Pora zacząć odliczać dni do wakacji. Moich wakacji, nie tych szkolnych. Na wypoczynek preferuję czerwiec, kiedy przyroda jeszcze nie stratowana przez turystów, zieleń nie zdążyła się zakurzyć, już jest ciepło, a nie upalnie. Czerwiec jednak w tym roku odpada, bo zarezerwowany jest na wygraną wycieczkę do Szwajcarii. Choć wyjazd tylko 4 - dniowy, zablokował jednak cały miesiąc, ponieważ organizator nie podaje dokładnej daty.
Maj dla mnie jest za zimny. Lipiec z sierpniem za gorące i tłoczne. Długo myślałam, co robić. Albo zrezygnować z wygranej, albo zdecydować się na wakacje we wrześniu. Tymczasem umykają styczniowe promocje. Grudniowe - jeszcze lepsze - już dawno przepadły. Trudno!
Uruchamiam satelitę. Trala
lili, trala la... i bęc! Padło na... jak to u mnie, hi, hi... Gdziekolwiek
spojrzę, wszystkie drogi prowadzą do Tunezji.
Wybrałam
miejsce kilka kilometrów od miasta.
Hotel na rozległym terenie z niską zabudową, położony w urokliwej części Tunezji - Mahdia, słynącej z pięknych plaż oraz przejrzystej i turkusowej wody. |
Ośrodek nad samym morzem - z własną -
białą plażą. Pawilony zatopione w zieleni i kwiatach. Bogata infrastruktura:
SPA, basen także kryty, kilka barów i restauracji /w tym jedna widokowa
oraz bar na wodzie i na plaży/, jedzenie różnorodne, stosy owoców i ciast oraz napoje w cenie. Wszystko od rana do nocy w ilościach nieograniczonych. Cena
przystępna. Nigdzie, oprócz Egiptu, gdzie nie odpowiadają mi plaże, nie dostanę
tyle, co w Tunezji za porównywalne pieniądze. Także w Polsce. Wiem, co mówię, bo poszukiwania
zaczęłam od Bałtyku, poprzez Ciechocinki i różne inne zdroje, do których
skromnie trzeba mieć około 5 tysięcy złotych, żeby dodatkowo - ponad przydzielony 45 minutowy limit na określoną godzinę - pozanurzać się w jakimś basenie. Taniej, to tylko siedzenie w klaustrofobicznym
pokoiku, 2-3 razy dziennie jedzenie bez wyboru i spacer po parku. Praktycznie też przerobiłam temat. Ostatnio w ubiegłym roku w górach. Zbyt drogo za oferowane minimum i paskudną pogodę!
Nawet nie muszę wychodzić z domu, by
dokonać rezerwacji. Kilka klików i gotowe. Także rodzaj pokoju określony.
Wybrałam z widokiem na morze. Potem e-mail od organizatora zachęcający do
rejestracji w Strefie Obsługi Klienta, gdzie znajdują się niezbędne informacje
związane z zakupionym wyjazdem. Między innymi: obowiązujące limity bagażowe,
możliwość rezerwacji miejsca w samolocie na rysunku jego wnętrza, godziny
odlotu i przylotu, status dokumentów podróży i wpłat oraz - co najmilej mnie
zaskoczyło - oferta pobrania do wydruku biletów samolotowych oraz woucheru. A jeśli się komuś nie chce drukować, to
kurier może za 20 złotych przywieźć do domu.
Mało tego! Kwity można zapomnieć zabrać ze sobą, czy zgubić. Nie ma
sprawy! Przedstawiciel biura podróży wydrukuje wszystko na lotnisku. Aż wierzyć
się nie chce, że coś jest takie proste, łatwe i bez zbędnych ceregieli. Tak... zwyczajnie... dla ludzi! A przede
wszystkim bez biegania w mrozy i śniegi po mieście od biura do biura, gdzie niewiele mi doradzano i oferowano to, co chyba w danej chwili pasowało, bez wsłuchiwania się w moje preferencje.
Niech żyje Internet!
Niech żyje satelita!
Trala, lili, trala la
Jest mi ciepło
Hopsa...sa!
I o! I bęc!
O!
No, to zaczynam
odliczanie, a w międzyczasie udaję się na „Visite Virtuelle”, żeby zima lżejszą się
zdawała.
Jako dawny pracownik biura podróży powinnam się obrazić, ale Cię rozumiem ;), a wygrana wycieczka do Szwajcarii - niech jak najszybciej się odbędzie ;)
OdpowiedzUsuńA z jakiego powodu miałabyś się obrazić?
UsuńWycieczka do Szwajcarii nie odbędzie się jak najszybciej, tylko w czerwcu.
Nie lubię leżenia na plaży i kąpieli w basenie pod palmami. Wolałabym mieszkać skromnie w jakimś bungalowie w Lasku Bulońskim i przez 10 dni zwiedzać Paryż. Może nareszcie skończyłabym oglądać zbiory Luwru. Mogłabym też mieszkać w jakimś skromnym hoteliku we Florencji i dokładnie ją zwiedzić. Jednak każdy lubi co innego, a o Twojej miłości do Tunezji wiem od dawna.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam.
Anno, Paryża się nazwiedzałam dużo i dłuuuuuugo. Nie pokochałam Francji i uciekłam do Polski, a pewnie do dziś bym musiała Paryż zwiedzać, gdyby nie ucieczka.
UsuńAle, jak piszesz, każdy lubi co innego...
Założę się jednak, że w Lasku Bulońskim nie wytrzymałabyś ani jednej nocy. W dzień to ładne miejsce - z jeziorkami, altankami, a nawet turystyczną kolejką. W nocy zmienia się w piekiełko sutenerstwa, prostytucji, narkotyków, szemranych interesów i typów z pod ciemnej gwiazdy.
Zazdroszczę Ci możliwości przebywania w Paryżu, który chyba nigdy by mi się nie znudził.
UsuńChyba trzy dni mieszkałam w Lasku Bulońskim i nie było żadnych ekscesów, bo jest wyznaczone miejsce do noclegów dla cudzoziemców. Przyjeżdża tam mnóstwo Niemców i nie tylko, aby nocować w camperach.
Lasek Buloński jest duży i na pewno w innych jego miejscach jest piekło, ale nie tam.
Pozdrawiam.
Nie wiem, czy by mnie było stać na ten kemping. Tydzień w przyczepie kosztuje od 600 - 900 euro. No, chyba, że się zorganizuje kilkuosobową grupę, to koszty się rozłożą. Ja mieszkałam w Ris Orangis. Do Paryża dojeżdżałam pociągiem codziennie, a po Paryżu metrem.
UsuńZaobserwowałam, że kiedyś, choć nie mieliśmy paszportów w szufladzie, Europa była dla nas bardziej dostępna. Kto załatwił paszport i miał na koncie 100 dolarów, to mógł zwiedzać do woli. Nazywałam te dolary czy bony (nie pamiętam) przejściowymi, bo przekazywało się temu, kto akurat chciał gdzieś jechać.
Dzisiaj nawet Bułgaria mało dla kogo dostępna cenowo.
O Hiszpanii nie wspomnę. Nawet do bliskich znajomych nie jadę, jak mi powiedzieli, ile plasterek wędliny tam kosztuje. Kiedyś gościliśmy się wzajemnie i nikt plasterków nie wyliczał.
Nie wiem, jakie były koszty noclegu w bungalowach, bo byłam z wycieczką i sama niczego nie załatwiałam. Domek był 3-osobowy i bardzo wygodny ze wszelkimi wygodami. Kiedyś pisałam, że byliśmy z mężem i synem w Sozopolu w Bułgarii, było to załatwiane łącznie z przelotem przez jakąś nauczycielską firmę turystyczną. Fakt, że wtedy zapłaciliśmy grosze, myślę, że teraz kosztowałoby to bardzo dużo. Teraz przy tym kryzysie nawet nie wypada zwalać się komuś na głowę. Nawet gdy jedziemy do mojej przyjaciółki 40 km od mego miasta, zabieram ze sobą usmażone kotlety i prezenty dla jej wnuków.
UsuńGorąco pozdrawiam w mroźny dzień.
Przepraszam, że tak głupio mi wyszło drugie zdanie, ale akurat syn do mnie zagadał na GG i nieco się wyłączyłam z komentarza u Ciebie. Zaprosiłam syna na cannelloni wg przepisu JaGi.
UsuńPozdrawiam.
Oglądałam oferty do Bułgarii. Drogo!
UsuńNa pewno obecnie jest drogo, a przynajmniej tak samo jak w Polsce. Chociaż nasi właściciele pensjonatów mają usprawiedliwienie, że zarabiają tylko w sezonie, zaś u Bułgarów sezon trwa o wiele dłużej. Nie wiem, jaka teraz jest kuchnia u Bułgarów, ale gdy ja byłam, to zawsze chodziłam głodna, bo nic mi nie smakowało. Po trzech dniach musieliśmy się ratować kropelkami żołądkowymi.
UsuńGorąco pozdrawiam.
Właśnie dzisiaj w papierowym katalogu szwagier wybrał sobie hotel w Bułgarii /Albena/ i prosił, żeby w internecie sprawdzić promocje. 2- osobowy pokój tzw. oszczędnościowy w super cenie z wyżywieniem kosztuje - cena promocyjna i po dodatkowym rabacie: 7799 zł. Ta super cena obowiązuje do końca stycznia. W tym samym hotelu pokój 2-osobowy z widokiem na morze też z wyżywieniem i też cena do końca stycznia - 9654 zł minus 3% rabat - czyli 9365 zł. Już do szwagra oddzwoniłam. Zwątpił, hi, hi...
UsuńDla mnie najważniejsza jest woda, a tu masz jej dużo. Jeżeli gdziekolwiek jechaliśmy, mąż meldował..."woda jest", o resztę nie pytałam. Jedź , a ja będę czekać na relację z podróży. Na pewno nie zabraknie Ci ciekawych wrażeń. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoże nawet zabiorę laptopa, to relacje byłyby na gorąco. Tym razem lecę sama, więc wieczorami, albo wczesnym rankiem przy kawie (o szóstej rano ja jedna tylko piję na dziesiątki gości) mogę się nudzić.
UsuńHmm chyba pojde w Twoje slady...i cos zamowie przez internet.Tyle,ze tutaj,w Holandii.Biura podrozy tu tak nie padaja jak w Polsce i jednak hmmm dbaja o klienta.Ceny chyba porownywalne - patrzylam - Kuba w Polsce 2000 zl w Holandii 500eu .Np....Ja jednak nie tak jak Anna - lubie ciepelko ,palmy niekoniecznie wylegiwanie sie na plazy ale najblizsza okolica i co sie da +plaza - jak najbardziej.Z tym wylegiwaniem to wiesz - jak by czlowiek mial co pokazac to by wylegiwal sie na lezaczku pod palma.A teraz niestety zostala tunika dluga i spacery:))
OdpowiedzUsuńReno, wyglądem nikt się nie przejmuje, pełen luz i wzajemna akceptacja. Jedynie czasami wiekowe Niemki drażnią gołymi cycami prawie do kolan. Ale może tylko mnie, bo ja uważam, że swoboda... swobodą, ale odrobina estetyki czyni otoczenie ładniejszym.
Usuńuwielbiam się kąpać i opalać dla mnie może być cały rok lato.Pozdrawiam milutko:)))
OdpowiedzUsuńI dla mnie lato może być cały czas, byle niezbyt upalne i duszne, jak czasami w naszej strefie klimatycznej bywa.
UsuńJa raczej z tych biegająco - zwiedzających, ale doskonale Cię rozumiem. Głupie wydrukowanie kartki, kosztujące parę groszy jest dla niektórych problemem. Dla innych to jedynie miły gest mogący zaowocować w przyszłości. Takie mało kosztujące rzeczy pozwalające klientowi zaoszczędzić "drogi przez mękę" niestety stanowią wartość dodaną w niewielu jeszcze firmach, choć powinny być standardem.
OdpowiedzUsuńCzyli na koniec września mamy super relację (że o zebranym przez ten czas materiale na kilka czy kilkanaście notek nie wspomnę)? :-)))
Wiem... wiem, Mironq, że lubisz wędrować. Twoim biego-zwiedzaniem wprost delektuję się. Szkoda tylko, że wolniej piszesz, niż ja czytam, o!
UsuńBardzo trafnie zauważasz, że to, co powinno być standardem, najzwyklejszą zwykłością... nie jest powszechne i aż takie wrażenie robi, że człowiek chwali, jak nie wiadomo co.
Plany wakacyjne to dobry sposób na zimno i szarość. Ja w tym roku też już zaplanowałam - długi weekend majowy i wrzesień. A dokąd?. Wkrótce opiszę na blogu. A wygranej wycieczki zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry sposób. Wręcz nie ma lepszego. No, jeszcze dobra chałwa i czekolada, ale tym nie można zbyt obficie się "upajać" :)))
UsuńNo i poleci nam alElla w świat daleki. Taka rezerwacja działa jak antydepresant no i skoro ogrzewa to może na kominku oszczędzi się?Hi,hi,hi... Jednym słowem: dwa w jednym!
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie wspaniale.
Co ja mówię, jakie dwa w jednym! A Szwajcaria??? To już trzeci element!
UsuńStrasznie bogaty program na lato. Laptop podróżny jest konieczny aby pomieścił wrażenia. Obowiązkowo.
Ojśśśś Beeeeeeeeet, naciągasz mnie na koszty :)))
UsuńNo, trudno. Nie można mieć samych korzyści.
UsuńTeż prawda, hi, hi...
UsuńAle tym razem radzę udać się do sklepu...Klikiem tego nie załatwiaj.
UsuńNo i nowe sukienki by się przydały...
Toż tam sama woda, bikini wystarczy ;)
UsuńNic podobnego. Ja zawsze zaczynam odliczanie od remanentu w sukienkach. Najwięcej przyjemności mam w kompletowaniu garderoby. Lot i pobyt to właściwie już zakończenie wakacji...hi,hi,hi...
UsuńJa jestem cały czas spakowana. Garderoba do Tunezji leży oddzielnie w kuferku. Nic nowego nigdy nie zdało egzaminu. Daremnie się tylko przeleciało samolotem. Stare, wypróbowane... to jest to!
UsuńTo ja się tak nie bawię.
UsuńBawmy się... bawmy... To dobra zabawa!
UsuńKiedyś Jagoda urządziła sesję fotograficzną wyjazdowych kreacji, które "musiały" być zatwierdzone i uzyskać pozwolenie na lot, hi, hi...
zdjęcie sesji fotograficznej mam i pozwolenie również nawet podpisane po arabsku przez pana ze sklepiku hotelowego. Ubaw był po pachy.
UsuńDobrze jest powspominać takie rzeczy. Od razu lepiej na duszy.
Pozdrawiam
Fajnie jest umieć się bawić i cieszyć z różnych drobiazgów. Życie bowiem nie składa się tylko z nadzwyczajnych, wyjątkowych szczęść i wygranych w lotto.
Usuńno poparez - chałwianki tak mają, że marzenia lubią ... ja sobie wczoraj otworzyłam stronkę Duszkik i spacerowałam po ukochanych zakątkach ... też w czerwcu planuję albo z końcem maja , w lipcu za dużo kuracjuszy i haładu a czerwiec jak marzenie ... sosny pachną, pola stokrorek, rododendrony kwitną, pszczoły lataja ... tylko do chałwy daleko ale można na zapas ...
OdpowiedzUsuńFajnie zapowiada się ta Rwoja Tunezja ... wiesz taka odrobina luksusu jak zamawianie przezinternet jest miłe ... a ja mam w naszym sanatorium jeszcze jedna milą rzeczz - jak przyjeżdżamy to panie pokojowe i biurowe i stołówkowe wiraja nas miłym ooooo - nasze słoneczka przyjechały ... eeej słoneczka przedpotopowe
... przebywanie tam, gdzie się lubi i gdzie jest się mile widzianym, to 90 procent udanego wypoczynku.
UsuńGrycelko - te dwa to dwa zera hi, hi ... :-)
OdpowiedzUsuńza pytanie pięknie dziękuję i robię chałwiankowy dyg
-----------------------------
kocham Duszniki i ważne jest że moijej Mamusi świetnie na serce robią , jedziemy zawsze we dwie i robimy sobie absolutny luz :-)
A ja nigdy nie byłam w Dusznikach. Chyba trzeba będzie to nadrobić.
UsuńSą tacy ludzie, którzy potrafią chlać cały urlop. Znałem takich. U jednego nawet pracowałem. I to wcale nie margines społeczny tylko "magistrowie"
OdpowiedzUsuńI wybierali zawsze miejsca z z łatwą dostępnością do alkoholu.
Niestety uzależnionych od tego napoju jest u nas coraz więcej ludzi.
A po drugie to taka knajpa może i dobrze by wyglądała na warszawskiej Pradze przy bazarze Różyckiego. Ale nie na prestiżowej ulicy w Polsce.
I dla tego ja i O. bardzo byliśmy zadowoleni ze wspólnych wakacji bo nadawaliśmy na tych samych falach.
To jest odpowiedź na Twój komentarz u mnie.
Dla mnie to fajna pora właśnie na planowanie i szukanie. I to robię. Ale jeszcze nic na 100% nie wiem. Chcemy pojechać tez z O. razem. I rozpoznać jakieś miasto europejskie spacerkiem. Tak jak Amsterdam. Na razie na pierwszym miejscu są Niemcy.
A co to za wycieczka wygrana do Szwajcarii?
Gratuluję rezerwacji. Masz naprawdę się z czego cieszyć.
Pozdrawia Vojtek poszukujący na razie:)
Pisałam już o tej wycieczce,to teraz nie chciałam powtarzać. Pewnie nie zauważyłeś, Vojtku. Kliknij w notce w słowa >>wycieczkę do Szwajcarii.
UsuńWidziałem. Gratuluję nagrody! Super!!!!!!!!!!!!!!
UsuńWarto jechać.......
Vojtek
Dziękuje:) Też myślę, że warto, chociaż ja nie lubię takich krótkich wycieczek. Niewiele się zobaczy i użyje, a tylko zmęczy.
UsuńTak masz rację. Zaraz pojadę do tej Szwajcarii:)
OdpowiedzUsuńA z wolnością można zrobić rożne rzeczy. Można też ją dokumentnie spieprzyć(przepraszam za wyrażenie).
I od wolności to jest bardzo blisko do ANARCHII
Kiedy upada całkowicie kultura i obyczaj oraz autorytety, wolność staje się niebezpieczna.
UsuńZazdroszczę Pani tego wyjazdu! Też bym chciała! :)
OdpowiedzUsuńJa też wielu rzeczy innym ludziom zazdroszczę. Dzisiaj np. zazdroszczę tym, którzy mają ciepło w domu, czyli więcej niż 14 stopni.
UsuńOj, udzielil mi sie Twoj entuzjazm!Trala, lili, trala, la!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
... i hop, hej ha!
UsuńPrzyznam, byłam w Tunezji i może jeszcze raz pojechałabym , bo mam dobre wspomnienia , ale w związku z kosztami chyba wybrałabym inny kraj gdzie mnie jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuńAle z beczki. Z racji ferii był u mnie 8 letni wnuczek. I chciałam Ci powiedzieć, ze wielokrotnie myślałam wtedy O Tobie , a właściwie o tym co powiedziałaś w związku ze spędzaniem wolnego czasu przez dzieci. Mały cały czas chciał siedzieć przed telewizorem. Jeden tydzień był na półkoloniach , drugi miała ochotę zaliczyć jak pisałam. Cudem udawało mi się wyciągnąć go na sanki.O spacerze nie było mowy. Wył jak potępieniec. Smutne to i jeśli takie maja być znaki czasu to ja dziękuję. Pozdrawiam...
Oczywiście innej beczki
UsuńJedna dziewczynka, co była u babci na feriach też tylko telewizję chciała oglądać i nie rozstawała się z pilotem. Babcia dwoiła się i troiła wymyślając przeróżne atrakcje, ale wszystko na nic. Kiedy więc mała oglądała telewizję, to babcia siadała do komputera, żeby oderwać się od tych krzykliwych bajek przez 10 godzin dziennie. To gówniara naskarżyła potem rodzicom, że babcia nią się nie zajmowała, tylko przy komputerze siedziała. Też dziękuję za takie znaki czasu. Ale to przecież dorośli tak wychowali.
UsuńWyguglałem sobie ten Twój hotel, i ... zacząłem go zwiedzać wirtualnie, obok restauracji znalazłem jakąś nietypową toaletę (6 bidetów obok siebie, oddzielonych pięknymi mauretańskimi parawanami), i już chciałem Cię tym zaskoczyć, ale coś mnie tknęło. Znalazłem inny hotel, i tam też podobna toaleto/łazienka z tymi samymi bidetami, Porównałem obrazy, i okazało się, że ... to te same zdjęcia! Niech żyje internet!
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko piękne wybrałaś miejsce, z trzech stron niebieska woda, szerokie plaże ... już się spociłem, wolę coś chłodniejszego.. Zastanawiam się też, czy to jest prawdziwy obraz Afryki, czy bardziej podkolorowany dla turystów ...
Anzai, pokaż te mauretańskie parawany. Chętnie zobaczę.
UsuńA wiesz, że dla mnie Tunezja i z tego względu jest dobra, że tam się nie pocę, jak w Polsce w upały. Jest po prostu przyjemnie ciepło, a skóra sucha.
Np. w Turcji na dłuższy spacer zabierałam ze sobą kilka bluzek na zmianę. Unikałam też spodni, bo pot spływał po plecach, a potem "rowkiem", a kiedy się usiadło odpocząć, to wstyd było wstać. Nasza rezydentka - Polka mieszkająca w Turcji - na swoim dyżurze była zawsze suchutka i świeżutka. Kiedy ktoś zapytał, jak ona to robi, że się nie poci, odpowiedziała, że przed spotkaniem z nami przebrała się. Zawsze do samochodu zabiera tyle kompletów ubrań, w ilu hotelach ma spotkanie.
Nie śmiej się z tych "moich parawanów", tak je nazwałem, bo oddzielają poszczególne kabinki. Pewno mają jakąś swoją nazwę, a wyglądają fantastycznie, chociaż to tylko replika. Puszczam Ci pocztą, ale pożytek z tego niewielki, bo wiesz jak się ogląda duże powiększenia.
UsuńCo do klimatu ... dla mnie góra to 25 st.C, a do spania 14-16 st.C. Dlatego mam dużo cichych nocy w pożyciu mażeńskim (nawet już zapomniałem co to "rowek"). Ja się nie pocę w czasie upałów, ale nic mi się wtedy nie chce, nawet żyć. :(
Nie śmieję się, naprawdę jestem zainteresowana i ciekawa, czy to takie, jak widywałam przy plażach. Oddzielały prysznice i przebieralnie - takie niby ścianki niezbyt wysokie z drzwiami kowbojskimi.
UsuńPocztą nic nie przyszło.
alEllu, pocztą nic nie przyjdzie. Okazało się, że "nie mam uprawnień". Zapomniałem odnowić rejestrację (kilka zł. SMS-em i można zwiedzać różne budynki zabytkowe) i przy robieniu zrzutu ekranowego dowiedziałem się, że "ktoś tam nie zezwolił na kopiowanie". A potem już nawet nie mogłem pooglądać. Miejsce jednak jest fajne, i jak nie zrobią tam jakiejś wojenki to będziesz zadowolona.
UsuńOby wojenek nie było. Ale tego nie da się przewidzieć nawet na dzień przed wyjazdem. Nie ma więc znaczenia, czy zamawia się wycieczkę pół roku wcześniej, czy 2 dni wcześniej.
UsuńW zeszłym roku, gdy polskie media, a później i biura turystyczne, oficjalnie informowały o sytuacji w północnej Afryce sugerując wstrzymanie się od wyjazdu z Polski, to "Polak głupi po szkodzie" udawał, że tego nie słyszy i wyjedżał. Co ciekawe to nikt ze strony polskiej nie zareagował (a przecież można było zatrzymać turystów na granicy i uzyskać potwierdzenie, że wyjeżdżający wie co robi, i robi to na własną odpowiedzialność). Potem okazało się, że jak zwykle poszło "na żywioł", czyli nadal bawimy się w piaskownicy. Na szczęście problem był tylko z kosztem powrotu ...
UsuńBo sugerowali tylko. MSZ powinno wstrzymać wyjazdy, a lotniska nie odprawiać do określonych krajów. Tylko zaraz wojna domowa u nas by wybuchła, bo... wolność... itd...
UsuńA media by pokazywały turystów - koniecznie chore babcie z wnukami oraz matki z dziećmi przy piersi koczujące na lotnisku, które na upragnione wakacje nie mogą jechać przez Tuska.
Myśmy nie wszyscy jeszcze do wolności chyba dorośli.
Bardzo lubię czytać o podróżach do innych krajów i muszę powiedzieć, że troszku zazdraszczam. Ale dobrze, że jest internet, to chociaż wizualnie, wirtualnie mogę przenieść się w różne miejsca Świata naszego. Mój mąż urlop przeważnie bierze we wrześniu, bo wtedy jest najładniej, no i rybki biorą... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja wolę czerwiec, bo wtedy wszystko kwitnie w pełnej krasie. We wrześniu już przykurzone i zieleń nie taka soczysta.
UsuńStarannie zaplanowana przyszłość. Zazdroszczę trochę bo u mnie nie wszystko tak się udaje.
OdpowiedzUsuńPewnie chciałbym do Tunezji,Egiptu i tak dalej. Kiedyś nie był czasu przez dom w Gorcach, teraz nie ma możliwości.
Mamy zaproszenie z Maroka, okazało się że mamy tam przyjaciół. Żeby tylko zdrowie dopisało.
Pozdrawiam
Z zaproszenia do Maroka warto skorzystać. Przyjdzie czas i możliwości, i zdrowie pozwoli. Życzę Ci tego, Antoni.
UsuńSzczerze Ci Elu zazdroszczę. Do takich wypraw trzeba mieć jakis pociąg, którego ja za cholere nie czuję. Dość częstp jestem w Holandi ale i tam patrzę "na zegarek" ile jeszcze zostało do powrotu. Z wycieczek "zagranicznych" kocham Beskid Śląskich i basta !!. Wole poczytać Twojego bloga i moge sie poczuc jakbym tam był.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w wyszukiwaniu jak najlepszych ofert.
Pozdrawiam
Piotrze, z pociągiem masz rację. Trzeba czuć ogromne pragnienie wyjazdu gdzieś i nic na siłę ani wbrew sobie. Zdarza się jednak, że dajemy się namówić i po pierwszym razie ciągnie nas do tego miejsca. Wyjazdy do rodziny to zupełnie co innego, człowiek nawet poświęca się, jeśli podróż daleka i niewygodna, byle tylko najbliższych zobaczyć.
UsuńJuż nie mogę się doczekać jak mi poopowiadasz za co tak kochasz Tunezję. Byłam rok temu w hotelu Marabut w Sousse, może kojarzysz ? ;-)
OdpowiedzUsuńMnie się w Tunezji podobało, ale drugi raz mnie do Tunezji nie ciągnie. W Egipcie też byłam raz i chętnie tam wrócę. ;)
Znam Marabuta ze spacerów plażą. Byłam w niedalekim Riadh Palms.
UsuńTeż miałem jechać do Szwajcarii, ale niestety do pracy :P Montuję tam kotły gazowe kondensacyjne, za dużo lepszą kasę niż w Polsce. W Szwajcarii ogólnie ogrzewanie jest tańsze.
OdpowiedzUsuńI co Kamilu Boryniak? Mam kupić te kotły, czy tylko przestudiować ich działanie pod podanym linkiem? I tak nikt nie klika w linki reklamowe w komentarzach, więc zbyteczny trud, Kamilu :)
Usuń