Spacerowałam
po Kępie Potockiej w Warszawie. To obszar zieleni oraz teren rekreacyjny położony
w dzielnicach Żoliborz i Bielany. Dla mnie szczególnie
bliski jest Żoliborz. Dlaczego? Oprócz związków rodzinnych ze mną oraz zacnej wyższej
uczelni, do której uczęszczałam przez pięć lat, Żoliborz urodę ma po prostu.
Sama nazwa o tym mówi. Pochodzi od
francuskiego joli bord, co oznacza piękny brzeg.
Początkowo
zamierzałam dzień spędzić na bulwarach nadwiślańskich, których jeszcze nie
podziwiałam, a także zobaczyć nowe pomniki, by ocenić je własnym okiem.
Zrezygnowałam z tego planu. Spacery po betonie w upalny i słoneczny dzień, to
niedobry pomysł.
Gdzie się zatem udać, jeśli chce się wyjść z
zaciemnionego pokoju, w którym ciężko wysiedzieć, bo plecy przyklejają się do
fotela, a na balkonie termometr wskazuje czterdzieści kilka stopni? Nawet
czytanie książki było niemożliwe, ponieważ litery falowały w tym skwarze.
Kępa Potocka! Może pośród zieleni znajdę
wytchnienie podczas pobytu w rozgrzanej stolicy? Przy okazji zrobię piękne zdjęcia i pokażę na
blogu, pomyślałam.
Niestety, fotografie nie udały się! Gdziekolwiek
docierało słońce, malowało zieleń w żółte plamy. Skoro jednak na ”Posiaduszki”
przeznaczone...
Na Kępie Potockiej w Warszawie "rosną liry". |
A dzięcioł stukał sobie w drzewo, uderzając w nie dziobem, niczym plektronem w struny liry.
W gałęziach zobaczyłam nawet Apollina i
Merkurego, kłócących się, który z nich lirę wynalazł.
Dopisek
Zdjęcia są także w albumach Google - https://photos.app.goo.gl/hHvMT881WSk9JS8A9
Dopisek
Spojrzenie artystyczne fachowca na moje dwa zdjęcia - https://foto-anzai.blogspot.com/2019/08/o-mirazach-na-blogu-al-elli.html
Każda fotografia, która przedstawia przyrodę, jest piękna. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńTrudno nie zgodzić się.
UsuńMiło Ciebie widzieć, Lotka.
Powolutku wracam, jednak oczy nie lubią światła monitora i muszę się ograniczać, nie wszystko czytam. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńŚwiatło monitora jest bardzo niedobre. Oszczędzaj oczy, Lotko, oszczędzaj!
UsuńLatem słońce tak mocno świeci, że bardzo ciężko uzyskać kontrast na zdjęciach. Twoje są tak bardzo klimatyczne, tak bardzo urokliwe, że nie czepiałabym się jakości. Po prostu piękne miejsca sfotografowałaś.
OdpowiedzUsuńTakże uznałam je za klimatyczne i urokliwe.
UsuńSzkoda ... nie ma się do czego przyczepić.
OdpowiedzUsuńChociaż, gdybyś miała przy sobie np. filtry połówkowe szare, to trzecie zdjęcie (a częściowo i pierwsze) by już było majstersztykiem.
Jeżeli się zgodzisz to z tym pierwszym zdjęciem bym powalczył graficznie na "foto-anzai".
Ogółem 5+
Oczywiście, że się zgadzam. Może przysłać oryginał? Tutaj zdjęcia są zmniejszone, a po zmniejszeniu wyostrzone. Tylko zgubiłam Twój adres e-mail.
UsuńZa piątkę z plusem bardzo dziękuję. :)
A do tego jeziorka zrobiłaś zgrabne "chlup"? Lub chociaż palec umoczyłaś?
OdpowiedzUsuńNieudane zdjęcia wyszły nad wyraz udanie:))) Więcej takich nieudanych!
A na trzecim zdjęciu widzę pajęczynę? Nieco zdezelowaną ale jednak.
Taka Warszawa mi się podoba! No i dowiedziałam się znaczenia nazwy Żoliborz.
Kiedyś nawet była plaża i dzieci się kąpały. Teraz nie widziałam, aby ktoś tam "chlup" robił, więc się nie wyłamywałam.
UsuńTo nie jeziorko, a starorzecze Wisły, nazywane przez warszawiaków „kanałkiem”.
Podobno nazwę zawdzięcza się Napoleonowi. Gdy zobaczył, powiedział: ach, jaki "joli /czyt.żoli/ bord".
O, w Krakowie też mamy starorzecze Wisły ale też nie do kapania. Tylko kajakarze tam trenują i rybacy łowią ryby.
UsuńJa bym stopę wsadziła do tego kanałku jeśli tylko nie ma znaku zakazu.
Nie zauważyłam zakazów, ale sama sobie zakazałam.
UsuńTo pierwsze zdjęcie ma dobrą, "blogową", rozdzielczość (1200x800). Natomiast z tym trzecim jest fajna niespodzianka, bo faktycznie złapałaś dobre refleksy świetlne, ale aparat złapał ostrość na znacznie bliżej ... wiszącej pajęczynie.
OdpowiedzUsuńBardzo malarsko wyglądały te refleksy świetlne. Byłam ciekawa, czy aparat je pokaże, jak należy, a on - drań jeden - skupił się na zdezelowanej pajęczynie. Skoro pozytywnie oceniasz to trzecie zdjęcie, to uznaję je za udane.
UsuńO, czyli jednak jest tam zdezelowana pajęczyna. A już myślałam, że to ja mam miraże w tym skwarze:))
UsuńJeśli trzy osoby widzą to samo, to zapewne miraże nie są. Chociaż... Na pustyni cała wycieczka widziała to, co przewodnik sugerował.
Usuńprzegoniłem Ci tego pająka. Wisi u mnie na blogu.
UsuńWprawdzie mój ci on był, ale nie lubię pająków, więc bardzo dobrze, że przegoniłeś. Idę zobaczyć, czy ładnie wisi. :)
UsuńPowiem Ci, że po obejrzeniu zdjęć nawet milej i chłodniej mi się zrobiło:-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że są takie enklawy zieleni w miastach, bo inaczej roztopilibyśmy się całkowicie, a tam gdzie tylko beton i asfalt, to nawet dychać nie ma czym...
Przekonałam sie także, że jakikolwiek ruch w poszukiwaniu cienia sprzyja lepszemu krążeniu, a wiaterek plecki chłodzi :-)
Także jestem o tym przekona. Nasz ruch uruchamia powietrze wokół ciała, nawet gdy nie ma wiatru, co powoduje szybszy wypływ ciepła z rozgrzanych pleców. Dlatego np. na plaży wolę spacerować, niż leżeć bez ruchu na plastikowym leżaku czy gumowym materacu. Jeśli trzeba odpocząć, to świetnie się sprawdza bujany wiklinowy fotel. Do tego wachlarz i butelka wody w komplecie. Zauważyłam, że wracają do łask leżaki z drewna i przewiewnego lnu. Widziałam takie wokół baru na Kępie Potockiej. Także odchodzi się od plastikowych krzeseł ze sztucznymi poduszkami.
UsuńTeż to zauważyłam i podobają mi się :-)
UsuńDobrze, że wracamy do dawnych, sprawdzonych wzorców.
UsuńPorobiłaś bardzo ładne zdjęcia! A Kępa Potocka jest pełnym uroku miejscem.Nie bywałam tam często, ponieważ mieszkałam w przeciwnym końcu miasta, na Mokotowie i bywałam w bardziej górnym biegu Wisły, na wysokości Wilanowa lub jeszcze dalej- Konstancina.
OdpowiedzUsuńW Konstancinie byłam tylko raz. Podobało mi się. Nawet gdzieś jest notka i zdjęcia.
UsuńAż Ci zazdroszczę tego pobytu w Warszawie. Chętnie bym się kiedyś wybrała, lecz wciąż mam obawy, że się zgubię. Raz tylko byłam w Warszawie przez tydzień na kursie. To było tak dawno - około w roku 1989. Nic nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńDobra> narobiłaś mi ochoty - jadę do W-wy; jeszcze nie wiem kiedy
Zgubić się to można w lesie i na pustyni. :) ;) Warto przed wyjazdem zastanowić się, co chcesz zobaczyć i działać planowo. Wszystkiego się nie da odwiedzić, a chaotyczne zwiedzanie pochłania dużo czasu i zjada nerwy. Chociaż... Tak "na żywioł" też może być atrakcyjnie.
UsuńRatunku ... zapodziały mi się namiary na firmę w której rezerwujesz sobie wyjazdy [wojaże]; czy możesz podrzucić ponownie; proszę :)
UsuńOferty przeglądam tutaj: https://www.wakacje.pl/
UsuńPotem porównuję, czy nie korzystniej (np. mniejsza zaliczka) jest zarezerwować u touroperatora.
Zajrzałam i...natrafiłam na informację;
Usuń"Touroperator kończy działalność
2019-05-09
Niestety, niedługo przed wysokim sezonem jeden z touroperatorów został zmuszony do zamknięcia działalności.
Aisab, na Twoim blogu nie publikują się komentarze. Wysyłałam trzy albo cztery razy.
UsuńMnie urzekła "lira". pozdrawiam, bakalia
OdpowiedzUsuńI kto pomyślał, że liry po prostu "rosną" sobie.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńBakalio, są już oferty na lato 2020. Niektóre w bardzo dobrych cenach.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przepraszam, ale przeoczyłam informację. Jestem jeszcze przed tegorocznym wyjazdem, więc planów na przyszły rok nie mam. Może Tunezja ? -))) bakalia
UsuńŻyczę szczęśliwej podróży i wspaniałych wakacji.
UsuńPrzyroda jest fotogeniczna.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, piękne fotki, masz to oko. Ja też uwielbiam fotografować przyrodę i przyznam, że raz na jakiś czas jakieś moje zdjęcie mnie zachwyci, ale niestety rzadko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję:)
UsuńOko moje potrafi dostrzegać piękno. Potrzebna jednak także wiedza do fotografowania, a tej nie nabyłam.
Niestety, głupota zwycięża. Cały czas chodziłam po trawce do przystanku. W zeszłym miesiącu nie mogłam uwierzyć, trawa zniknęła, a metrowej szerokości płyty zastąpiły trawniczek. Płyty tak się nagrzały, że paliły podeszwy. Betonowanie to nasza specjalność.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są takie klimatyczne, przez to niezwykłe. A pajączek wprowadził super urozmaicenie. Jestem fanką takich naturalnych, nieretuszowanych zdjęć, bo przyroda także idealna nie jest wbrew naszym oczekiwaniom.
Serdeczności zasyłam
W betonowym mieście albo się smażymy, albo topimy, w zależności od pogody. U nas zabetonowano skwerek w centrum miasta. Wprawdzie ławki są, ale w upalny dzień nie da się na nich odpocząć. W pierwszy deszczowy dzień po zabetonowaniu pozalewało piwnice w budynkach wokół usytowanych.
UsuńA zdjęcia? Wydawały mi nię nieudane, bo zieleń wyszła w żółte plamy. Z komentarzy wynika, że nieudane mogą być niezwykłe.
Kępa Potocka to moja wczesna młodość. Urodziłem się na Żoliborzu. Przedwojennym Żoliborzu. Moja Mama też się tu urodziła. W tedy się mówiło nie Kępa Potocka tylko właśnie Kanałek. Gdzie idziesz ktoś pytał. Odpowiadało się "nad Kanałek" Nad Kanałkiem zimą się na łyżwach jeździło i też wędkuje się tu. I nad Kanałek chodziliśmy oczywiście pieszo z Żoliborza Centralnego. Tu też super miejsce na spacery z psami i jazdę na rowerach i wrotkach. To stara odnoga Wisły. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńVojtek
Widziałam jeżdżących na rowerach i wrotkach. Na pewno przyjemnie się jeździ pośród zieleni.
UsuńWszystkie Twoje zdjęcia bardzo mi się podobają i nic mi w nich nie przeszkadza, nawet pajęczyna. Pięknie skojarzyło Ci się drzewo z lirą i bardzo ciekawie wykorzystałaś ten motyw z mitologii.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Anno, gdy podziwiam przyrodę, często mam także skojarzenia z literaturą i opowiadając, co zobaczyłam, wykorzystuję opisy pisarzy i poetów. Tak już mam, sama nie wiem, dlaczego.
UsuńAlEllu, po prostu jesteś oczytana i stąd te skojarzenia.
UsuńPrzyroda to nasze dobro narodowe, którego jest już coraz mniej, bo wygodniej chodzić po wybetonowanych ścieżkach niż po trawie.
Na działce musieliśmy wyłożyć płytkami główną alejkę, bo wiosną nie można było wejść, gdyż pod nogami chlupała woda. Jednak tak te płytki zakamuflowaliśmy zielenią, że nie rzucają się w oczy.
Moja koleżanka niedawno zerwała asfalt z podjazdu do domu i ułożyła duże płyty betonowe z otworami, w których zasiała trawę. Jest teraz zielono i chłodniej w upalne dni, a jednocześnie twardo i sucho. Spodobało mi się to.
UsuńMój syn gdyby mógł, to wszystko wokół swego domu wyłożyłby płytkami, na szczęście wykłada tylko kamykami, przez które i tak przebijają się kępki trawy.
UsuńJa wolę samą trawę, ponieważ w upały kamienie mocno nagrzewają się.
UsuńZdjęcia wcale nie wyszły tak źle. Sa bardzo przyjemne w odbiorze.
OdpowiedzUsuńUpały doskwierają,ale wolę je niż mrozy.
pozdrawiam serdecznie ;)
Tak! Tak! Żadne morozy!
UsuńMiło witam na "Posiaduszkach" i zapraszam zawsze. Jest tu ciepło i bezpiecznie, a Posiaduszkowicze bardzo mili.
Również pozdrawiam. :)
Trochę nie w temacie, ale w nawiązaniu do zdjęć. Ostatnio myszkowałam po Twoich tunezyjskich wspomnieniach w poszukiwaniu zdjęć pewnego krzewu. Konkretnie to szukałam jego nazwy. Ale mniejsza o nazwę. Czytając te opowieści rozmarzyłam się i zatęskniłam za Tunezją. Świetnie się to czyta i ogląda. Masz super dar !!! do utrwalania obrazów i do opisywania świata - bakalia.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńNie sądziłam, że ktoś czyta jeszcze moje stare notki. Także tęsknię za Tunezją. Tam czułam się najlepiej. Wyjazdy do innych krajów też były udane, ale tylko udane. Nic więcej.
Nie rozumiem czemu według Ciebie zdjęcia nieudane? Udane jak najbardziej! Śliczne, złotozielone... Żoliborz musi być piękny na żywo :) Pozdrawiam zielono!
OdpowiedzUsuńTeraz i mnie się podobają te zdjęcia.
UsuńOdwzajemniam pozdrowienia.
Nie przepadam za Warszawą, chociaż mam tak niedaleko. Zresztą innych miast w wakacje też nie lubię odwiedzać, za gorąco i zawsze ciągnęło mnie na wieś :-)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem, że nazwa Żoliborza wywodzi się z francuskiego :-)
Ciężko jest w naszych miastach latem, ponieważ nie były projektowane z myślą o upałach. Lżej znosi się wysokie temperatury w krajch południowych, w których przez wieki nauczono się dpowiednio miasta budować.
UsuńPrzy obecnych tendencjach do betonowania wszystkiego jak leci, każda kępa zieleni w mieście jest na wagę złota :) Nie miałam pojęcia, że nazwa "Żoliborz" ma takie pochodzenie, ciekawe.
OdpowiedzUsuńMoże człowiek, który tak kocha beton, pójdzie po rozum do głowy...
UsuńAleż atrakcyjność zdjęcia "z pajączkiem" polega właśnie na tym, że dostrzeżona została przez obiektyw aparatu ta pajęczyna. Myślę nieskromnie, że właśnie dlatego zamieściłaś to "nieudane" zdjęcie - i bardzo słusznie. I nie ma powodu do zmartwień, że promienie letniego słońca zaburzyły oczekiwany przez Ciebie kontrast; mimowolnie fotografia przemieniła się w dzieło malarskie z ewidentnymi cechami impresjonizmu (Claude Monet), a nawet nabizmu (Paul Sérusier). I jeszcze jedno, na humorystyczną tym razem nutę :-) ... kiedy spoglądam na świat w nieco "przyparowanych" (by nie powiedzieć dosadniej) okularach, ów sielski "Widoczek z pajęczyną" postrzegałbym w sposób identyczny jak go zobaczył Twój aparat... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI moje okulary bywają "przyparowane". Wtedy świat zdaje się być przesłonięty takimi "śmieciuszkami", jak te, które zaczepiły się na pajęczynie.
UsuńTo prawda
OdpowiedzUsuńLubię robić zdjęcia i cykam ich na potęgę. Jestem zwykłym szaraczkiem i amatorem. Jak dla mnie, alEllu zdjęcia są bardzo ładne i widać na nich wiele więc ukłony ode mnie dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńEdi.
Także lubię. Ciekawiej jednak było, kiedy wywoływało się zdjęcia papierowe. Ten moment wydobywania obrazu... Coś wspaniałego!
UsuńOch ! zgadzam się z Tobą w zupełności :)
Usuńserdeczności
Odwzajemniam serdeczności.
UsuńA mnie się te zdjęcia podobają, 4 i 6 najbardziej. Są takie naturalne, nie dotykane w programach graficznych. To mi przypomniało o moich "kliszowych" fotografiach, jak wywoływałam i się okazywało, że połowa zdjęć jest nie wyraźna, ale nie wywalałam ich, mam je do tej pory w albumach :) Mają swój urok i tyle!
OdpowiedzUsuńWłaśnie w komentarzu wyżej napisałam, jak wspaniały był moment wydobywania obrazu na papierze. To wpatrywanie się w kuwetę przy czerwonym światełku i poruszanie zdjęciem przytrzymywanym szczypcami...
Usuń:)
OdpowiedzUsuńWedług mnie wspaniałe ujęcia❣
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńJak dla mnie świetne zdjęcia. Szczególnie podoba mi się to z pajęczyną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję. :) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńMoim zdaniem zdjęcia są prześliczne i pięknie uchwyciłaś na nich światło, jest magicznie. :) Ja i tak wysokie temperatury to istny koszmar. Rzeczywiście nawet czytać na balkonie nie idzie. hehe Bardzo miło spędziłam czas, czytając i oglądając zdjęcia z tego posta. Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia. :)))
OdpowiedzUsuńA mnie jest miło powitać na "Posiaduszkach". Dziękuję za ocenę zdjęć i serdecznie pozdrawiam.
UsuńZdjęcia urocze. Nie wiedziałem, że Żoliborz oznacz piękny brzeg. Będę musiał przestawić moją wizualizacje tej dzielnicy. Do tej pory niedobrze mi sie kojarzyła. Ale z Twoja pomocą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Ekwadoru.
Pozdrawiam Równik, Andy Ekwadorskie i Wyspy Galapagos. Cotopaxi niech zawsze śpi!
UsuńWitaj alEllu! No nieeee..Toż ja się spodziewałem,że Nasza Poróżniczka gdzieś tam będzie gdzieś tam hopsa-sa pustynie i dżungle przemierzać,lwy poskramiać wielbłądy oswajać za pomocą butelki piwa(vide-Garbaty),a Ona co???Robi zdjęcia w centrum metropolii,w stolicy..O more..o temporis!!!
OdpowiedzUsuńNasza stolica też zasługuje na chwilę uwagi. :)
UsuńPrześliczne zdjęcia. Jak najbardziej udana sesja.
OdpowiedzUsuńDziękuję i serdecznie pozdrawiam.
UsuńDziękuję za wizytę u mnie. Kępa Potocka to moja Mała Ojczyzna. Lataliśmy tam od dziecka, chodziliśmy z psami i jeździliśmy na rowerach. My wtedy używaliśmy nazwy KANAŁEK. Iść nad Kanałek, jazda rowerem nad Kanałek itp. I cały Żoliborz to moja Mała Ojczyzna. Moja mama urodziła się na Dolnym Żoliborzu. Dziadkowie tam na Sułkowskiego mieli dom. A ja mieszkam pod trzecim adresem też na Żoliborzu. Niedaleko mieszka moja kuzynka i moja siostra. Nad Kanałkiem też na łyżwach się zimą jeździło a także wędkowało. Na Żoliborzu mamy też piękny Park Żeromskiego i Park Kaskada. I dżunglę nadwiślańską. Lubię tam bywać nad Wisłą i w pobliżu jest stadnina koni.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia żoliborskie
Vojtek
Dziś też dzieci mówią, że idą nad Kanałek. Słyszałam na placu zabaw przy Tylżyckiej.
Usuń