Pierwszy blogowy obrazek |
Nie wiem, kiedy zaczęła się moja przygoda
z blogowaniem. Na początku pisałam mini felietony, czasem większe teksty na
różnych portalach. Potem, w ukryciu, zbierałam je do kupki, szlifowałam i
zamieszczałam na blogu. Blogowy system sam wpisywał datę publikacji. Gdy w
jednym dniu wkleiłam kilkanaście postów ze zdjęciami, strona bardzo długo się
otwierała. Trzeba było daty pozmieniać. Nie chciało mi się odszukiwać
prawdziwej daty powstania artykułu. Było to dla mnie nieistotne. Wstawiałam
jakąkolwiek. Jedynie rok się zgadzał, a jeśli zapamiętałam - to i miesiąc. Nie mam więc konkretnego dnia, w którym
mogłabym obchodzić kolejne rocznice bloga.
Z przyjemnością świętuję jubileusze
innych Blogerów, zjadam wirtualne torty, pomagam zdmuchiwać świeczki i...
trochę zazdroszczę, że ja nie mam daty swojego blogowego... poczęcia. Z tej
zazdrości dawno temu nawet pozieleniałam. Do dziś już tylko w głowie została
zieleń. Wymyśliłam więc sobie, że ja będę obchodzić „Święto Puka, Piórka i
Kopniaka”. Chociaż raz na parę lat. A co! Mnie też się należy świętowanie za
blogowanie.
Kopniak
Kopniak jest zawsze pierwszy. Dostaję go
od mojego Szanownego Komentatorium czyli Kochanych Posiaduszkowiczów. Gdy tylko dłużej nie publikuję, otrzymuję
zachęty - kopniaczki. Czasem jest to np. pytanie: gdzie jesteś? Innym razem
okazanie niepokoju o mnie, albo nęcenie chałwą, a niekiedy konkretna
propozycja/rozkaz @mailem: napisz o tym! Kopniak jest najważniejszy, o!
Puk
„Puk” jest konieczny. To takie
oświecające stuknięcie w głowę. Niektórym od puknięcia robi się ciemno i tylko gwiazdki
widzą. Ja natomiast jasność i nową notkę. Do pisania trzeba przystąpić
natychmiast! Nie może być zwłoki. Puk nadchodzi bardzo rzadko, więc musi być w pełni
wykorzystany, a kiełkujący temat podlany.
Dłuuuuuuuuuugaśny popukowy
tekst udaje się na leżakowanie, by jak wino klarował się i dojrzewał. Teraz do
roboty zabiera się...
Piórko
Piórko najpierw wymiata niepotrzebne
zdania, a nawet całe akapity. Ma być tak krótko, jak tylko się da. To
najtrudniejsza robota dla piórka! Potem obmiatanie, głaskanie, muskanie. W
razie niepewności, tekst leci po drucie do cenzury. Jeśli ocena brzmi:
piórkowo, znaczy: można zamieścić na blogu. Czasem Wysoka Cenzura kręci nosem,
ale ja i tak publikuję.
Niniejszym, 27 listopada roku nieparzystego ogłaszam Dniem Puka, Piórka i Kopniaka. Dlaczego to świętować? A dlaczego nie? Każda
okazja dobra, aby się wspólnie pobawić w sposób wyjątkowy. O!