20 lipca 2021

Upały, wiśnie i ogórki

 

       Jak korzystać z uroków letnich wakacji, gdy temperatura przekracza trzydzieści stopni i szaleją kataklizmy?  Co robić w domu, jeśli nawet książek nie da się czytać, bo głowa buzuje, a przed oczami latają mroczki?  

Może wziąć się za robotę i trochę lata zamknąć w słoikach? Kiedyś przecież nadejdzie słotna  jesień i mroźna zima, a wtedy można będzie delektować się smakami minionych gorących dni. Co tam 29 stopni Celsjusza w domu? Podgrzewam atmosferę!

Najpierw zrzucam z siebie ostatnią, która się ostała na grzbiecie, mokrą koszulinę i przyodziana tylko w bawełniany fartuszek oraz opaskę na czole  chroniącą przed kapaniem potu do garnków, biorę się za wiśnie.

Na zimno idzie całkiem znośnie.



Na drugi dzień zaczyna się prawdziwe piekło. Temperatura w domu podnosi się do 35 stopni. Nie tylko wiśnie smażą się, szumią i słoiki gotują. Nad buchającym żarem cierpliwie zbieram białą pianę i także przez dwa dni „pasteryzuję” się. To nic, najwyżej będę dobrze zakonserwowana i... Wyszumiana?






Jeszcze chwila cierpień… Jeszcze momencik… Jeszcze tylko ostatnie słoiczki wystygną…



       Temperatura w kuchni spada poniżej 30 stopni. Można więc w „chłodzie” rozpocząć degustację wiśni w dwóch postaciach.  Udały się znakomicie, choć cukier dodany był na oko i z umiarkowanym skąpstwem.




       Pora na ogórki! Także w dwóch postaciach.




       Po groźnej burzy, na dworze i w domu, pochłodniało. Co dalej? Jeśli przyjdzie kolejna dostawa wiśni, zrobię nalewkę. Nie wiem tylko, czy wichura i silne opady nie postrącały z drzewa owoców. Tymczasem - na wszelki wypadek  -  biegnę po spirytus.


71 komentarzy:

  1. Mniam, mniam ... Nie mam szans na wekowanie w mojej blokowej kuchni, bo tutaj bez udziału pieca temp. waha się ok. 30 st. i raczej nie spada poniżej 23. A spirytus, jeszcze bardziej alkohol zawsze trzeba w domu mieć, a nie w sklepie ... 😉😁😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam spirytus, ale za mało, ponieważ dużo zużywam do robienia płynu do dezynfekcji. Chemikalia ze sklepu, a nawet z apteki nie służą mi. Co najwyżej do dezynfekowania klamek i kluczy.

      Usuń
  2. Podziwiam!!! z przetworów robimy tylko ogórki, owoce są na ryneczku za drogie, a w taki upał to tylko spacery i prysznice. Już gotowanie obiadu to mordęga, mimo wszystko wolę ruszać się na spacerze, niż stać przy kuchni. Kiedyś bawiłam się w przetwory, ale ile można zjeść we dwoje, jeszcze mam ogórki z ubiegłego roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z owoców kupionych przetwory są bardzo drogie. Ja dostałam wiśnie w prezencie z dostawą do domu. Gdyby nie to, też nie robiłabym wiśni.

      Usuń
    2. Paradoks robienia przetworów polega na tym, że gdy jest sezon na owoce, są także upały...

      Usuń
    3. Raczej nie robię przetworów owocowych. W obecnych czasach są owoce przez cały rok. Co innego dawniej i z owoców z własnej działki.

      Usuń
  3. No wiesz, tyle szumowin w domu, kto to widział:))
    Ja robię słoiki z kupowanych na bazarku owoców i warzyw - brak owocowego dostawcy prosto z ogrodu. Ogórki - 6,50/ kg wiśnie - 10,00 zł więc zaszalałam i przerobiłam aż 1 kg wiśni z minimalna ilością cukru "na bieżące spożycie".
    Próbowałam ratować się wentylatorem w kuchni ale gasną płomyczki gazu w palnikach i wszystkie lekkie elementy fruwają po blatach:))
    Maszyna do drylowania sprawdza się? ja nadal posługuję się spinaczem biurowym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszynką jest znacznie szybciej, ale zdarzają się "mijanki" i potem - przy jedzeniu - trzeba uważać, żeby nie złamać zęba. Trochę pestek wyłapałam podczas smażenia i szumowania. Spinaczem biurowym - wiśnie są mniej uszkodzone. Najpiękniejsze jednak wychodzą mi drylowane plastikową słomką.

      Usuń
    2. Tylko, że spinacze teraz robią takie cieniutkie, że gną się przy pracy i wbijają w palce:))
      Ogórki kiszone w burzowych okolicznościach podobno źle kisną, też ryzykowałam i ciekawe czy teoria burzowa się sprawdzi.

      Usuń
    3. Mam jeszcze kilka starych spinaczy, które trzymam, jak relikwię.

      Oby burzowa teoria ogórkowa nie sprawdziła się. Chociaż... To nie jest przesąd i ma uzasadnienie naukowe. Podczas wyładowań elektrycznych dochodzi do tzw. stresu bakteryjnego. Przygotowywanie ogórków dzień przed lub dzień po burzy, nie ma na nie żadnego negatywnego wpływu.

      Rosołu także nie gotuje się w czasie burzy. Powstający „pod piorunami” rosół w mig staje się kwaśny.

      Usuń
    4. Trzeba wyhodować ogórki burzoodporne!

      Usuń
    5. To bakterie nieodporne, a nie ogórki. Trzeba wyhodować więc bakterie bezstresowe.

      Usuń
  4. Tyle dobroci do zrobienia. A jedna z blogowiczek biadoli, że jej się "nie chce nic".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dni z "nie chce się nic" też mają swoją dobroć... ;) :)))

      Usuń
  5. Przy tej temperaturze praca zaiste trudna do zniesienia…za to zimowa porą…już zazdroszczę

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję, że zalewa w moich ogórkach zrobiła się ciemno szara, jakby ktoś wypłukał w niej mopa z umycia podłogi, ale nie podłogi w domu /za czysta!/, a w piwnicy. Czosnek zmienił kolor na niebieski. Wnętrze ogórków zniknęło. Nie ma! Puste w środku!
    Czy jest jakieś wytłumaczenie na to?
    Nadmieniam, że wszystko robiłam z najwyższą starannością i zgodnie ze sztuką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś z blogerów już to wyjaśniał. Winna jest chemia zawarta w ogórkach. Być może wystarczy przed zakupem upewnić się u sprzedawcy, czy ogórki nadają się do wekowania, kiszenia, itp.

      Usuń
    2. To prawda, chyba przenawożone...

      Usuń
    3. A jaki sprzedawca odpowie: nie nie nadają się do kiszenia i wekowania, ponieważ są pełne chemii. Proszę nie kupować aż 10 kg, a wziąć tylko dwie sztuki na mizerię, co także odradzam. :)))

      Usuń
    4. Też pomyślałam, że przenawożone. Z kiszenia ogórków jestem "wyleczona" co najmniej na 10 lat.

      Usuń
  7. Oj bieda, bieda! Bakterie się wściekły z nadmiaru chemikaliów. Szkoda roboty.
    Ciekawe, że te kiszone przemysłowo nie wściekają się pomimo chemicznej zawartości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przemysł ma jakąś tajną receptę na wściekliznę bakterii ogórkowych? Jakiś n.p. domestos albo proszek Ixi w odpowiednich proporcjach z solą? 😜

      Usuń
  8. Aż poszłam sprawdzić moje ogórki w piwnicy ale są nadal zielone. Ufff...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście. Honor zielonego ogórka uratowany! 🥒🥒🥒

      Usuń
    2. Dostałam w prezencie od rodziny ogóreczki z własnego ogródka, koperek oraz natkę pietruszki. Cały poranek narkotyzowałam się aromatem tych darów. Natkę potraktowałam nieomal jak relikwie... Aby nie popaść w uzależnienie posiekałam i zamroziłam. Będę sobie aplikować pojedyncze "dawki" w długie jesienne wieczory.
      Koperek ma zapach tak intensywny, że aż się boję czy ogóreczki to wytrzymają we wspólnym słoiku.

      Usuń
    3. Nie wiem, skąd wiem i czy to jest słuszne, ale nie siekam natki pietruszki stalowym nożem, gdyż to powoduje utlenianie zawartej w niej witaminy C oraz ulatnianie się zapachu. Natkę rwę specjalnym "młynkiem". Babcia i mama rwały palcami, więc kawałeczki listków były dla mnie za duże. Pamiętam, jak w dzieciństwie wybierałam z zupy te listki.

      Usuń
    4. Tak, nie powinno się zieleniny siekać nożem stalowym. Ja zrobiłam to szybciutko licząc, że witamina się nie zorientuje:))
      Sałatę rwę palcami, bo duża:)

      Usuń
  9. Też już coś tam zacząłem przetwarzać a co do obecności spirytusu w domu, to gorąco pomysł popieram, bo dobry na wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najlepszy do sprzątania i zalewania. Dawniej był doskonałą walutą.

      Usuń
  10. Dobrze, że ja wiśnie przerabiam jedynie na nalewkę - nic się nie gotuje, nic nie podnosi temperatury :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cukier do nalewki dodajesz na sypko, nie w postaci syropu?

      Usuń
  11. Apetycznie to wszystko wygląda. U mnie też w piwnicy królują przetwory. Na zimę będzie jak znalazł. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czekam zimy. Już zaczęłam delektować się. :)

      Usuń
    2. Rozumiem. Wszystkiego najlepszego z okazji dzisiejszego Dnia Blogera życzę :)

      Usuń
    3. Dziękuję za życzenia. Odwzajemniam. Niech żyją Blogerki i Blogerzy!

      Usuń
  12. Moja matka uwielbiała robić przetwory. Ja nie mam do tego drygu. Mój syn wekował ogórki, bo uwielbia zarówno małosolne jak i kiszone. Podziwiam wszystkich, którzy robią przetwory owocowe i warzywne, o nalewkach już nie wspomnę. W te upały ja jestem w stanie tylko leżeć, a i tak ledwo dyszę. Gratuluję wytrwałości, choć ogórków szkoda. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo szkoda mi ogórków. Wprawdzie kiszone i małosolne są w sklepach, ale nie równają się do tych własnej roboty.

      Usuń
  13. Pychota to wszystko!!!
    Też bym robiła, tylko po pierwsze lenistwo mi nie pozwala, a po drugie brak mi sił aby przebywać w tak nagrzanej kuchni.
    Ale jeść takie pyszności to bardzo lubię :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście moja kuchnia jest bardzo przestronna. Nie powtórzyłabym jednak tej roboty.

      Usuń
  14. Dopiero teraz zauważyłam, że wiśnie występują w dwóch kolorach: ciemne i jasne. Segregacja rasowa wiśniowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te jasne są jak żywe, tzw. zalewane. Smakują, jak prosto z drzewa. Ciemne - to też jasne, które pociemniały podczas 2-dniowego smażenia. Smakują, jak konfitury.

      Usuń
    2. Acha. Chyba wolę takie jak żywe:))
      Cena wiśni spadła znacznie już po 7zł/kg na moim bazarku.

      Usuń
    3. Siostra już dawno kupowała wiśnie po 5 zł za kilogram. Może krakowskie są jskieś nadzwyczajne?

      Usuń
    4. Pewnie są nadzwyczajne:))

      Usuń
    5. To i przetwory będą nadzwyczajne.

      Usuń
  15. Nie miałam w tym roku ani jednej wiśni na 2 drzewach, kwitły kiedy było przez 2 noce -5C.

    Pozdrawiam miło

    OdpowiedzUsuń
  16. Spróbuj kupić ogórki u zaprzyjaźnionej pani z warzywniaka. One wiedzą, kto jakie ogórki dostarcza.Spróbuj jeszcze raz, ale przed włożeniem mocz kilka godzin i zmieniaj wodę. Sól powinna być niejodowana, a koper to najlepiej same baldachy i łodygi, zielony gnije. Kochany pracusiu, gratuluję wisienek, a teraz czas na pomidory gruntowe.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko to wiem, o czym piszesz Ultro. Niestety, tym razem nie sprawdziło się. Za skarby świata nie mam zamiaru drugi raz próbować. A zaprzyjaźnionym handlarzom już nigdy w życiu nie uwierzę.

      Usuń
    2. Prześwietne są te Twoje "zapasy na zimę". Nie mam w tej chwili ogródka, więc i motywacji brak do robienia podobnych smakołyków. Dawniej bywało różnie. Razu pewnego robiliśmy z żoną dżemy i powidła, oczywiście ogórki, pomidory, paprykę i kompoty również. Stało się tak, że około dziesięciu słoików z dżemem/powidłami z czarnych porzeczek wsadziliśmy w piwnicy gdzieś głęboko i zapomnieliśmy o nich. Przypomnieliśmy sobie po ponad dziesięciu latach. Odkryłem jeden słoik, wewnątrz którego stuprocentowy, twardy dżem jak galaretka, można było nożem kroić. Przyznam się, że zjadłem zawartość odkrytego słoiczka - smakowało mi świetnie, ale podburzony przez żonę, która umyśliła sobie, że ten dżem na pewno po tylu latach jest popsuty, resztę słoiczków wyrzuciłem na śmieci. Nie wiem czy postąpiłem właściwie... do dzisiaj żałuję, że nie skonsumowałem zawartości tych pozostałych... sam nie wiem...

      Usuń
    3. Mnie się zdarzyło znaleźć w piwnicy wino z głogu w postaci galaretki. Nie wiem, ile miało lat.

      Usuń
    4. A ja mam ocet jabłkowy, domowy, z 1986 roku. Boję się otwierać bo może wybuchnie?

      Usuń
    5. Nie wiem, czy z 1986 roku, ale ocet jabłkowy znakomity do płukania włosów i mycia lodówki oraz szafek kuchennych wewnątrz.

      Usuń
  17. Zrób z pomidorów gruntowych (lima malinowa) zupę: przekręć pomidory przez maszynkę, gotuj 30 min. z warzywami (pietruszka, marchew,seler, por). Warzywa wyjmij, dodaj sól, cukier do smaku, pół kostki masła do przecieru, włóż do każdego słoika obowiązkowo liśc seleru. Zamknij, pasteryzuj ok. pół godz. Smacznego!

    OdpowiedzUsuń
  18. Zimą słoik otwierasz, dolewasz drugie tyle wody, doprawisz solą, pyszna i pachnąca pomidorówka prosto z krzaka, nie tuczy, za to odmładza :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam prostszy przepis na pomidory gruntowe prosto z krzaka. Pokroić na ćwiartki, włożyć ciasno do słoika, wsypać trochę soli, słoik zakręcić, lekko potrząsnąć nim aby sól się rozeszła i pasteryzować. Nadają się do wszystkiego, a skórkę zdejmuje się jednym ruchem dwoma palcami.

      Usuń
    2. Najtrudniej o te krzaki do brania prosto z nich pomidorów:))

      Usuń
    3. Otóż to! Pomidorów pod dostatkiem wszędzie, ale krzaków nie widać. Najlepiej by było mieć swoje.

      Usuń
  19. Cześć ! Czołem ! Czuwaj ! Druhno Strażaczko aEllu
    Po przeczytaniu tego opisu no i oczywiście po obejrzeniu zdjęć żałuje, że mam 88 lat
    no i oczywiście różnego rodzaju chorób żałuje, że nie mogę się do Ciebie wprosić na
    degustacje. MIREK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druhu Mirku, cieszę się, że chociaż na wirtualną degustację przybyłeś. Jesteś zawsze mile widziany.
      Serdecznie pozdrawiam i zdrowia życzę.
      Czuj! Czuwaj! Czuj!

      Usuń
  20. Cześć ! Czołem ! Czuwaj ! Druhno aEllu !
    Kiedy patrzę na te Twoje produkty to przypominają mi one, że tuż, tuż jest już jesień.
    I to nie ta piękna, złocista z okresu mojej młodości a nawet już lat dojrzałych.
    Jesień zimna, mokra i ponura. I zima również nie moja. I prawie tak samo ponura jak jesień. Bez okien malowanych mi przez mróz......
    , A mnie jest szkoda lata
    I letnich złotych wspomnień,
    Niech mówią „głupi” o mnie,
    A mnie jest żal
    Za oknem szaro, smutno,
    A jeszcze przed miesiącem
    Wesoło, zieleń, słońce
    Naprawdę żal.
    To tak jak gdyby
    Ktoś najdroższy nagle odszedł
    I zabrał radość, uśmiech,
    A zostawił łzy.
    Bardzo, bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i uśmiecham się do Ciebie Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pochmurne i deszczowe dni, Twój uśmiech - Druhu Mirku - działa, jak słońce. Dziękuję bardzo i odwzajemniam.

      Usuń
  21. U nas też produkcja przetworów idzie pełną parą, kompoty, drzemy...

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to..można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w..okienku NAZWA wpisać nick i w..okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w..komentarzu.

W komentarzu można stosować kursywę i czcionkę pogrubioną.