Pierwszy blogowy obrazek |
Nie wiem, kiedy zaczęła się moja przygoda
z blogowaniem. Na początku pisałam mini felietony, czasem większe teksty na
różnych portalach. Potem, w ukryciu, zbierałam je do kupki, szlifowałam i
zamieszczałam na blogu. Blogowy system sam wpisywał datę publikacji. Gdy w
jednym dniu wkleiłam kilkanaście postów ze zdjęciami, strona bardzo długo się
otwierała. Trzeba było daty pozmieniać. Nie chciało mi się odszukiwać
prawdziwej daty powstania artykułu. Było to dla mnie nieistotne. Wstawiałam
jakąkolwiek. Jedynie rok się zgadzał, a jeśli zapamiętałam - to i miesiąc. Nie mam więc konkretnego dnia, w którym
mogłabym obchodzić kolejne rocznice bloga.
Z przyjemnością świętuję jubileusze
innych Blogerów, zjadam wirtualne torty, pomagam zdmuchiwać świeczki i...
trochę zazdroszczę, że ja nie mam daty swojego blogowego... poczęcia. Z tej
zazdrości dawno temu nawet pozieleniałam. Do dziś już tylko w głowie została
zieleń. Wymyśliłam więc sobie, że ja będę obchodzić „Święto Puka, Piórka i
Kopniaka”. Chociaż raz na parę lat. A co! Mnie też się należy świętowanie za
blogowanie.
Kopniak
Kopniak jest zawsze pierwszy. Dostaję go
od mojego Szanownego Komentatorium czyli Kochanych Posiaduszkowiczów. Gdy tylko dłużej nie publikuję, otrzymuję
zachęty - kopniaczki. Czasem jest to np. pytanie: gdzie jesteś? Innym razem
okazanie niepokoju o mnie, albo nęcenie chałwą, a niekiedy konkretna
propozycja/rozkaz @mailem: napisz o tym! Kopniak jest najważniejszy, o!
Puk
„Puk” jest konieczny. To takie
oświecające stuknięcie w głowę. Niektórym od puknięcia robi się ciemno i tylko gwiazdki
widzą. Ja natomiast jasność i nową notkę. Do pisania trzeba przystąpić
natychmiast! Nie może być zwłoki. Puk nadchodzi bardzo rzadko, więc musi być w pełni
wykorzystany, a kiełkujący temat podlany.
Dłuuuuuuuuuugaśny popukowy
tekst udaje się na leżakowanie, by jak wino klarował się i dojrzewał. Teraz do
roboty zabiera się...
Piórko
Piórko najpierw wymiata niepotrzebne
zdania, a nawet całe akapity. Ma być tak krótko, jak tylko się da. To
najtrudniejsza robota dla piórka! Potem obmiatanie, głaskanie, muskanie. W
razie niepewności, tekst leci po drucie do cenzury. Jeśli ocena brzmi:
piórkowo, znaczy: można zamieścić na blogu. Czasem Wysoka Cenzura kręci nosem,
ale ja i tak publikuję.
Niniejszym, 27 listopada roku nieparzystego ogłaszam Dniem Puka, Piórka i Kopniaka. Dlaczego to świętować? A dlaczego nie? Każda
okazja dobra, aby się wspólnie pobawić w sposób wyjątkowy. O!
Puk,puk,puk! A czym podlewasz te kiełki? Tak tylko dla porządku pytam aby nie było wątpliwości:)))
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczne Święto proklamowałaś. Zgłaszam się na toast z życzeniami samych rewelacyjnych puków!
Teraz wiemy co znaczy to piórko w twej dłoni! Służy do piórkowania! No bo przecież nie do pisania, prawda?
Toast przedni. Niech żyją "puki"! I niech nie opuszczają żadnego Blogera.
UsuńTak, to piórko do piórkowania... klawiatury. Kiedy myślę, muskam nim klawiaturę... :)))
Czym się podlewa kiełki - nie zdradzę :)
Lepiej zdradź bo mam brzydkie podejrzenia co do tego tajemniczego płynu...
UsuńO płynach pisałam w jednej z przedświątecznych notek :)))
UsuńKukułeczka kuka... Nucę sobie na cześć Dnia Puka. Naprawdę fajne to. Też mam puki, które czasem nawet budzą mnie ze snu. Albo dopadają w czasie wykonywania różnych pospolitych czynności. Najgorzej idzie mi z kiełkowaniem - chyba słabo podlewam:)))
UsuńZa to piórko mam, że ho,ho,ho!
Ciekawe, czy każdy miewa "puka"? Profesjonaliści chyba potrafią pisać na zamówienie i na zadany temat. Może i niektórzy Blogerzy też...
UsuńKuka... powiadasz. Tak sobie myślę, czy to już pora zalewać kukułki? Dobrze, że przypomniałaś :)
Ja zrobiłam próbne zalewanie mojego płynu przedświątecznego. Może kiełkom posmakuje?
UsuńZasada jest taka. Kiełek musi znajdować się w specjalnym kiełkowniku wystawionym w miejscu stale widocznym, bo lubi doglądanie. Świetnie pulpit się do tego nadaje. W zasięgu ręki musi być piórko. Rodzaj płynu do podlewania nieistotny, tylko trzeba uważać, żeby klawiatury nie zalać :)
UsuńNo to mamy podobny problem w sensie ustalenia "kiedy to się zaczęło", z tym, że moja demencja sięga nawet lat. To znaczy pamiętam "co kiedy po raz pierwszy", ale reszta jest już zależna od definicji. No, bo zanim powstało www, działał intranet, do którego można było się dostać ... zamawiając zwykłe telefoniczne połączenie międzymiastowe i korzystając z modemu. Ale przed intranetem już od połowy lat 40' ub,w. można było komputery połączyć kablem i stworzyć w ten sposób dowolną sieć.
OdpowiedzUsuńGdybym jednak chciał oprzeć się na dokumentach (pierwsze publikacje na www. były bardzo drogie, sięgały nieraz do wys. 1/3 pensji) to było to ok. 1990 r., gdy specjalnie w tym celu przeniesiono na inne stanowisko. Problem w tym, że pierwsze moje publikacje zapisały się nie tam gdzie chciałem i jak chciałem, potem zresztą admin serwera je wykasował.
To nie pozostaje nic innego, jak uznać Dzień Puka, bo kto pamięta początki w latach czterdziestych? Niektórzy z nas jeszcze nie mieli zamiaru się urodzić, a co dopiero blogować :)))
UsuńBlogowanie to pisanie pamiętników, ale przecież oboje na początku pisaliśmy coś innego (dlatego przytoczyłem ten 1940 rok). Nie wiem czy ktoś z blogerów działał przed 1995 r. (Windows95), bo wtedy pisano w DOS-ie.
UsuńDzień Puka dobry, ale coś mi za bardzo kojarzy się z pukaniem, jakimiś płynami, i seksem.
Ja pamiętam tylko jakiegoś "Lotusa".
UsuńAnzai, każdy widzi to co chce zobaczyć:))))
UsuńKażda okazja do świętowania i radości jest dobra. Bardzo fajne święto wymyśliłaś. No to życzę długiego blogowania, ciekawych postów i wielu komentatorów. No i żeby komputer się nie zawieszał :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Również tego życzę :)
UsuńCieszę się, że święto nazwałaś fajnym, Krystyno.
Się dołączam do życzeń. :) Wprawdzie Puk skojarzył mi się z Szekspirowskim duszkiem, ale też pasuje. Szekspir też pisał. :))) Mnie to taką datę (27.11) do dowodu kiedyś wpisali. Daaaaaawno. :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)))
To gratulacje z okazji urodzin :)
UsuńAle Puk Szekspirowski psoci i manipuluje uczuciami kochanków, a mój nie :)))
UsuńWszystkiego dobrego, Magdaleno.
Dziękuję. :)))
UsuńOj jak dobrze, że Magdalena wspomniała o Puku ze Snu Nocy Letniej - też miałam takie skojarzenie. Pasuje tym bardziej, że puk blogotwórczy alElli jest z pogranicza magii. Tak myślę:)))
UsuńNajwiększą magią to jest cała informatyka. Nijak nie mogę pojać tego wszystkiego.
UsuńStyczeń 2007 rok, to data mojego pierwszego wpisu na blogu.Zatem już troszkę świeczek na torcie ustawię.Mogę Cię nazwać młodszą koleżanką blogową.Pozdrawiam Ula
OdpowiedzUsuńChyba w tym samym czasie zaczynałam, ale nie sprawdzę, bo tego pierwszego bloga już nie ma.
UsuńOj tam nie ma się czym przejmować konkretną datą, obyś jak najdłużej tutaj pisała :)
OdpowiedzUsuńPewnie, kto by się przejmował :)
UsuńNo to dalej pisz...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Za każdym razem, gdy puk przyjdzie.
UsuńHej -gratuluje pomyslu na swietowanie. Puka mam ,brakuje mi piorka a czasem byc moze kopniaka. Nie bloguje dlugo ,Knez mi kiedys powiedzial,ze rok minal .Jak bede chciala jakas rocznice obchodzic zwroce sie do Knezia niezwykle okrutnego..on mi na pewno powie. Zazdroszcze Wam piorka - mnie zzera niecierpliwosc. Nie no fajnie - jak sie nie wie dokladnie to trzeba sobie swieto wymyslic mniej wiecej ... Niniejszym gratuluje ,zjadam torcik ,popijam hmm jakims trunkiem i pisz ,pisz ....
OdpowiedzUsuńJak to dobrze mieć Knezia, co pilnuje "interesu" ;) :)
UsuńDobrze wkomponowane w wolny termin pomiędzy 25 listopada co to jest Dzień pluszowego Misia
OdpowiedzUsuńDzień bez Futra i Dzień Kolejarzy i Tramwajarzy a 29 co świętuje Dzień bez kupowania,
Dzień Chorążego, Międzynarodowy dzień solidarności z Palestyńczykami
Pozdrawiam
Nie wiedziałam, że są w ogóle dni nie zajęte przez jakieś "święta".
UsuńU Ciebie, to tak właśnie wszystko po kolei, poukładane (to widać). Mundur swoje zrobił. :) Ale nie wszystkim. :) U mnie, często jest tak, że po "puku", wydaje mi się, że to jest TO (eureka)!!!! A dopiero później, drapię się piórkiem po łepetynie i sam próbuję się kopnąć w tyłek, zadając pytanie: i po co ci to było?:) Gratulacje i... piórkuj, piórkuj...:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie i dla poukładania trzeba było niektóre daty pozmieniać.
Usuń"Eureka" jest fajna. Ja to nazywam spontanicznością. Nie ma co się drapać piórkiem po głowie i zastanawiać, po co to było. Blog to nie encyklopedia. Czytelnicy lubią takie blogowanie.
Ale, to nie jest zarzut, ani wada. Absolutycznie!!!!! :)))
UsuńPewnie, że nie, więc po co się drapać, że "po co?" :) Pisać o tym, co w danej chwili w duszy gra, o! Najważniejsze, by te "puki" były. :)
UsuńBardzo dobry termin sobie wybrałaś na świętowanie. Na dworze szaro , buro i mgliście, a u Ciebie na blogu święto. I fajnie jest, ruszamy w tany, niech zagra muzyka. Życzę Ci bardzo wielu jesiennych rocznic, ciekawych postów, życzliwych przyjaciół, uśmiechu i ciepła przy kominku. Całuski, przytulaski i moc serdeczności zostawiam.
OdpowiedzUsuńLotka, dzięki takim Promyczkom, jak Ty, to święto zawsze jest. Tańcujemy! Słońce w zenicie!
UsuńU nas również świeciło przez cały dzień. Humor dopisuje, bawmy się. Obyśmy tu kwitły i grzały się przy Twoim kominku , jak najdłużej. A z tym promyczkiem, przesadziłaś. masz święto, to Ci wybaczam. Całuski zostawiam.
UsuńLotka, to nie ja. To znajomi tak mówią o Tobie, a ja tylko potwierdzam :)
UsuńBuziak! I dalej w tany!
Kopniak i puk - zgoda, ale piórko chyba bardziej nadaje się do pisania, niż do skreślania. Przecież nie wiesz do kogo piszesz, bo średnio tylko 7% czytelników zostawia wpis? Skróty są tak samo szkodliwe jak lanie wody. Tak, czy owak nie dogodzisz ...
OdpowiedzUsuńAle sobie dogodzę :) Chyba pisanie dla przyjemności jest w blogowaniu najważniejsze. Każdy pisze na swój sposób i każdy sposób dobry. Zależy od celu. Może być też za pieniądze, dla popularności, dla odstresowania, czy tak jak Ty mówiłeś, że blog Ci służy, jako dostępny z każdego miejsca notatnik-brudnopis.
UsuńNo i tym mnie urzekłaś, bo Twoje posty są piękne nawet po wielu latach, a po moich najwyżej wywalą mnie z roboty, przebiją opony, albo zniszczą skrzynkę na listy.
UsuńMasz ode mnie "kopniaka" ;) :)
Cała jestem w pąsach i skowronkach, Andrzeju Rawiczu.
UsuńA Twoje blogowanie to nawet niebezpieczne, niemal z narażeniem życia.
Bardzo dziękuję za kopniaka :)
To ja już teraz rozumiem, dlaczego puk jest zamiast weny. ;) :)
OdpowiedzUsuńAlEllu, wznoszę toast za Twoje blogowe życie, za puk i za piórko. :) (i dziękuję za link do recenzji)
Za nasze, kochana, za nasze, jeśli wolno mi toast skorygować ;) Bez Posiaduszkoewiczów cóż warte by było moje blogowe życie.
UsuńWłaśnie ta recenzja wydała mi się taka rzeczowa. Przedtem słyszałam tylko krzyki jednej i drugiej strony.
Za nasze, już się poprawiam. I masz rację, że bez czytelników blog nie miałby sensu. :) :)
UsuńNiech się nam blogasi! Sto lat!
UsuńMam wrażenie, że piórko jest tu najważniejsze. Nawet najbardziej ważny temat napisany bez użycia "piórka" może stać się ciężki i nudny. Piórko daje lekkość i wdzięk, to "coś" co czyni tekst przyjemnym i pobudza do pogaduszek.
OdpowiedzUsuńTeraz dopiero wiem dlaczego na zdjęciu Przy kominku trzymasz piórko w dłoni. No, przecież, że nie do pisania nim! Do "piórkowania" tekstu! Że też wcześniej tego nie skojarzyłam!
Piórkuj, bo notka opiórkowana to jest to!
Ale co by było po piórku bez kopniaka?
UsuńZ tym piórkowaniem to masz rację. Niektóre posty przecież się czyta szybko i lekko, a niektórych nie daje się przełknąć, takie jakieś cięzkie. Są oczywiście i tacy Blogerzy, co piórkują w locie i na każdy temat, bez leżakowania i poprawiania.
Nie, nie wierzę, że jest taki bloger, któremu same piórka wychodzą z każdego tematu. Nie wiem od czego zależy piórkowość. Talent osobisty na pewno, ale i okoliczności przyrody też muszą sprzyjać.
UsuńA Maria Umer i Andrzej Poniedzielski?
UsuńChciałem wkręcić ten wątek, ale bałem się, że znowu się pokłócimy. "Lekkie pióro" nie jest cechą przypisaną wyłącznie do autora. Nawet jeżeli obracamy się tylko w zakresie literatury popularnej, to "lekkość" jest pochodną zarówno twórcy, jak i odbiorcy. Trzeba po prostu mieć jakiś podstawowy zasób wiedzy, aby lektura mogła wydać się lekką, albo, na odwrót, być ignorantem, aby teksty stały się nieczytelne. Gdzieś pośrodku jest jeszcze miejsce dla niezbyt sprawnego warsztatu pisarskiego autora.
UsuńZrobiłem taki test u siebie (post o storczykach), z którego dokładnie wynika, że osoby, które wiedzą, że lubię żarty graficzno-informatyczne (np. alElla, Akwamaryna) inaczej odbierają ten sam tekst, niż osoby, które nie zwróciły uwagi, bądź zapomniały, albo nie wiedziały o tym drobiazgu.
To jest dokładnie tak jak czytanie w obcym języku. Nasza zdolność odbierania tekstu jest przecież wynikiem naszej znajomości obcego języka.
Myślę, że udowodniłem dlaczego teksty Umer i Poniedzielskiego są łatwe i przyjemne, a np. proza Mirona Białoszewskiego wydaje się ciut przyciężkawa. Dlatego też wcześniej delikutaśnie nawiązywałem do roli "piórka", które niepotrzebnie robi za wymazywacza, ale nie chwyciło, bo ciężkie było ...?
Anzai, ja nie lubię czytać bardzo długich tekstów na blogach, a że każdy sądzi według siebie, to zdaje mi się, że inni też. Dlatego wymazuję. Przed maturą polonista mi powiedział, abym poćwiczyła pisanie "na czas", bo wypracowania na dwadzieścia stron papieru podaniowego nie zdążę na pewno napisać. To zaczęłam robić wprawki w domu. Polegało to na tym, że w krótkim czasie machnęłam wypracowanie na ćwierć zeszytu 100-kartkowego, po czym przez tydzień skracałam, hi, hi... Tak mi zostało do dziś.
UsuńTo, co mówisz z odbiorem tekstu to ciekawa sprawa. Jeśli chodzi o blogi, to znowu - w moim przypadku - wkracza „lubienie”. Jak nie rozumiem, bo na dany temat nie mam wiedzy, to nie bardzo lubię, bo nie zawsze mam ochotę i czas siedzieć nad czyjąś notką z otwartą Wikipedią i nad każdym zdaniem robić encyklopedyczne studia.
Blog, to z definicji pamiętnik, więc często, żeby zrozumieć notkę oraz intencje autora, trzeba znać wszystkie wpisy od początku. Tego też nie lubię, bo nie ma tyle czasu, żeby przeczytać kilkaset wpisów, aby skomentować ostatni, na który trafiłam. I tu znowu wkracza „każdy sądzi według siebie”, więc staram się, aby każda moja notka była niezależnym „bytem”, co najczęściej nie udaje się.
Jak w wielkiej sztuce i literaturze. Jak nie znasz życiorysu poety, pisarza, malarza, kompozytora oraz nie masz wiedzy o danym kierunku w sztuce, to nie zrozumiesz dzieła. Ale... może być przyjemne w odbiorze. Np. raz pójdę do filharmonii i wracam upojona, a innym razem aż mnie bolą zęby i otwierają się wrzody w żołądku, a tego typu emocji nie lubię przeżywać.
alellu, miałam na myśli teksty blogerów-amatorów. Amatorów w pisaniu tekstów.
UsuńChodziło mi tylko o uściślenie pojęcia "lekkie pióro", bo chyba przyznasz, że TEN SAM TEKST może być odbierany zupełnie inaczej przez różnego odbiorcę. Polonista miał rację, ale w zakresie pisania wypracowań, które potem on sam sprawdzał ... Tak mi się "cuś" widzi. Mam nadzieję, że nie dostałaś wrzodów i ropnego zapalenia dziąseł? ;) :)
UsuńAnzai ma wiele racji mówiąc o roli czytelnika w piórkowości tekstu. Racje ma też alElla mówiąc, wpływie "lubienia" na odbiór tekstu. Właściwie to Wasze uwagi świetnie się uzupełniają.
UsuńJa dodałabym jeszcze wpływ "lubienia autora" hi,hi,hi...
Bet, potraktowałam Magdę Umer jako piosenkarkę, więc w pisaniu - amatorkę, a to przecież także dziennikarka, polonistka, scenarzystka, autorka recitali.
UsuńA Poniedzielski to poeta przecież.
No... i... bardzo ich lubię, co koresponduje z drugim Twoim Komentarzem.
Anzai, zgadzam się z tym różnym odbieraniem przez różnego odbiorcę.
Znam wielu inżynierów budownictwa, którzy na świetne teksty Poniedzielskiego powiedzieli by ciężkie i nudne. Myślę, że to jest jednak kwestia wyczucia i taktu, aby na teksty tematyczne wypowiadać się wyłącznie tematycznie. O czym ja nieraz zapominam. :(
UsuńDobrze jest, jak jest, Anzai. Jeśli tekst nie jest na określone zamówienie, to bądźmy sobą i róbmy swoje, bo inaczej nie będzie zadowolenia z pisania, czytania komentowania, a nawet kłócenia się :)))
UsuńNie wiem jak teraz, ale jeszcze kilka lat temu dziennikarze nie pisali newsów i felietonów pod swoim nazwiskiem - pisało się w konspektach.
UsuńNa ekranie przesuwały się bieżące wiadomości, a dziennikarz wybierał, logował się do systemu rezerwował, i miał ileś tam minut (średnio 7-8), na napisanie komentarza. Jak nie zdążył, temat przechodził do innej osoby. Za newsa płacono 3-4 zł., za felieton 8-10. Rekordziści wyrabiali nawet 800 zł. dziennie. Ja z trudem brałem stówę. 3 literówki dyskwalifikowały tekst, kilka ortografów mogło zakończyć karierę. Pióro miało być szybkie, a dopiero potem lekkie, łatwe i przyjemne. To tak, dla wytłumaczenia się, bo dla mnie zawsze będziesz mistrzynią lekkiego piórka. :)
Teraz podobno zatrudniają studentów czy licealistów i ma być tylko szybko. Reszta się nie liczy.
UsuńI jest szybko, a o reszcie już pisałaś, żenujące jak dla mających się za dziennikarzy.
UsuńAnna mówiła, że specjalista dobrze piszący niepotrzebny, jeśli chce więcej, jak 500 zł miesięcznie.
UsuńWysokości kwot, które wrzuciłem wyżej pochodziły z ok. 2004-2008 r. Teraz ludzie piszą w domach, i doskonale robią to nawet gospodynie domowe (a super Kury domowe!). Jest natomiast problem z redagowaniem tych newsów i przepływem info pomiędzy redakcjami. Stąd powtórki, a jeszcze częściej braki tego co najważniejsze.
UsuńJedna Kura tak pisze, że to wprost literatura.
Usuń... bo ma pazur. :)
Usuń... a nie jest dziobata :)
UsuńDroga Jubilatko!
OdpowiedzUsuńW dniu tak uroczystym, w imieniu własnym i Egzekutywy serdeczne gratulacje;
Jako skromny wielbiciel proszę o więcej puków,piórek ale nie kopniaków.
Serdecznie pozdrawiam.
Bardzo dziękuję Austriackiemu Przedstawicielstwu na Polskiej Blogplacówce oraz Egzekutywie. Ze wszech sił będę starała się prośbę spełnić, jak tylko pukną puki i piórko popiórkuje :)
UsuńKopniak, Puk i Piórko takie 3 w 1, jako zażywka na dobry wpis:))
OdpowiedzUsuńAlEllu wszystkiego najlepszego!
Serdecznie pozdrawiam
Dziękuję bardzo, Akwamaryno. Z Tobą zażywka ma kolor pogodnego nieba :)
UsuńAle fajne słówko "zażywka"!
UsuńTeż mi sie podoba :) Nawet zaraz sobie cos pomyślałam, ale nie powiem co, bo mnie Anzai z Akwamarynką nabiją.
UsuńSzybko mów!
UsuńJak mi Akwamarynka powie, że się nie pogniewa za głupi żart, a Ty przysięgniesz, że mnie nie nabijesz., to powiem.
UsuńNo ... nie wiem, kobiety mają pierwszeństwo, poczekamy na Akwamarynkę.
UsuńPewnie, że się nie pogniewam:)))
UsuńPisz, pisz, czekam, zajrzę, może uda się rozwinąć temat... z Anzai:)), z dopiskiem od Bet i Twoją przysłowiową kropeczką nad i:))
P.S. Przepraszam za zwłokę, ostatnio komputer tak wolno działał, że czasami nie udaje mi się komentarza wstawić. Dzisiaj z kolei wciąż wyłączają prąd. Wiatr z porywami, oto przyczyna.
Tak, jak dla Bet, i mnie spodobało się słowo "zażywka". Pierwsze, co pomyślałam: dla Anzaia /blog fotoAnzai/ najlepszą zażywką jest Akwamaryna :)))
UsuńWidzę pozytywne skutki:)) Czyli służy nam obojgu... a czy pozostałym? :)))
UsuńZatem wznoszę toast za żażywki :)
UsuńI za blogowanie! Co to kopniakiem, pukiem i piórkiem są napędzane niczym koło zamachowe!
UsuńJak zwykle mam pecha, bo widzę, że problem podstawowy: Blogować dla siebie, czy dla innych? - już został rozwiązany. :)
UsuńA zażywka jest super! :)
Niech żyją zażywki! Ale, ale chyba w tym kontekście trzeba by pisać z dużej litery - Zażywki?
UsuńTak, tak! Koniecznie z dużej!
UsuńFajne to nawet!
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu życzę:)))
Wzajemnie:)
UsuńNa świętowanie każda pora jest dobra. To, że nie pamiętasz nie ma znaczenia . Najważniejsze , ze sa teksty. Pozdrawiam gorąco....
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak, Andante.
UsuńReferatami to niech się referenci zajmą, bo nie na moją to głowę... Ale na toastach się wyznaję niezgorzej, to i rad wzniosę: " Za kopniaków jak najrzadszą konieczność, puków by jak najwięcej i piórka kondycyję niezgorszą!!!":)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
I ja kłaniam, i chętnie z Waszmości kielich opróżnię.
UsuńJa bym chyba zauważył wcześniej?????????? Wróciłem ze wsi, nie wędkowałem za zimno. Ale sobie odpocząłem, film na spokojnie zmontowałem i się z wiejskimi kotami pobawiłem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z domu :)
Wszystkiego najlepszego z okazji święta. Ja specjalnie świąt nie obchodzę. Na pewno za to zauważę jak u mnie licznik przekroczy 100.000 wejść. Najważniejsze to chęć pisania. I też mieć temat. U Ciebie jest wszystko poukładana i zaokrąglone:) Trzeba uważać, żeby nic nie dotykać, nie pobródzić i głośno się nie odzywać. I tak Elu trzymaj:)
Hej!
Vojtku, wszystko można dotykać :)))
UsuńA gdzie tort i świeczki do zdmuchnięcia? ;))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Nie ma, bo to nie rocznica :)
UsuńNa początku mojego blogowania pisałam posty "na brudno", kreśliłam i poprawiałam. Teraz piszę od razu "na czysto", co na pewno nie wpływa dobrze na jakość posta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niedzielnie.
Niczego nie można Twoim postom zarzucić, Anno, więc po co tracić czas na pisanie "na brudno".
UsuńPrzesyłam gorącego kopniaka i chciałabym tylko dodać, że ja osobiście najbardziej lubię te chwilę olśnienia tzw."puki".
OdpowiedzUsuńSzkoda jedynie, że puki u mnie występują tak rzadko.
Ula, jednym pukiem to się w Szwajcarię wstrzeliłaś. Znaczy to, że choć rzadko,ale jak już puk trafi, to tak, że... hej!
UsuńNo to pisz moja droga jak najczęściej i jak najwięcej, bo robisz to bardzo dobrze...
OdpowiedzUsuńŻyczę, abyś "pukała" jeszcze dluuugo a jeśli piórko Ci się stępi, to ja Ci go naostrzę :)
Pozdrawiam cieplutko.
To już wiem, gdzie pędzić z tępym piórkiem :)
UsuńW moim domu właśnie to ja ostrzę noże (nie znoszę jak są tępe) więc cóż dla mnie takie piórko naostrzyć :))
UsuńBuziole.
Dzielna i wszechstronna kobieta z Ciebie, Grażyno.
UsuńGratuluję jubileuszu czy może kolejnych urodzin bloga. Urodziny mojego, obchodzę po cichutku, bo i bloguję tylko kilka latek.
OdpowiedzUsuńWymyśliłaś doskonały powód do świętowania.
Pozdrawiam:)
I ja nie obchodzę urodzin blogowych. Nie pamiętam daty.
UsuńalEllu,JAKIE PUKI? A któż by Ci..Nie klapkuję..zupełnie i absolutnie!
OdpowiedzUsuńCoś się stało z klapkami?
Usuń:)))
Pozdrawiam, ciepłej niedzieli życzę i czekam na kolejne puki:)
OdpowiedzUsuńOdwzajemniam pozdrowienia i niecierpliwie czekam na ciepłą niedzielę :)
UsuńHi,hi,hi... Jeszcze trochę tego czekania przed Tobą:)))
UsuńNie jest źle, jak nas grudzień, tylko minus cztery.
UsuńKopniaki, puki i Piórka z lekka nutą rozrzwnienia... No i oczywiście;
OdpowiedzUsuńbuzinki
Buzinki, Klaterze:)
UsuńTO JA, JAK TA ŚWINKA, Z OPÓŻNIENIEM WIELKIM, TOAST WZNOSZĘ
OdpowiedzUsuń- za puki, piórka i kopniaki
- za najmilszą Chałwiankę
niech Jej puka i fruwa jak zwariowane i niech ciągle kopa dostaje na rozpęd i na szczęście !!!
Malinko, na toast nigdy nie ma opóźnienia. :)
UsuńPozwolę sobie tylko skorygować "najmilszą Chałwiankę" na jedną z najmilszych, o!