Duch, magia i tradycja są przecież w nas!
Kilka lat temu wspomniałam, że nie udaje
mi się piernik adwentowy. Zniechęcona przestałam więc go piec. Poskarżyłam się
także, że wśród wielu pysznych ciast brakuje mi właśnie piernika na Boże
Narodzenie. Kupowałam w sklepie, ale... miał nie ten smak i zapach. Od tej pory,
niebieskim samochodem pocztowym, Mikołaj przywozi mi adwentowy piernik.
Prawdziwy! Taki, który pieści zmysły nie tylko smakiem i zapachem, ale wprost
otula babcinym i matczynym sercem. A może to Babcia z Mamą załatwiają mi ten
piernik u św.Mikołaja? Same na swych chmurkach nie mają zapewne piekarnika, ani
miodu czy mąki.
Kiedy czytam i słyszę o tym, że Świętami
Bożego Narodzenia i całym tym dobrym przedświątecznym czasem owładnęła
komercja, myślę sobie, że to nieprawda. Duch, święta i atmosfera są przecież w
nas, w domu, w rodzinie, a nie w telewizyjnych reklamach kremu do golenia z
mikołajową czapeczką. Nie wszyscy komercji marketowo - telewizyjnej
się poddają. Nie ulegają szałowi zakupów chińskiej tandety na prezenty. Nawet
na blogach widziałam, że gwiazdkowe i mikołajkowe prezenty wykonują sami,
wcześniej uważnie wsłuchując się w pragnienia osoby, którą pragną obdarować.
Ileż cudnych mocy, serca i magii
zaklętych jest w takim podarowanym na Mikołaja pierniku adwentowym. Nawet w każdym węzełku sznurka, starannie
paczkę owijającego.
Hi, hi... Piernik na sianie? A tak! Prawie
w całym stogu siana. To także magia. W ubiegłym roku nie mogłam zdobyć sianka
na wigilijny stół. Nie było w sprzedaży na targu, a to z marketów, zapakowane w
foliowe woreczki zupełnie nie pachniało. I oto dzisiaj, jako dodatek do
piernika, w mikołajowej paczce się pojawia. Nie byle jakie siano, o nie! Dobrej jakości i aromatyczne. Prosto z obory w
małopolskiej wsi.
Bardzo, bardzo dziękuję Mikołaju.
Bardzo, bardzo dziękuję Mikołaju.
Zapraszam w dalszym ciągu
do uzupełniania ”Świątecznej KsięgiTradycji”.
To naprawdę wspaniałe dostać taki prezent pod choinkę, ja tez zawsze na święta dostaję coś wspaniałego od pewnej osoby ale sama bawię się tez w Świętego mikołaja anonimowo. Pozdrawiam tak przedświatecznie
OdpowiedzUsuńTo masz teraz, Czardasz, pełne ręce roboty, bo właśnie mamy czas św.Mikołaja. Trochę nam anonimowość teraz poczta psuje, bo nie chce przyjąć paczki bez nadawcy.
UsuńByłam u Ciebie na popołudniowej kawie, ale nie dało się rozczytać kodu, żeby wysłać komentarz:(((
Usuń;) masz rację nastrój jest w nas ;), ja z małego miasteczka, więc poza marketami, które rzadko odwiedzam, wystawy świąteczne tylko w księgarni, ale jak ja na nie czekam, jak dziecko ;), i wczoraj z moimi córkami zachwycałyśmy się tą wystawą, z roratnimi lampionami przy boku, magia adwentu ;)
OdpowiedzUsuńa Twój piernik najsmaczniejszy, bo szczerze dany ;)
sianka u nas nie brakuje, bo moja dawna szefowa od lat wystawia na chodnik cały żłób pełen siana z napisem "proszę się częstować",
dobrego czasu nadziei, Elu ;)
Świetny pomysł miała ta osoba wystawiająca siano. I to jest właśnie to! Cała magia i dobro, które jest w ludziach i może być wyrażane na przeróżne sposoby.
UsuńWspaniale, że ktoś zadał sobie tyle trudu, aby sprawić Ci taki wspaniały prezent :)
OdpowiedzUsuńIw - nowa, jak dobrze, że podkreśliłaś trud,o czym w notce nie napisałam.
UsuńKochany ten Mikołaj. Z prawdziwa przyjemnością przyjęłabym taki prezent
OdpowiedzUsuńAndante, trzeba zawsze głośno mówić, czego się pragnie, a kochany Mikołaj wysłucha i zapamięta.
UsuńBardzo podoba mi się, a nawet wzrusza to, że dostrzegłaś co kryje się w każdym węzełku sznurka na paczce. No i tu kłania się komercja podwójnie: w marketach ze budowlanych nie uświadczysz zwykłego sznurka z konopi albo choćby czegoś konopiopodobnego. Są eleganckie, wielobarwne przeróżnych grubości ale z tworzywa sztucznego. Taki tradycyjny sznurek do pakowania jest dostępny ale w małych sklepach typu "szwarc-mydło-i powidło". A poza tym... łatwiej jest paczkę okleić taśmą, szast, prast i gotowe. Robienie supełków też wymaga chęci i trochę serca, ale za to jaka radość gdy obdarowany się cieszy! Bezcenne!
OdpowiedzUsuńCzy pieczywo nie nabrało woni siana, skoro ono tak aromatyczne jest? Hi,hi,hi...
Wszystko pachnie, jak należy! Piernik sobie, a siano sobie. To też sztuka tak zapakować.
UsuńTakie sianko to majątek! Kij z piernikiem:)))
OdpowiedzUsuńJaki kij? Nie ma kij z piernikiem, chyba, że z jakimś "piernikiem" :)))
UsuńPiękny prezent Elu. Nie zastąpią go żadne zakupy w marketach. Bet ma rację. Ofiarodawczyni zadała sobie sporo trudu i bardzo się Jej to chwali.Serdeczności
OdpowiedzUsuńTeż jestem, Hanno, tego zdania. Zresztą ja zawsze ceniłam dary od serca i oczekiwane. Nie uznaję prezentów na tzw. "odwal", choćby nawet to miała być kolia brylantowa z kluczykiem do czerwonego Rolls-Royce'a.
UsuńWspaniały pomysł z takim piernikowym prezentem, co to nie tylko pachnie razem z siankiem, ale też odpowiednio smakuje.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie przyszło mi do głowy, aby ususzyć skoszoną na działce trawę i mieć własne sianko. W przyszłym roku na pewno o tym nie zapomnę;)
Pozdrawiam piernikowo.
Właśnie na działce trzeba o tym specjalnie pamiętać i skosić jakimś sierpem, bo z kosiarki to sieczka wylatuje.
UsuńAnno, ale to, które od Mikołaja dostałam pachnie zupełnie inaczej. Przypuszczam, że to rozmaitość traw z jakiejś wiejskiej dzikiej łąki daje ten niezwykły aromat.
Miłe Panie! Sianko działkowe może nie mieć takiego aromatu. Prawdziwe siano musi zawierać odpowiednie gatunki traw, nawet te z dzikiej łąki nie zawsze dają pożądany efekt. O wartości odżywczej już nie wspomnę:)))
UsuńBet, do odżywiania wystarczy piernik. Siankiem odżywiać się nie będę, więc i takowych wartości nie ocenię. Ale co do zapachu, to się zgadzam.
UsuńSiano posiada wartości odżywcze, przysięgam! My tego nie potrafimy docenić ale taka krowa...
UsuńAleż ja wierzę i Tobie i krowie. Nie potwierdzę tylko własnym doświadczeniem hi, hi...
UsuńGdy jeszcze pracowałem w hipermarkecie szefowa poprosiła o zapakowanie stroika na którym był wspaniały Mikołaj/bombka przywieziony z Holandii, i kilka innych szklanych cudeniek. Z kolegą włożyliśmy Mikołaja do pudełka, uszczelniliśmy to wszystko specjalną watą do pakowania, i ktoś nam podał pomysł, aby zamiast sznurkami okleić to zgrzewaną taśmą ozdobną. Położyliśmy ten stroik na bindownicy, ale zapomnieliśmy zmniejszyć naciąg, bindownica ruszyła, pudełko się zapadło, i ... usłyszeliśmy czysty dźwięk gruchotanych bombek.
OdpowiedzUsuńAnzai, ogromnie jestem ciekawa dalszego ciągu tego zdarzenia, czyli jak potoczyły się losy pakowaczy-bindowników :))), bo gruchniętych bombek, to wiadomo...
OdpowiedzUsuńZa dużo było świadków i pomocników, Mikołaj dojechał z Holandii jeszcze przed Sylwestrem, ale tych bombek już nie było. To był przełom w pracy dla nas informatyków, na dyżurze szefowej mieliśmy przerąbane.
UsuńEeeeee, liczyłam na coś bardziej emocjonującego ;)
UsuńMy, sprawcy tych gruchniętych bombek, mieliśmy inne zdanie.
UsuńTo zrozumiałe:)
UsuńGruchnięte bombki! Ale cudne wyrażonko:)) Bombowe!
OdpowiedzUsuńBet, ja czasami żałuję, że nie księgujemy tych różnych wyrażonek, które dość często pojawiają się na naszych blogach.
UsuńNo to księgujmy! A może wtedy stracą to "coś"? Bo takie zaksięgowane to znaczy uzwyczajnione...
UsuńCo racja to racja. A poza tym - jak zdefiniować? To musi być cały kontekst sytuacyjny i nastrój danej chwili. Wtedy takie powiedzonka brzmią właściwie.
UsuńPieknie piszesz o tych prezentach piernikowo - siankowych. A co do wyrazonek - po co ksiegowac - uzywac i juz.Gruchnely bombki .Wiem,ze nie pieknie pisze ,robie sporo bledow myslowych,interpunkcyjnych i podejrzewam juz sie o ortograficzne rowniez ale moim wzorcem niegdys byl pan Wankowicz ,ktory pisal ,ze ronorodnosc jezyka sprawia,ze ten jezyk zyje i sie rozwija.I nalezy czerpac z roznorodnosci gwar i dialektow.Chyba mial racje.Wole gruchniete bombki niz anglojezyczne potworki .
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię anglojęzycznych "potworków". Niektóre jakoś się przyjęły i nie rażą, ale wiele kole mnie w oczy i uszy.
Usuńo rany - mialo byc niepieknie!!
OdpowiedzUsuńReno, nie przejmuj się błędami, jeśli się zdarzą. Komentujemy na gorąco, szybko i to jest wybaczalne:)
UsuńA dlaczego do mnie Mikołaj nie przybył z takim podarkiem :( Chyba byłam niegrzeczna, muszę postarać się na następny rok. Zawsze też zapominam żeby sianko zrobić sobie z ogrodowej trawki.
OdpowiedzUsuńPrezent godny pochwały...
Pozdrawiam serdecznie.
JaGo, przecież Mikołaj wie, że Ty potrafisz upiec piernik:)
UsuńUpiec OK, tylko gorzej z tym "chcę"... :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Hi, hi... na to nie ma rady, faktycznie.
UsuńNo właśnie. Zawsze plany mam ogromne, tylko jak przyjdzie coś do czegoś to wychodzi z tych planów... wieeelka "kicha" :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Do roboty, kochana, do roboty! Nie ma "kicha'nia" :)))
Usuń6 grudnia - jak dobrze wiecie, Święty Mikołaj chodzi po świecie. Dźwiga swój worek niezmordowanie. I każde dziecko prezent dostanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mikołajkowo
Szkoda, że kilkanaście lat temu nie znałam tego wierszyka. Nauczyłabym wnuczkę :)
UsuńSmacznego i wychodzi na to że wonnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj, wonne. Mocno wonne i chyba narkotyzujące, bo spałam dzisiaj do godz. 11.
UsuńW poniedziałek zakisiłam piernik. Jak chcesz przepis, napisz na GG, chętnie podam, bo jest pyszniutki. O prezentach zaczynamy myśleć dużo wcześniej, szczególnie ze względu na Księżniczkę. Lubię dawać prezenty i otrzymywać również, pod warunkiem, że nie są drogie, a raczej wymyślne i pięknie zapakowane, to ważne. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Lotka. Wystarczy mi ten piernik od Mikołaja. Dwa, to stanowczo za dużo.
UsuńPrzecież można zamrozić, a Mikołaj wybitnie Cie polubił, do mnie nawet nie zajrzał, wyobrażasz to sobie?
UsuńLotka, do wszystkich Mikołaj nie da rady dotrzeć w jednym dniu. Czas Mikołaja trwa nadal. Przyjdzie i do Ciebie. A może listu nie napisałaś, albo nie wyraziłaś głośno, co byś chciała?
UsuńZapach sianka to musi być coś.
OdpowiedzUsuńA jak narkotyzująco działa na sen:)))
Usuńoch alEllu - szczęściara z Ciebie - taki prezent !!! to chyba grzeczna bardzo byłaś .. takie delicje to tylko dla wybranych. Mnie też Mikołaj świąteczną paczkę przyniósł, mniej więcej taką dużą jak Twoja a w paczce prawdziwki łebek w łebek - cud !!! paqchniało jak w niebie. Teraz żyję już świętami i tym wzystkim, co one niosą ..
OdpowiedzUsuń-----------
aaaa - u mnie Mikołaj Święty coś dla Ciebie zostawił ... sam zmajstrował, a mnie jako gońca-aniołka wysłał żebym zawiadomiła ;-)
to niniejszym zawiadamiam
Dziękuję aniołkowi za powiadomienie:)
UsuńCudnego Mikolaja dostalas!
OdpowiedzUsuńserdecznosci
Judith
No i tak, że cudny:)
UsuńHej Elu!
OdpowiedzUsuńA do nas dziadkowie kiedyś na Święta Bożego Narodzenia przysyłali zająca!
Dziadek był myśliwym. Z Zająca mama robiła pasztet. A z zajęczej skórki ojciec na przykład robił podszycie do czapki:)
Jedząc pasztet trzeba było uważać na śrut od dubeltówki.
Powiem szczerze. Magia świat mi uleciała wraz z dzieciństwem.
Nic na to nie poradzę.
Teraz kolędy mi się kojarzą z Coca Colą:)
Pozdrawiam serdecznie z zaśnieżonej 100licy
Vojtek
Myśmy dostawali od wujka królika, czasem gołąbka. Zające pamiętam wiszące za oknem. Z Coca Colą świąt zupełnie nie kojarzę, a dlaczego akurat a Coca Colą?
UsuńElu!
Usuńkażdy czuje co innego. Czasami do kogo innego.
ja i Otylia czujemy takie imprezy. Paznokcie Otyś sama zrobiła. I na mnie wywarły wrażenie dlatego sfotografowałem. I fajnie kontrastują z pędzącymi autami. Tak mi się wydaje. Jest to elegancja własnego pomysłu i własnej wizji i pracy. Czyli ELEGANCJA Z DUSZĄ:)
Ale nie wiem o co chodzi z Tą Tunezją??
My tam się nie wybieramy:)
A pamiętam zające zwisające za oknami i to w wielkiej ilości!
Teraz nic nie zwisa. Nawet kwiaty:)
Mamy teraz duże lodówki i zamrażarki, to nie wywiesza się dziczyzny za oknami. Myśmy mieli na zewnątrz - na parapecie okiennym - skrzynkę pełną mięsa. Myślę, że teraz by ukradli.
Usuńa ja pamiętam kiełbaqsy, które suszyły się za piecem, ale w pokoju pachniało ... a na szafce przed świętami, stały dwie karafki - w jednej kawówka, w drugiej cytrynówka, mój Dziadziu zawsze sam przyrządzał
UsuńU nas kiełbasy wisiały na strychu. A do bieżącego jedzenia - między szybami okien (okna były podwójne). Sięgało się po nie przez lufcik.
UsuńFakt. Było skromnie. Ale czy my to odczuwaliśmy? Cieszyliśmy się ze zwykłych rzeczy.
OdpowiedzUsuńA to reklamy Google! :)
U mnie czegoś takiego nie zamówisz.
Niestety:)
Pozdrawiam z białej Warszawy
A mnie jakoś Google na szczęście nie nęka reklamami.
UsuńAlello,czy alElu..No zgłupiałem..Jak się zwracać?Do prof Bralczyka wysłałem list i bez odpowiedzi..No to po swojemu! Alello,jako komendantce straży kochanej naszej przesyłam Ci na Mikołaja gaśnicę,abyś gasiła pożary,jakie tu od czasu do czasu rozkwitają.Czuwaj!
OdpowiedzUsuńCichy, sama nie wiem. Zawsze uważałam, że alElu - tak jak Ela się odmienia. Ale teraz tez zgłupiałam, bo niektórzy zwracają się "..Elo". Ale tylko w sieci. W Realu nie spotkałam się z "..Elo".
UsuńPrezenty swojej roboty są bezcenne. W dodatku trafione czynią, dane od serca, odbiorcę naprawdę szczęśliwym. Niech takich prezentów będzie jak najwięcej. Czego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Akwamaryno, ja także staram się, aby prezenty były trafione. Zwykle przeprowadzam śledztwo tajną drogą, albo wprost pytam. Prezenty nietrafione, to strata pieniędzy i miejsca na półkach, a z czasem w piwnicy. A dodatkowo, jeśli prezent od serca - to faktycznie bezcenna bezcenność:)
UsuńPodobają mi się Hiszpanie w kwestii trafności. Np. jeśli dziecko od jednej cioci dostaje lalkę, to od drugiej domek rozmiarem do tej lalki dopasowany, a ad trzeciej meble do tego domku, od babci wózek itd... Nie ma nic przypadkowego czy niepotrzebnego.
Elu. Masz rację. Ale między pijakiem a alkoholikiem jest taka różnica, ze pijak pije bo chce a alkoholik pije bo musi. Tak jak narkoman musi brać narkotyki.
OdpowiedzUsuńAle początki są zawsze od pijaństwa i nadmiernej ilości alkoholu.
Po prostu tu jest przegrane życie dla CAŁEJ RODZINY.
Przechodziłem tam parę dni temu. Willa elegancko rozbudowana i utrzymana. Pewnie została sprzedana.
Pozdrawiam na trzeźwo
Vojtek
A propos paczki to ja mam do wysłania paczkę na północ polski. Nad sam Bałtyk. Ale była duża kolejka na poczcie to odpuściłem. Może pójdę wieczorkiem?
Pozdrawiam Elżbietę
Trzeba przyznać, Vojtku, że teraz poczta działa bardzo sprawnie. Sądziłam, że przesyłka polecona będzie szła tydzień, więc wysłałam odpowiednio wcześniej, aby doszła na Mikołaja. Adresat otrzymał na drugi dzień.
Usuń