Popsuli moje ulubione regiony wakacyjne,
a tegoroczna nietypowa zima z szarymi, niżowymi dniami wpycha w dołek. Zwykle o
tej porze, już dawno wiedziałam gdzie udam się na wypoczynek, za ile i po co?
Oczekiwanie na podróż w ukochane regiony pozwalało radośniej przeżyć jesienno - zimowe miesiące. Było po prostu na co czekać!
W najciemniejszym tego roku dniu,
coś w samo południe zakołatało, błysnęło, pstryknęło, kliknęło... Podczas podlewania kwiatów uwagę moją przykuł
bułgarski talerz służący za podstawkę.
- Wyszoruję i wypoleruję
staruszka, bo ma wapienne od wody plamy, pomyślałam.
Kiedy już lśnił tak, że
można było się w nim przejrzeć, zamiast swojego odbicia, ujrzałam Todora Żiwkowa
i złote plaże bułgarskie. Na myśl przyszła także Drużba, herbaciane pola
Batumi, pociągi przyjaźni i książeczki walutowe jako dodatkowe symbole minionej
epoki świata turystycznego Polaków. Dla
wielu osób z tak zwanego „straconego pokolenia” Bułgaria, obok mniej popularnej
Rumunii, była „ciepłym” krajem dostępnym dla Polaków bez większych przeszkód i
trudności. Reszta świata oddzieliła się
żelazną kurtyną, albo - jak Czechosłowacja czy Niemiecka Republika
Demokratyczna - nie miała ciepłego morza.
Po zmianie sytuacji
politycznej część turystów odrzuciła Bułgarię zgodnie z zasadą, że wszystko
tamto jest złe. Warna, Słoneczny Brzeg i
Złote Piaski przestały być symbolem wakacyjnego luksusu. Nawet biura podróży
nie chciały się Bułgarią zajmować. Słynne komunistyczne ośrodki wczasowe
zaczęły popadać w ruinę. Także nasz wakacyjny dom rządowy w najstarszym
bułgarskim kurorcie Św. Konstantyn podarowany Polsce przez cara w podzięce za
pomoc ofiarom trzęsienia ziemi. Obiekt sąsiaduje z dawnym kurortem KC
Bułgarskiej Partii Komunistycznej. Jak więc w takim otoczeniu wypoczywać? Wstyd!
Dawni miłośnicy plaż Morza Czarnego zaczęli więc podróżować w inne regiony świata. Ale ktoś zaczął ten świat psuć. Zrobiło
się niebezpiecznie w Egipcie, Tunezji i Turcji, wyspy hiszpańskie i - ostatnio
- greckie zdewastowali uchodźcy. I nawet
nie zauważyłam, że w tym czasie, kiedy psuto moje ulubione kierunki wczasowe, wybrzeże
Morza Czarnego naprawiano oraz wskrzeszano do życia. Może więc udać się tam w podróż sentymentalną
i odwiedzić miejsca, w których bywałam w młodości?
Przysiadłam na satelicie i zanurzyłam
się w googlowskich widokach. Oczom nie wierzę. Ileż tam hoteli, basenów i
parasoli na plażach. Jeden na drugim, a na drugim trzeci... Wielki przemysł i przemiał turystyczny?
Znalazłam też zakątek do
wypoczynku stworzony na pustkowiu w rezerwacie przyrody. Żadnych osiedli
mieszkaniowych, sklepów, dyskotek, straganów z chińszczyzną. Nawet nie ma liniowych
połączeń komunikacyjnych ze światem. Plaża zagospodarowana przechodzi w dziką i
ciągnie się 5 kilometrów.
Podoba mi się! Co jednak na
to powie Garbaty? To przecież nie jego rewiry ani klimaty. Nie rosną palmy, tylko
szumią sosny. Uśmiech z natury nie gości na twarzach Bułgarów, co bardzo przypomina
krajobraz nadbałtycki. Nie znajdzie mój wielbłąd ani pogody ducha ani
egzotyki. A i sezon dość krótki. Trwa
tylko niecałe trzy miesiące. W czerwcu można trafić na deszcz, chłody i żądne ludzkiej krwi muszki,
w lipcu oraz sierpniu na nieprzebrane tłumy turystów stojących w kolejkach do
jadła i picia. We wrześniu sezon praktycznie się kończy...
Ot, i nie mam gdzie jechać
na wakacje, o! Może do bratniego ;-) Honolulu?
Zagadka
Czy ktoś rozpoznaje to miejsce w Bułgarii?
Nie pamiętam, gdzie są zrobione zdjęcia.
Nie pamiętam, gdzie są zrobione zdjęcia.
al Ellu - polecam Maderę. Co prawda plaż piaszczystych nie ma bo to wyspa wulkaniczna ale przecież na plaży kamienistej wyłożonej jakims bazaltem śiwetnie możnawypoczywać.Co robiłam ,Opalenizna do tej pory całkiem nie zeszła chociaż ja właściwie więcej jeżdziłam po wyspie niż leżałam na plaży.
OdpowiedzUsuńJa sobie w tym roku wymyśliłam Sri Lankę czyli Cejlon.Marzy mi się taka wyprawa objazdowa też przez pola herbaciane...Pozdrowienia
Reniu, dla mnie Madera odpada zdecydowanie.
UsuńObudziłaś tęsknotę za Bułgarią, która w socjalistycznym czasie była dla nas czystą egzotyką! Tak, Tak, nie przesadzam. Nie zapomnę zachwytu nad górami brzoskwiń i arbuzów na bułgarskim bazarze. Nie zapomnę wielkich i soczystych jak jabłka strąków papryki i mięsistych pomidorów. O winogronach wiszących nad głowami siedzących w kafejkach turystów już nawet nie wspomnę. To wszystko były dobra w PRL niedostępne.
OdpowiedzUsuńBUłgarskie słońce opalało na ciemny /modny wtedy/ brąz a Morze Czarne było ciepłe jak zupa, piasek parzył stopy. Do tego tanie jak barszcz bułgarskie wina i "czerwony szampan" chłodzony w wannie z lodem na plaży... Ech, rozmarzyłam się.
alEllu, kij z Garbatym! Jak mu się nie podoba to niech siedzi przy kominie a Ty ruszaj! Ruszaj śladem wspomnień!
Jaki piękny i przekonujący komentarz, dziękuję.
UsuńTe wiszące nad głową winogrona to pamiętam też z podwórek na kwaterach prywatnych. Cudownie się siedziało pod takim baldachimem przy czerwonym szampanie i talerzykach, jak ten mój na zdjęciu.
A jak duma z powodu, że byliśmy tuż obok Tureckiej granicy. Turcja jawiła się wtedy jak bajka z tysiąca i jednej nocy.
UsuńA ja byłam nie tylko obok granicy tureckiej, ale na wycieczce u samego sułtana Sulejmana, od którego turyści kupowali swetry, które rekompensowały z zarobkiem pobyt w Bułgarii, o!
UsuńOlejek różany w drewnianym etui! Pierścionki srebrne za bezcen! Koniak Słoneczny Brzeg! Ręcznie malowana ceramika taka jak Twój talerzyk!
UsuńTakie drewniane etui po olejku różanym jeszcze gdzieś mam. A butelki po "Słonecznym Brzegu" zdobiły peerelowskie meblościanki. O! To temat na "peerelek": ozdoby meblościanek /obok kryształów puszki z peweksu, butelki po trunkach i pudełka po papierosach/.
UsuńSłoneczny Brzeg jeszcze czasem kupuję i wypijam w ramach wspomnień.
UsuńPamiętam też rewelacyjny dżem morelowy w dużych słoikach oraz paprykę marynowaną w słoikach, którą można było nadziewać farszem i jeść na gorąco. Och, jakie to było pyszne! Te artykuły były dostępne w polskich sklepach.
Ach tak! O ozdobach trzeba pomyśleć, może nawet szerzej o ozdobach stawianych na telewizorach, wieszanych na ścianach...
UsuńNie zapomnij o zdobieniu wewnątrz samochodów. Zwierzęta ruszające głową, a na fotelach szydełkowe serwetki.
UsuńNo to wybrałaś nieźle! Dunes (Diuna, Duni, różnie się to pisze i czyta) to bardzo urokliwe miejsce. Jak już będziesz to obowiązkowo zalicz Sozopol i Neseber (46 km - autobus), z Neseberu można plażą (ok. 2 godz.) dojść do Słonecznego Brzegu. Po drodze trzeba przeprawić się przez rzeczkę, głębokość ok. 0,5-1 m.
OdpowiedzUsuńCo do wyboru najlepszych ośrodków wypoczynkowych, to przypominam, że amerykańskim astronautom, po powrocie z Księżyca, zafundowano wczasy w Soczi. To JEDYNE miejsce na świecie, gdzie leżąc na plaży można zobaczyć za plecami ośnieżone szczyty Elbrusa.
Gdziekolwiek można się dostać jedynie hotelową taksówką. Nie ma tam żadnych liniowych połączeń. Do Sozopola nie ma problemu, ale do Neseberu to za drogo by było taksówką.
UsuńIdę na satelitę oglądać Soczi, co tam teraz się dzieje.
Lepiej złaź z tej satelity, bo teraz, czyli po igrzyskach, Soczi to ruina.
UsuńPowiadają także, że zrobiło się tam bardzo drogo, ponieważ celem najważniejszym w życiu każdego nowobogackiego Rosjanina jest posiadłość w Soczi. To i ceny wzrosły nawet za wynajem byle jakiej kwatery.
UsuńA jak rozpoznałeś Duni? Przecież nie napisałam, co to za region na zdjęciach.
UsuńW latach 70' ub.w. jeździliśmy z przyczepą campingową po wybrzeżach Morza Czarnego. Wtedy Duni to była piękna, chociaż nieprzystosowana dla turystów miejscowość.
OdpowiedzUsuńSoczi warto zwiedzać grupowo, ale tanie kwatery można wynająć w Gagrze (kilkanaście km, chyba nadal kursują marszrutnyje taxi). No i warto też wjechać na Elbrus, do 4,6 km kursuje kolejka linowa z fantastyczną restauracyjką na końcowej trasie.
Niektórzy Elbrus uważają za Dach Europy a nie Mont Blanc. Byłeś więc na dachu.
UsuńNie byłem na Dachu Europy, w stroju wizytowym wjechaliśmy tylko do ostatniej stacji (4,6 km), widoki piękne, a gorąca czekolada z kawą i rumem znakomita. Nie wiem czemu za najwyższy szczyt Europy uznano Mount Blanc, gdy Elbrus jest ponad pół kilometra wyższy? No, ale system kapitalistyczny także uznano za bardziej rozwinięty od komunizmu ... ;)
UsuńMoże uznano, że Elbrus nie jest w Europie?
UsuńSatelita mi powiedział, że w Duni jest taki resort wypoczynkowy: http://duni.bg/en/
... Belleville, to nie byle co. Jak doba poniżej 70 Euro to ja bym zaryzykował.
UsuńP.S.
Gdzieś wyczytałem, że na Malcie nie mogą się pozbyć tych pierwszych uchodźców, którym wydali karty pobytu, i jest nieco dziwnie.
Na Malcie trudno też o hotel bezpośrednio przy piaszczystej plaży, a ja tylko z piaskiem wypoczynek preferuję. Po prostu zamiast na łóżko do szpitala pod jakąś lampę, za łóżko służy mi ciepły piasek a za lampę słońce. Nawet same spacery na bosaka przez 2 tygodnie i cały rok spokój z kościami. Plaże nawet z piaskiem, ale "wykrojone" w skałach nie dają możliwości na spacerowanie, bo klify ograniczają przestrzeń.
UsuńTrzy i pół tysiąca w części Marina Beach - all incl. - 14 dni - z przelotem Warszawa-Burgas-Warszawa, transferami do i z hotelu i ubezpieczeniem. W ramach all incl. korzystanie ze wszystkiego w całym resorcie z wyjątkiem jedzenia i picia w pałacu.
UsuńBywało się, bywało. Byłam w Albenie, Słonecznym Brzegu i Achtopolu. Wszędzie zawsze będzie pełno turystów w sezonie, wrzesień to też sezon, ale będzie mniej ludzi. W tych wszystkich miejscowościach są ładne plaże.Kiepską plażę ma Neseber i Bałczik, bo to wąski pasek u podnóża wysokiego klifu. Wiem, ze teraz już niezle zagospodarowali półwysep Kaliakra. No ale zawsze trzeba się liczyć z post socjalistycznymi niedoróbami, tak jak kiedyś.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell, nie wiem, czy nie mylisz Neseberu z jakimś innym miejscem, bo w Neseberze było /jest pięć plaż, na każdej z nich można się opalać praktycznie we wszystkich kierunkach świata. Takie wrażenia odniosłem z lat 70' ub.w., może teraz coś się zmieniło, ale na gorsze? Plaże były cudne, z szerokim pasem, ok. 20-50 m. czystego piasku, i dobrze wyposażone. Zerknij zresztą na linka:
Usuńhttps://www.google.pl/search?q=Neseber+pla%C5%BCa&rlz=1C1AVNC_enPL560PL561&espv=2&biw=1280&bih=909&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwiqs5S-lq_KAhWEThQKHUDVBkMQsAQIJg
Niedoróbki mi nie przeszkadzają, jeśli wszystko inne pasuje.
UsuńElu, w Neseberze byłam ostatni raz w 1988 r i zapewniam Cię, że pięknych plaż w samym mieście nie było- były tuż pod Nesebrem przy początku grobli. Gdy byłam tam po raz pierwszy to wszystkie zabytki były w ruinie, a gdy byłam tam po raz ostatni, to Nesebr się rewitalizował. Odbudowano sporo domów, odrestaurowano częściowo runy, było czysto i fajnie, co nie znaczy, że plażowo.Wiem, że domy letniskowe nabywali tam dobrze sytuowani ludzie z Sofii. Zerknij, proszę, na zakładkę w moim blogu "ulubione blogi" i kliknij na blog "iw-od nowa". Iwona była tego lata w Bułgarii, opisała swoje wrażenia, zaopatrzyła je również w zdjęcia.
UsuńCo do Wenecji- na swoim drugim blogu opisałam swój krótki pobyt w Wenecji- byliśmy w Lido di Jesolo i przy okazji wpadliśmy do Wenecji. A może pojechałabyś na początku września do Lido di Jesolo? Hotele niezłe, woda w sam raz do kąpieli. Tylko nie jedz w sierpniu, bo wtedy we Włoszech jest piekielna drożyzna i ceny rosną niemal dwukrotnie.
Wenecja jako taka nie nadaje się na miejsce urlopowe, przynajmniej dla mnie.
Miłego,;)
Anabell, ja nawet nie pamiętam czy byłam w Neseberze. Bułgaia nie zapadła mi w pamięci tak, bym potrafiła ją opisać. Do Włoch natomiast jakoś nigdy nie planowałam wakacyjnego wyjazdu. Tym bardziej do Wenecji. Pozwiedzałam, byłam też 2 dni na Sycylii. Znalazłam się tam, bo nie było przystępnego w cenie noclegu w Rzymie. Zmęczona i przepocona wsiadłam więc w nocny pociąg do Palermo, który posłużył mi jako noclegownia, pralnia i łazienka. Za darmo, bo miałam bezpłatne bilety. Na te bezpłatne bilety było tanie zwiedzanie Europy. W nocy pociąg, w dzień zwiedzanie.
UsuńU Iw byłam, widziałam, czytałam. Dziękuję. :)
Anabell, to prawda co piszesz, w samym mieście były dwie plaże, ale zaczynały się czymś paskudnym czego nawet plażą nie można było nazwać, bo tu zbierały się wszystkie brudy morza, ze szczątkami desek, cegieł, i martwych wodorostów, dopiero dalej, jakieś 100-150 m. zaczynała się jedna z najpiękniejszych plaż w Bułgarii, prowadząca do Słonecznego Brzegu. Plaże o których pisałem znajdują się po obu stronach półwyspu, trudno je zauważyć, bo są niewidoczne z głównego deptaka. Trzeba zejść ok. 50 m. niżej, ale warto! Jeszcze ładniejsze plaże są na samym półwyspie, ale już wtedy (1980 r.) były to tereny półprywatne, t.zw. rządowe wille.
UsuńZ zaciekawieniem czytam Waszą rozmowę, bo ja niczego sobie nie przypominam, a Vojtek - na podstawie zdjęcia - mówi, że byłam w Neseberze.
UsuńChyba byłaś, bo ja też mam takie same zdjęcia z Neseberu.
UsuńCo do plaż w Neseberze to wcale się nie dziwię, kto był tam przejazdem to mógł nawet ich nie zauważyć! Zabytki i architektura są najciekawsze.
Mogłam stacjonować i plażować w innym miejscu, a Neseber tylko zwiedzać.
UsuńJedyne co rozpoznaję to bluzeczka w paski. Z pewnością był to styl marynarski a paseczki niebieskie lub granatowe. Takie bluzeczki kupowaliśmy właśnie w okolicach Sozopola i tak wystylizowani podróżowaliśmy wodolotem! To był szczyt techniki i spora atrakcja turystyczna.
UsuńZgadłaś. Dodam, że te bluzki były z doskonałej bawełny. Nie defasonowały się w praniu. Służyły mi z 15-20 lat.
UsuńalEllu, bułgarski brzeg Morza Czarnego, ten z lat 60, 70 i 80-tych, obecnie jest nie do poznania.
OdpowiedzUsuńNie do poznania na plus czy minus?
UsuńNa plus. Nowe hotele, pensjonaty często zacierają to co
UsuńMiało być: było.
UsuńO! To dobrze!
UsuńVulpian u siebie ongi w kilku częściach nawet Malty opisywał i poniekąd zachwalał...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Dziękuję, zajrzę do Vulpiana i przysiądę na satelicie nad Maltą.
UsuńHej
OdpowiedzUsuńByłem w Bułgarii z Kolegą z podwórka. Góry Riła i Morze czarne! Anno Domini 1974 :)Sami to wykombinowaliśmy! A jeszcze przedtem Budapeszt. Morze Czarne przepiękna!! Kąpaliśmy się całymi dniami i nie marzliśmy! Najbardziej podobała mi się południowa część wybrzeża czarnomorskiego Bułgarii. Achtopol, Miczurin, Nesebyr............ W Warnie tez byliśmy. A tu sa fotki z tej eskapady: https://picasaweb.google.com/105178407230039928762/BuGaria1974?authuser=0&feat=directlink
teraz sobie planuję gdzie to ja pojadę w tym roku. Ale nie śpieszy mi się z planowaniem. Bo jak skonkretyzuje to już raczej zmienic nie będzie mozna. A tal to wszytko przede mną :)
Pozdrowienia z zaśnieżonej Warszawy
Super zdjęcia! :)
UsuńNo i tak, że super. Ale mam ucztę.
UsuńWyobraź sobie, że byłem w tych samych miejscach co Ty na zdjęciu, robiłem zdjęcia tych samych zabytkowych ruin, ale nie mogę sobie (bez ogólnego planu) przypomnieć, gdzie to było. Spróbuję odnaleźć swoje zdjęcia. Fajna ta lasencja na zdjęciach ...;)
OdpowiedzUsuńJednak trzeba zdjęcia podpisywać, bo pamięć zawodzi. Nawet nie pamiętam, ile lat ma ta "lasencja".
Usuń;)
UsuńW każdym razie - dziś ruina, jak te ruiny na zdjęciu. :)))
UsuńRuiny są zawsze wspaniałe, bo przypominają o okresach świetności.
UsuńTeż prawda. :)))
UsuńElu. Informacje o Wenecji są w Google. Ale o Mnie w Wenecji nie ma w Google :) Ja opisałem krótko moje odczucia i nie chciałem powielać wiadomości o mieście mądrzejszych ode mnie. Pozdrowienia z Warszawy.
OdpowiedzUsuńPo prawej stronie na dole może byc Nesebyr. Bo tam są ruiny starorzymskie. Sam widziałem i mam fotkę na ich tle. Tu jest ta fotka: https://picasaweb.google.com/lh/photo/m6gdHwmPkQJlD_SS79DBXtMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=directlink
Pozdrawiam serdecznie :)
Twoje relacje Vojtku są jeszcze lepsze od opowiadania słowami, bo zawierają się we wspaniałych zdjęciach i filmach.
UsuńNa tym starym Twoim zdjęciu z Bułgarii widzę na budowli takie charakterystyczne poziome paski/kreski, co u mnie na zdjęciu pierwszym po lewej stronie.
Mnie leżenie na plaży może zabić, więc ciężko coś doradzić. Podobała mi się Czarnogóra (są palmy!). O Bułgarii słyszałem, że pięknie wszystko odnowili, ale czynnik ludzki jest tam podobno taki sobie. Natomiast wszyscy moi znajomi wracający z Chorwacji, zawsze byli szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńCzynnik ludzki chyba podobny do polskiego. Oby tylko nie byli, jak nasi górale, bo ja wychowałam się wśród ludzi, co mają serce na dłoni i ciężko mi u górali przebywać.
UsuńCzarnogórę rozpatruję pod kątem klimatu. Osoba, z którą jadę, np. w Chorwacji puchnie. Sprawdzam, jaka w Czarnogórze wilgotność i punkt rosy.
Miałem wybrać się do Bułgarii, niestety finalnie nic z tego nie wyszło. Ale po zdjęciach i opisach stwierdzam, że jest to temat aktualny i koniecznie muszę się tam wybrać.
OdpowiedzUsuńChęci warto realizować. Udzielanie pożyczek pod zastaw nieruchomości, czy reklamowanie ich też zapewne jest przyjemne. ;) :)))
UsuńTym tematem mnie rozwaliłaś. Mam tak samo jak TY;
OdpowiedzUsuń"...tegoroczna nietypowa zima z szarymi, niżowymi dniami wpycha w dołek. Zwykle o tej porze, już dawno wiedziałam gdzie udam się na wypoczynek, za ile i po co? Oczekiwanie na podróż w ukochane regiony pozwalało radośniej przeżyć jesienno - zimowe miesiące. Było po prostu na co czekać!"
U mnie jest jeszcze problem z doborem towarzystwa. Zawsze lepiej się podróżuje ze znajomymi. Tylko jakoś nie potrafimy się ostatnio dogadać. Oni preferują Chorwację [Opatiję] a ja bym wolała nas Morze Czarne. Zmienić znajomych? Uwielbiam szukać ofert wakacyjnych i placem jeździć po mapie zanim coś wyłapię; pozdrawiam Siostrę blogową :)
Ja nie mam problemu z towarzystwem, bo potrafię na wczasy jechać także sama. Przecież na miejscu jest nawet za dużo towarzystwa i o to "za dużo" najbardziej się martwię.
UsuńNiestety, u mnie bariera językowa sprawia, że mogę liczyć tylko na "swoje drzewo wożone do lasu". Poza tym to mimo wszystko taniej i bezpieczniej choćby tylko w drodze.
UsuńMam prośbę - jak już sobie zarezerwujesz kurort, to proszę pochwal się co wybrałaś, ponieważ ja także szukam "okazji".
pozdrawiam :) .
Wnioskuję z komentarza, że jeździcie samochodem. To faktycznie towarzystwo potrzebne. Ja wyszukuję oferty z samolotem i transferem do hotelu. Chyba wybiorę to Duni ze zdjęć.
UsuńA to feler rzeknął seler,...feler taki, że mąż samolotem nie poleci; strachliwy bardzo i nie wsiądzie do samolotu, więc nie mamy wyboru- trzeba samochodem.
UsuńPodobno jest jakaś rada/terapia na stracha samolotowego. Warto spróbować, bo im człowiek starszy, tym bardziej uciążliwa staje się długa podróż samochodem. Ja np. myślę o kręgosłupie, który mi mało nie rozerwie wielogodzinna jazda, że tracę koncentrację, a wtedy jazda staje się niebezpieczna.
UsuńSiostro blogowa; nie znam rady ani terapii na stracha samolotowego, ale jest jeszcze jeden aspekt - upór, a na to lekarstwa też nie znam. Niestety, nie mam powodu aby chwalić się podróżami tak jak Ty. Niewiele podróżowałam za granicę kraju, z wielu względów, ale ten najważniejszy to bariera językowa. W Chorwacji byłam dwa razy. W Bułgarii ani razu więc może teraz tam się wybierzemy. To fakt samochodem to kawał drogi, ale... plus jest taki, że po drodze można zwiedzać inne kraje zatrzymując się na nocleg. pozdrawiam :)
UsuńZwiedzanie po drodze, to atut niezaprzeczalny. Ja, jako kierowca niewiele jednak widziałam. Trzeba się było skupiać na sprawach technicznych, mapach, na poszukiwaniu parkingów, skrętach, objazdach, szukaniu jedzenia, noclegu itd... Dlatego - jeśli zwiedzanie - to wolałam wycieczki autokarowe - objazdowe. Wtedy dopiero poczułam, że zwiedzam i o nic się nie martwię.
UsuńUważam także, że nie ma żadnej bariery językowej. A od czego są ręce? hi, hi...
Mam jeszcze w domu rodzinnym cały gliniany komplet do kawy. Powiem szczerze że bułgarskie wzory i zdobienia na glinie nadal bardzo mi sie podobają
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I mnie się podobają.
UsuńBułgaria jest świetna, miałem okazję być tam dwa razy w życiu i mogę ją wszystkim polecić!
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecankę. Oczywiście musi być także oprawa muzyczna, bez której nie tylko żaden event, ale także wycieczka do Bułgarii nie może zostać uznana za udaną. :) :) :)
UsuńSame plaże i hotele, a u mnie zimno - rozmarzyłam się. I co tu Ci doradzić, hę! Ruszaj moja droga tam gdzie teraz ciepło jest...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
JaGO, tyle śniegu u mnie napadało, że nawet wyryszyć się nie da. Trzeba poczekać, aż odgarną.
UsuńPiękne wspomnienie letnich klimatów. I te krajobrazy przepiękne.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za rady (u Grażynki) w sprawie kota, który nie toleruje ziemi w doniczkach. Na pewno je wypróbuję.
Pozdrawiam serdecznie..:-)
Oby tylko rady pomogły. Koty mają swoje charakterki i nie na wszystkie wszystko działa tak samo.
UsuńDopóki nie zapomnę, to na zdjęciach w albumie masz Neseber. Też tam byłam na wycieczce, gdy przebywałam z rodziną w Sozopolu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że miejscowości wypoczynkowe w Bułgarii są nie do poznania. Niedawno w Google szukałam ślicznego domku z drewna i kamienia, w którym mieszkaliśmy. Niestety, nie znalazłam, bo najprawdopodobniej go zburzono, aby postawić jakiegoś potworka ze szkła i stali.
Próbowałam też odnaleźć inne znane mi miejsca i nic z tego, dawny Sozopol, to już zupełnie inna miejscowość, nastawiona jedynie na turystów.
Dno Morza Czarnego, przynajmniej w Sozopolu, jest zdradliwe, bo są tam ruchome piaski, w których można się zapaść. Bywa też, że morze potrafi zabarwić się na kolor zielony od alg czy innych wodorostów.
Jednak teraz w te niespokojne czasy na pewno nie wybrałabym się do Afryki, Grecji czy Turcji. Trzeba trochę odczekać.
Serdecznie pozdrawiam.
Dziękuję, Anno:) Teraz już mam pewność, że byłam w Neseberze.
UsuńZe względu na częste kwitnienie Morza Czarnego wybiorę na wypoczynek część wybrzeża poniżej Sozopola. Tam mniejsze prawdopodobieństwo, że woda i plaże zazielenią się. Jeśli pojadę, to w czerwcu, kiedy temperatura wody nie jest sprzyjająca kwitnieniu, a i "pożywki" dla glonów i wodorostów mniej.
Za moich czasów w Sozopolu było pełno Niemców, którzy ku zgorszeniu wszystkich przebierali się bez żadnej osłony. Dla mnie to było obrzydliwe.
UsuńO ile dobrze pamiętam, to na krańcu Sozopola była willa Todora Żiwkowa, ale nigdy do niej nie dotarliśmy.
Cały Sozopol śmierdział czubrycą, od zapachu której robiło mi się niedobrze. Zobacz, jakie nieistotne sprawy człowiek zapamiętuje.
Niemcy tak się zachowują do dziś, a toples opalają się nawet staruszki. I dla mnie jest to obrzydliwe.
UsuńWiem, że w Sozopolu była wtedy plaża dla na nudystów, moja koleżanka (też nauczycielka)chodziła pod jej ogrodzenie, aby sprzedawać przywieziony z Polski towar.
UsuńWspomniałaś o sprzedawaniu i przypomniało mi się, że polscy turyści wozili do Bułgarii na sprzedaż m.in. krem niwea. Za zarobione pieniądze kupowali dolary od cinkciarzy.
UsuńZapomniałam napisać, że z Bułgarii też przywieźliśmy pamiątki regionalne: podobne do Twojego talerzyka popielniczki dla znajomych oraz niezwykle kolorowe obrusy i serwetki. Mam je jeszcze do tej pory. Poza tym mnóstwo czarno- białych zdjęć z plaży, Neseberu i Złotych Piasków oraz z podwórka gospodyni, u której mieszkaliśmy.
OdpowiedzUsuńI ja mam jeszcze bułgarskie serwetki. Przypuszczam, że obecnie - jak wszędzie - najwięcej jest chińszczyzny.
UsuńTe obrusy, a właściwie bieżniki były jaskrawoczerwone, a na brzegach miały różnokolorowe pasy. Niestety, trzeba je było prać ręcznie, bo farbowały.
UsuńChińszczyzna zalewa wszystkie miejscowości wypoczynkowe. Chyba nawet nasze ciupagi są produkowane w Chinach.
Słyszałam, że w Wiśle powstało stowarzyszenie, które promuje polskie pamiątki produkowane przez miejscowych, żeby wyprzeć te chińskie. Zdarzało się, że na ciupagach był napis "Świnoujście" a na ozdobach z morskich muszelek - "Zakopane".
UsuńOd dwóch osób, które wróciły znad Bałtyku, dostałam w prezencie koszyczki z muszelkami z napisem: Made in the Philippines. Oczywiście na naszych plażach nie ma takich egzotycznych muszelek.
UsuńSzczerze mówiąc, to nie lubię kupować żadnych pamiątek, bo jak mówi moja blogowa koleżanka, to są tzw. "durnostojałki".
Ja już dawno przestałam kupować pamiątki, bo to "łapacze kurzu".
UsuńTrzeba więc wrócić w dawno przez Polaków zapomniane miejsca. Sądzę, że wypoczniesz, a Garbaty niech potęskni trochę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak jest! Garbaty niech siedzi przy kominku i tęskni. :)
UsuńAle miło, że Ty też zwracasz się do Bułgarii, którą my z przyczyn powyższych czyli głównie ze względów bezpieczeństwa też w ubiegłym roku wybraliśmy na nasz urlop!
OdpowiedzUsuńJa nie mam żadnych resentymentów, za czasów komuny byłam kilkuletnim dzieckiem, więc spojrzałam na Bułgarię jak na ciekawy nowy region do zwiedzenia po Grecji, o podobnym klimacie i warunkach. I nie rozczarowałam się, jak pamiętasz być może z moich ubiegłorocznych wakacyjnych wpisów (z sierpnia 2015).
Życzę powodzenia w wybieraniu fajnego miejsca na wypoczynek!
Uściski!
Doskonale pamiętam Twoje ubiegłoroczne wpisy, Iw. Nawet wtedy pomyślałam, jeszcze przed Waszym wyjazdem - że "przetrzesz" mi bułgarski szlak. :)
UsuńWiem, że Afryka to Twoja miłość.Pięknie zawsze opisywałaś tam pobyt.No cóż, nic nie jest nam dane na stałe.Oby jak najszybciej powróciła tam normalność, na co się nie zanosi.Dobrze, że chociaż wirtualnie można gdzieś powędrować. Pozdrawiam Ula z dawnotemu.goob.pl
OdpowiedzUsuńNormalnie to już nigdzie nie jest. W Europie też zamachy, a wiele kurortów zmarniało. Znajomi byłi we Włoszech w tym samym ośrodku, co 6 lat temu. Zobaczyli tam jedną wielką ruinę zarówno w wyglądzie, jak i w standardzie świadczonych dla turystów usług.
UsuńPamiętam Bułgarię sprzed bardzo wielu lat. Ale ponieważ też wolę klimaty arabskie to może Maroko? Pozdrawiam, bakalia
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zajrzałaś tutaj, Bakalio. Nie wiem, jak teraz, ale Maroko zawsze było dla mnie za drogie, więc nigdy nie brałam pod uwagę. Podejrzewałam też ocean o to, że jest zimny.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Często zaglądam:-) Bardzo lubię czytać Twoje wspomnienia z Tunezji
UsuńJak dla mnie Maroko jest trochę przereklamowane ;-), ale klimat arabski to rekompensuje. Nie wiem czemu wszyscy piszą i mówią( w biurach podróży), że jest wyższy standard usług i baza hotelowa.
Co do cen to można coś wyszukać w normalnej cenie. Ocean jest ok, gorsza plaża. Kwestią dyskusyjną jest bezpieczeństwo. Ale gdzie teraz jest bezpiecznie????? Pozdrawiam z miasta - sąsiada. bakalia
Przeglądałam oferty z ciekawości, ale do Afryki tym razem się nie wybiorę.
UsuńPS - Z Bułgarii pamiętam jeszcze jogurt - taki bardzo gęsty i oczywiście chałwę ;-)
OdpowiedzUsuńJogurty o bułgarskim rodowodzie są teraz na całym świecie. Bułgarzy mają do produkcji jogurtu bakterie termofilne, które kupują przedsiębiorstwa branży spożywczej od Finlandii po Tajlandię i od Chin po Kanadę. A najwięcej Japończycy.
UsuńChałwy nie pamiętam. Nie wiem, jak smakuje bułgarska chałwa.
test
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że Bułgarzy mają podobne smaki, co Polacy. W ich kuchni jest znacznie więcej papryki i ostrych przypraw. Jak chcesz zjeść dobrze będąc na Słonecznym Brzegu poczytaj na https://slonecznybrzeg.pl/, gdzie znaleźć polecane miejsca.
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację. Serdecznie pozdrawiam.
Usuń