Pewien mądry Hińczyk (Tak! Tak! Hińczyk, nie z Chińczyk), życzy zawsze dużo szczęścia. Ogromna jest mądrość "hińska", która zauważa, że pasażerowie Titanica mieli wszystko z wyjątkiem szczęścia.
Tak sobie przy okazji "hińskich" życzeń pomyślałam, że gdyby pokusić się o podsumowanie ostatnich lat, to my - Polacy mieliśmy dużo szczęścia. Nasz kraj - pogrążający się w kłamstwie, obłudzie i hipokryzji, jak Titanic przepołowił się, ale nie utonął. Wielkie to także szczęście, że taplał się tylko w małym bajorku, zamiast wypłynąć na szerokie wody co mi się w zasadzie nie podobało. Dzięki temu agresywne i śpiewne syreny nie zwabiły go na skały, by się rozbił...Jednak podzielony pozostał. Czy to dobrze? Czy to źle? Myślę, że podziały i różnice zdań są dobre i mogą być budujące.
Jednak podział narodu na lepszych (czyli należących do jedynie słusznego „zakonu”) i gorszych (czyli mających osobowość, własny rozum, inne zasady, swoje tradycje, etc...etc...) napawa mnie pesymizmem...
Czy potrafimy się wznieść ponad to? Czy w Rzeczpospolitej bez numeru potrafimy powrócić do naturalnego podziału ludzi - na brunetów, szatynów i blondynów? Na mądrych i głupich, tak zwyczajnie i po prostu?Za mądrym Hinczkiem
- szczęścia wszystkim!Bet. Z tym szczęściem to najprawdziwsza prawda. Mam w rodzinie przykład: śmiertelna choroba, na którą nie ma lekarstwa pomimo, że środków finansowych nie brak. Tam też jest wszystko oprócz szczęścia. Dziękuję za tę myśl.EwaGreg. Ella, dobry temat. Co ma piernik do wiatraka? - ktoś zapyta, a ma i to sporo. Tak sobie myślę, że gdybyśmy my Polacy , szukali w sobie dobroci, szacunku dla innych miłości bliźniego, gdybyśmy widzieli jeszcze coś, poza czubkiem własnego nosa, gdyby silniejszy pomagał słabszemu, bogaty biednemu ... to byłoby szczęście. W takich warunkach dało by się prowadzić ten kraj ku świetlanej przyszłości! TYLKO, ŻE PRZYKŁAD IDZIE Z GÓRY! I często ma znamiona epidemii. A ja bym chciała ,żebyśmy wszyscy na chwilę zatrzymali się i pomyśleli: JESTEŚMY JEDNĄ WIELKĄ RODZINĄ, że ZGODA BUDUJE, NIEZGODA RUJNUJE, POMYŚLMY O TYM.Bet. Wszystko to bardzo mądre i wartościowe, co mówicie. Smutne jest to, że dyskusja taka trafia do ludzi już przekonanych o słuszności takich wartości - a politycy żyją poza tym, nie wierzę, że nie identyfikują się z takimi wartościami lecz polityka rządzi się chyba jakimiś prawami, których normalny człowiek nie ogarnia. Inaczej nie mogę sobie wytłumaczyć tego, że wciąż wybierają kłótnię. Przykład z dzisiejszego dnia. Wywołano spór /stary jak świat ale dawno już o tym zapomniano/ pomiędzy Krakowem a Warszawą na temat gdzie było więcej ludzi na miejskiej imprezie. Jakie to ma znaczenie? Komu zależy na odgrzewaniu głupich konfliktów? Po co?Bonynka. Moje przemyślenie na temat wątku jest następujące. Nasze szczęście osobiste ma wiele wspólnego z polityką, to w jakich warunkach żyjemy , jak wychowujemy dzieci, jak je kształcimy, w końcu jaką pensję ojciec rodziny przynosi na jej utrzymanie w dużej mierze zależy od polityki w państwie. Ktoś powie, że kowalem własnego losu jest on sam, ale jeśli państwo ma w nosie obywateli i oprócz pustych deklaracji nie ma nic mu do zaoferowania, to ludzie żyjący w biedzie lub na jej skraju nie wykształcą dzieci, nie będzie szczęśliwa rodzina, będzie się szerzyć patologia, więcej ludzi będzie i jest niespełnionych, nieszczęśliwych, a u kresu swoich dni będą liczyć każdą złotówkę, bądź wybierać - kupić leki - czy chleb?! Dlatego szczęście nasze jest zależne od polityki państwa , w którym żyjemy.Bet. Bonynko miła, pozwolę sobie zaprotestować: myślę, że ludzie niezamożni mogą bardzo dobrze wychować dzieci. Ubóstwo nie zawsze prowokuje do patologii, a ludzie z ubogich środowisk są bardzo często bardzo wartościowi i dobrzy. Osobiście wolę biednych i uczciwych kierujących się sercem od rozpuszczonych dobrobytem "nowobogackich". Pieniądze nie zagwarantują szczęścia. To oczywiście nie zwalnia państwa od obowiązków wobec swoich obywateli. I tu się zgadzamy: polityka ma wiele wspólnego ze szczęściem.Bonynka. To właśnie Bet chciałam powiedzieć! Źle mnie zrozumiałaś.AlElla. Ku odświeżeniu wspomnień, przeglądałam pamiętnik ze szkoły podstawowej. Wpis jednej z moich nauczycielek brzmi: szczęście jest tam, gdzie nas kochają i wierzą nam. No i tak sobie pomyślałam, w kontekście pamiętnikowego wpisu, że politycy to muszą być bardzo nieszczęśliwi...Bonynka. Elu nie wszyscy, nie wszyscy, bo są też i tacy, którym my uwierzyliśmy, więc są szczęśliwi!Bet. Ale mądrości! Szczęście tam gdzie nas kochają... Nic dodać nic ująć. Politycy są po to aby zapewnić szczęście swoim wyborcom. My im uwierzyliśmy bo ich wybraliśmy, a oni mają za zadanie nas uszczęśliwić. Jak to wszystko się komponuje!A ja bym chciała, Koleżanki, aby te Wasze mądrości w moim blogu się znalazły. Mogę chcieć? Proszę.
W
stolicy Egiptu tłum wyszedł na ulicę. Na dziś zaplanowana jest
demonstracja, w której może wziąć udział milion Egipcjan. Egipska armia,
która od początku konfliktu wewnętrznego odpowiada za porządek
zapowiedziała, że nie będzie używać siły przeciw demonstrantom. Według
szacunków telewizji Al Jazeera obecnie w Kairze demonstrują dziesiątki
tysięcy ludzi./PAP/