Odechciało mi się zagranicznych podróży.
Zwiedzanie stało się już dla mnie zbyt męczące, a samo wylegiwanie się na
hotelowych łóżkach przy basenie jest nudne. Z pomocą w wyborze miejsca na tegoroczne
wakacje przyszedł mi Bolesław Prus.
„(…) nawet wiejskie baby wybierają się do wód
zagranicznych, rzecz zatem naturalna, że ludzie szyku mają tylko dwa wyjścia:
albo jechać na księżyc, albo - do zakładów kuracyjnych krajowych. Jednym z
takich miejsc jest Nałęczów, położony w guberni lubelskiej”. /Bolesław
Prus, „Kurier Warszawski” 1885, nr 155/.
- Czy jestem kobietą szyku? -
Sama siebie zapytałam.
Nawet, jeśli szyku mi
brakuje, to co szkodzi szykowną poudawać i do Nałęczowa wybrać się. Tak też
uczyniłam.
Pojechałam! Pobyłam! Wróciłam!
Obecnie tęsknię…
"Żaden kochanek nie tęskni tak do przedmiotu
swoich marzeń, żaden nie spieszy z taką radością, żaden z takim zapałem nie
próżnuje u boku ukochanej, jak ja w Nałęczowie." /Bolesław
Prus/
Wciąż tęsknię!
Za nałęczowskim powietrzem,
lessowymi wąwozami, dróżkami pośród drzew, a nade wszystko za ludźmi, których
spotkałam i za tą niezwykłą aurą, jaką roztaczają. Tam - w Nałęczowie - ma się wrażenie, że od
każdego człowieka bije dobro. To napawa, pozytywnie ładuje i z całą mocą udziela się.
Wróciłam więc ożywiona i zadowolona, a
przede wszystkim lepsza.
"Ludzie byliby o wiele lepsi,
gdyby chociaż raz w roku
mogli przyjechać do Nałęczowa." /Bolesław
Prus/