Fragment opracowania naukowego Anny Straszewskiej - Instytut Sztuki PAN w Warszawie - Stroje ślubne ze spadochronu - historyczne uwarunkowania i legenda.
Cytowany fragment dotyczy moich
Rodziców.
(…)
Większość ówczesnych ubiorów i sukien ślubnych ze spadochronów
powstawała zapewne z czasz kupionych na czarnym rynku lub przysłanych z
zagranicy. Jednak w wielu opowieściach przekazywanych z pokolenia na pokolenie
suknia ślubna ze spadochronu nie jest tylko świadectwem czasów nędzy i
niedoboru, a staje się symbolem bohaterstwa i walki przeciw okupantom.
W pamięci rodzinnej przechowana została
historia dotycząca pary żołnierzy walczących na francie wschodnim w 1 Armii
Wojska Polskiego, choć po śmierci uczestników wydarzeń i bezpośrednich świadków
wiele szczegółów uległo zatarciu i zapomnieniu. „Pamiętam opowieść babci Jadzi
o moim ojcu, który w czasie wojny wyciągnął lotnika z płonącego samolotu. Za
ten wyczyn otrzymał od dowództwa w nagrodę pozwolenie na ślub z mamą i
spadochron na suknię ślubną. Zdjęcie - mama w sukni ze spadochronu i tata w
pożyczonym garniturze - to najcenniejsza pamiątka po rodzicach”.
Przyszli nowożeńcy zostali zmobilizowani
w 1944 roku w rodzinnym Zdołbunowie na Wołyniu: on z wykształcenia czeladnik
ślusarsko-mechaniczny i rusznikarz do 4 Samodzielnego Batalionu Remontu
Samochodów jako brygadier grupy technicznej (potem przeniesiony jako instruktor
do Oficerskiej Szkoły Samochodowej), ona - nauczycielka - przeszła przeszkolenie
w tym samym batalionie, gdyż „znali się wcześniej z sąsiedztwa i czynili
starania, by w wojsku być blisko siebie” - jak wspomina córka.
(…)
W ciężkich czasach, każdy sobie radził jak mógł. Pomysłowość Polaków zawsze godna pochwały.
OdpowiedzUsuńTak, uchodzimy za naród pomysłowy i zaradny.
UsuńPiękna i bardzo romantyczna historia. Suknia wygląda ślicznie a Panna Młoda w niej - zachwycająca. Ileż w niej wzruszającej skromności!
OdpowiedzUsuńNiezwykłe jest porównanie ze współczesnymi, napuszonymi koronkami Panien w sukienkach-bezach.
Codziennie wzrusza mnie skromność Panny Młodej, ponieważ zdjęcie - w rozmiarze większym niż A4- jest oprawione i wisi na ścianie w pokoju kominkowym.
UsuńMoja mama wspominała o bluzkach szytych ze spadochronów. Bywało, że taka bluzka była jedyną sztuką eleganckiej odzieży. Słuchałam też opowieści jej koleżanki, która każdego dnia prała i prasowała jedyną swoja bluzkę, nadająca się na odzienie "do pracy" dla urzędniczki.
UsuńJa przypominam sobie jedwabną bluzkę w kolorze seledynowym, w której do szkoły przychodziła moja nauczycielka. Dopiero, gdy przeczytałam w opracowaniu pani Anny Straszewskiej o tym, że w takim kolorze też były czasze spadochronów, pomyślałam, że ta bluzka mogła być ze spadochronu.
Usuń"Do okupowanej Polski spadochrony trafiały zarówno w postaci zrzutów alianckich, jak i kupowano je na czarnym rynku od żołnierzy niemieckich i przemytników szmuglujących towar z Francji. Bluzki i suknie ślubne z brytyjskich czasz spadochronowych zaczęły pojawiać się u nas już w 1941 roku, po tym jak pierwsze skoki na tereny okupowane rozpoczęli Cichociemni”, (…)
na spadochronach seledynowych. Moja pamięć nie sięga tak daleko, bo jeszcze długo, długo nie było mnie na świecie, a mój okres szkolny w podstawówce to lata sześćdziesiąte. Jak długo więc nosiło się wtedy ubrania… Jak trzeba było o nie dbać… I jak wysokiej jakości musiały być tkaniny…
Obecny trend odzieżowy głosi:"Noś ubrania dłużej - wodę zostaw naturze". Bardzo mi się podoba ten slogan i z zadowoleniem słucham zachęt do wymiany ubrań i ograniczania tekstylnych zakupów.
UsuńKtoś wyliczył, że gdyby teraz zaprzestać produkcji ubrań to i tak wystarczyłoby odzienia dla całej ludzkości na wiele lat.
To ja się w ten trend jak najbardziej wpisuję. Ubrania mam nawet dwudziestoletnie. Są piękniejsze i lepsze od dzisiejszego badziewia, wyrzucanego po kilku praniach.
UsuńSwoją drogą to wtedy czasze spadochronów robili z prawdziwego jedwabiu
OdpowiedzUsuńPodczas wojny przemysł włókienniczy w Stanach Zjednoczonych i Europie zaspakajał przede wszystkim potrzeby wojska. Cywilom trudno było zdobyć tkaniny - zwłaszcza jedwab i wełnę. Spadochrony - jako jedwabne - stały się więc bardzo cennym towarem na suknie i bluzki.
UsuńPiękne pamiątki, wzruszające historie.
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedyś stare zdjęcia ślubne i powiem Ci, że jestem pod wrażeniem estetyki i pomysłowości ówczesnych krawcowych. A i bukiety były piękne!
Też podobają mi się suknie i bukiety na starych zdjęciach.
UsuńMłodzi, piękni gotowi oddać życie za ojczyznę…nazywają ich dzisiaj przeklętymi…takich zdjęć się już nie robi…a w nich tyle historii.
OdpowiedzUsuńTo chyba nie tych żołnierzy nazywa się przeklętymi.
UsuńPrzepiękne i wzruszające wspomnienie...
OdpowiedzUsuńChoć życie gna do przodu, na wzruszenia i wspomnienia miejsce jest także.
UsuńPrzeniesione z bloga „zapasowego”.
OdpowiedzUsuńUltra - 21 STYCZNIA, 2022 O 7:25 PM
Niesamowita historia, a strój weselny ze spadochronem w tle wyjątkowy, podobnie jak prawdziwa opowieść o czasach wojennych i zmagań młodych ludzi z niedostatkiem i lękiem o przyszłość.
Serdeczności zasyłam
alElla - 22 STYCZNIA, 2022 O 7:48 AM
Lęk o przyszłość był powszechny. Ludzie jednak kochali się, zakładali rodziny, chcieli być modnie ubrani. Podczas wojny i w latach powojennych w Stanach Zjednoczonych i w Europie nie tylko suknie ślubne ze spadochronów szyto. Także bluzki i codzienne sukienki ze spadochronów kolorowych.
W swojej pracy naukowej Anna Straszewska podaje:
Moda ta nie mogła ominąć także stolicy, o czym po latach pisze Antoni Kroh: „W czterdziestym siódmym, czterdziestym ósmym roku co druga elegancka warszawianka paradowała w jedwabiu z wojennego spadochronu. Niektóre starzały się w tych kreacjach, jeszcze za Gierka można było w barze mlecznym spotkać staruszkę w pożółkłej, charakterystycznej bluzce”.
Przeniesione z bloga „zapasowego”.
OdpowiedzUsuńIwona Zmyslona - 22 STYCZNIA, 2022 O 8:36 AM
Co prawda nie wiem, skąd matka miała suknię, ale ojciec też miał pożyczony garnitur. Twoi Rodzice pięknie się prezentują zarówno w stroju ślubnym jak i w żołnierskim mundurze. Pozdrawiam serdecznie.
alElla - 22 STYCZNIA, 2022 O 8:59 AM
Wszyscy radzili sobie, jak mogli.
Też podziwiam swoich śp. Rodziców.
Nie zawsze trzeba mieć piękną białą suknię, aby cudownie wyglądać w tym wyjątkowym dniu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedy szczęście maluje się na twarzy, a oczy błyszczą, to wygląda się cudnie.
UsuńNiesamowita historia!
OdpowiedzUsuńIleż to niesamowitych historii jeszcze kryje ludzkie życie...
UsuńCiekawa historia. Nie wiedziałem, że ze spadochronu można było uszyć suknię, ale rzeczywiście spadochrony były z jedwabiu...
OdpowiedzUsuńZarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie szyto suknie i bluzki ze spadochronów. Także - ze spadochronów towarowych - czerwonych, żółtych, niebieskich, zielonych i khaki.
UsuńPiękny, wzruszający i niezwykły, jakże ważny element historii Twoich rodziców, nadający się wręcz do wykreowania realistyczno-fabularnej opowieści pod niewinnym tytułem "Suknia ślubna"...
OdpowiedzUsuńŻycie kreuje niezwykłe historie. Nawet nie trzeba niczego wymyślać do filmu.
UsuńO ile sobie przypominam, spadochrony robiono wtedy z jedwabiu, więc materiał ten był niezwykle cenny. Poza tym, spadochronu trzeba było się szybko pozbyć - najlepiej zniszczyć - więc korzyść była obopólna.
OdpowiedzUsuńTak, właśnie dyskutujemy, m.in. o tym, że spadochronowy jedwab był bardzo cennym towarem także dla handlarzy i przemytników, ponieważ przemysł włókienniczy produkował głównie dla wojska i trudno było o tkaniny na ubrania dla cywili.
UsuńMoi rodzice nie mieli czasu na zdobywanie spadochronowego jedwabiu i pożyczonego garnituru. Oboje byli t.zw. "zaplutymi karłami reakcji" , a tata jako student III roku dorobił się "wilczego biletu" i nakazu pracy. Tylko szybki ślub cywilny i rzekoma ciąża oddalały widmo rozłąki. Mama była w sukni balowej, a tata w galowym mundurze kolejarskim. Wesela nie było, bo tata musiał się stawić w nowym miejscu pracy (nb. 400 kom. od domu).
OdpowiedzUsuńSuknia balowa i mundur kolejarski to piękne i uroczyste kreacje.
UsuńŻołnierze Armii Krajowej z mojej rodziny musieli emigrować z Polski. Nie wiem, czy to gorzej czy lepiej, niż 400 km od domu we własnym kraju.
Lubię ogląda te stare zdjęcia jaj również historię- nie miałam pojęcia, że spadochrony były wykonane z jedwabiu! W sumie, jest to mocny materiał. Świetny wpis:)
OdpowiedzUsuńJa także lubię stare zdjęcia.
Usuńjeju aż się na serduszku wzruszenie robi jak się czyta takie historie jak ta... A materiał na suknię ślubną to już zupełnie wow.... Moi rodzice mają album ze starymi zdjęciami, leży w honorowym miejscu jako pamiątka rodzinna. Obserwuję z miłą chęcią i zapraszam serdecznie do siebie!
OdpowiedzUsuńMiło powitać Nową Osobę. Zapraszam zawsze na Posiaduszki.
Usuńja również witam i serdecznie pozdrawiam poniedziałkową porą:)
UsuńDziękuję za pozdrowienia. Odwzajemniam we wtorek.
UsuńWydaje mi się, że tekst o sukniach ślubnych z czasz spadochronów już gdzieś czytałam lub oglądałam w telewizji. Moja mama miała śliczną bluzeczkę z jedwabiu i teraz zastanawiam się, skąd wzięła ten materiał.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Dawno temu widywałam kobiety w pięknych bluzkach. Żadna jednak nie chwaliła się, jak zdobyła jedwab tak wysokiej jakości. Może dlatego, że zdobywało się tkaninę na czarnym rynku, a taki handel był karalny?
UsuńTeż mi się wydaje, że tatuś kupił ten materiał na czarnym rynku. Mama skądś miała ładną formę i sama uszyła.
UsuńCiekawa jestem, gdzie teraz jest ta bluzka, chyba szwagier ją wyrzucił, jak większość staroci z mojego rodzinnego domu.
Wile rzeczy, które ze względu na wartość historyczną obecnie są poszukiwane przez muzea i naukowców, powyrzucało się.
UsuńJak babcia żyła, w jej rodzinnym domku znaleźliśmy niecodziennie stroje z czasów od około I wojny światowej. Babcia wiele rzeczy chomikowała. Dzisiaj sporo udało się uratować i trafiło do muzeum. Została nam jeszcze maszyna do szycia z lat 60 a może i wcześniejszych, bo nie umiemy znaleźć grawerowanej daty, co jest dziwne.
OdpowiedzUsuńAle na pewno ona też trafi do naszego muzeum.
Dobrze, że pielęgnujecie stare rzeczy. To przecież świadectwa historii.
UsuńSzalenie podoba mi się Twe wspomnienie Grycelo! <3 ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że takie wspomnienie spodoba się. :)
UsuńA ja wciąż czekam na wesele...
OdpowiedzUsuńWesele, to temat na blog peerelkowy.
UsuńByło, było już weselnie na peerelku. Nie mam jednak wesela wojennego albo tuż powojennego.
UsuńNie mam żadnych zdjęć z wesela wojennego ani powojennego. Nie przypominam też sobie, aby rodzice czy dziadkowie kiedykolwiek o weselu opowiadali.
Usuń