElu, też szlag mnie trafia na lekceważenie obostrzeń sanitarnych. Tyle się mówi o prawidłowym noszeniu maseczek. Pod maseczką trzeba oddychać przez nos, a nie przez usta, wtedy nie ma problemów.
OdpowiedzUsuńMnie i męża zaszczepiono bez problemu w pięknym szpitalu tymczasowym. Po wypełnieniu ankiety od razu poszliśmy do rejestracji, a potem do punktu szczepień. W poczekalni było tylko kilka osób, które odczekiwały swoje 15 minut.
Po godzinie byliśmy już w domu. Na drugi dzień bolało nas tylko ramię, ale do wieczora nam to przeszło.
Dobrze, że wykazałaś się bojową postawą i powiedziała ludziom, co myślisz o ścisku i odkrytych nosach.
Dla mnie tacy ludzie to nie tylko durnie, ale też mordercy, przez których inni mogą umrzeć.
Gorąco pozdrawiam w słoneczny dzień.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie odpowiadam na komentarze. Siedzenie przy komputerze sprawia mi obecnie trudność. Dziękuję Wszystkim za wpisy i serdecznie pozdrawiam.
AlEllu, życzę zdrowia.
UsuńBrawo! Z tymi maseczkami to naprawdę jest wielki problem - niczego się ludzie nie nauczyli przez ten rok :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że reżim sanitarny łamany jest tam, gdzie właśnie powinien być jak najbardziej przestrzegany, więc brawa za reakcję. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń"Nosaczom" i "brodaczom" mówimy stanowcze i zdecydowane raczej nie!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się udało i mam nadzieję, że tzw. skutki uboczne nie zakłóciły Twojego życia po szczepieniu. Co do mnie to chociaż nie jestem antyszczepinkowcem i antycowidowcem, cała ta covidowa epopeja delikatnie mnie rozśmiesza. Już chyba pisałem o tym, że skoro pięć razy więcej robi się testów, to prawdopodobieństwo, że będzie pięć razy więcej zidentyfikowanych zakażonych wirusem jest ogromne. Bardziej mnie martwi śmierć tak wielu ludzi i to, że inne choroby stały się w okresie pandemii mniej ważne. Myślę, że z tym wirusem i jego mutacjami przyjdzie nam żyć przez długie lata i szczepienia przeciw tej chorobie staną się normą, choć tak jak w przypadku zwykłej grypy, nie wszyscy się zaszczepią. Wiele zależy, jak sądzę, od właściwości danego organizmu. Ja na przykład nigdy nie szczepiłem się przeciwko grypie, w przeciwieństwie do mojej siostry, no i okazywało się, że ja na grypę nie chorowałem przez lata (albo chorowałem bezobjawowo :-) ), a moja siostra chorowała przynajmniej raz w roku. Gdy coś ze mną "nie tak", aplikuję sobie doustnie sok z cebuli i czosnku, rzadziej antybiotyk, po czym przechodzi mnie choróbsko, zanim jeszcze zdołało sie rozwinąć. Odnośnie obecnych szczepień, nie zgłosiłem na nie swojej "kandydatury", czekam, może w ogóle się nie zgłoszę, nie wiem, ale oczywiście przestrzegam przepisów obowiązujących w czasie epidemii. I znów, nie zgłosiłem się nie dlatego, abym był przeciwny szczepieniom, ale chyba z tego powodu, że w ogóle nie lubię zawracać sobą głowy służbie zdrowia. To taka postawa podobna do kontaktów z dentystą - jak bardzo boli mnie ząb, trudno, muszę iść; jeśli nie boli mnie strasznie - leczę się sam :-)
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze. Melduję się po rekonwalescencji poszczepiennej i serdecznie pozdrawiam.