22 września 2016

Z Ziemi Obiecanej Aleją Gwiazd do PRL-u i od Wolności do Niepodległości



Zdjęcia można powiększać KLIKIEM 
CZYLI WRZEŚNIOWY SPACER 
PO ŁODZI.



       Do Ziemi Obiecanej wybierałam się latami i - z różnych względów - dojść nie mogłam. Ostatnio, z braku dogodnego dla mnie połączenia. Wreszcie postanowiłam do Łodzi pojechać. Cudny wrzesień wyjątkowo nadawał się do tego. A i oczekujący mnie Gospodarze, to... ho, ho, nie byle kto w moim sercu, o!

Stacjonowałam, razem z krukiem, w kwaterze z panoramicznym widokiem po horyzont. To jest to, co ptaki i grycEle lubią najbardziej. Przestrzeń i widok, jako dodatek - niczym ptasie mleczko - do porannej kawy na balkonie.




   Łódź może się podobać i nie. Zależy, co pokażą oprowadzający po tym mieście przewodnicy. Moi trafili w mój gust. Podczas objazdów, dojazdów i przejazdów, najwięcej widziałam lasów i parków. Ale nie tylko...


W lesie zobaczyłam najstarsze łódzkie zabytki.
To kaplice w Łagiewnikach.
Jedna - św. Antoniego  wybudowana w 1667 roku,
a druga - św. Rocha - z początku XVIII wieku. 

       Na spacerze po mieście zauważyłam sporo instalacji, obiektów przestrzennych i rzeźb artystów polskich i zagranicznych. Na rynku Starego Miasta miła dla oka jest niezwykła instalacja z kolorowych wstążek. Jej autorem jest artysta Jerzy Janiszewski. To ten, który stworzył  logo Solidarności. 


 






Ciekawe są też inicjatywy obywatelskie. Oto jedna z nich. „Mały Ciechocinek” na łódzkim osiedlu.



Nie obeszło się bez odegrania koncertu na instrumentach 
zlokalizowanych w parku.




       A łódzkie bramy przy Piotrkowskiej, na której krańcach jest  Plac Wolności i Plac Niepodległości, kryją w sobie prawdziwe skarby. Jedno podwórko - to zaczarowany ogród, inne lśni lusterkami.





Dla zachowania równowagi bez trudu można znaleźć mniej lśniące budynki.


       W programie zwiedzania nie mogło oczywiście zabraknąć rezydencji łódzkiej dziewiętnastowiecznej burżuazji. Pałac Poznańskich od razu porównałam do Luwru. Przechadzałam się także pośród budynków fabrycznych i mieszkalnych - wybudowanych w okresie rozkwitu przemysłowej Łodzi.




Nowe centrum miasta - Manufaktura - sprawia wrażenie, 
jakby łączyła kulturę z rozrywką, handlem i rekreacją.




Zdjęcie zawiera lokowanie produktu :-)
       Nigdy niczego nie reklamowałam. Tym razem muszę, bo inaczej się uduszę. ;-) Kawa! Prawdziwa kawa! Zwykła kawa z kawą w kawie! To w dzisiejszych czasach rzadkość. Prawie wszędzie, jak nie cappuccino i latte, to mocha i americana. Z różnymi dodatkami smakowymi, serduszkami z białego proszku, kleksami z farby itd... itp... Dlatego na wycieczki przeważnie zabieram termos ze swoją kawą.
- Chcę się napić normalnej kawy z prawdziwej kawy! Powiedziałam w pizzerii przy Piotrkowskiej i dostałam! Do tego kocyk, by w ogródku na zewnątrz lokalu nie złapać wilka w chłodny albo wietrzny dzień. O miłym i przystojnym Panu Kelnerze nie wspomnę.





Zauważyłam także akcenty peerelowskie. 




       Czy Łódź polubiłam? Nie wiem. Poczułam jednak, że ona lubi mnie. 

Od goszczących mnie Gospodarzy i Przewodników dostałam samo Dobro, które dobruje i ogrzewa mnie do dziś...

   
Na zakończenie tej krótkiej relacji, takie oto... Przesłanie?

'Patrz na innego człowieka'