Nie tak dawno do galerii "Kominka" trafił Paweł - Chełmianin mieszkający od wielu lat we Wrocławiu. Jego sentymentalny komentarz pod jednym ze zdjęć wzruszył mnie, tak zresztą, jak Paweł się wzruszył odnajdując w albumie "Moja Dyrekcja" ścieżki swoich młodzieńczych lat. Czyż net nie jest potęgą?
- A ta ulica służyła za tor saneczkowy w zimie - komentuje Paweł zdjęcie. Jechało się od wudeku aż do tego parkingu na samym dole. To była jazda. Z 200 metrów czystej przyjemności. Zaraz za tym domem był dla nas prawdziwy las...wręcz dżungla dla takich maluchów jak my. Teraz pozostały chyba tylko garaże :-(
- Nie Pawle... Nie same garaże... Owszem, poustawiano trochę blaszaków, ale skryte wśród krzewów i drzew. W dalszym ciągu przy domach mieszkańcy uprawiają ogrody. Ulica tonie w zieleni i kwiatach.
- Aż mi się łezka w oku zakręciła....to przecież tutaj (rozpoznaje Paweł ścieżki, po których biegał) spędziłem swoje dzieciństwo. Najfajniejsze lata swojego życia. Poznaję ten dom...tylko drzewa są jakieś większe. Ach te morwy....strasznie szybko rosną. Przez te kilkadziesiąt lat sporo urosły :-) Pamiętam, jak na tym podjeździe były jeszcze kocie łby. Moje okna były akurat po przeciwnej stronie, te ścieżki wydeptane dookoła domu już zarosły. Szkoda że w necie tak mało jest zdjęć tego osiedla. Niewidzianego 25 lat.
Po drugiej stronie ulicy na tym zdjęciu są dwie wysokie topole. Mam chyba dobrą pamięć jak na te 30 lat nieobecności w Chełmie :)
- Pawle z Wrocławia, miło, że moje zdjęcia wskrzesiły wspomnienie z dzieciństwa... Przyjeżdżaj! Poodwiedzaj stare ścieżki... Tu akurat niewiele się zmienia, jakby czas zatrzymał się w miejscu, więc każde drzewo i krzaczek rozpoznasz... I morwy też posmakujesz...
- Do Chełma wybieram się już naście lat. Niestety nie mieszka już w nim moja rodzina wiec ciężko się wybrać przez całą Polskę. A tak mało jest w necie zdjęć tego osiedla. Google aż się zapaliło od poszukiwań. Te zdjęcia to są chyba jedyne jakie mi się udało znaleźć. Mieszkasz chyba w Chełmie więc może jakbyś się baaaardzo nudziła i miała aparat fotograficzny pod ręką to może pstryknęłabyś jeszcze jakieś zdjęcia ulicy Czackiego? Ona jest mi najbardziej bliska sercu. W końcu na niej spędzałem cale dni. I w tym domu na zdjęciu.
A z ulicy Granicznej, chyba numer 17 (długi budynek w stylu całej zabudowy osiedla Dyrekcja Górna) mam zdjęcia, jak siedzę w wózeczku dziecięcym :) Miałem wtedy 9 miesięcy. Tam tez mieszkałem kilka lat.
Postanowiłam wyruszyć z aparatem fotograficznym na ścieżki Pawła. Fotografie nie chciały się udać. Najpierw burze i deszcze... Potem... Nieustannie złe oświetlenie... Wiadomo! Kiepskiej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy. Nie jest jednak łatwo fotografować, gdy głębokie cienie "dżungli" (jak nazwał Paweł gąszcz drzew i krzewów) graniczą z ostrym słońcem odbitym od białych ścian domów. Taki już urok Pawełkowej uliczki.
Podczas wędrówki trafiłam na studzienki i hydranty z unikalnymi klapami i zasuwami. Sfotografowałam je, jako ciekawostkę. Może sprawię tym przyjemność dzisiejszym dziadziusiom, kiedyś młodym chłopcom, którzy chętnie bawili się tymi zasuwami. Pamiętam, jak hydranty czy studzienki otwierali przy pomocy pogrzebacza. Nie! Nie w "ramach wandalizmu". Zawsze niezniszczone wracały na swoje miejsce. Świadczy o tym istnienie ich do dziś. Ciekawie wyglądają otoczone współczesną kostką. Sprawiają wrażenie, jakby cieszyły się szacunkiem i przydatnością.
Podczas wędrówki trafiłam na studzienki i hydranty z unikalnymi klapami i zasuwami. Sfotografowałam je, jako ciekawostkę. Może sprawię tym przyjemność dzisiejszym dziadziusiom, kiedyś młodym chłopcom, którzy chętnie bawili się tymi zasuwami. Pamiętam, jak hydranty czy studzienki otwierali przy pomocy pogrzebacza. Nie! Nie w "ramach wandalizmu". Zawsze niezniszczone wracały na swoje miejsce. Świadczy o tym istnienie ich do dziś. Ciekawie wyglądają otoczone współczesną kostką. Sprawiają wrażenie, jakby cieszyły się szacunkiem i przydatnością.
Topoli niestety nie znalazłam. Zapytałam sympatyczną panią, gdzie się schowały przede mną? Okiem "znawczyń" stwierdziłyśmy, że to... to na pewno Pawełkowa topola... Zrobiłam więc jej zdjęcia... Kiedy odeszłam już spory kawałek drogi, pani dogoniła mnie z wiadomością, że topole zostały wycięte, bo zagrażały liniom elektrycznym. Cóż za miła osoba! Tak się przejęła moim poszukiwaniem drzew, że aż przeprowadziła szybki wywiad wśród starszych mieszkańców...
Wprawdzie zdjęcia nie bardzo się udały, ale dodałam je (z dzisiejszą datą dla odróżnienia) do albumu Moja Dyrekcja. /Album „Moja Dyrekcja” wraz z komentarzami Piotra został zlikwidowany przez Onet.pl. Zapraszam więc do obejrzenia tutaj:
Są to zdjęcia z ulic: Graniczna i Czackiego.
Jak zrobię lepsze... to wymienię. Myślę, że trzeba poczekać do jesieni, bo teraz wszystko tonie w zieleni i poza nią nic więcej nie widać, a szczególnie uroczych przedwojennych budynków stylizowanych na barokowe dworki.
Pawełkowe ulice, a szczególnie Graniczna, nie wyglądają najlepiej. Nawierzchnia podziurawiona, nowy chodnik tylko po jednej stronie.
Za to mieszkańcy ulicy Czackiego doczekali się centralnego ogrzewania z miejskiej ciepłowni. Prace mają być ukończone przed rozpoczęciem sezonu grzewczego. Osiągnięcie XXI wieku?
Cicho... spokojnie... zielono...
A gdzie są dzieci? Nie spotkałam bawiących się dziewczynek, ani wydeptujących ścieżki chłopców...
Dodatek specjalny
10 sierpnia 2010 r.
Nie wiem, czego we mnie więcej - strażaka, reportera czy kota dachowca? Tak mnie zafascynowało to fotografowanie (pierwsze w życiu "zlecenie" przecież!), że musiałam się wdrapać... by zrobić też zdjęcia z góry.
A u nas we Wrocławiu króluje technika solarna i na połowie takich dachów montują teraz kolektory słoneczne :P
OdpowiedzUsuńA w Chełmie dachy są pod ochroną konserwatora zabytków i nie wolno zmieniać wyglądu.
Usuń