Szczyty w śnieżnych czapach i fajerwerki.
Popołudnie malowane chmurami. O zmroku,
nad łańcuchem dotychczas zielonego pasma gór jeszcze chwilami przebłyskują
promienie słoneczne. Pod wieczór, bez odwracania głowy widzę jednocześnie
ciemniejący piasek, szarzejące morze i czerniejące góry. Na ich szczytach
przysiadają wybielone zachodzącym słońcem chmury, które wyglądają, jak śnieżne
czapy. Biegnę po aparat fotograficzny. Gdy wracam, bieli "śniegu" już nie
widać. Za to za "Bieszczadami" wyrosły "Alpy". Natura -
iluzjonistka?
Kończące
wieczorne "beach party" fajerwerki odbijają się w Morzu
Czarnym i dopełniają spektakl wrażeń. Miła to ze strony resortu atrakcja, choć tego
akurat wieczoru wolałabym oglądać spadające do morza gwiazdy a nie świetlne
race.
Rankiem po
"Alpach" ani śladu. Czy to bajka o szczytach w śnieżnych czapach co
znikają o świcie?
A może tak działa orzeźwiający koktajl mojito? Niemożliwe! Przecież aparat fotograficzny nie drinkuje, o!
A może tak działa orzeźwiający koktajl mojito? Niemożliwe! Przecież aparat fotograficzny nie drinkuje, o!
Podpatrzyłam sposób przygotowania. Należy włożyć do szklanki kilka cząstek limonki,
kilka listków mięty oraz wlać syrop cukrowy lub wsypać dwie łyżeczki cukru
trzcinowego. Wszystko rozetrzeć muddlerem. Następnie wsypać kruszony
lód (mniej więcej do połowy) i wlać biały rum. Dokładnie wymieszać i uzupełnić
szklankę wodą gazowaną. Udekorować plastrem limonki i gałązką mięty. Pycha! Kotajl mojito oczyszcza i przywraca energię. Czasem tak wyostrza wzrok, że z własnego okna można zobaczyć Alpy. Szczególnie w upalny dzień. ;-)
Ciekawe to mojito :-)
OdpowiedzUsuńTak Ci się tam podoba, że zostaniesz na zawsze :-)
Miłego odpoczynku !
Na zawsze? W Bułgarii? Co to, to NIE!!!
UsuńOdpoczynek był bardzo miły. Teraz jestem w wirze roboty.
Ekskluzywnie i pięknie :-)
OdpowiedzUsuńOwszem, owszem... :)
UsuńO proszę , ślicznie, luksusowo ...
OdpowiedzUsuńAle w domu najlepiej... :)
UsuńJedyne miejsce na świecie, gdzie opalając się na plaży, możesz obserwować ośnieżone szczyty górskie znajduje się dokładnie z drugiej strony Morza Czarnego. To Soczi. Ale masz rację, złudzenie jest doskonałe. :)
OdpowiedzUsuńRosjanka, z którą o tym rozmawiałam, powiedziała, że Soczi popsuli.
UsuńTo nie złudzenie, ale zdjęcia są doskonałe! No po prostu zachwycające!
OdpowiedzUsuńMówię oczywiście o tych "chmurnych" zdjęciach.
Zaraz, zaraz... Mojito o poranku? Tak na dzień dobry?
Nie, nie o poranku.
UsuńDokształciłam się w kwestii muddlerowania:))) Muddled znaczy: zmieszany, mętny, niejasny i, uwaga, otumaniony! Otóż i mamy wyjaśnienie dlaczego góry zniknęły :))))
UsuńPrzy okazji okazało się, że taki muddler vel ugniatacz mam w kuchennej szufladzie. Co prawda w wersji drewnianej ale też się liczy chyba?
O! Nie wiedziałam o otumanieniu. Dziękuję za wykład w kwestii muddlerowania.
UsuńJa znalazłam muddler ze szkła i też nie wiem, czy się liczy.
Nie, nie, szklany nie może być, a jak się szkło ukruszy i będzie udawać kryształek lodu? Nie, nie, drewniany lepszy:)) Kawałek celulozy nikomu nie zaszkodzi:)))
UsuńZastanawia mnie, jakie jest przeznaczenie tego muddlera ze szkła? W komplecie jest też łyżka do sosu. Także ze szkła.
UsuńMoże to nie jest muddler? Szklanych łyżek nie spotkałam ale może mają zastosowanie do sosów właśnie? nabieranie sosu jest mniej ryzykowne o d ugniatania więc chyba bezpieczne. Ale z drugiej strony, stosuje się przecież moździerze ceramiczne... Nie wiem, może nie mam racji, ale szklane przyrządy kuchenne nie budzą u mnie zaufania.
UsuńSą tłukące się, to fakt. Lepiej może nie używać do ugniatania.
UsuńSuper fotki, zwłaszcza tych chmur pokrytych szarością, jak malowane!! I to Mojito...
OdpowiedzUsuńA co to jest? Czy dobre to jest?
Pozdrowionka.
To koktajl na bazie białego rumu, syropu trzcinowego, limonki i świeżej mięty. Bardzo dobry!
UsuńTak mi ślinka pociekła przy czytaniu przepisu na mojito, że zaraz muszę zrobić sobie własny koktajl; a jakby tak namieszać wszelkie gatunki alkoholu jakie mąż przechowuje w barku i dodać do tego lody,bo na lód nie mam już miejsca w zamrażalce - to co mi wyjdzie??? podpowiem; moje, własne mojito :) i nie muszę lecieć taki świat drogi, do barku mam bliżej :) jest tylko jeden szkopuł- alkoholu nie piję, więc czym by tu zastąpić ten biały rum?
OdpowiedzUsuńMoże... maślanką? :)))
UsuńBardzo zacne zdjęcia. Lubię patrzeć na chmury, bo czasem tworzą niesamowite klimaty dla nas. :)
OdpowiedzUsuńCo do drinków i podobnych wynalazków od czasu do czasu lubię ich skosztować. Ale na co dzień wolę niskoprocentowe piwa z lemoniadą.
Pozdrawiam!
Ja także tylko od czasu do czasu skosztuję.
UsuńDziękuję w imieniu zdjęć za określenie ich zacnymi i odpozdrawiam. :)
Urokliwe zdjęcia. Chmury malowane śnieżnymi czapami nie tak łatwo sfotografować, by uchwycić odcienie bieli. Mojito (czyt. mohito) już robi się w Polsce popularne, nawet do deserów podawane. Serdeczności zasyłam.
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że aparat fotograficzny trochę inaczej widzi, niż nasze oczy. Dlatego wszelkie urokliwe obrazy rejestruję i zatrzymuję pod zamkniętymi powiekami.
UsuńI ja serdecznością się dzielę. :)
Wierzę w te Alpy, bo też je kiedyś widziałam w moim mieście. Tylko że te "moje" były na dodatek kolorowe. Żałuję, że w tamtych czasach nikt nie nosił przy sobie aparatów fotograficznych, a komórki dopiero miały być w przyszłości.
OdpowiedzUsuńWidzę, że ten hotel jest obliczony na ogromną ilość turystów.
Chęć oglądania fajerwerków w Nicei skończyła się tragicznie. Wolę o tym nie myśleć.
Serdeczności.
Tragedia wielka.
UsuńEkspert ds. Bliskiego Wschodu i terroryzmu powiedział, że o ewentualnych zamachach na francuskim południowym wybrzeżu ostrzegano już kilka miesięcy temu i odczytuje to jako odpowiedź na francuskie zaangażowanie na Bliskim Wschodzie.
Do tego doszedł wczorajszy przewrót wojskowy w Turcji. Codziennie czekają nas takie straszne rewelacje.
UsuńTen terrorysta z Nicei miał być na "czarnej liście", ale jakoś nikt się tym nie przejął, a powinno się dmuchać na zimne.
Mam nadzieję, że w Polsce podczas ŚDM nic podobnego się nie wydarzy.
Nie rozumiem, jak można było nie sprawdzić ciężarówki, która wjeżdżała na teren imprezy masowej. Przewrót w Turcji natomiast wydaje się bardzo dziwny, jakby "teatralny"?
UsuńNiedługo Europejczycy będą się bali gdziekolwiek wyjeżdżać na urlop, bo nie wiadomo, które państwo zostanie wzięte na celownik.
UsuńDziś słyszałam, że ta ciężarówka była wynajęta, a zamachowiec życzył sobie jak największej. Co do Turcji, to jest zbyt dużo niewiadomych.
W niewiadomych pogubili sie nawet ci, którzy je rozsiewają.
UsuńTaka jest prawda odnośnie Twych zdjęć. Podobają mi się wszystkie te około śródziemnomorskie sytuacje wszelakie.
OdpowiedzUsuńDrinki czy inny alkohol jest w końcu dla ludzi. Tylko z ilościami należy uważać i z mocą. Dlatego wybieram najczęściej te niskoprocenotowe trunki.
Dziś (przynajmniej u mnie) pogoda nieco lepsza, nawet dało się na rowerze jeździć w końcu. :)
Pozdrawiam!
A ja wreszcie pospałam do przyzwoitej godziny siódmej, bo ucichły nawałnicowe wiatry, które zrywały mnie z łóżka o czwartej nad ranem.
UsuńPrzyznam się, że ja o siódmej rano jeszcze śpię. :) Ale sowa ze mnie to nie ma się co dziwić za bardzo.
OdpowiedzUsuńPogoda wydaje się być już nieco bardziej ustabilizowana niż ostatnio. Mam nadzieję tylko, że nie wrócą te upały straszne.
Dzięki wielkie. Ale ten dystans wynika z mojego samozaparcia w tym sezonie, bo w końcu jeżdżę na poważnie na rowerze. W zeszłym sezonie przejechałem tylko 50 km.
Pozdrawiam!
Coraz częściej na świecie, w tym u nas, zdarzają się anomalia pogodowe. Gdy u nas doskwierały saharyjskie upały, na Saharze była powódź, a w Egipcie padał śnieg.
UsuńMojito...hmm.... No cóż, de gustibus...etc.etc... Ale pejzażyki, w rzeczy samej, okrutnej urody...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Dyg, dyg - kłaniam również.
UsuńWiem, wiem, Wachmistrzu, że to napitek nie w Twoim guście.
Do takich pogodowych zawirowań można chyba dołożyć jeszcze trąby powietrzne jakie coraz częściej się w Polsce zdarzają oraz wielkie deszcze, co zapychają coraz częściej odpływy i studzienki. Ogólnie świat na głowie staje według mnie, tyle różnych niemiłych czy strasznych rzeczy się dzieje.
OdpowiedzUsuńA bardzo słusznie stwierdzasz według mnie. :) Każda forma ruchu jest dobra, nie liczy się tu odległość, a jakość tegoż.
Pozdrawiam!
Trzy lata temu sama widziałam trąbę powietrzną. Byłam wtedy na działce. Na szczęście w bezpiecznej odległości.
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńTwój wpis przypomina mi Bułgarię z sierpnia roku 1974. Byłem tam z kolega z podwórka. Ale nie w hotelu tylko z namiocikiem Mikrus na plecach. Zwiedziliśmy Góry Riła i Wybrzeże Morza czarnego od południa do północy. Wtedy byliśmy PIĘKNI DWUDZIESTOLETNI! :) bardzo dobrze to wspominam i mam fotki. W tym roku urlop mam we wrześniu i jeszcze nie wiem gdzie będę i z kim.
Pozdrawiam serdecznie
Vojtek
Namiot... Wędrówki... Piękni dwudziestoletni... Piękne czasy...
UsuńA wiesz jak my wjechaliśmy do Burgas to była ponura pogoda? I powiedziałem do kolegi "po co taki kawal drogi przejechaliśmy. Nie pogodę to mieliśmy w Polsce!" Ale na drugi dzień az do końca pobytu była piekna sloneczna pogoda. I non stop kapiel w Morzu Czarnym.
UsuńPozdrowienia czarnomorskie
Vojtek
Też dużo kąpałam się w Morzu Czarnym. O wiele więcej, niż w Morzu Śródziemnym, które przeważnie było zimne.
Usuń