Zbliża
się jesień nieubłaganie. Wraz z nią rozpocznie się sezon grzewczy. Centralne
ogrzewanie zainstalowałam nie tak dawno. Nieświadoma budowy i działania
grzejników cieszyłam się tym - długo nieosiągalnym na moim zabytkowym
osiedlu - wynalazkiem. W minionym sezonie, kiedy miłe
ciepło z grzejników wreszcie buchnęło, w domu zrobiła się zadyma. Z wnętrza
grzejników zaczęły wylatywać „koty”, które przysiadały na meblach, pościeli, a
nawet na mojej głowie. Wlatywały do nosa i przełyku. Na nic się zdało powierzchowne
wycieranie kurzu i mycie. Doszłam do wniosku, że nie wystarczą zewnętrzne
zabiegi. Trzeba dostać się do środka. Ale jak? Zawołać ekipę hydrauliczno -
ciepłowniczą, aby zdjęła kaloryfery i potraktowała je silnym strumieniem wody
gdzieś na podwórku ze studnią? Gdzie jednak to zrobić, jeśli nie mieszka się na
prywatnej posesji? Nad problemem, który zapewne ze szczęścia, sobie
wynalazłam, głowiłam się prawie rok.
Raptem bęc! Trala lili, trala la, zrodził
się pomysł na sto dwa!
Najpierw
zdjęłam boki i górę grzejników. Przyjrzałam się, co i jak wygląda. Następnie
skonstruowałam odpowiedni przyrząd. Za główny element zaprojektowanego
urządzenia odkurzająco - myjącego posłużyła miotełka, którą posiadałam.
Stwierdziłam, że kijek oryginalny przy niej jest za gruby i za krótki oraz za
sztywny, więc go zdjęłam. Została miotełka na drucie. Ułamałam z krzaka giętki
zielony kijaszek, do którego przymocowałam miotełkowy drut. Do kompletu
znalazła się kwadratowa miska z wodą i... Pozostało bardzo wygodne i efektywne
mycie grzejników w środku.
Gdybym wcześniej znała budowę tego typu
grzejników, na pewno takich nie kupiłabym. Jak można zaprojektować
coś tak idiotycznego, co najpierw zbiera, a potem wydmuchuje kurz i „koty”, a
czego nie da się normalnie umyć i odkurzyć, sięgając w zakamarki
ręką lub końcówką odkurzacza.
Wiekopomnego
mycia nie dokończyłam, ponieważ rozbolał mnie kręgosłup. Niefortunnie schyliłam
się i coś mi chrupnęło w krzyżu. Trudno! Przejdzie za kilka dni.
Szkoda tylko, że zmarnuje się zakupiony wcześniej bilet na film Patryka Vegi pt. „Polityka”.
Jakoś jednak do kina poszłam. Gorzej było wysiedzieć na niewygodnym krześle
kinowym. Z reklamami seans trwał ponad dwie godziny. Szkoda było mojego
kręgosłupa. Film - według mnie - kiepski i nudny. Niechlujnie zrealizowany, bez
żadnej fabuły i refleksji. Zlepek scenek, których nawet nie nazwę scenami
filmowymi. Wszystko, co najlepsze, widziałam w zwiastunie, który wystarcza za
cały film. Złe wrażenie potęgowały liczne wulgaryzmy. Publiczność, po każdym
słowie na „k” i na „ch”, wybuchała śmiechem, jak na dobrej komedii,
a dla mnie film jest dramatem. Na „Polityce” zasmuciłam się nad polską polityką
i pomyślałam, że trzeba nad nią raczej zapłakać...
Na
dodatek, w kinie mieszczącym się w zacnym domu kultury,
było duszno i gorąco. Dusił mnie kurz i smród starego brudu. Za krzesłami
ostatniego rzędu, gdzie siedziałam w samym jego środku, wprost wysypisko
śmieci.
- Kino dorównuje brudem polityce? -
Pomyślałam.
Gdyby kręgosłup pozwolił mi bokiem przecisnąć
się przed innymi siedzącymi ludźmi, wyszłabym podczas trwania seansu. W przyszłości będę wybierać brzegowe miejsce, aby w każdej chwili bez przeszkód
opuścić salę. Może nawet pójdę do kina ze swoim inżynierskim
;) wynalazkiem - wspaniałą miotełką na kijaszku i przed seansem
filmowym posprzątam?
Pomyślę także o zastosowaniu w polityce.
Wspaniale wymiata brudy, o!
19 września 2019.
Dodatek 1
na specjalne zamówienia,
Dodatek 1
na specjalne zamówienia,
napływające poprzez formularz kontaktowy.
Dodatek 2
Serpentyna wygodnie radzi sobie z kurzem w trudno dostępnych miejscach:
POST O MIOTEŁCE - KUDŁATCE na kiju teleskopowym.
Serpentyna wygodnie radzi sobie z kurzem w trudno dostępnych miejscach:
POST O MIOTEŁCE - KUDŁATCE na kiju teleskopowym.
Wszystko ślicznie i po inżyniersku wymyślone, kijaszek wzorowo zesznurowany z miotełką. Mam tylko jedno zastrzeżenie... Miotełka taka trochę tęczowa jest.
OdpowiedzUsuńI co teraz?
O matuniu! O "tęczowości" nie pomyślałam. I co teraz z taką niepolityczną miotełką? A zielony kijaszek odpowiedni jest?
UsuńZielony jest politycznie dobry:)) Ale tęcza? No, nie wiem, nie wiem...
UsuńJeszcze trzeba sprawdzić czy splot sznurowania jest bardziej na prawo czy na lewo.
Jak to człowiek ze wszystkim musi uważać. Nawet na sploty trzeba zwracać uwagę, powiadasz?
UsuńOczywiście. W polityce mamy prawoskręt, lewoskręt i podobno nawet centrum.
UsuńWiem, że np. w tkactwie, splot - to sposób wzajemnego przeplatania się układów.
UsuńKijaszek jak kijaszek ... fajny jest, ale ładnie to tak niszczyć przydomowy krzak i robić z niego kij do miotły? No chyba, że chciałaś potem na nim odlecieć?
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie gdzieś bym odleciała na miotle. Muszę tylko pomyśleć o motorku do niej. :)))
Usuń... może napęd odrzutowy?
UsuńSprawdzę, czy da się wykorzystać parę z czajnika. ;) :)))
UsuńJesteś niesamowita z tym wynalazkiem, nawet nie wiedziałam, że to taka niedorobiona konstrukcja taki kaloryfer. Myślałam o zmianie kaloryferów, bo mam żeliwne, stare, ale mi się odechciało...tak jak i filmu Vegi.
OdpowiedzUsuńChęnie przyjmę, Jotka, Twoje kaloryfery. Zamienimy się? ;)
UsuńCo do "Polityki", to może nie sugeruj się moją opinią. Niektórzy ten film chwalą.
Diego Maradona porównał politykę do brudnego kibla, nie wiem czyją miał na myśli, ale do polskiej pasuje jak ulał.
OdpowiedzUsuńCórka ma takie grzejniki, więc podpatruję u Ciebie, ponieważ za jakiś czas zapewne i u niej zacznie coś wylatywać. Z bokami będą problemy, już oglądałam.
Serdeczności zasyłam
Może Córki grzejniki mają boki niezdejmowalne? U mnie, żeby zdjąć górę, trzeba najpierw poluzować boki, lekko podważając a następnie odkręcając plastikowy prostokącik.
UsuńPS. Na zdjęciach widać te "prostokąciki". Leżą na parapecie na ciemnej szmatce.
UsuńNo i znowu do śniłem Ekwador. Tu nie ma ogrzewania. Z drugiej strony moja dziwucha apzasze coś znajdzie do roboty.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Niektóre dziewczyny już tak mają, że nie potrafią nic nie robić.
UsuńHa, też mam tego typu. Odziedziczyłam po "przedmieszkańcach". Mają około 25 lat... Nie zbierają jakoś kotów... ale jak się wprowadziłam, to oczywiście robiłam "pokątne" mycie. Jednak żadna miotełka nie wchodzi w grę u mnie, ponieważ wewnętrzne żeberka są drobniejsze i wąziutkie. Owijam więc sam kijek wilgotną szmatką. Twój znakomity wynalazek wykorzystam więc połowicznie. Z miską pod spodem. Kiedyś tam...
OdpowiedzUsuńNo i w Holandii mój kijek może być tęczowy, różowy i jakikolwiek ;-)...
Ja, do wąziutkich zakamarków używam kijka w rajstopach lub w skarpetce, w zależności od potrzebnej długości.
UsuńSuper! Wykorzystam pomysl. 😉
UsuńKijaszek w rajstopach nieźle sprawdza się pod lodówką.
UsuńAlEllu, często pokazujesz nam, jakim jesteś pomysłowym Dobromirem. My na szczęście mamy kaloryfery żeliwne, łatwe do wyczyszczenia, na dodatek długo trzymające ciepło po wyłączeniu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nasz odkurzacz zdołałby wyciągnąć ten kurz i koty.
Na filmie nie byłam, ale bardzo dużo o nim czytałam i oglądałam zwiastun. Poczekam, aż jakaś stacja telewizyjna wyświetli ten film.
Nie znoszę wulgaryzmów mówionych i pisanych, choć sama potrafię zakląć, ale nie robię tego publicznie.
Serdecznie pozdrawiam.
Anno, jeśli nie znosisz wulgaryzmów, to będziesz musiała wyłączyć dźwięk podczas oglądania tego filmu.
UsuńKiedyś na ławce pod moim domem siadywała młodzież, która do północy tak klęła, że uszy więdły. Gdy kilkakrotnie zwróciłam uwagę, usłyszałam, że jest demokracja i wszystko wolno.
UsuńDziękuję za informację o Turgucie, którą mnie uszczęśliwiłaś.
Mieszkam koło szkoły z internatem. Pod moimi oknami parkują samochody, przy których zbierają się uczniowie i słuchają muzyki nastawionej tak głośno, że w domu własnych myśli nie słyszę. Ta muzyka okraszona jest wulgaryzmami krzyczącej do siebie młodzieży. Zwróciłam dzieciom uwagę i odpowiedzieli podobnie. "Mamy wolność i demokrację". Zapytałam ich, a gdzie moja wolność? Cóż to za wolność, skoro nie jest dla wszystkich?! Wasza wolność - to wasza muzyka, którą zniewalacie mieszkańców tego osiedla. Ja natomiast nie mogę słuchać swojej ulubionej muzyki, ponieważ narzucacie mi waszą. Ba, nawet pospać nie mogę. Jak w hotelu w Kowlu w czasach ZSRR, gdzie z głośników, których nie dało się ani wyciszyć, ani wyłączyć rozlegał się hymn zrywający gości hotelowych na równe nogi.
UsuńKiedyś do takiego melomana z włączonym radiem w samochodzie wezwałam policję i od tej pory miałam z nim spokój.
UsuńNa szczęście ławeczki pod moim balkonem zostały usunięte i od tej pory mam święty spokój.
Już na działkowym blogu umieściłam zdjęcia bananowca i draceny.
U nas też polikwidowano ławki, które były pod oknami, ponieważ odbywały się na nich całonocne libacje.
UsuńA ja jestem bardzo ciekawa tego filmu.
OdpowiedzUsuńWarto ciekawość zaspokoić. Film może się spodobać.
UsuńPiekna pogoda
OdpowiedzUsuńFaktycznie piękna, a słońce wręcz uśmiecha się.
UsuńMnie się film podobał. Wulgaryzmy nie raniły uszu bo bardzo pasowały do przedstawianych sytuacji. Politycy używają takiego języka i już.
OdpowiedzUsuńWidownia oniemiała po końcowym przemówieniu nowego Marszałka Sejmu. Nikt nie wychodził pospiesznie z kina. Gra aktorów w większości postaci - świetna.
Taka jest moja opinia o tym filmie.
Dobrze więc, że nie polegałaś na mojej opinii i poszłaś do kina. Dziękuję za Twoją recenzję.
UsuńZgadzam się także z Twoją opinią, że jest to film zasmucający. Tak wygląda chyba absolutne dni polityki i my to właśnie mamy.
UsuńMoże coś do ludzi dotrze?
Szczególnie smutna i refleksyjna scena /oprócz tej z marszałkiem sejmu/ była o pszczołach, królowej matce i naparzających się ulach. Słowo "naparzających", którego użyłam było inne /bardzo brzydkie!/ i w tym miejscu publiczność zaśmiała się, zamiast zadumać... Reżyser mógł to przewidzieć, jeśli scena miała zawierać głębsze przesłanie, wzbudzić jakąś refleksję...
Usuń***
Chyba nie dotrze do tych, do których najbardziej powinno dotrzeć, ponieważ na takie filmy nie chodzą, albo są odpowiednio uprzedzeni/nastawieni przez gazety, które czytają i telewizję, którą oglądają.
A wiesz, mnie zastanawia też odmienna reakcja widowni w Twoim i moim przypadku. To dwa różne regiony kraju i jakby pokrywające się z preferencjami wyborczymi. Czyż nie tak? Twoje - na mapie oznaczane jako zwolennicy obecnej władzy. Moje - duże miasto zaliczane raczej do orientacji opozycyjnej. Twoi - reagują śmiechem, moi - milczeniem.
UsuńA może tak głupio mi się skojarzyło?
Nie wiem, co o tym myśleć, ale także zastanawia mnie. Przecież naprawdę nie było się z czego śmiać, szczególnie w scenach, o których wspomniałyśmy. Ja wręcz zapadłam w taką ciszę, że nawet mojego oddechu nie było słychać, podobnie, jak publiczność w Krakowie.
UsuńNo właśnie.
UsuńTo wymaga napisania rozprawki indukcyjnej. Do roboty zatem, Bet! Hipoteza już postawiona, wystarczy przy pomocy argumentów zamienić ją w tezę, a z tej zrobić wniosek. Rozprawkę widzę, jako notkę na Twoim blogu, o! :)
UsuńOooo, Matko! I po co się wymądrzyłam?
UsuńNie wiem tylko, czy na podstawie reakcji widzów z dwóch kin da się wyciągnąć wnioski.
UsuńNa pewno nie, tym bardziej, że moja widownia liczyła około 15 osób:))
UsuńPiętnaście osób na pewno nie jest grupą reprezentatywną.
UsuńU mnie była prawie pełna sala.
Mam identyczne kaloryfery, ale nie podejmowałam się ich czyszczenia wewnątrz. Ten w dużym pokoju od dawna szwankuje, bo regulator się popsuł i trzeba wymienić cały grzejnik. Na filmie nie byłam, widziałam tylko migawki w tv. Wulgaryzmów nie nadawali, ale w innym filmie tego reżysera już nie byli tacy delikatni i odechciało mi się starać, żeby go obejrzeć.Naszym politykom nic nie pomoże, nawet gdyby naród pluł im w twarz, oni i tak powiedzą, że deszcz pada. Stworzyliśmy demokrację, do której większość nie dorosła, mamy wolność, której nie umiemy szanować. Twój wynalazek potwierdza znaną regułę, że "Polak potrafi". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wystarczy wymienić sam regulator w grzejniku.
UsuńTakże uważam, że do demokaracji trzeba dorosnąć, a z wolności korzystać z poszanowaniem wolności współobywateli. Nie będzie jednak poszanowania, jeśli prawo będzie złe. Nawet jednak dobre prawo wszystkiego nie załatwi. Potrzebna edukacja i wychowanie.
Nie mam czasu, siły i nastroju aby myśleć o kinie, filmie i...polityce. Siła złego na jednego zwaliła się na mnie; ja to pół biedy, cała bieda zwaliła się na siostrę; pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMogę pocieszyć tylko tym, że po każdej trudności przychodzi łatwość; po burzy słońce; po smutku radość...
UsuńDlatego ja nie chodzę do kina na polskie filmy, bo większa połowa wychodzi im beznadziejnie, im więcej reklamują tym gorzej.
OdpowiedzUsuńReklamy opanowały także kino. Kiedyś, przed seansem filmowym, była Polska Kronika Filmowa, a teraz reklamy.
UsuńEllo - taka kudlatke, w dodatku rozsuwana do zadanej dlugosci, o wyginalnej szczotce, mozna kupic!!!!
OdpowiedzUsuńJa mam taka od lat, kupiona online. Ma wlasnie te zalety ktore wymienilam i jest nieodzownym a takze wspanialym narzedziem do odkurzania wszystkiego co wysoko - albo nisko bo przecieram nia listwy biegnace wzdluz podlogi bez schylania sie. I wcale nie byla droga.
Wiec przegladnij internet i napewno znajdziesz i wybacz ze jestem wieszczem wiadomosci iz patentu nie otrzymasz :)
Nie spotkałam nigdy miotełki-kudłatki, mającej cienki i tak giętki kijek, który zginałby się w łuk podczas wkładania do żeberek grzejników. Wkładanie i wyjmowanie "na baczność" nie jest możliwe, ponieważ przeszkadzają parapety nad grzejnikami. Skoro jednak są takie wynalazki, to poszukam.
UsuńHi, hi...a myślałam, że mój wynalazek opatentuje się i będę tak bogata, że zatrudnię służbę, która kurzem i kotami będzie się zajmować. ;)
Niestety, ten gadzet jest juz wymyslony.
OdpowiedzUsuńMnie tez takie cos wciaz spotyka ze wymysle, ludze sie a ono juz dawno istnieje.
Ello, kijek sie nie wygina, jemu mozna jedynie regulowac dlugosc bo jest teleskopowy, natomiast da sie wyginac kudlatke. Ona jest dluga i z czegos gietkiego wiec mozna ja profilowac zaleznie od potrzeby. Super narzedzie, nie wiem co bym bez niego zrobila tym bardziej ze mam wysokie sufity czyli ciezki dostep do lamp i wiatrakow sufitowych.
Wiesz co? Zrobie mojej kudlatce pare zdjec i zamieszcze u siebie na blogu bys zobaczyla. A gdy kuknac u nas na online to jest ogromny ich wybor, rozne konstrukcje i rodzaj wlochacza.
Zycze by okazaly sie dostepne u Ciebie.
Zagladnij wiec do mnie by zobaczyc.
Bardzo, bardzo dziękuję Ci Seprpentyno.
Usuńna taki pomysł nie wpadłam by zamontować tak
OdpowiedzUsuńNie ma nic nadzwyczajnego w przymocowaniu miotełki do kijka.
UsuńEllo - gotowe! Znaczy sie post u mnie o kudlatce kupionej na Amazon.
OdpowiedzUsuńChociaz jestes przedsiebiorcza i wymyslilas sobie swa wlasna wersje to polecam bo moze znajdziesz w setkach ktore oferuja akurat taka jaka potrzebujesz do kaloryferow.
Pozdrawiam.
Serpentyno, bardzo pięknie dziękuję. Nie spodziewałam się, że specjalnie dla mnie napiszesz
UsuńPOST O MIOTEŁCE – KUDŁATCE.
Przecież taka prezentacja wymaga sporo pracy. Jestem ogromnie wdzięczna i wzruszona.
Miotełkę na kijku teleskopowym - taką, jak Twoja na zdjęciach - posiadam. Do wnętrza kaloryferów i między ścianę a grzejnik ona nie wchodzi. Kudełki - czyli tu gdzie się zgina - mają tylko 40 cm, a ja potrzebuję giętkości na długości co najmniej 140 cm. Muszę poszukać w tym Amazonie cieńszej i z giętkim kijkiem, który nie sprawia dużego oporu przy wyginaniu się w łuk. Z pozycji "łuk" nie może zbyt sprężyście i z rozmachem wracać do pozycji "na baczność", ponieważ będzie mnie bić przy wyciąganiu z zakamarków. Jak dotąd - tylko mój zielony kijaszek ułamany z krzaka spełnia te kryteria. Idę oglądać, co oferuje wskazany przez Ciebie sklep Amazon.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz, i po stokroć dziękuję Ci Serpentyno DOBRA. :)
Bardzo prosze, zrobilam to z przyjemnoscia.
UsuńOwocnego polowu odpowiedniej kudlatki zycze :)
Cały czas łowię.:))) Jeszcze raz dziękuję.
UsuńO, tam,oj tam,kocurko..Przytul się do mnie,a będzie Ci ciepło,o!
OdpowiedzUsuńPrzytulanki wskazane bez względu na temperaturę. ;) :)))
UsuńNie byłam na żadnym filmie Vegi, ale nie jesteś pierwszą osobą, która zwraca uwagę na to, jak publiczność zachowuje się na tych filmach, rycząc ze śmiechu przy wulgaryzmach. Film miał być chyba ku przestrodze czy unaocznieniu niektórych rzeczy, a tutaj chyba za bardzo nic nie trafiło do ludzi...
OdpowiedzUsuńMyślę, że do widzów, których bawią wulgaryzmy, nie dociera nic, poza tymi ukochanymi przez nich słowami.
UsuńOooo instrukcja obsługi kijaszka co raz to bardziej dokładna! A ja niedawno przeczytałam na jednym z blogów, że kurz jest po to aby leżał. To jak, kijaszkiem go czy niech leży?
OdpowiedzUsuńGdyby ten kurz chciał leżeć, to niech sobie leżakuje. Kiedy jednak buchnie ciepło z grzejników, to kurz razem z nim i mnie zasypie. Jak wtedy będę leżeć i pachnieć? Zakurzona??? Co to, to nie! :)))
UsuńJa to mam dobrze bo mój kurz nie bucha:-) A grzejniki proste w konstrukcji, żeliwne, solidne peerelowskie. Pomiędzy żeberkami mieści się moja zgrabna dłoń owinięta mokrą szmatką.
UsuńNajlepsze są dawne proste konstrukcje. Nie przyciągają kotów, są wytrzymałe i łatwe w obsłudze.
UsuńMasz szczęście, że Twój kurz nie bucha. Zazwyczaj pyły są wybuchowe.
UsuńPatrzę z niepokojem na ciepły już grzejnik:-)
UsuńCiesz się ciepełkiem. U mnie jeszcze zimne grzejniki.
UsuńCiekawie..
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCałe życie miałam kontakt ze starymi kaloryferami, ale pojawił się pomysł ich wymiany na własnie taki rodzaj. Nie miałam pojęcia, że mogą one powodować takie "atrakcje".
OdpowiedzUsuńFilm również mi się nie spodobał. Nie jestem fanką filmów Pana Vegi, ale do tej pory trzeba przyznać - jechał po bandzie. A w "Polityce" było bardzo grzecznie. Wręcz zachowawczo. Odtworzono znane nam wydarzenia, trochę je ulepszono, zmodyfikowano, ale zabrakło jakiegokolwiek zaskoczenia. Sama okropnie się wynudziłam.
Ci, co mają żeliwne kaloryfery, mówią, że długo trzymają ciepło. Dzięki temu są oszczędności w ogrzewaniu domu.
UsuńDziękuję za dokładną instrukcję, bo ja z tych mniej zaradnych.
OdpowiedzUsuńSerdeczności podsyłam
Odwzajemniam serdeczności.
UsuńKijaszek dobra rzecz. Sprawne plecy w których nie strzyka - też ;)
OdpowiedzUsuńDałabym plecy wygarbować kijaszkiem, gdyby na sprawność to pomogło.:)
UsuńTen rudy i falszywy Donaldinio chce kandydowac na prezydenta, no temu juz calkowicie odbilo. Pozdro dla Grycelki
OdpowiedzUsuńDziwne, że na takie przemyślenia może mieć wpływ moje mycie grzejników i pójście do kina.
UsuńPozdrawiam.
Temat tego art. to ,,Z kijaszkiem od grzejnika do "Polityka" Wszyscy tutaj o grzejnikach, ale nic o polityce. Dlatego cos napisze na temat tego drugiego. Przed wyborami do senatu nasz pan Gawlowski stal przed szkola i rozdawal dlugopisy. Bylo to w malej ale pieknej miejscowosci nadmorskie-Sarbinowo. Oczywiscie zachecal do glosowania na niego. Dlugopis wzialem , ale nie zaglosowalem. No wlasnie dlaczego, nie z tytulu niewdziecznosci , ale z przekonania, ze predzej trafi on do ,,Pudla,, niz do Senatu. Co na to Gospodyni? No coz polityka jest brudna
OdpowiedzUsuńPolityka jest tak brudna, że aż nie chce mi się o niej rozmawiać. Brudów już nawet nie sprząta się, tylko tapla się w nich z upodobaniem na oczach wszystkich, a najbardziej upapranych premiuje. Rozumiem, że w różnych zakamarkach, gdzie jest utrudniony dostęp - jak w tych grzejnikach - brud może się zgromadzić, ale nawet u najgorszej gospodyni - która w domu kąty ma brudne - na świeczniku lśni.
UsuńWaszego pana Gawlowskiego nie znam, więc nie wiem, o co chodzi.
PS. Byłam kiedyś w Mielnie na wczasach wagonowych przy wydmach. Zwiedzaliśmy okolicę. Z Sarbinowa przypominam sobie zabytkową chałupę rybacką i witraże w kościele.
Usuń