*
Wsiadamy do pociągu w
Szwajcarii i bagaże zostawiamy gdziekolwiek na dole piętrowego wagonu, sami zaś
zajmujemy miejsca na górze, by podziwiać krajobrazy. Po dwóch godzinach
schodzimy i co widzimy? Bagaże są! Szok!
*
Turyści
zostawiają ciężkie plecaki na przełęczy i udają się na spacer. Wracają po
jakimś czasie, a plecaki, jak leżały tak leżą nietknięte. Szok!
*
Narciarz
opiera narty o jakiś murek i wchodzi do sklepu na zakupy lub do restauracji.
Wraca, a narty stoją. Szok!
*
Na
niestrzeżonym parkingu ludzie zostawiają kabriolety. Nikt nie potnie tapicerki?
Szok!
*
Widać dużo osób
palących papierosy. Nigdzie nie poniewierają się pety. Szok!
*
Starszy
pan pozostawia na stoliku w pociągu podłączony laptop i komórkę. Sam udaje się
do toalety znajdującej się piętro niżej. Laptop spokojnie ładuje się pod
nieobecność właściciela i ani myśli zniknąć. Szok!
*
Po
rozstaniu z przewodniczką szwajcarską, sami musimy dojechać pociągiem do innego
miasta oraz trafić do przystani, skąd popłyniemy statkiem. Odnajduje nas tam
współpracownik przewodniczki, by zobaczyć, czy trafiliśmy i zapytać, czy
wszystko w porządku. Szok!
*
Balkon
mojego pokoju hotelowego wisi wprost nad wodą. Z pierwszego piętra widzę,
co jest na dnie rzeki, tak krystaliczna woda. Szok!
*
Miejska
strefa ciszy i spokoju nad jeziorem. Ludzie opalają się, czytają książki. Nie
słychać głośnych rozmów, nikt nie gra w piłkę, nie kopci grillem. Szok!
*
Zabytkowy zamek
otwarty nawet w nocy. Jesteśmy tam. Nikt nas nie przegania ani nikt nie
plądruje zamku. Szok!
*
Jeśli
walizka jest na kółkach, wsiadasz i wychodzisz z pociągu, nie podnosząc
jej. Po prostu wjeżdża i wyjeżdża. Szok!
*
Niepełnosprawny
na wózku jest w stanie samodzielnie przemieszczać się. Poczynając od lotniska,
poprzez stacje kolejowe, aż po przełęcze górskie pośród czterotysięczników.
Szok!
*
Ludzie
korzystają z bezpłatnych toalet. Na ścieżkach turystycznych w ogóle nie ma "min" przykrytych papierkami. Szok!
*
Autobus, którym mamy
jechać, opuszcza przystanek. Wraca po kilku minutach z przyczepą na rowery.
Okazało się, że do oczekujących na przejazd dołączyli dwaj rowerzyści. Szok!
*
Nawet
na wiejskiej stacyjce kolejowej możesz odprawić swój bagaż oraz sprzęt
sportowy. Przemieszczasz się więc na lotnisko bez tobołów, które odbierzesz
dopiero w swoim kraju. Szok!
*
Możesz
kupić jeden bilet na wszystko, co jeździ i pływa po całej Szwajcarii. Nie
tracisz więc podczas zwiedzania czasu na bieganie po kasach biletowych i nie
musisz się znać na tym, jakiego przewoźnika bilety na dany przejazd nabywać.
Szok!
*
Walizki
i sprzęt sportowy możesz odprawić na swoim lotnisku w kraju wylotu, a
następnego dnia odebrać wszystko na docelowym dworcu kolejowym w Szwajcarii.
Szok!
*
Samochody,
które widziałam w mieście, jeżdżą tak jakoś dziwnie powoli. Szok!
*
Na ulicy stoją dzień
i noc w szeregu nie przyspawane do niczego rowery. Szok!
*
Rozładowała
ci się komórka, a chcesz nadać wiadomość tekstową SMS? Uczynisz to z budki
telefonicznej. Szok!
*
Na
chodnikach i ulicach nie widać parkujących samochodów. Gdzie się
pochowały? Szok!
*
Segregacja śmieci. Szok!
Jestem zszokowana. I to głęboko.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia cudne.
Oprócz zachwytów krajobrazem, postanowiłam trochę ciekawostek pokazać.
Usuńchciałabym u nas się tak zaszokować, codziennie ;)
OdpowiedzUsuńa na razie przed wyjazdem skradziono nam hulajnogi z zamkniętej klatki schodowej. szok. na drugi dzień ktoś próbował majstrować w zamku. szok. a na trzeci wsiadam do auta, a tam brak szyb. szok. na szczęści trzeci szok to nie wynik wandalizmu a strajku samochodowego komputera :)
Ja jestem gotowa żyć do końca życia w "szwajcarskim szoku" ;)
UsuńTo oni mają budki telefoniczne??? U nas to prawdziwa rzadkość, nawet nie wiem czy jeszcze istnieją?
OdpowiedzUsuńSegregacja śmieci jest perfekcyjna ale... czy nie jest przesadą takie eksponowanie pojemników? Mam wrażenie, że potraktowano je jako element dekoracyjny tego placyku.
No, muszę dodać trochę dziegciu do tej beczki miodu, wybaczcie!
Istnieją. Koło mnie mnie dwie- jedna obok drugiej - widziałam.
UsuńDawno temu byłem nad Jez.Bodeńskim.Woda zimna.Szok
OdpowiedzUsuńObok basen z nieco cieplejsza wodą.Przy wejściu, dla palaczy
specjalne popielniczki które wbijało się obok własnego leżaka,maty,
koca.Szok nie to normalność do której i my kiedyś dojdziemy.Normalnie ale serdecznie pozdrawiam.
Bob, także w Afryce są popielniczki na plażach, w formie glinianych dzbanków z piaskiem. I są na bieżąco opróżniane przez sito. Normalka zatem, faktycznie.
UsuńPozdrowienia odwzajemniam.
Podobne kształtem do tych pojemników śmieciowych,elementy wystroju wnętrza /!/ spotkałam w epoce gierkowskiej, w Polsce. Były ozdobą hallu w nowo wybudowanym hotelu Holliday Inn. Zwiedzałam ten hotel jak świątynię, taki to był szok pod względem elegancji i luksusu. Walcowate, błyszczące pale wydawały się być nowoczesnymi siedziskami. Na szczęście tuż przed posadowieniem się rozpoznałam, że są to popielnice...
OdpowiedzUsuńBłysk inteligencji uratował mnie wtedy przed kompromitacją.
Takie błyszczące wielkie walce - to były dość powszechne popielnice w urzędach w minionej epoce.
UsuńZ tych wszystkich szoków najbardziej imponuje mi brak kradzieży. To zdumiewające, że w tak bardzo katolickim kraju jakim mieni się Polska wciąż jest to problem. A przecież "nie kradnij" jest zawarte w dekalogu.
UsuńCzytałam w Gazecie Wyborczej, że w którymś roku, który porównano do Polski, łupem złodziei padło w Szwajcarii kilkadziesiąt tysięcy rowerów - pięć razy więcej, niż w Polsce.
UsuńNo to jak jest: kradną czy nie kradną?
UsuńToż ja nie szef policji, to skąd mam wiedzieć? Napisałam tylko to, co w "przelocie" zauważyłam.
UsuńalEllu, nie dobijaj naszych ziomali, ekskluzywną Szwajcarią. My się i tak nie zmienimy. Niech żyje złota wolność szlachecka, nawet jak jej nie widać, nie słychać, ani nie czuć.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że pewnie Szwajcarom nasza Bulanda kojarzy się tylko z głębokim interiorem.
Anzai, niczego, ani nikogo nie mam zamiaru dobijać. Opisuję i pokazuję tylko, co przelotnie zobaczyłam.
UsuńZastanawiam się nad wszystkimi możliwymi czynnikami, które tak mocno różnią Szwajcarię od Polski, i nie potrafię pozbyć się wrażenia, że to - poza mnożeniem pieniędzy w bankach - jest jednak kraj turystyczny, któremu opłaca się inwestować w luksus. Poza tym chyba opisujesz utarty szlak turystyczny, na jego obrzeżach może być nieco inaczej
UsuńNie wiem, może być inaczej. Prawie wszędzie, gdzie jestem, poruszam się szlakami turystycznymi a na podstawie wrażeń turystycznych, trudno mówić o kraju w ogólności. Jednak wrażenia są wrażeniami. Gdzie nie można opędzić się od złodziei - to nie można, gdzie w pociągu trzeba łańcuchem przyspawać się do swojego bagażu - to trzeba, gdzie brud - to brud, gdzie niewygodne lotnisko i nieprzyjazne stacje kolejowe... itd... itp... To widać na pierwszy rzut oka.
UsuńOj tak,tak, na obrzeżach jest o wiele trudniej. Zdarzyło mi się prawie utonąć w błocie na źle oznaczonym szlaku turystycznym oraz zabłądzić z podobnych powodów. To też było w Szwajcarii ale na jej koniuszku...tuż przy granicy.
UsuńPrzy której granicy?
UsuńU zbiegu granic niemieckiej i francuskiej w takim rożku.
UsuńW 1978 r. byłem w Paryżu na kilkudniowej wycieczce z "Orbisem", i wtedy zauważyłem taki obrazek: Polak z naszej grupy rzucił peta na chodnik. Prawie w tej samej chwili do tego peta doskoczyło dwóch tuziemców, ale nie po to, by go schować do kieszeni (jak teraz robią nasi rodacy w szczęśliwej III RP!), tylko żeby zamieść na szufelkę i wyrzucić do śmieci ...
UsuńDość przypadkowo na moim blogu rozwija się wątek śmieciowy i propozycja pracy socjalnej wydaje się bardzo rozsądna.
Ciekawe, czy zauważyłaś, kto w Szwajcarii sprząta te przypadkowe śmieci z ulicy. Przypadkowe, bo zakładam, że Szwajcarzy nie śmiecą.
Myśmy we Francji (rok 1972/73 - pobyt - praca i nauka, nie wycieczka), rzucanie śmieci na ulicę nazywali takim francuskim "veto". "Jestem wolny, płacę podatki, to bach przeczytaną gazetę za siebie, buch kartonik po napoju pod nogi, fruuu papierek z loda...". Ale to wszystko natychmiast było sprzątane. Zaraz podbiegał ktoś z szufelką - przeważnie czarnoskóry w soczysto zielonym uniformie. Jak wariatka się czułam, gdy z wykorzystanym bilecikiem rozglądałam się za śmietniczką.
UsuńW Szwajcarii nie zauważyłam sprzątających, to nie wiem.
No tak, nie na darmo mówi się, że za Zachodem byliśmy (i jesteśmy!) 50 lat do tyłu. W tym moim opisywanym przypadku do peta podbiegł sprzątacz w czyściutkim uniformie, i właściciel sklepu obok którego upadł pet. "Nasi" przećwiczyli w ten sposób jeszcze kilkunastu porządkowych, jednego nawet chcieli sprowokować, ale się nie dał - z uśmiechem, jak "pies Pawłowa", sprzątał dalej.
UsuńCiekawy byłem jak teraz to wygląda, ale chyba Szwajcarzy znowu nas wyprzedzili o 50 lat.
Widziałam też o świcie chodniki spłukiwane wodą pod dużym ciśnieniem i szorowane szczotką. Miałam wtedy modne buty ze sznurkową podeszwą. Tak nasiąkły, że nóg nie mogłam podnosić :)))
UsuńMam nadzieję, że to nie była szczotka do zębów? To by dopiero był szok!
UsuńHi, hi...
UsuńA w Hiszpanii natomiast widziałam, jak facet odkurzał alejki na podwórku.
Moja żona średnio co kilka tygodni wytrzepuje z piasku podnóżki w samochodzie, potem czyści go odkurzaczem, a na końcu ściąga "swój" piasek z chodnika na którym nieraz gówienko pieskowe leży. Ludzie mają różne zboczenia ...
UsuńNo, i tak. Przecież lepiej, jakby mąż wytrzepywał i potem ściągał z chodnika ;):)
UsuńCzasami wytrzepuję, ale na chodnik? Nie próbowałem ... wstydzę się. ;)
UsuńOjjjjśśś, Anzai!
UsuńI jak tu żyć, panie Premierze, w takim kraju, jak żyć???:))) Przecież to można zgłupieć do reszty wśród tak porządnych i myślących ludzi!!!
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
"Mądrością i pracą narody się bogacą". Ja bym dodała, że jest także przyjemnie dzięki temu.
UsuńOch alEllu. I diziwsz sie ,ze dostawalam pomieszania z poplataniem w polskiej PKP?Albo w urzedach?
OdpowiedzUsuńW Holandii jest podobnie.Nawet mi sie udalo zostawic ze 2 razy rower bez zmakniecia i mi go NIE UKRADZIONO.Chociaz - 3 rowery mi juz zniknely przez te lata jak tu jestem.
Szwajcaria jest piekna i taka schludna. Alpy to ALpy. A pojemniki ze smieciami - dlaczego maja byc nieestetyczne jak moga. Ty przezylas taki szoki - ja jak jade do Polski przezywam swoje i musze dluzszy czas pobyc ,zeby mi ulanska polska fantazja wrocila...
Renato, od wielu lat nie jeżdżę PKP z prozaicznego powodu. Nie wniosę walizki na stopnie wagonu ponad czeluścią między peronem a pociągiem.
UsuńCóż... my tego już pewnie u nas nie dożyjemy, ale może choć wnuki nasze... Powolne automobile akurat wytłumaczyć potrafię, bo tam znajomka jednego to spotkało, że po raz trzeci go na zbyt szybkiej przyłapali jeździe... Okrom kary pieniężnej wielce srogiej (nie pomnę ile, ale to bodaj już i w tysiące euro szło), konfiskowano onemu na trzy miesiące automobil, a odtąd mógł się poruszać jeno takiem, którego ze specjalnej wypożyczalni brał (płacąc znowuż stawki horrendalne). Ów automobil miał skrzynię jeno z trzema biegami i blokadę prędkości bodaj przy 50 km/h, przy tem był jakiej specjalnej żółtej barwy i ze wszech stron oznaczonym, tak że wszyscy na drodze wiedzieli, że jedzie niem jaki pokarany prędkości amator. Mógł jeździć jeno pasem prawym, a w automobilu miał jeszcze kamer pomontowanych... Jako swego nareście odzyskał, to już ani wolał kontraktu profitnego przedłużać, jeno uciekał z tegoż kraju czem rychlej...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
To, Wachmistrzu, rozjaśniłeś sprawę powolnych automobili. Bardzo dziękuję za to.
UsuńTak sobie myślę, że kto uporządkowanego życia nie lubi a i podporządkowywać się nie chce, nie będzie czuł się dobrze w takim kraju. To i nie dziwota,że znajomek uciekł do kraju innego.
Komentarz Norki „schody jeżdżą powoli opanuj się babo” usunęłam, ponieważ rozciągał blog. Proszę nie zostawiać w komentarzach nieskończenie długiego pustego pola.
OdpowiedzUsuń„Szok, to potężny środek uspakajający.” - Ian McDonald
OdpowiedzUsuńSzcególnie, kiedy ponownie zaaklimatyzujesz się na własnych śmieciach, he, he
serdeczności
"Dwa razy w życiu doznajemy prawdziwego szoku. Po raz pierwszy wtedy, kiedy odkrywamy, że nasi rodzice też TO robią. Po raz drugi, kiedy odkrywamy, że robią TO własne dzieci." /z książki "Małe kochanie, wielka miłość" Ewy Nowackiej/.
UsuńA tam naszych nie ma? Szok!
OdpowiedzUsuńSą, i to z trzech fal emigracyjnych.
UsuńWszyscy wszystkim życzmy sobie wesołych i spokojnych szoków!
OdpowiedzUsuńNiech żyje szok!
UsuńWszystko tam może nas szokować, dopóki nie przyjadą Polaczki, oni wszystko potrafią zepsuć... :)) Gorszy szok będziesz miała jak wrócisz do siebie, do kraju...
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.
Właśnie jestem zszokowana, po przyjściu ze śmietnika. Kolorowe pojemniki do segregacji śmieci już zniszczone.
UsuńKoniec szoków. Szara rzeczywistość..
UsuńJaka szara? Bardzo kolorowa ta rzeczywistość ;)
UsuńTeż przeżylam szok że tyle szoków...cha...cha...Pozdrowionka serdeczne z nowego miejsca
OdpowiedzUsuńTo tylko niektóre z wielu szoków :)))
UsuńAż wypada powtórzyć za Tobą - szok.
OdpowiedzUsuńTo aż dziwne, że zwraca się uwagę na rzeczy zupełnie normalne.
UsuńDożo tych szoków, nie?
OdpowiedzUsuńA pamiętasz bezpłatną toaletę na dworcu? Czysto, elegancko i za friko. ;) A u nas jak nie masz 2,5, to sikasz w krzakach (za przeproszeniem) ;)
... albo na murek :)))
Usuń"Do siusiania konieczne jest jakieś drzewko"-jak mawia mój znajomy pies.
UsuńI jeszcze na szczycie góry nie było budy z oscypkami! Szok! :) Ani sklepu z pamiątkami ;)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie było widać w Szwajcarii straganów z pamiątkami i serami.
UsuńTen wpis ze wszystkich szwajcarskich podoba mi się najbardziej! ;-) Szok!
OdpowiedzUsuńNajlepszy dopiero będzie, jak się uda ;)
Usuńno to szok !! ;-)
UsuńUla, i w dalszym nie ma Twojego zdjęcia tutaj :(((
Usuńno normalnie jest normalnie - SZOK , muszę 3 chałwy na wyjście ze wstrząsu ;-)
OdpowiedzUsuńale my jesteśmy indywidualistami i precz z normalną nudą
-------
alELLU - jak parkują ?
Malino, nie wiem, jak parkują.
UsuńPewnie w chałpie samochody trzymają..
UsuńŁadnie napisałaś. Twoje "szoki" i mnie zszokowały. Myślałam, ze już jesteśmy w Europie, ale widać, że odstajemy od zachodnich zwyczajów i wciąż jesteśmy 100 lat za Murzynami. Bardzo mi się podoba segregacja śmieci, bo cały czas zastanawiam się jak my wyjdziemy z tym problemem od dziś. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńLotka, jak zobaczyłam u nas segregację śmieci, to się za głowę złapałam. Przede wszystkim jestem obstawiona wkoło pojemnikami - z 3 stron budynku. Chyba sfotografuję i zamieszczę. Ale wiem, że są gminy, w których odbywa się to perfekcyjnie.
UsuńMusimy się dopracować metod segregacji. Na zachodzie czyni się to od dawna, my dopiero zaczynamy. U nas tylko są pojemniki na podstawowe rzeczy, więc domowa segregacja nic nie da, i tak musimy wrzucać do ogólnego wsypu. Powolutku dojrzejemy do właściwego postępowania, Unia wymusi takie nawyki abyśmy nie utonęli w śmieciach. Miłego dnia Słonko.
UsuńJa mam wątpliwości do tego, czy wszystko, co unijne jest dobre i da się wdrożyć na każdym podwórku. Różnice kulturowe są ogromne i mentalności poszczególnych narodów nie da się zmienić unijnymi dyrektywami. Wprowadza to tylko zamieszanie i problemy, tak jak z marchewką, która u nas dalej pozostaje warzywem, choć unia nakazuje traktować, jako owoc.
UsuńA ja, aż się rwę do segregacji. Nauczyłam się wszystkiego z ulotki: wyszorowałam słoiki przeznaczone do wyrzucenia, odmaczałam i odklejałam etykietki, wymyłam plastikowe pojemniczki po śmietankach i jogurtach . I co? Nie dali nam nowych pojemników do segregacji. Stoją stare wielkie kontenery. Moje czyściutkie śmieci mam wrzucić do nich?
UsuńU nas są pojemniki na śmiecie segregowane. Jeden już spalony, drugi nadpalony a na ziemi poniewierają się duże butelki plastikowe bez nalepek, więc ktoś chyba je poodmaczał, jak Ty. Co z tego, jak przez mały otwór pojemnika nie chcą do niego wejść. Trzeba więc chyba jeszcze ciąć większe śmiecie i po jednym kawałeczku wrzucać.
UsuńJeden wniosek: skoro nikt nie kradnie nie ma potrzeby się bać złodziei ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Na to wychodzi, Kris. Pozdrowienia odwzajemniam:)
UsuńEeech, gdyby tak u nas było... Jak na razie można tylko pomarzyć. Cóż, w niektórych krajach myśli się o estetyce i wygodzie ludzi, żeby było przyjaźnie, bezproblemowo. A u nas... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWiele zależy od nas samych także. Przecież nikt nam nie zabrania dbać o estetykę. Wiele spraw nie jest uzależnionych od sytuacji i bogactwa kraju, ani od rządzących.
UsuńPrzekonałaś mnie, po następnych wyborach, jeśli pewna partia dojdzie do władzy (tfu!), to wyjeżdżamy do Szwajcarii.
OdpowiedzUsuńCudowne państwo i wspaniali ludzie.
Serdecznie pozdrawiam.
Anno, a jeszcze ogródki działkowe widziałam. Wyjeżdżamy! Ale z tą partią, co ma znowu szanse, to odpukajmy lepiej.
Usuńodpukuję a nawet pukam jak wariatka, mało drzwi nie wylecą ;-)
UsuńPukaj w niemalowane, Malinko. Drzwi zapewne czymś zabejcowane :)
UsuńMalinko,dzięcioł też puka i zawsze,skurczybyk,coś znajdzie do zeżarcia!
UsuńWitam serdecznie i dziękuje za wizytę w moim nowym blogu. ten blog bardzo ciekawy, bogaty pod względem tematycznym. Szczególnie interesują mnie relacje z podróży, bo dzięki nim poznaje kraje, do których, być może, już nie zdążę pojechać. Tomasz
OdpowiedzUsuńMiło mi gościć, Tomaszu, na "Posiaduszkach" :)
UsuńFaktycznie różna tematyka tutaj. Tak się wszystko pomieszało po ucieczkach podczas zawieruchy na Onecie i na WP. Miło mi, że zainteresowały szczególnie relacje z podróży. Staram się, by były ciekawe, nie wiem, na ile to wychodzi. Przede wszystkim nie skupiam się na mnie w danym kraju, a na swoich spostrzeżeniach.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam zawsze.
Tomaszu,alElla zwiedziła już wszystko,wszyściusieńko.. Teraz tylko piwko,fotel i czytać,czytać..
Usuńa gdzie to kółko pomocy ?
OdpowiedzUsuńhttp://grycela.blogspot.com/p/koko-pomocy-blogowej.html
UsuńFantastyczny post, Szwajcaria to cudowne miejsce, dla rowerzystów to prawdziwy raj:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRowerzyści mają nawet myjnie i stacje napraw.
UsuńPiszę komentarz bo chciałam sprawdzić czy nadal będzie przy mnie zakaz wjazdu ;-) Coś pokombinowałam w ustawieniach ... ;-)
OdpowiedzUsuńno i dupa...dupa... dupa...! ;-)
UsuńNie wiem, po prostu nie wiem, co na to poradzić. Rada byłabym widzieć tu Twoje zdjęcie, Ula, a nie ten zakaz wjazdu.
UsuńKultura ludzi ma wiele do życzenia w Polsce. U nas nawet na placu zabaw trzeba nosić wszędzie swoje tobołki, bo inaczej ktoś tylko niucha i szuka czegoś. Raz zrobiłam eksperyment i włożyłam do torebki stary aparat cyfrowy(zepsuty), zostawiłam na chwilę torbę przy piaskownicy i poszłam z małą na zjeżdżalnie. W domu potem patrze, a aparatu ani śladu. A przecież byłam obok. Roweru pod klatką nie przypiętego na chwile zostawić nie można to co dopiero laptop czy narty.
OdpowiedzUsuńPozrdawiam
Ja m.in. dlatego nie jeżdżę na rowerze, bo nie daję rady wytaskać go z piwnicy. Rower byłby wygodny i poręczny, gdyby stał na ulicy.
UsuńW Szwajcarii miałam okazję być tylko raz na jeden dzień, więc aż tylu obserwacji nie poczyniłam. Ale faktycznie - dla nas Polaków to wszystko szok!
OdpowiedzUsuńChciałabym takie przeżycia nazwać naturalnymi i móc się pochwalić, że tak mam u siebie...
Zajrzę jeszcze do poprzednich postów, na razie tylko buziak w przerwie :)
Pozdrowienia!
To kraj, w którym bez chwili zastanowienia mogłabym zamieszkać.
UsuńDokonałam podsumowania charakterologicznego uczestników wycieczki :). Zapraszam do poczytania: http://kuradomowa.blogujaca.pl/2013/07/06/alella-ulabrzydula-peradon/
OdpowiedzUsuńPoczytałam, skomentowałam, a komentarz swój skopiuję także tutaj "kupa mięci" :)
UsuńNiemal każdego dnia na swojej drodze spotykamy nowych ludzi. Z niektórymi daje się zamienić ledwie parę słów, inni zostają w naszym życiu na dłużej. Ci „dłużsi” wpisują się do pamiętnika, który nosimy w sercu, bo od Nich coś dostajemy i czegoś się uczymy. Trochę nas nawet – w mniejszym lub większym stopniu – kształtują, a relacje z Nimi wzbogacają nasz świat.
Do Długich zaliczam całą grupę „szwajcarskiej misji” i bardzo chciałabym, aby mój sercowy pamiętnik nie pozwolił zapomnieć…
Jak ktoś powiedział „Mieszka się nie tylko w budynkach, ale także w pamięci…”, dlatego z całych sił będę ten pamiętnik pielęgnować i zbijać cholesterol.
Pozdrawiam serdecznie. Cieszę się, że Was spotkałam i że było nam dane przeżyć wspólnie chwile na wspaniałej wycieczce. Jestem przekonana, że z takimi ludźmi wspaniale jest wszędzie. Nie tylko w vipowskich luksusach, o!
…ze co? Że może lirycznie albo patetycznie? Wcale nie! To najprawdziwsza prawda i oczywista oczywistość. I tyle! I już! I o!
Jednak lirycznie :) ale tak Ci w duszy pięknie gra, więc niech nie przestaje :)
UsuńLirycznie, czy nie, gdy coś pięknego się dzieje, grać trzeba. Niech więc nam gra!
UsuńZapomniałam dodać, wpisuję blog do ulubionych, bo czuję, że na dłużej tu zagoszczę :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością będę gościć :)
Usuń