|
1 |
Gorczańskie wsie, które odwiedziłam wyglądają dostatnio i nowocześnie. Na
podwórkach królują kolorowe kostki chodnikowe i baseny. Prawie wszędzie iglaki,
juki oraz strzyżona trawa. W oczkach wodnych - obok pstrągów - pływają
plastikowe kaczki i łabędzie. Na stoku jelonki i owieczki udają, że się pasą. Jest nawet sztuczny baca
z psem. Pod drzewami borowiki - też z plastiku. "Folklor" to
nasz, czy chińszczyzna z zachodnią Europą pomieszana? Nie udało mi się jeszcze
zobaczyć prawdziwej owcy, konia czy krowy.
|
2 |
Trudno odnaleźć folklor nawet w
architekturze.
/Klik w zdjęcie - powiększa/
|
3 |
|
4 |
Upartemu udaje się jednak trochę wsi na wsi
wyszukać.
|
5 |
|
6 |
|
7 |
|
8 |
|
9 |
|
10 |
|
11 |
|
12 |
|
13 |
Ale
najbardziej góralska
w
tych górach
jest
pięknie ubrana Marysia.
Nawet Marysia nie jest do końca góralska bo w tle ma iglaki zamiast smreczków...ech...dziś prawdziwych górali już nie ma? Są! Góralskość została w charakterach.
OdpowiedzUsuńAle stawianie plastikowych figurek w ogródkach powinna być karalna.Wysoko, tak jak samowola budowlana.
Bardzo tu lubią chyba tuje. Pełno ich w ogrodach, także w roli żywopłotów.
UsuńKiedyś czytałem taką rozmowę z młodym chłopakiem z Bieszczad.
OdpowiedzUsuń- Wy turyści to byście chcieli żebyśmy dalej chodzili w lnianych zgrzebnych koszulach i lipowych łapciach. Żeby Wan się dusza na urlopie cieszyła. A potem wracacie po tygodniu do tych swoich komputerów, samochodów i nowoczesnych domów. A my też chcemy żyć nowocześnie.
I to jest chyba dobry komentarz do Twojego posta. Każdy chce żyć lekko łatwo i przyjemnie.
Czy możemy odmówić im do tego prawa? A folklor albo się obroni albo będzie ewoluował. Widziałaś w Zakopanym i okolicach te drewniane dworzyszcza robione na modłę zakopiańską? Wszystko to takie karykaturalne i przerysowane. Jak im daleko do stylu witkacowskiego.
Piękne i tradycyjne ktoś powie. Jak wyglądała tradycja i jak żyli górale 150 lat temu można zobaczyć choćby w internecie.
Nie ma też już mojej wsi takiej jaką spotkałem przy pierwszej wizycie.
I mam mieszane uczucia, ale zawsze przypominam sobie tego chłopaka z Bieszczadzkich połonin.
Pozdrawiam
Aż tak to raczej nie chcemy, jak mówi chłopak z Bieszczad, ale plastikowe owieczki i jelonki na stoku, to przesada. Pierwszy raz widziałam plastikowe "szkaradki" w ogrodach w Niemczech i też mi się nie podobały. Nie w tym raczej nowoczesność. Uporządkowane i zadbane podwórka to bardzo chwalę. Cieszy też dostatek.
UsuńPrzywalił letnikom ten Bieszczadczanin. Ale swoją rację ma. TRudno z tym polemizować. Trzeba się chyba pogodzić z tym, że polska wieś się zmieniła i nadal zmienia.
UsuńTylko niech te plastiki znikną...proooooszę.....
I dobrze, że się zmienia. Pamiętasz na dawnych wiejskich podwórkach pokrzywy, łopiany, porozrzucane deski i gnój?
UsuńJa też nie lubię plastikowych zwierzątek. Ale jeżeli Jasiek kładł kostkę brukową u Niemca i ten Niemiec mu zapłacił dobrze i w Euro, to on był dla Jaśka idolem. Nie ma się co dziwić że ułożył swój ogród w górach na wzór i podobieństwo swojego idola.W końcu kładąc kostkę miał czas napatrzeć się na te cuda.
UsuńOj pamiętam, pamiętam...A te rosołowe kury biegające po podwórku strasznie brudziły. To były "szczęśliwe kury" - gospodarze i letnicy już niekoniecznie z powodu ich kupek.
UsuńTaki jest ten świat niedoskonały.
Antoni, czyli pieniądz rządzi? Nie tradycje wyssane z mlekiem...itp ?
UsuńBet, ale rosół ze "szczęśliwej kury" jadłam. One gdzieś biegają, tylko niewidocznie.
UsuńAntoni, i takie naśladownictwo zawsze budzi mój sprzeciw. Nawet na Ukrainie, gdy w hotelu zamiast "babci etażowej" z samowarem i porcelanowymi filiżankami, zobaczyłam w ubiegłym roku kącik wyposażony w kartonowe kubki z dziurka i rurką, oraz saszetki z herbatą.
UsuńIdzie nowe, przed którym się nie da obronić. Można się tylko trochę pooszukiwać jak ja.
UsuńCo do pieniędzy, to odgrywają one istotna a nawet przewodnią rolę. Miłość górali do dutków jest powszechnie znana i obśmiewana. Nie chcę natomiast uogólniać z tego wyciągać wnioski.
Pozdrawiam
Tak, coś jest na rzeczy z tą "dutkową miłością". To się widzi i tak mocno wyczuwa, że aż czasami poraża. Szczególnie mocno to wyczuwają wychowani w środowisku ludzi bezinteresownych.
UsuńCoś jest na rzeczy Elu.Widzę to w mojej wsi. Coraz mniej kur,kaczek a krowa to już rzadkość.Domki są w większości zadbane ale trafiają się jeszcze stare chatki.Coraz mniej warzywników i drzew owocowych. Trochę żal.A Marysia wygląda pięknie.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńA jeśli bywają zwierzęta i ptactwo na rosół, to jakoś tak zmyślnie schowane, że z zewnątrz nie widać.
UsuńCo to "dutki" robią z człowieka, a tym bardziej z górala. Ciekawe, czy mają porcelanowe krasnale w ogrodach? A kwiatek, całkiem, całkiem, już nawet nie będę się upreał abyś bliżej do niego podchodziła, bo wtedy i kwiatek ciekawszy i perspektywa głębsza. Ale Ci truję, chyba mi to wybaczysz?
OdpowiedzUsuńKrasnali nie widziałam. Ale bociana w gnieździe owszem.
UsuńTruj, truj... bardzo to lubię:)
Gdyby nie to, że Bozon Higgsa już odnaleziony, to bym typował, że to ze zdjęcia nr 7 służyło właśnie do poszukiwania tej "boskiej cząstki".
UsuńAnzai
Och tak, Anzai, ciągle szukam tu czegokolwiek w tej nieprzyjaznej "próżni". Ale to dla ratowania samej siebie, nie dla celów naukowych... hi, hi...
UsuńSłyszałem, że masz problemy z mlekiem i kakao, dlatego spieszę wyjaśnić: jak chcesz placka to ciągniesz krowę za ogon, ale jak wolisz mleko to warto pociągnąć za takie krótsze ogonki pod brzuchem. Co do kakao to nie wiem, bo się brzydzę, no chyba, że chodzi o takie w proszku :)))
UsuńPS Jutro będziesz miała przedstawienie pt. "Ogniem i wodą", bo w Twoim regionie zapowiadają gwałtowne zjawiska atmosferyczne. Ale pociesz się, przejaśnienia już we wtorek ... Pozdrawiam
Anzai
Anzai, nie zrozumiałam dowcipu z kakao. Za górnolotny dla mnie?
Usuń:))))) No, nie chodzi o górnolotny. Jest to z pewnością dolnolotny. Ale nie bierz tego na poważnie, na wyjeździe wszystko możliwe. Tym bardziej, że jak widzisz moje prognozy się nie sprawdzają, u Ciebie miało być "Ogniem i wodą", czyli burzowo, a jest chyba nieźle.
UsuńAnzai
Właśnie jest burzowo u mnie. Akurat się zaczyna "ogniem i wodą".
UsuńA ja właśnie chciałem się schronić u Ciebie, bo Onet wszystko pozamykał, i "o takim adresie nie istniejemy". U mnie jeszcze piękne słoneczko, niestety świeciło cały dzień.
UsuńAnzai
Anzai, najwyższy czas wynieść się z tego Onetu. Oni normalnie "pogrywają w kulki". Co innego ogłaszają na blogu redakcyjnym, a co innego proponują w mailach d blogerów.
UsuńGdy tak się nieraz zastanawiam co mnie właściwie trzyma na tym Onecie, to dochodzę do wniosku, że te wszystkie wojenki jakie wszczynałem z dziennikarzami GW, TVN, Radia "Zet" i TVN24. Zawsze po takich wojenkach wszyscy lądowaliśmy na "dywanikach", ale ja raz straciłem pracę, a po tamtej stronie mam trzy "skalpy" dziennikarskie. I to chyba to ;)))
UsuńJak przetrzymałaś wczorajsze burze?
Anzai
Ach, jak panowie lubią wojenki, choć nie tylko panowie i oczywiście nie wszyscy.
UsuńBurzy w naturze nie widziałam wczoraj. Tylko w telewizji.
To są po prostu znaki czasu. Kiedyś moda na te sztuczne cudeńka minie i wtedy może będzie nam ich żal;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Wątpię, Anno, czy ktokolwiek będzie płakał za plastikowym łabądkiem w stawie.
UsuńNa zdjęciach w sekcji "trochę wsi na wsi..." też jest trochę plastiku! Te białe kokony u płota. To jak najbardziej nowoczesna spiżarnia dla krów. W środku jest "kiszona kapusta z trawy"...hi,hi...Z tego jest mleko o smaku orzechowym.
OdpowiedzUsuńO! To bardzo ciekawe. Pójdę na wywiad środowiskowy, bo Ci nie dowierzam.
UsuńNiedowiarek. Może nie każdy poczuje smak orzecha w mleku więc potwierdzenia się nie spodziewam.
UsuńPowiedz lepiej jak to zrobiłaś, że chałupce na zdjęciu 10 wyrasta drzewo dokładnie z czubka dachu? Jak wieczna "wiecha"...?
Nic darmo. Ja ci powiem, ale Ty mi za to powiedz, gdzie tu jest mleko z kakao. Nie mam możliwości, by sobie zrobić, a od herbaty już mi kiszki rdzewieją:)))
UsuńZa płotem masz stado krów i pytasz skąd brać mleko? Odpowiem po miastowemu : z lodówki! A kakao ze sklepu! Pomieszasz razem i pijesz.
UsuńA! To bardzo dziękuję za kakaowe informacje.
UsuńChodziłam dzisiaj zobaczyć, skąd się wzięła ta "wiecha". W żaden sposób nie mogłam wypatrzyć ujęcia z "wiechą". Na zdjęciu wyszła zupełnie przypadkowo. Na zasadzie, idę sobie... idę i...pstryk. Za domem rośnie wysoka jabłonka.
Góry powoli stają się skomercjalizowaną krainą wędrowną Polski :)
OdpowiedzUsuńAle i tak widoki mi się podobają.
Trudno od nich wymagać, żeby stali w miejscu i nie mieli zadbanych chodników i przystrzyżonych iglaków. :)
Oczywiście, Iw, że nikt tego nie wymaga. Wręcz przeciwnie. Turyści chcą łazienek przy każdym pokoju, kuchenek mikrofalowych, suszarek do butów, basenów, sauny, jacuzzi i wszelkich różnych udogodnień. Mało już wędrowców, którzy przy ognisku ubrania suszą, a w potoku się myją. Kwatery z jedną łazienką na kilka pokoi już nie zadowolą. Zaniedbane trawniki natomiast zaburzają ludziom poczucie estetki.
UsuńWidoki niezmiennie piękne.
Elu -= łot ys dys na zdjęciu namber 7. - ciekawe ustrojstwo.....
OdpowiedzUsuńPozdro.
Piotrze, nie wiem, a nie było kogo zapytać.
UsuńA ja wiem. To jest kosiarka rotacyjna vel talerzowa. Pod tymi bębnami jest wirujący element tnący. Na niektórych łąkach taki rodzaj kosiarek lepiej kosi niż inne typy kos. Zależy od ukształtowania terenu, naturalnych przeszkód typu słup lub drzewa itp...
UsuńJak to ładnie brzmi: "wirująca kosa"... przypomina pewien tytuł filmu...prawda?
Wyprzedzając dalsze pytania objaśniam pozostałe urządzenia rolnicze:
Usuńzdjęcie 12 - to chyba beczka do kiszenia kapusty odwrócona do góry dnem. W tle jest chyba drewniany dyszel do wozu konnego.
zdjęcie 13 - jest niekompletne więc trochę zgaduję. Jest to element wozu konnego, część z hamulcem lub fragment drewnianego pługa konnego.
zdjęcie 11 - tą rurą sypie się to co zmagazynowano na górze stodoły lub obory. Raczej coś sypkiego np ziarno, sieczka ze słomy lub coś w tym rodzaju. Albo jest tam maszyna do czyszczenia zboża i rurą wydmuchuje się zanieczyszczenia / nasiona chwastów, plewy, kamyczki itp /. Ta druga wersja jest bardziej prawdopodobna.
Bardzo dziękuję, Bet, za te wszystkie objaśnienia. A skąd Ty taka uczona?
UsuńChodziłam do szkoły...hi,hi..
UsuńW mojej szkole kosiarki, dyszla i kwaszonej trawy nie pokazywali :)))
UsuńBo to była szkoła specjalna....hi,hi,hi...
UsuńNadzwyczaj specjalna :)))
UsuńJednak znalazłaś folklor. Dla chcącego, nie ma trudności. Poi to tam w końcu pojechałaś, aby zobaczyć trochę góralszczyzny. W Gorcach mam koleżankę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLotka, musiałam pozaglądać trochę w miejsca niewidoczne z udeptanych ścieżek.
UsuńTe ostatni fotki są najładniejsze i najbardziej wymowne. Powoli we wsiach gdzie był folklor buduje się domy tak jak w całej Polsce. I po domostwach to trudno za parę lat będzie się zorientować w jakim regionie Polski się jest.
OdpowiedzUsuńA nie wiem czy urlopu z różnych przyczyn nie będę musiał odwołać. Ale co się odwlecze to nie uciecze.
Fajny reportaż dzięki, pozdrawiam Vojtek
Elu!
OdpowiedzUsuńNa tych wstążkach były imiona dzieci, które odeszły z Januszem Koraczakiem.
Pozdrawiam Vojtek
Z jednej strony cieszy, Vojtku, że wieś pięknieje i dostatnio wygląda. Chodniczki, baseny, eleganckie sklepy, "szmery", "bajery"...
OdpowiedzUsuńA oscypek łod plastikowych łowiecek w smaku jaki jest?:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Taki sobie. Pachnie brudnymi skarpetami :)
UsuńCoraz więcej nowoczesności na tych naszych wsiach niestety. Ja lubię klimatycznie miejsca nie ruszone przez nowoczesną architekturę :)
OdpowiedzUsuńTakich miejsc będzie coraz mniej.
UsuńNieraz sobie żartuję czy te ciupagi sprzedawane pod gubałówką nie sa przypadkiem Made in China ;)
OdpowiedzUsuńO ciupagach nic nie wiem. Natomiast na Krymie zobaczyłam na straganie góralskie ciapy. Popatrz, mówię do koleżanki, mają ciapy góralskie z Zakopanego i Nowego Targu. A sprzedawczyni na to: góralskie, góralskie, ale przez chińskie małe rączki szyte.
Usuń