… w domowym zaciszu
Fot. GraMysia |
Czapki z głów przed pianistami biorącymi udział w tegorocznym Konkursie Chopinowskim. Wszyscy uczestnicy prezentują bardzo wysoki poziom, muzykalność, rozumienie tekstu Fryderyka Chopina i doskonałą technikę.
Konkurs jednak skończy się. Trzeba będzie
wyjść z domu i czapkę założyć. Co jednak zrobić, gdy żadna nie pasuje, bo nie
chce pomieścić mojego koka uwitego na czubku głowy, lub zawijaska upiętego tuż
nad karkiem. Na siłę oczywiście da się wcisnąć, ale głowa wtedy pęka od uścisku
niczym stalową obręczą. W oferowanych w sklepach modelach zwykle jest mocny ściągacz
uciskający skronie, okulary i gumkę od maseczki. Aż mnie włosy i uszy bolą.
Zrobię więc sama czapkę
taką, która mojej głowie przyjazną będzie. Fotelowej robótce sprzyja XVIII
Konkurs Chopinowski, który przykuł moją uwagę na wiele dni przed telewizorem. Trzeba
jednak odwracać wzrok od ekranu, ponieważ kilkanaście godzin patrzenia to dla
oczu zbyt dużo. Ten czas wykorzystuję na robótki ręczne. Oczy zmieniają wtedy
pole widzenia, zaś uszy i dusza pozostają w nasłuchu.
Czapka nr 1 na mrozy. |
Czapka nr 2 jesienna. |
Całe
szczęście, że lodówka zapełniona i nie trzeba biegać po sklepach. Źle jednak,
że jedzenie z niej wyjęte jest zimne i surowe. Mogłaby mieć chociaż jedną
szufladę wydającą dania gorące. Żołądek o takie zaczyna upominać się. Podczas
przepięknego poloneza A-dur moje kiszki zaczynają uderzać w nuty marszowe.
Trzeba więc gotować i smażyć, by niepożądane dźwięki nie zagłuszały pięknej
Muzyki Chopinowskiej. Szkoda jednak czasu! Zaraz recital konkursowy kolejnego
pianisty. Ciach, mach! Do jednego garnka mięso, ziemniaki i papryka. Na wierzch
trochę masła i niech się samo piecze w
piecu.
Z siostrą -
muzyczką - wymieniamy wiadomości SMS.
- Chińczyk, aktualnie grający, ma rączki pulchne i krótkie paluszki, niczym niemowlaczek.
A jak nimi śmiga po klawiaturze.
- A jakie ładne
skarpetki w biało - czarną szachownicę ma ten Chińczyk.
- A po co takie
zadarte do góry czubki w butach?
- To raczej nie ma
znaczenia przy używaniu pedałów.
- Widzisz Japonkę?
Co za mimika twarzy! Przeżywa muzyczny orgazm?
- Dobry obiadek zjadłam przy muzyce Chopina. Kiszki grają
w rytmie barkaroli.
- Och, jaki on piękny i estetyczny. 25 punktów za
prezencję.
- Obcisła kamizelka wyciska z Hiszpana wszystkie poty. Jakby
grał Preludium deszczowe, a krople deszczu
kapały na klawiaturę fortepianu.
- Rosjanin nie ma żadnej chusteczki do wycierania potu.
- On niepotliwy.
- Wstawiłam do piekarnika zapiekankę, bo nie ma czasu
smażyć i gotować.
- To będzie zapiekanka z nutek Chopina dosmaczona
mazurkiem.
- I z dodatkiem ziemniaków oraz papryki.
- No, to będzie muzyczna wariacja na podniebienie.
- Brakowało mi w czapce akordu kończącego. Tak zwanej
„wisienki na torcie”. Zobacz, dorabiam „wisienki”.
"Wisienki" na czapce nr 2. |
- „Wisienki” dojrzały z emocji koncertowych i są piękne. Będą ci na głowie nucić barkarole Chopina.
- Biorę się za jedzenie. Przez ten konkurs kiszki mi grają i grają... Popatrz na zapiekankę. Jaka to wariacja?
- To jest wariacja na temat mięsno - warzywnych impresji pod płaczącą wierzbą w Żelazowej Woli.
- Zjadłaś już? Jak tam obiadowe wariacje? Kiszki nie
grają już „marsza żałobnego” z sonaty
b-mol?
- Nie! Już walca grają!
- Tyle „podszewki” w czapce zrobiłam w sesji porannej.
Czapka nr 2. Tuszowanie węzełków i końców włóczki "podszewką" dzierganą szydełkiem. |
- No to teraz relaks i poloneza czas zacząć.
- I tak po mistrzowsku drugi etap konkursu zakończył
Kanadyjczyk. Wielka klasa!
- Też tak go oceniam. A jaki on zachwycający i porywający.
- I ja zakończyłam sesję wieczorną. Oto czapka w pełnej krasie.
Lewa i prawa strona czapki nr 2. |
- Wydziergałaś czapkę, jak Bruce Liu nutki, perliście i ze smakiem.
Siostra o godzinie trzeciej w nocy:
- Sprawdziłam, kto przeszedł do trzeciego etapu konkursu.
Wszyscy uczestnicy, którzy mnie nadzwyczaj zachwycili otrzymali najwyższą
punktację jurorów. Ale ucztę będziemy miały!
Bet raniutko:
- Ta czapka jest przepiękna i do tego nasycona muzyką. :)
Czapeczki cudne, ta druga ma świetny układ kolorów, moje klimaty:-)
OdpowiedzUsuńJa to podziwiam jurorów, ze potrafią znaleźć niuanse, które pozwolą niektórym wygrać, ale tu także liczy się trema i emocje...
ten pomysł z szuflada w lodówce do dań ciepłych to ty opatentuj, stanę pierwsza w kolejce.
Dialogi z siostrą macie niesamowite:-)
jotka
Też podziwiam jurorów. Trudne mają zadanie. Podoba mi się, że do kolejnych etapów kwalifikują więcej uczestników, niż regulamin przewiduje. To bardzo słuszne!
UsuńO takiej szufladzie myślę, ilekroć coś zimnego wyciągam z lodówki. Obiecuję Tobie prototyp. ;) :)))
Przepiękne i niebanalne połączenie słuchania koncertów, dziergania czapeczek i zapiekanki, którą czuję z daleka, a czapek pozazdrościłaby niejedna elegantka. Mnie te z wisienką urzekły...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
To chyba najlepsze, co można robić przed telewizorem. Można też słuchać radia i w tym czasie zajmować się kuchnią lub jakimiś cięższymi robotami. To jednak nie to. Konieczny fotel i możliwość zerkania na pianistów.
UsuńAle wyszła z tego kompozycja! Kulinarno chopinowska z dodatkiem rękodzieła:) Fryderyk byłby zachwycony!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego upajania się muzyką. Dla mnie pozostaje zajęcie się piekarnikiem:(
Chętnie powierzyłabym Ci takie zajęcie, Bet. Wydawane przez Ciebie dania z piekarnika podczas koncertu - to dopiero uczta! Cóż to za akordy by były. ;) :)
UsuńCiekawe czy Fryderyk nie obrazi się gdy w takiej muzycznej czapce przyjdzie kupować kapustę na bazarze?
UsuńOj tam kapustę. :))) Można przecież kupować ośmiorniczki. :)))
UsuńA jakby zamiast tych pięknych wisienek, wydziergać czarno białe klawisze ...
OdpowiedzUsuńTo łatwe zadanie. Ale... Czy fortepian chciałby stać na głowie? ;) :)
UsuńGorzej, gdyby ktoś chciał zagrać na tych klawiszach
UsuńKlawisze jeszcze nie trafiły na listę symboli wyzwalających złą energię. Nawet, gdyby ktoś próbował na nich "zagrać", to chyba raczej przyjaźnie.
UsuńCzapki super!!! Ale ja jeszcze paraduję z gołą głową, ewentualnie założę jakąś opaskę na łepetynę. Tu niemal wszyscy ganiają całą zimę z gołymi głowami
OdpowiedzUsuńi to niezależnie od wieku. Tak naprawdę to nie lubię noszenia czapki, wszystkie mnie "gryzą". Chyba kupię w Rossmannie włóczkę niemowlęcą i coś z niej wymodzę. A TV nie oglądam.
Serdeczności;)
Ja dość wcześnie zaczynam jesienią nosić czapki. Chyba pierwsza w mieście. Też mnie wszystko gryzie, a w dodatku uwiera. Dlatego czapki robię sama. Nie gryzą, nie gniotą, nie spadają (choć są luźne), dają się modelować według życzenia.
UsuńDobrze że to czapka nasycona muzyką, a nie odwrotnie.
OdpowiedzUsuńZ tekstu wynika, że muzyka towarzyszy nam w każdej sytuacji. I o to chodzi, po co ją demonizować.
Nie tylko towarzyszy. Często nawet pomaga, np. w pracy, w trudnych chwilach, w rehabilitacji... Uświetnia i uskrzydla też chwile szczęśliwe i podniosłe.
UsuńZ daleka nie bardzo wiem czy te konkursy maja taką samą oprawę jak kiedyś. Dawno temu nawet jak człowiek nie interesował się muzyką Chopina to konkurs i tak wciągał i żyła nim cała Polska.
OdpowiedzUsuńZapiekanka z mazurkiem byle nie Beatą…brzmi bardzo interesująco….😀😀😀
Wszystko obecnie jest na znacznie wyższym poziomie. Od pianistów po oprawę. Wejściówki na przesłuchania trudno jest zdobyć. Nowe techniki transmisji w telewizji o wiele doskonalsze.
UsuńZainteresowanie, jak zawsze, ogromne.
Hi, hi, hi. Teraz dopiero zauważyłam, że wołasz "czapki z głów..." dziergając jednocześnie czapki "na głowę". No to jak: Na czy z ?
OdpowiedzUsuńGapciuszko jedna, jak mogłaś tego nie zauważyć? :))) To przecież najmocniejszy i najpierwszy akord tej notki.
UsuńAle i tak jestem lepsza od innych, którzy wcale na to nie zwrócili uwagi. Lepiej późno niż wcale:)
UsuńMoże zaniemówili z wrażenia? ;) :)))
UsuńŻartuję oczywiście.
Akurat słucham Kate Liu, grającą jeden z najpiękniejszych moim zdaniem utworów Szopena balladę f-moll z opusu 52. Nie wiem, czy ta młoda pianistka awansowała do kolejnego etapu (słyszałem lepsze, tj. bliższe mojej wyobraźni muzycznej wykonania), czy też nie, bo nie słucham tegorocznego konkursu systematycznie i chyba dopiero po jego zakończeniu przesłucham sobie paręnaście wykonań. Z kolei te twoje czapeczki to jak ta ballada - połączyłaś w nich piękno z pożytecznością, a do tego jakaż intrygująca wymiana spostrzeżeń muzycznych ... i nie tylko muzycznych! Podziwiam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze pamiętam, to Kate Liu zajęła III miejsce i zdobyła nagrodę za najlepsze wykonanie mazurków w XVII Konkursie chopinowskim. Balladę f-moll op. 52 wykonała wtedy w drugim etapie. Pamiętam jej występ finałowy, w którym zagrała I Koncert fortepianowy e-moll op. 11. W konkursie obecnie odbywającym się nie widziałam jej.
UsuńUrocze czapeczki. Padłam ze śmiechu czytając Wasze wiadomości odnośnie Konkursu Chopinowskiego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTę świetlistą imprezę traktowałyśmy nie wzniośle, lecz tak, jakby trafiła pod strzechy wprost do kuchni gospodyń domowych. I to jest chyba w muzyce najpiękniejsze, że towarzyszy nam w życiu także przyziemnym.
Usuń