Lubię podziwiać spektakle natury. Niekoniecznie jednak deszcze,
nawałnice, tornada i burze. Atrakcyjnie prezentują
się na filmach. W naturze - szczególnie podczas urlopu - mniej czarujące
bywają.
Gorce
kapryśne. Aura nie sprzyja spacerom. Mądry góral powiedział, że nie ma złej
pogody. Są tylko nieodpowiednie ubrania. Buty przemoczone nie chcą wyschnąć,
bluzy także wodą ociekają. Pozostaje siedzenie w domu i wcinanie oscypek,
których nie lubię, bo pachną, jak „brudne skarpety”. Na dodatek pies jakiegoś
letnika waruje na schodach i boję się wyjść z pokoju. Dobrze, że mam zapas
chałwy i suszoną piętkę chleba, to nie zginę z głodu.
Słońce
wschodzące na czerwono, szybko przemieszczające się cirrusy i w końcu jednolity
front chmur, niczego innego nie mogły zwiastować, jak tylko paskudną pogodę.
Góry
i potoki szarzeją. Polany zasnuwają mgły. Na horyzoncie ciemnieje. Z oddali dochodzą
pomruki, warczenie, indiańskie tam-tamy. Przychodzą coraz bliżej, by bębnić,
dudnić i grzmieć z całych sił. Z nudów przeglądam kanały telewizyjne. Wszystkie
dwa. Jedynka, dwójka, jedynka, dwójka, jedynka, dwójka... Metalowe łyżeczki w kubeczku stojącym na parapecie otwartego okna
zaczynają dzwonić. Czuję, jakby podnosiła mi się fryzura. To nie żarty. Skoro
włosy „stają dęba” - piorun walnie bardzo blisko. Spokojnie, mam kilka sekund
czasu. Lepiej odłączyć antenę, wyłączyć telewizor, komputer, komórkę, zamknąć
drzwi balkonowe...
Trach!
Gorce wyglądają to szaro, to czarno, to
szaro, to czarno, to szaro, to czarno, to szaro, to czarno, to szaro, to
czarno, to szaro, to czarno, to szaro, to czarno, to szaro, to czarno, to
szaro, to czarno, to szaro, to czarno, to szaro, to czarno, to szaro...
I mnie Gorce zrobiły na szaro?
Kap... Kap...
Płyną...
W taka pogodę w Gorcach idzie się do sąsiadów i zamawia herbatę z dziurawca i lipy, oczywiście jeżeli ktoś odmówi góralskiej harbaty. Do tego najlepszy jest ser klagany mocno posypany solą., ze swojskim chlebem. A w takiej atmosferze, same zmyślają się historie i nawet najstarsi górale popisują się pamięcią. A po takiej posiadówce nie strasznie wracać do domu nawet przy największym deszczu.
OdpowiedzUsuńKtóż by się wtedy tym deszczem przejmował.
Pozdrawiam
Sąsiedzi trzepią kasę - różne interesy mają - i nie w głowie im zabawianie turystów :) Stary góral częstujący herbatą i raczący opowieściami... to było dawno i nieprawda. Oczywiście za dutki można wieczorek opowieści zamówić.
UsuńTo ja w takim razie osiadłem w jakieś enklawie. Albo po prostu nie jestem już postrzegany jako turysta. Mnie się to zdarza raz po raz.
UsuńPozdrawiam
Antoni, gdzie ta enklawa? Natychmiast tam podążę ;)
UsuńNo właśnie nawet nie spytałem (a może przeoczyłem w tekście?) w jakim rejonie Gorców przebywasz, bo te potoki wszędzie tam samo wyglądają, a łąki są takie same. Na Turbacz można iść z wielu stron
UsuńPozdrawiam
W gminie Niedźwiedź, a na Turbacz było dzisiaj podejście z Koninek.
UsuńZnane mi i tez bliskie sercu.
UsuńJa z drugiej strony Turbacza
Pozdrawiam
Z tej strony Turbacza ludzie tacy... jacyś... pazerni i nieuprzejmi. Aż się boję zapytać, która godzina, żeby nie powiedział: 10 zł daj, to powiem!
UsuńNiestety kochana, jesteś ceprem! Zdradziła cie niechęć do oscypka. Ten oscypek to sama poezja w smaku i zapachu. Jak można go porównać ze skarpetkami! Zgroza. Zostałaś za to ukarana gorczańska burzą.O!
OdpowiedzUsuńps zaznaczam, że "ceper" nie jest obraźliwe. Górale nazywają tak wszystkich nie górali.
Ale zdjęcia przepiękne. A gdzie pierwszoplanowy kwiatek?
Znam, znam określenie "ceper".
UsuńHi, hi... nie przesadzasz z tą oscypkową poezją?
Co do pierwszoplanowego kwiatka, to litości z Anzai'jem nie macie. Wczoraj w Pieninach piorun zabił całą rodzinę, co za kwiatkami w burzę poszła.
Jest pierwszoplanowa krata, za którą siedzę i to ma wystarczyć, o! :)))
Nie przesadzam z oscypkami, to jest poezja gdy skrzypią pod zębami. A najlepsze są właśnie u Marysi, łagodniejsze niż podhalańskie, nie tak bardzo słone ale skrzypiące. Skrzypi tylko świeży oscypek.
UsuńJa cię po kwiatka nie wysyłam, to anzi...hi,hi,hi..
Marysia dała mi powąchać. Pachniał wędzonką.
UsuńMusiał, był wędzony. Ma też białe, nie wędzone.
Usuń"Kwiatek, oczywiście ten umowny, jest (!!!). Proszę zerknąć na trzecie zdjęcie od dołu. Jest "kwiatek", jest temat, i jest prawie doskonały kadr. Prawie, bo należało aparat lekko skierować w prawo i do góry.
UsuńNo cóż alEllu, jak nie pomaga herbatka z prądem, to zawsze warto się "podłączyć" do samego prądu, to zawsze działa. Tylko nie do takiego pradu jak ci turyści, bo to już lekka przesada.
Anzai
Anzai, bardziej w prawo były paskudne druty. A jakby do góry, to horyzont nie byłby w połowie zdjęcia? Nie lubię tak w połowie. Jakoś najmilej dla mojego oka jest na 1/3 albo 2/3.
UsuńPrądu nie lubię. Chyba, że za karę, ale ja przecież nic złego nie zrobiłam:)))
Bet, ten wędzony to bym nawet kupiła, choć cena 15 zł (!!!), ale nie było na zbyciu - wszystkie zamówione.
UsuńTrzeba było przyjechać nad morze, tu przez cały tydzień grzało cieplutkie słońce. Nie lubiłam deszczu w górach, bo ciągnie na szlaki , a tu glina lepi się do butów. Chyba góral przepowiedział Ci upalną pogodę, dlatego wybrałaś góry. Trzym się dziewczyno, głowa do góry, będzie lepiej, bo albo będzie lało, albo będzie słońce.
OdpowiedzUsuńOjjjj, ciężko z trzymaniem się... Laptopa i 4 ściany to mam też w domu - z wygodami. Dodatkowo jeszcze towarzystwo.
UsuńZaczynam już kląć i warczeć.
"Gorce na szaro" kojarzy mi się kulinarnie...ze staropolskim szarym sosem...hi,hi...
OdpowiedzUsuńJest takie danie: ozorek w szarym sosie. Mogą być też gorce na szaro:)))))
Na szaro to mnie w zasadzie te Gorce zrobiły, hi, hi...
UsuńGórale mówią: Bydzie pogoda chyba zeby loło.
OdpowiedzUsuńNo i wyszło, że leje.
Na szczęście od dzisiaj zapowiada się pogoda. Chyba zeby loło, hi, hi...
UsuńOscypek jest jak dla mnie,przede wszystkim za słony, ale nadaje się na zakąskę do jakiegoś wytrawnego alkoholu, najlepiej z ogóreczkiem kwaszonym, bez chlebka.
OdpowiedzUsuńW górach (w Tatrach) gdy lało, objadaliśmy się czekoladą na gorąco lub różnego rodzaju orzechami, albo....kamyczkami.I odrabialiśmy wszelkie zaległości książkowe.Albo... graliśmy w kości.Efekt - przez pozostałą część roku nie mogłam patrzeć na czekoladę i orzechy. Ale przynajmniej wyszły Ci ciekawe zdjęcia, to też się liczy.
Miłego, ;)
Też uważam te zdjęcia za ciekawe. Jeszcze nigdy takich szarych nie miałam.
UsuńWitaj, najlepiej by było tak, jak proponuje Antoni,
OdpowiedzUsuńgorzej, jeśli nie ma gdzie iść.
Mam nadzieję, że masz ze sobą dużo do czytania i dzięki temu nie zanudzisz się podczas deszczu :)
A widoki i tak mnie porywają, mimo wszystko to wakacje! :)
pozdrawiam ciepło
iw
Tak, propozycja Antoniego najlepsza. Niestety... nie do zrealizowania.
UsuńZa ciepłe pozdrowienia bardzo dziękuję i odwzajemniam.
Nie ma cos takiego jak góry na szaro. One z natury najpiekniejsze sa na szaro. Do końca zycia zapamietam Wisłe /i nie tylko/, otwarte okno, delikatny werbel deszczu o parapet, stojace w bezruchu sosny i my z zona w leżaku z nogami na stole i z ksiązka w łapach z kawą na wiecznie chwiejących się stolikach. Wino smakowało jak nigdy !!. Ranek -kołdra trochę wilgotna, nogi trochę zimne, przebijające się słonce i ta mgła, niepowtarzalna, jedyna i przesłaniające niektóre górki i doliny a inne nam ukazując w swojej krasie zapraszając do spaceru.
OdpowiedzUsuńBył ktos w czasie deszczu w górach i łazikował po nich, widział na butach przyklejone liście i mech , zbierał mokre podgrzybki, poprawiał co chwilę kaptur, kosztował jezyny ?????????.......
Przepraszam - nie dla mnie Egipt, Majorka, Tunezja................może w innym zyciu .
Pozdrawiam
Piotrze, jak nie ma na szaro? Toż wystarczy zdjęcia porównać do tych z dnia słonecznego. Kolory maluje słońce, a woda przybiera kolor nieba.
UsuńA ładnie to tak podbierać w górach misiom jedzenie? Gdyby ludzie nie zjadali misiowego jadła, niedźwiedzie nie podchodziłyby do ludzi szukać kanapek. A potem płaczą, że niedźwiedź "zaatakował". A co ma jeść, jak góry obszabrowane?
AlEllu,a co tam pogoda..a pal ją licho!!. Najważniejsza jest pogoda ducha,O!!!
OdpowiedzUsuńCosik i ta duchowa się załamała :(
UsuńNa szczęście pokazuje się słońce. Jedno na niebie, a drugie już jedzie w odwiedziny :)
SZkoda ,że moje kochane Gorce tak żle CI się będą kojarzyć .Nie lubię oscypka od zawsze i pod żadną postacią mi nie przeszedł !!! Gorce kocham od zawsze i zawsze znajdę czas by choć na chwilę tam wpaść ! Rok wyjątkowo nietypowy a czy TY przewidziałaś,że w ciągu 3 -ech tygodni aż 6 biur turystycznych zbankrutuje ? Życie zaskakuje nas tak jak Ciebie pogoda w Gorcach -pozdrawiam -ZIZU
OdpowiedzUsuńGorce od dziś są na najlepszej drodze do poprawienia swojego wizerunku. Może więc będą dobrze się kojarzyć.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Gorce to dla mnie młodości wspomnienie wielce miłe, tandem proszę mi go nie obrzydzać:) A że górale niełacno za swego uznają, to i druga prawda: po jakich dwudziestu latach sąsiedztwa w mej wiejskiej sadybie z góralami beskidzkiemi, żem został zaledwie za "ćwierćcepra" uznanym:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu, daleka jestem od tego, aby za swoją mnie uznano. Trochę tylko - jako turystka - troski potrzebuję. Skoro pensjonaty dla turystów się prowadzi, to i życzliwym oraz troskliwym być dla nich wypada, jeśli nie z przekonania, to z obowiązku chociaż. A ja czuję, że tu przeszkadzam i niemile jestem widziana. Nigdzie podobnego odczucia nie doświadczyłam, a tym bardziej na mojej Lubelszczyźnie, gdzie ludzie zupełnie inni, a przede wszystkim życzliwi bezinteresownie. Po kij zwabiać turystę, by opędzać się od niego, jak od uprzykrzającej życie muchy. Górali wręcz boję się o cokolwiek zapytać, czy poprosić, bo przykre jest bycie muchą.
UsuńŚwietne zdjęcia. Z pogodą w górach jak z kobietą. Zmienna jest i bywa niebezpieczna. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńPogoda faktycznie bywa niebezpieczna. Statystycznie nie ma jednak wiele wypadków z powodu jej załamania.
UsuńMiron Białoszewski pozazdrościłby Ci zakończenia, bo u niego jest:
OdpowiedzUsuń"I to mi wystarczy:
szara naga jama
szara-naga-jama
sza-ra-na-ga-ja-ma
szaranagajama."
P.S. Czy ktoś Cię zmuszał do tego, abyś jechała w Gorce?
Serdecznie pozdrawiam po dwóch burzach w moim mieście.
A czy jakikolwiek inny region w Polsce gwarantuje dobrą pogodę. Rozmawiałam dzisiaj z siostrą przez telefon. Z domu nie dało się wyjść - takie słońce i upał, a na balkonie miała w dzień 44 stopnie.
UsuńJak my w Gorcach byliśmy dawno temu to zapamiętałem piękną pogodę:0 I to jest na fotkach z tamtych wakacji.
OdpowiedzUsuńPogody się nie wybiera. Ona po prostu jest.
Pozdrawiam serdecznie z Warszawskiego piekarnika.
Vojtek
Vojtku, można pogodę wybierać i tak od wielu lat czyniłam. Niestety, nie da się tego zrobić w Polsce.
Usuń