31 marca 2008
Odpowiedzialność "demokratyczna"
https://aleblogowanie.wordpress.com/2008/03/31/odpowiedzialnosc-demokratyczna/
EwaGreg.
No właśnie, poczucie odpowiedzialności, tego mi zabrakło. I gdyby
utrwalić je w ludziach i tych na ,,dole,, i tych na ,,górze,, , ba, ale
jak. Sama widzę, co się dzieje, ot choćby dzieci w wieku 5-6 lat na
podwórku do późnych godzin, albo rodziny wielodzietne, płodzić, płodzić,
jakoś się wychowa. A jak to ,,jakoś,, potem wygląda, sami wiecie. Jest
tych przykładów tysiące w każdej dziedzinie, lekarze opuszczający
chorych. Stosunki pracodawca-pracownik. Nie będę robić wyliczanki, bo
miejsca zabraknie. ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Bet.
Wspomniałaś o lekarzach, może ktoś mi wyjaśni skąd wzięły się pieniądze
dla lekarzy, tych co to znów powrócili do pracy? O co tu w końcu
chodziło?
Bonynka. No - właśnie, moje dziecko rodziło w innym mieście, bo szpital zamknęli, żenada, a gdzie przysięga? Nic już dziś nie liczy się...
Z
tą odpowiedzialnością, to różnie bywa. Czym jest właściwie
odpowiedzialność? Zajrzałam do encyklopedii i zobaczyłam całą listę
pojęć związanych z odpowiedzialnością. I tak sobie pomyślałam, że każdy
jest w większym lub mniejszym stopniu za coś odpowiedzialny. Nawet
dzieci, np. brat odprowadzający młodszą siostrę do przedszkola.
Każdy
odpowiedzialnością jest obarczony nawet przez prawo. Mnie niepokoi nie
brak odpowiedzialności, bo ona jest, jako taka, lecz brak (oczywiście
nie wszędzie, nie zawsze i nie u wszystkich) powiązania
odpowiedzialności z troską. A z tą troską różnie bywa i jest zależna od
wielu czynników. Co z tego, że lekarz jest odpowiedzialny za zgodne ze
sztuką i przysięgą leczenie, jak odchodzi od łóżka pacjenta i nie
troszczy się o niego? A może się troszczy na swój sposób? Przecież
„przetelepał” pacjenta karetką do innego szpitala...
Moja
znajoma pracuje w służbie zdrowia jako sekretarka. Miała ogromne
zmartwienie, bo strajkujący lekarz (jej szef) nie chciał podpisać
jakiegoś dokumentu, od którego zależała m.in. wypłata jej poborów. Żal
mi jej było, ale z drugiej strony pomyślałam, a chorzy? Co na to chorzy
cierpiący w wielkim stresie? Jak szef nie podpisze tego papierka, to nie
tylko sekretarka poborów nie dostanie, ale przede wszystkim szpital
lekarstw nie kupi i prądu może nie być na sali operacyjnej. Czym jest
chorych stres w porównaniu do stresu sekretarki? A w ogóle, czy mam
prawo ważyć stres, określać, który większy i ważniejszy? Każdy ma prawo
do godnego życia w poczuciu bezpieczeństwa. No i wreszcie... co z
odpowiedzialnością tego lekarza - szefa? Przecież odpowiada chyba.
Zabrakło moim zdaniem troski. Teraz z kolei pytanie: czyjej troski?
Rządu? Funduszu zdrowia? Systemu? Lekarza Kowalskiego? Wszystkich po
trochę?
Demokracja daje prawo do godnego życia, ale także swobodę do beztroskich działań, które to życie czynią ciężkim...
Drążąc temat dalej...
Co
z tego np., że rodzice są odpowiedzialni za wychowanie i nakarmienie
swoich dzieci, jak dzieci głodne idą do szkoły (u bezrobotnych
rodziców), a nie wychowywane są z należytą starannością u pracujących
rodziców, bo ci pracują po 16 godzin robiąc karierę. To tylko przykłady,
bo są oczywiście także dzieci i głodne, i nie wychowywane jednocześnie,
a także i nakarmione, i wychowywane. Nasuwa się pytanie, czy tylko
rodzice są za dzieci odpowiedzialni? Tak!
Odpowiadają
przed prawem rodzice, ale przyczyną jest brak troski także państwa,
organizacji samorządowych, niektórych „lewych” fundacji, pani rzecznik
praw dziecka "troszczącej się" o torebki teletubisiów /"Zauważyłam,
że Tinky Winky ma damską torebkę, ale nie skojarzyłam, że jest chłopcem.
W pierwszej chwili pomyślałam, że ta torebka musi temu teletubisiowi
przeszkadzać. Taki balast niepotrzebny"/ i może też o koty -
NIECNOTY z elementarza i Olę wymyśloną na okoliczność nauki pisania
kółek i lasek, która HASA z kotem przez 130 stron, zamiast o żywe,
prawdziwe dzieci - kwiat, teraźniejszość i przyszłość każdego narodu.
Ogólnie pewnie całego świata to wina. Niby ten „cały świat” też odpowiada, ale przed kim i w jakim zakresie?