02 listopada 2011
„[...] Przyznaję, iż moje widzenie
świata na wschód od Buga jest żadne, a byłoby jeszcze uboższe gdyby nie fakt,
iż mam żonę z Bełżca, czyli tuż za rogiem miejsc, które opisujesz. Mowa o Ukrainie. Moje widzenie wschodu jest jak w dowcipach -
"raz był jeden Niemiec, Rusek i Polak" czyli opinia, że świat cywilizowany na wschodzie nie istnieje.
Czasami trafiam na blogi, które są dla mnie podręcznikiem anty-stereotypowego
myślenia i działają na moją świadomość. Pilnie studiuję Twoje wpisy i uczę się
nieznanego mi świata i za to chciałem Ci podziękować. Oczywiście nie zabiorę
głosu w sprawach przez Ciebie opisywanych ale jestem mądrzejszy o kilka spraw,
chociaż ponoć i tak głupi umrę.” ~Piotr
Opolski, 2011-10-14 20:29
Na
„forum kominkowym” wywiązała się rozmowa na temat stereotypów w postrzeganiu krajów
byłego Związku Radzieckiego. Stereotypów
rozgłaszanych przez tych, co nigdy za wschodnią granicą nie byli, a wyobrażenie
mają jedynie na podstawie takich, jak ten dowcipów:
Rozmawia
rosyjski żołnierz z amerykańskim. Amerykanin chwali się, jak to u nich jest
dobrze w armii, jaki mają dobry sprzęt i jedzenie. Amerykanin mówi, że dostają
dziennie równowartość 8 tysięcy kalorii.
Na to Rosjanin: kłamiesz! Żaden człowiek
nie zje przez jeden dzień 30 kilogramów ziemniaków.
Znana jest także szeroko, aż po Amerykę, kołchozowa ubikacja, którą
wyśmiewał Zachód szczycący się posiadaniem różowego papieru toaletowego oraz plastikowej
klapy na sedesie. Ten sam Zachód, który choć posiadał pachnący papierek w
apetyczne truskawki i wisienki oraz kotki, pieski i słoniki, a na Wschodzie
według niego wszystko obskurne i nie na poziomie, do swych cyrków, oper i
teatrów "podbierał" artystów ze Wschodu, a literaturę i poezję
przetłumaczył na swoje języki.
Komentarz
Piotra Opolskiego skłonił mnie do zastanowienia, czym powinno się mierzyć
kulturę... cywilizację... i czy da się ją zmierzyć? I co to w ogóle jest kultura? Czy ten, kto
rozmazuje kupkę papierem, jest bardziej kulturalny od tego, który papieru nie
używa, a po załatwieniu potrzeby fizjologicznej pupę po prostu myje, jak na
przykład Muzułmanin? Czy to raczej zabytki, opera, teatr, literatura, sztuka? A
może także poczciwy samowar i liściasta herbata parzona z ceremoniałem?
Cóż
takiego z szeroko pojętej kultury posiadała uważająca się za wielce cywilizowaną
i postępową Ameryka? "Zabytki"
z westernu? Plastikowe kubki? Podczas, gdy na Wschodzie piło się w
porcelanowych złoconych filiżankach.
Zresztą i w Europie plastik stał się niemal wyznacznikiem postępu
cywilizacyjnego.
Do dziś posiadam filiżanki
przywiezione z Kowla za czasów naszego PRL. Jak ciotce z Anglii podałam
herbatę, to nie mogła się nadziwić. U nas tylko królowa i wielcy bogacze w takich
piją - mówiła. A ja na to: a w Kowlu zupełnie przeciętni ludzie.
To
chyba zależy, co kto za cywilizację uważa. Jeżeli plastik i papier toaletowy w
kwiatuszki oraz McDonald, to taka "cywilizacja" aktualnie Wschód zalewa. Nawet sztucznie wytwarzany
kawior. Znikły też w hotelach panie etażowe z samowarem i porcelanowymi
filiżankami, do których goście chodzili na herbatkę, a pojawiły się bezprzewodowe
czajniki, proszek herbaciany w torebkach i papierowe kubki. Wyśmiewane soki
podawane w szkle też już zastępuje się kartonikami z dziurką, rurką i napisem
"cola". Jeszcze trochę, a znikną pewnie przepyszne krymskie owoce,
które naturalnie dojrzewają, na korzyść unijnych z "ulepszaczami". Oj
pcha się "cywilizacja"... pcha...
|
KLIK i LUPA powiększa zdjęcia |
W podziękowaniu za skłonienie mnie do przemyśleń w tym temacie, dla
Piotra w prezencie bar, w którym strudzeni wędrowcy mogą jeść oraz pić na
leżąco i są obsługiwani, jak na uczcie u Cezara. Spieszę z podarunkiem zanim to
miejsce zamieni się w „cywilizowany” lokal szybkiej konsumpcji na stojąco, z
jedzeniem z supermarketów rozmrażanym w mikrofali, widelcami z plastiku, piwem
puszkowanym i chemicznym płynem /zwanym sokiem/ w kartoniku. My już taką „cywilizację” mamy od dawna. Z jej wyznawcami skutecznie
walczy Magdalena Gessler.
|
Bakczysaraj. Krym |
|
Góra w Bakczysaraju. Krym |
A to ciekawostka. Uroczo położona kawiarnia, u stóp góry,
na której widnieje znak... „nie spadać?”
PS. Na Ukrainie
kupowałam kolczyki. Przed włożeniem w uszy pani ekspedientka dezynfekowała
kolczykowe sztyfty. Cywilizacja to, czy nie?
U nas się z tym nie
spotkałam.
|